św. Bernard z Clairvaux - myśli - część 2

Kontynuując rozpoczętą poprzednio prezentację rozważań św. Bernarda z Clairvaux, zebranych przez M. Pachuckiego w książce "Myśli św. Bernarda", wydanej przez Księgarnię św. Wojciecha w Poznaniu w 1935 roku, przejdę do kolejnych cytatów.

Oto one :

"Cztery są stopnie udoskonalenia wszystkich wybranych. W pierwszym stajemy się przyjaciółmi swej duszy, w drugim - przyjaciółmi sprawiedliwości, w trzecim - mądrości, w czwartym stajemy się mądrymi" (str. 209).

"Dwóch rzeczy wymaga od nas sprawiedliwość : ażebyśmy czynili, co czynić powinniśmy, i żebyśmy cierpieli, co powinniśmy cierpieć, t.j. jeśli nie uczyniliśmy dobrego, cośmy byli powinni, powinniśmy cierpieć zło, na które zasłużyliśmy" (str. 210).

"Być dobrym pośród dobrych, to sprawa zwykłej cnoty; ale być dobrym pośród złych, to już zakrawa na bohaterstwo" (str. 213).

"Tylko wytrwałość zasługuje na chwałę, należną bohaterom, i wieńczy cnoty koroną. Bez niej bojownik by nie zwyciężył, ani zwyciezca nie uzyskał laurów. Ona wlewa moc siłom, ona jest wypełnieniem cnót; ona wspiera zasługę, a zapewnia nagrodę. Jest siostrzycą cierpliwości, córą wielkoduszności, przyjaciółką pokoju, węzłem uczuć świętych, łącznikiem zgody, szańcem świętości. Na to by uczestniczyć w zbawieniu, nie dość jest zaczynać, trzeba dokończyć, trzeba aż do samego kresu wytrwać. Dzierżcie krzepko tę tarczę herbową elity szlachectwa, tę jedyną i wierną strażniczkę doskonałości" (str. 213 - 214).

"Wola własna jest trądem tym straszliwszym i szkodliwszym, im bardziej się ukrywa. Przez wolę własną rozumiem taką, która jest ściśle osobista i nie zgadza się ani z wolą Boga ani z wolą ludzi, co zachodzi wtedy, gdy wolą swą stanowimy nie na to, aby być miłymi w oczach Boga lub pożytecznymi dla ludzi, lecz dla zadowolenia swych zachcianek" (str. 215).

"Twardość serca i upór umysłu pochodzą z tego, że rozmyślamy tylko nad własną wolą, zamiast nad prawem Pańskim" (str. 217).

"Tam, gdzie są wielkie łaski, są też i wielkie doświadczenia" (str. 221).

"Podobnie jak gwiazdy błyszczą w nocy, gdy w dzień są niewidzialne, tak i prawdziwa cnota, często niewidoczna w szczęsnej doli, jaśnieje blaskiem w przeciwnościach. Za dni pomyślnych kryła ją przezorność, w chwilach ciężkich okazuje ją potrzeba" (str. 223).

"Hipokrates z towarzyszami uczył, jak ratować życie na tym świecie, ale Chrystus i uczniowie Jego uczyli, jak je stracić. Wybierajcie między Chrystusem, a Hipokratesem" (str. 225).

"Epikur wysławia rozkosze cielesne, Hipokrates naucza, jak zachować ciało w zdrowiu : otóż jednym i drugim Mistrz nasz każe pogardzać" (str. 225 - 226).

"Pamiętaj o swej piękności (pierwotnej), ażeby tym mocniej wstydzić się zmaz duszy" (str. 226).

"Jeśli chcecie wsłuchiwać się w głos Boga słodszy od plastru miodu, unikajcie krzątaniny powszedniej, ażebyście mając umysł swobodny i nieroztargnioną uwagę, powiedzieć mogli z Samuelem : "Mów, Panie, bo sługa twój Cię słucha" (str. 227).

"Wypełnijcie się bojaźnią Pana, a nie stanie już miejsca na jakąkolwiek inną bojaźń" (str. 230).

"Nadmierne przygnębienie, któremu ulega dusza tchórzliwa, jest niczym innym jak przygnębieniem duszy, która straciła wszelką nadzieję" (str. 230).

"Pomyślność jest tym dla człowieka nieostrożnego, czym ogień dla wosku, a promienie słońca dla śniegu i lodu" (str. 231).

"Miłość własna jest przyczyną, że nie cierpi wyższości, lecz się z poniżenia raduje" (str. 233).

"Kto odmawia ręki przewodnikowi, ten ją jakby wyciąga do uwodziciela" (str. 233).

"Lepiej, żeby zginął jeden niż jedność" (str. 234).

------

Komentując powyższe cytaty można zwrócić uwagę na kilka wątków. Praktycznie rzecz biorąc, tematyka czterech stopni doskonalenia, przytoczona przez św. Bernarda, nadaje się zarówno do analizy, opartej na kilku słowach wyjaśnienia, celem zainspirowania do dalszych rozważań, ale też stanowić może przedmiot rozbudowanych analiz naukowych. Użyte w jednym z przytoczonych cytatów wyrażenie : "bycie przyjacielem" oznacza przyjazne towarzyszenie, wspierającą obecność, ale także spoglądanie jakby z boku, przyglądanie się w celu nadania czemuś kształtu dobra (jako synonimu mądrości). Przyglądanie się własnej duszy oznaczać musi po pierwsze - jej dostrzeganie, a w dalszym ciągu - rozumienie jej istoty, jej bytności, kierunku jej prawidłowego odniesienia, zwrócenia się. Dusza nigdy nie będzie zwracała się w stronę rzeczy przyziemnych, mało istotnych, przelotnych, ale jej naturalnym dążeniem będzie odwracanie sie w kierunku własnego pochodzenia, poszukiwania całości, której jest zaledwie cząstką. Zbliżanie ku Bogu. 

Warto też zwrócić uwagę, że sprawiedliwość oraz mądrość zostały u Bernarda przedstawione jako osobne byty. To nie ludzie tworzą sprawiedliwość, ona istnieje niezależnie od nich, co oznacza, że jest jakby autonomicznym tworem Boga. Sprawiedliwość zarazem jest warunkiem koniecznym odnalezienia mądrości, której źródłem pochodzenia jest Bóg. Uczciwe postępowanie jest wstępem do osiągnięcia mądrości, myślenia na wzór myślenia Bożego.

W innym fragmencie rozważań świętego Zakonnika, dowiadujemy się, że sprawiedliwość wymaga obowiązkowości oraz męstwa, wyrażającego się w cierpliwym znoszeniu cierpienia. Ciekawe jest tutaj zestawienie : dobro - cierpienie. Proszę zauważyć, że wolnomularze typu Freud, ale także kilku filozofów, przyjmowało fałszywy dualizm : przyjemność - cierpienie. W rzeczywistości, dobrze znanym, szczególnie w okresie średniowiecznym, było porównywanie dobra uczynionego lub potencjalnego oraz cierpienia, rozumianego jako pokuta za zmarnowanie okazji do tworzenia dobra. Nie trzeba chyba dodawać, że dobro było (i jest nadal !)  rozumiane jako podążanie za Bożymi przykazaniami, postępowanie według woli Boga wyrażonej w Piśmie świętym.

Podobnie "bycie dobrym pośród złych" rozumiane było jako powodowanie dobra, rozsiewanie dobra, które służyło równoważeniu zła. To też przeciwstawianie się złu.

Myślę, że spodoba się Państwu, dokonane przez św. Bernarda, połączenie cnoty wytrwałości ze szlachectwem, czy też przytaczanie szeregu związków, jakie tworzy wytrwałość z innymi zaletami.

Wartym przypomnienia jest wskazywanie przez średniowiecznego świętego, częstego współwystępowania obfitości darów z ogromem cierpienia. Można zauważyć, że prawie nikt z ludzi, którzy przeżywają różnorodne trudności w swoim życiu, cierpienia, bóle, nie jest skłonny do wspominania na niezliczone dobra, które uprzednio otrzymał, a których pochodzenia nie rozeznawał. Nikt też nie pamięta, że dary nierzadko związane są z pewnym zobowiązaniem, które należy bezwzględnie wypełnić. A w przypadku niepełnego wypełnienia lub jego całkowitego pominięcia, do darów dodawane jest cierpienie, by obdarowany uzyskał jakiekolwiek zasługi przed obliczem Boga w cierpliwym znoszeniu przykrości.

Niemniej istotną kwestią, którą przypomina nam św. Bernard, jest ustanawianie właściwych hierarchii, właściwych proporcji w życiu człowieka. Wskazywanie na to, że medycyna nie jest i nigdy być nie może najważniejszą dziedziną w życiu danej społeczności, w dniu dzisiejszym może wydawać się prawdziwym odkryciem. Na myśl przychodzi tutaj kilka rozważań z przedwojennego modlitewnika polskiego żołnierza. Honor żołnierski połączony został tam z wieloma cnotami, wśród których na pierwsze miejsce wysuwa się cnota męstwa, oparta na trzech fundamentach :

- pogardzie wobec miękkości, walce ze złymi skłonnościami

- znoszeniu niewygód i przykrości : głodu, zimna, braku snu, ran na swoim ciele, noszeniu broni

- pogardzaniu własnym zdrowiem.

Cnotą przedwojennego polskiego żołnierza zawsze była ponadto sprawiedliwość oraz posłuszeństwo rozkazom dowódcy.

Święty Bernard wyjaśnia pewną bardzo ważną prawidłowość - krzątanina powszednia, powodująca zajęcie umysłu i odwrócenie uwagi, stanowi jednocześnie przeszkodę, utrudniającą lub wręcz uniemożliwiającą nawiązanie głębokiej więzi z Bogiem, wysłuchanie Jego głosu.

Równie istotnymi uwagami średniowiecznego Zakonnika są te, które wskazują na powinność bojaźni człowieka przed Bogiem, a odwagi przed ludźmi (w domyśle : tymi, którzy są wrogami Stwórcy) czy też te pouczenia, które akcentują osłabiające działanie pomyślności na wolę człowieka, jego hart ducha.

W średniowiecznym świecie rozumiano, że człowiek, który niejako wyrzekł się trudności w dążeniu do Boga, zapomniał o Jego obietnicy życia wiecznego, a wybrał drogę łatwiejszą, polegającą na bezapelacyjnym podporządkowywaniu się regułom funkcjonowania świata bezbożnego, powinien być traktowany jak istota tchórzliwa, której brakuje męstwa, odwagi, odpowiedzialności itd. Trudno się zatem dziwić, że takiego człowieka łatwo powala smutek pojawiający się  w razie jakiegokolwiek niepowodzenia życiowego.

Dylemat wyboru między przewodnikiem a uwodzicielem, jest obrazowym przedstawieniem konsekwencji odrzucenia Boga i wynikającego z tego osłabienia sił w przeciwstawianiu się złemu.

Ostatnia z przytoczonych myśli Świętego odnosi się do eliminowania bądź marginalizowania osób, które występują przeciwko jedności pojmowanej jako całość, stanowiąca inną jakościowo wartość niż poszczególne składające się na nią elementy. Całość ta odzwierciedla łączność teraźniejszości z przeszłością, niezmienną tożsamość. Jest nośnikiem specyficznej więzi, łączącej daną społeczność z Bogiem. Mieści w sobie potencjalność, zdolność do głębszego wniknięcia w miłość Bożą, uzyskania Jego wszechmocnej opieki, ale też gotowość przyjęcia zsyłanych przez Niego doświadczeń.

------
I jak podobały się Państwu wyimki z rozważań św. Bernarda ? 

Odnośnie mojej odpowiedzi na Państwa komentarze tyczące się wpisu na blogu, wskazującego na zgubny wpływ psychologii (i jej podobnych) na życie człowieka, postaram się powrócić do poruszanej problematyki w jednym z kolejnych wpisów (choć nie obiecuję,  że nastąpi to w następnej notatce blogowej).

Tymczasem, zachęcam Wszystkich Zainteresowanych do lektury przedwojennej literatury religijnej i dziękuję za ewentualne podpowiedzi dotyczące tematów do analizy. Szczerze powiedziawszy, wybieram to, co mam pod ręką. 
:-)

Ale bardzo mocno zachęcam Państwa do samodzielnej analizy poszczególnych przedwojennych tekstów, które Was zaciekawią !