Grzegorzu, Ciebie mi żal...!

Donald Tusk ogłosił, że będzie promował Grzegorza Schetynę na wiceszefa PO. W języku polityki należałoby odczytać tę deklarację następująco: "Odbiorę ci ważne stanowiska sekretarza generalnego, w zamian dając ci nic nie znacząca funkcję jednego z czterech błaznów u mego boku, by mieć cię na oku, dręczyć swoją nijakością i całkowicie zmarginalizować."  

W ostatnim czasie premier robi wiele, by osaczyć marszałka i tak go zglanować, by na kongresie PO był zupełnie osamotniony. Przykład najnowszy - sprawa Karnowskiego. Najpierw pomorska PO ogłasza, że obecny prezydent Sopotu będzie jej kandydatem w wyborach samorządowych. Schetyna nazywa ten pomysł "odważnym i ciekawym". Podnosi się lekki szum wokół tej kandydatury i Donald Tusk kategorycznie stwierdza, poparcie Karnowskiego nie mieści się w standardach Platformy i postanawia nie popierać obecnego prezydenta swojego miasta.

Kto wychodzi na kolesia popierającego skorumpowanego samorządowca? Kto robi teraz za małego oszusta wybaczającego grzeszki swoim kolegom? Kto nie spełnia wysokich standardów etycznych PO? No wszak ten zły Schetyna! Jakże go można wybrać na wysokie partyjne stanowiska? No nie można, nie uchodzi, nie da się... (przy okazji dostało się też Bronisławowi Komorowskiemu, bowiem na dzień przed decyzją premiera, o której mowa, został zaakceptowany w kancelarii głowy państwa Sławomir Nowak, czyli ten, który wyszedł z propozycją wsparcia Karnowskiego. Bilans? Schetyna i Komorowski wychodzą na ludzi akceptujących niskie standardy, premier na obrońcę jak najwyższych standardów).    

Trochę mi żal marszałka. Bo to jeden z niewielu polityków PO, którzy przez lata nie służyli Tuskowi do ścierania podłogi i mieli własne zdanie i własną pozycję. A i dziś wydaje się także jednym z niewielu działaczy Platformy, którym przeszkadza nieróbstwo i gnuśność obecnego rządu i chcieliby cokolwiek zrobić przez ten ostatni rok. Dlatego jego eliminacja wzmocni jedynie w PO tendencję do biernego trwania u władzy, inercji i korzystania z faktu sprawowania rządów tylko dla własnych celów. Szkoda Schetyny...