Jak byłem w połowie w ciąży

"De se ipso ad posteritatem" - czyli znowu trochę o sobie, za co z góry przepraszam. Muszę jednak Państwu wyjaśnić w jak kuriozalnej sytuacji politycznej się znajduję. Zostałem wykluczony z delegacji pisowskiej w ECR (frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów). Ale z samego ECR nie. Prezydium polskiej delegacji, czyli posłom Ryszardowi Legutko i Tomaszowi Porembie, zabrakło odwagi, determinacji, woli politycznej, bezwzględności, charakteru, wyobraźni, bezczelności, czelności, tupetu, umiejętności (niepotrzebne skreślić), by zaapelować także o wykluczenie mnie z frakcji. Może jedną z przyczyn było i to, że trudno byłoby torysom wytłumaczyć, że wyrzuca się ze swego grona kogoś, kto miał odwagę... napisać krytyczny list do swego prezesa (zresztą kilku z nich rozmawiało ze mną, nie za bardzo rozumiejąc, za co mają mnie wywalać). Czuję się obecnie jak w czeskim filmie, jak w połowie w ciąży!

W każdym razie decyzja o tym, czy zostaję w ECR czy też zaczynam karierę posła niezależnego należy teraz do mnie. Rezerwuję sobie kilka lub kilkanaście dni na podjęcie ostatecznej decyzji. Jeśli dostanę sygnały i nabiorę pewności, że moi koledzy z PiS będą mnie nadal wspierać w moich inicjatywach na forum PE, to chętnie zostanę z nimi w jednej frakcji, bo takie członkostwo daje większe możliwości wpływania na bieg spraw w Brukseli i Strasburgu.

Jeśli jednak nie upewnię się, że mam w nich sojuszników, to nie ma sensu utrzymywać fikcji i dawać swój głos i swoją twarz do podtrzymywania grupy, która nie jest mi pomocna w mojej pracy w PE. Wówczas lepiej i uczciwiej będzie zacząć żywot jako poseł niezależny i realizować swoje obietnice wyborcze i swój program w tej nowej formule. Jeśli bowiem członkostwo w ECR nie ma mi pomagać w przebijaniu się przez gąszcz europejskiej biurokracji i polityki, lepiej robić to na własny użytek i na własny rachunek (koledzy z ODS żartowali nawet, że - znając język czeski - mógłbym wstąpić do ich delegacji i razem z nimi walczyć z delegacją pisowską o miano drugiej, po brytyjskiej, najważniejszej delegacji w ECR:))

Jak będzie, trudno mi w tej chwili przesądzać. Choć fakt, że przewodniczący Legutko od 8 dni nie odpisał na mojego maila z prośbą o spotkanie, nie nastraja optymistycznie. W owym liście prosiłem o audiencję w sprawie mojej inicjatywy na forum PE w kwestii uhonorowania specjalną nagrodą Henryka Sławika (to śląski, przedwojenny PPS-owiec, który uratował więcej Żydów, niż Szindler). Na moją prośbę o spotkanie zdążył już odpowiedzieć Przewodniczący Jerzy Buzek, natomiast szef pisowskiej delegacji nie znalazł na razie czasu, by do mnie odpisać w jakiejkolwiek formie (nawet odmownej). Jeśli tak miałaby wyglądać nasza przyszła współpraca, to nie widzę sensu w obecności w grupie, która nie reaguje i nie pomaga mi w moich wysiłkach i inicjatywach na forum PE.