Karnowski na prezydenta za przyzwoleniem PiS

Platforma od dwóch dni testuje reakcje społeczne na możliwość poparcia Jacka Karnowskiego w wyborach na prezydenta Sopotu. Najpierw puszczono informację, że z takim zamiarem nosi się pomorska PO, potem była wypowiedź Grzegorza Schetyny. Nawet sam Karnowski przespacerował się po mediach - nie wzbudzając zresztą specjalnego zainteresowania, a tym bardziej oburzenia. Wynik testu jest pozytywny – nic się nie stanie, jeśli partia rządząca poprze faceta, na którym ciąży sześć prokuratorskich zarzutów (w tym o korupcję).

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego PO nie boi się takiego ruchu? Bo wie, że nie musi się obawiać reakcji społecznych. Dlaczego nie musi się ich obawiać? Bo ma za przeciwnika słabą opozycję. Dlaczego opozycja jest słaba? No, no to by trzeba napisać jakiś list otwarty, albo coś w tym stylu….

Bezkarność formacji rządzącej, jej bezczelność w promowaniu takich ludzi, jak Karnowski, jej jawna pogarda dla standardów i przyzwoitości, jest możliwa tylko dlatego, że największą partią opozycyjną jest bezsilne PiS. Bo po co liczyć się z opozycją, która ograniczy się na tę skandaliczną decyzję PO, do smutnej konferencji ubranego w szary garnitur  Mariusza Błaszczaka albo do standardowego narzekania na „ten okropny skandal”?  Poparcie Karnowskiego jest jawnym śmianiem się PiS-owi w twarz, jest naigrywaniem się  z niego, kpiną z jakichkolwiek zasad. Ale jest to możliwe tylko dlatego, że PiS to umożliwia.

Co bym zrobił na miejscu speców od PR w PiS? Zorganizowałbym pikietę pod urzędem miejskim w Sopocie. Dotarłbym do pana Julke i pozwolił mu mówić. Zaprosiłbym do kina w Sopocie na wieczorne słuchanie nagrań z rozmowy Julkego z Karnowskim. Urządziłbym w Internecie fikcyjną licytację mieszkania, którego – według Julke – domagał się w formie łapówki Karnowski (najlepiej pod tytułem: „Zamieszkaj z prezydentem”).  I zrobiłbym jeszcze kilka innych rzeczy, które pokazałyby PO jako formację wiążącą się z facetem, który stał się w świadomości społecznej symbolem korupcji. Ale PiS tego nie zrobi. Będzie za to skarżył się na to, że media są złe, a PO rządzi fatalnie.

Jak tak dalej pójdzie, to z winy zaniechań PiS w przyszłorocznych wyborach do Sejmu i Senatu na 100% wystartują Misiak, Piesiewicz, Chlebowski i Drzewiecki. A i Rysiek Sobiesiak też popróbuje – a co, nie wolno? Wolno!