Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Uczciwość w polityce popłaca!
Wysłane przez migalski w 29-07-2009 [09:18]
Rozmawialiśmy dzisiaj z przedstawicielami partii opozycyjnych w Mołdawii i rozważaliśmy scenariusze wydarzeń po jutrzejszych wyborach oraz formy ewentualnej pomocy dla tego kraju w razie jakichkolwiek zamieszek lub naruszania prawa ze strony komunistów. Podczas tych rozmów usłyszałem historię o tym, jak to komuniści próbowali przekupić posłów opozycji i skłonić chociażby jednego z nich do głosowania za wyborem Woronina na urząd prezydenta kraju. Komuniści dysponowali 60 mandatami, a do wyboru prezydenta potrzeba 61 głosów – proponowali więc każdemu z posłów opozycji po 2 miliony euro za oddanie głosu na Woronina. Nic z tego, żaden z nich się nie skusił, mimo że w dzień głosowania nagroda za zdradę i poparcie lidera komunistów urosła do niebotycznych 10 milionów euro. To oczywiście wynik wspaniałej postawy posłów opozycji, ale zażartowałem sobie, że było to także spowodowane i tym, że komunistom już tak się nie ufa i takie ma się o nich złe mniemanie, że potencjalny zdrajca i łapówkarz nie mógł być pewien, czy dotrzymają oni danego słowa…
Ten ponury, przyznajmy, żart skłonił mnie do takiej oto refleksji, że ci politycy, którzy sądzą, że szczytem sztuki uprawiania polityki jest podwórkowy makiawelizm, ciągłe oszukiwanie i robienie wszystkich dookola “w konia”, wcześniej czy później znajdują się w sytuacji Woronina – to znaczy osoby, której nikt już nie wierzy. Świetnie rozumieli to w czeskiej polityce Vaclav Klaus i Milos Zeman, którzy choć nienawidzili się serdecznie i przez całą dekadę byli protagonistami czeskiej sceny partyjnej, szanowali się wzajemnie i byli szanowani przez innych właśnie z tego powodu, że dotrzymywali umów, nawet jeśli byly one w pewnym momencie dla nich niekorzystne.
Takim politykiem chciałbym być – zawsze dotrzymywać umów, nawet z przeciwnikami politycznymi. To znaczy nie chlapać po mediach, co mi tylko zapadnie w ucho, nie rzucać słów na wiatr, wypełniać zobowiązania nie tylko wobec wyborców, towarzyszy broni, ale także wobec konkurentów politycznych. Ciekawe, czy to jest możliwe? Głęboko wierzę, że tak. Chociażby dlatego, że w dłuższej perspektywie czasowej to się po prostu wszystkim opłaca – wyborcom, innym politykom i – last but not least – mnie. Uczciwość w polityce popłaca! Choć brzmi to rewolucyjnie, może byc prawdziwe.