Najpierw dymisja Skrzypczaka. Potem Klicha

Generał Skrzypczak powinien być jak najszybciej zdymisjonowany! To niedopuszczalne, by wojskowy – nawet wysokiego stopnia - publicznie krytykował swojego zwierzchnika. Tym różni się wojsko od innych intstytucji, takich jak uniwersytety, parlamenty, zakłady pracy etc, że odbywa się tam służbę, a nie pracuje się. Cywilna kontrola nad armią jest absolutną koniecznością w dojrzałych demokracjach i jeśli jakiemuś żołnierzowi nie podoba się polityka rządu wobec armii, ma prawo…milczeć publicznie lub odejść ze służby. Może, a nawet powinien, alarmować o swoich zastrzeżeniach i uwagach przełożonych, ale na tym jego rola powinna się kończyć. Nie może peregrynować po mediach i narzekać na swoich szefów, z jakiejkolwiek opcji politycznej by byli. Dlatego gen. Skrzypczak powinien pakować swoje walizki i udać się na zasłużoną emeryturę. Niestety przypominają się czasy niesławnej prezydentury Lecha Wałęsy, kiedy to na słynnym obiedzie drawskim dopuścił on do głosowania generałów nad votum zaufania wobec cywilnego ministra. Wszystkim dzisiejszym admiratorom sławnego noblisty polecam ćwiczenie intelektualne - jak oceniliby fakt, że dziś prezydent Lech Kaczyński na manewrach pod Kołobrzegiem zarządziłby głosowanie nad oceną ministra Klicha. Tego typu zachowania tolerowane być mogą jedynie w krajach, które do miana demokratycznych jedynie aplikują, a nie w państwie będącym członkiem NATO i UE. Generał zresztą nie poprzestaje na wyrażeniu swojej troski o los armii. Dzisiaj w „Dzienniku” odgraża się: „Jeszcze wszystkiego nie powiedziałem. Jeżeli ktoś mi zarzuca, że kłamię, to tego nie daruję!” Nie odbieram panu generałowi prawa do rycerskości i chęci naprawy stanu polskiej armii, ale zaczyna się on zachowywać w sposób bardziej zbliżony do gen. Wileckiego, a nie osoby zatroskanej losami naszego wojska. Dlatego bez względu na to, czy ma on rację i czy zaniechania resortu obrony narodowej są tak poważne, jak opisuje to w wywiadzie, powinien być natychmiast zdymisjonowany. Podobnie zresztą jak minister Klich. Pierwszy za to, że pozwolił sobie na krytykę swojego cywilnego zwierzchnika, drugi za to, że jego podwładny... miał rację.