Iwaszkiewicz a Unia Europejska

Podobno Jarosław Iwaszkiewicz stał się immoralistą i cynikiem wysługującym się komunistom po przeczytaniu następujacego zdania w książcę o historii Dalekiego Wschodu: “Od szóstego do trzeciego wieku przed naszą erą w Chinach trwały wojny domowe”.Bo w istocie, jest to zdanie, które może porazić – nie ma w nim uwzględnionych tragedii ludzkich mordów, gwałtów, cierpienia milionów istnień. Zdanie to wskazuje także na bezsens historii i jej bezwzględność, na kruchość człowieka i jego zagubienie w mechanizmach historii. I może prowadzić do nihilizmu.Jestem obecnie w Czarnogórze i przeglądam przewodnik po tym kraju. Po przeczytaniu wstępu historycznego popadłem – jak zwykle przy tego typu czterostronicowych opracowaniach – w małą depresję. Bo historia tego państwa i narodu jest podobna do innych historii narodów w Europie Południowej czy też Wschodniej – najazdy, okupacje, długie lata partyzantki, wojny domowe. A wszystko to przeplatane krótkimi momentami spokoju i wolności. Najpierw Rzymianie, potem Turcy, wreszcie Serbowie... Jakież to uniwersalne dla małych narodóow w naszej części Starego Kontynentu.Wspólnota Europejska powstawała jako remedium na tego typu historie – zrodzona w wyniku hekatomby II wojny światowej, powstająca w cieniu niewyobrażalnych cierpień milionów mieszkanców Europy, miała na celu zapewnienie pokojowej koegzystencji narodom zamiłowanym do tamtego czasu we wzajemnym mordowaniu się i najazdach. Chwalą ojcom-założycielom EWG za ten pomysł i jego realizację.Ale zastanawiam się, czy w dobie renacjonalizacji polityki europejskiej tak pomyślana Unia nie będzie tylko krótkim interludium pomiędzy czasami krwawej i bezsensownej łaźni? Oby tak nie było i oby o naszych czasach nie pisano jako o dziwnym okresie, gdy na chwilę jedynie zaprzestano uprawiania ulubionej rozrywki królów, czyli wojen. A że czasy nam się zdemokratyzowały, to i ten typ rozrywki stał się - co najmniej od 1914 roku - bardziej powszechny, niestety. Warto powalczyć, by kiedyś jakiś turysta przebywający przez przypadek w Europie nie czytał o jej historii na poczatku XXI wieku w taki sposób, w jaki ja czytam właśnie o dziejach Półwyspu Bałkańskiego. Bo nic nie jest dane raz na zawsze. Rozumieli to katastrofiści polscy w latach 30-tych ubiegłego wieku, np. Czechowicz czy Witkacy. Warto i dziś mieć świadomość kruchości zastanego porządku.