Palikot - "Upadek"

W pierwszym sondażu swojej partii dostał 4%, w drugim - 3%, w trzecim - 2%, a w ostatnim sondażu 1%. Janusz Palikot, bo o nim tu mowa, jest już politycznym zombi - jeszcze się rusza, jeszcze pajacuje, jeszcze robi happeningi, ale widać wyraźnie, że juz się nie liczy w polskiej polityce. To zdumiewające, jak ten popularny polityk, pompowany bez przerwy przez media, nie wychodzący ze studia tvn24, nie mający żadnych zahamowań przed używaniem najbardziej podłych metod przebicia się do świadomości społecznej, okazał się takim "wielkim nic". Już wiadomo, że niczego nie ugra, nie zagrozi nie tylko PO, ale nawet SLD. To jego koniec, powolna polityczna agonia, nudny schyłek medialnej kariery tego wulgarnego wesołka. Myślał, że zjadł wszelkie rozumy, że posiadł tajemną wiedzę o mechanizmach rządzących współczesną telekracją, że nic go nie jest w stanie powstrzymać w zwiększaniu swego stanu posiadania. A tu takie plum....Warto sobie zadać pytanie o to, dlaczego choć jeszcze urządza jakieś happeningi, jeszcze się wydurnia, jeszcze będzie mówił chamskie i wulgarne rzeczy, to już niczego nie zwojuje. Jest kilka przyczyn tego stanu rzeczy (petryfikacja zachowań wyborczych, ograniczenia finansowe, słabość kadrowa otoczenia Palikota i parę innych czynników), ale głównym powodem postępującego zaniku chamusia z Lublina jest to, że przestał być politykiem PO. Dopóki był tolerowany, a nawet wypuszczany i używany przez Donalda Tuska, dopóki był częścią obozu rządzącego, dopóki był skuteczny w niszczeniu braci Kaczyńskich, dopóty budził emocje i sympatię części komentatorów i wyborców. Ale kiedy od czasu rozstania się ze swoją partią odwalił się od PiS i Jarosława Kaczyńskiego, przestał go atakować i zaczął wymierzać ciosy PO czy SLD - od tego momentu przestał być hołubiony przez media i stracił wiele na swej atrakcyjności. Strategia słuszna z marketingowego punktu widzenia (atak na PiS nie ma dla niego sensu, bo nie można tam pozyskać żadnych wyborców) spowodowała jego marginalizację i stopniowy spadek popularności.Okazało się, że Palikot był popularny i ceniony wówczas, gdy na polecenie Tuska i PO obrażał i atakował PiS oraz Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zapewniając swojemu ugrupowaniu i swemu liderowi panowanie w sferze medialnej i ośmieszanie przeciwników politycznych premiera. Ale teraz, gdy stał się konkurentem PO i Tuska nagle stracił wszystkie swoje przymioty - już tylko kilka zagubionych politycznie i intelektualnie celebrytów i zacietrzewionych w swoich fobiach profesorek ciepło się o nim wypowiada, ale jakimś dziwnym trafem telewizje i gazety straciły dla niego cierpliwość i zainteresowanie. Kiedy był częścią establishmentu, bił rekordy popularności i bezkarności, ale od kiedy zechciał powalczyć z częścią tego establishmentu o swoją podmiotowość, stał się nikim.Podstawowym błędem Palikota było założenie, że jest ceniony, dopieszczany i zapraszany dlatego, że jest takim super gościem i że to on jest demiurgiem współczesnej mediokracji. Prawda jednak jest dla niego o wiele bardziej smutna i rozczarowująca - był jedynie młotkiem w rękach prawdziwego kowala, był tylko użytecznym narzędziem w procesie, którego nie rozumiał, był zaledwie małpą w cyrku, choć łudził się, że jest tego cyrku dyrektorem. Żałosny koniec żałosnej kariery...