Franciszka Gensówna o Dobrej Matce z 1927 roku

Chociaż do Dnia Matki pozostało jeszcze dni kilkanaście, chciałabym już dzisiaj zająć się tematem macierzyństwa w polskiej literaturze przedwojennej. Problematyka ta była szeroko komentowana i często podejmowana przez różnych autorów. Doniosła rolę matki opisywali przedwojenni duchowni, nauczyciele czy też kobiety poświęcające swoje talenty na rzecz ogółu polskiego społeczeństwa.

W moim dzisiejszym wpisie chciałabym skoncentrować się na kilku dobrych radach zawartych w skromnej broszurce zatytułowanej "Dobra matka. Spostrzeżenia i rady przy wychowaniu dziatwy na chwałę Bożą i na przyszłych obywateli kraju" autorstwa Franciszki Gensówny, a wydanej w 1927 roku w Warszawie.

Autorka była nauczycielką i troskliwą opiekunką dzieci, które miała pod swoją kuratelą. We wstępie do swojej książki, Gensówna zaznacza :

"Jakże dużo jest matek na świecie, a jak mało dobrych ! Jak mało takich, które rozumieją, że od chwili, kiedy zostały matkami, ciąży na nich wielki, ogromnie ważny obowiązek : dać społeczeństwu ludzi uczciwych, szlachetnych i dzielnych - że, aby dziatwę umiejętnie na takich właśnie wychować, trzeba się uczyć, radzić doświadczonych, a prosić nieustannie Boga o pomoc w tym i błogosławieństwo !

Przez nieumiejętne wychowywanie dzieci namnożyło się tyle zła w narodzie, że grozi mu upadek i zagłada.

W dobrych matkach jednak nadzieja. Gdy one się poruszą, gdy każda pojmie święte swoje zadanie, gdy wszystkie staną do walki ze złem, cudownej dokonają zmiany.

One dadzą Ojczyźnie nowe, lepsze pokolenie i dolę złotą przybliżą" (str. 3).

Precyzując temat swoich rozważań, autorka broszurki pisze :

"Dobra matka przedtem jeszcze, nim dziecko na świat przyjdzie, już modli się o to, by ono przyszło z naturą poczciwą i łatwą do wychowania. Stara się też swoją naturę poprawić, udoskonalić. Wystrzega się wszystkiego, coby ją w dziecku martwiło, a wyrabia w cnotach potrzebnych narodowi, takich jak : uczciwość, wytrwałość, ofiarność i inne" (str. 4 - 5).

O dobrym obywatelu wspomina w następujących słowach :

"Obywatel taki cieszy się każdym dobrze uprawionym łanem współrodaka, każdym drzewkiem posadzonym przy drodze. On się czuje pokrewną jednostką w wielkiej naszej rodzinie (...) Obywatel kraju nie pójdzie wysługiwać się obcym, a tym bardziej takim, którzy o jego ojczyźnie odzywają się z pogardą. Nie pójdzie szukać szczęścia za morzem, bo umarłby z tęsknoty za swymi. A jeśli los nieszczęsny wypędzi go na tułaczkę, to szczyptę ziemi ojczystej zaszywa sobie w szkaplerz, by jej choć tyle mieć w grobie, gdy śmierć zaskoczy na obczyźnie.

Każdy kraj ma swoich szlachetnych obywateli i my też mamy swoich dużo, ale jeszcze za mało. Trzeba ich miliony wychować, lepszym niż dotąd sposobem, a to jest dobrych matek zadanie" (str.5 - 6).

W swoich zapiskach, przedwojenna nauczycielka nie szczędzi też uwag przykrych :

"Matek więc wina, że są między ludźmi samoluby, mściciele, tyrani; i matki też sprawić mogą, by ich już w następnych pokoleniach nie było.

Niech dziecko, choć małe, uczy się nie tylko w ochronce czy szkole, ale i od matki : odczuwać cierpienia drugich, pomagać potrzebującym, nie brać nikomu najmniejszej nawet rzeczy, owszem, jeszcze się dzielić.

Niech się nauczy od matki wybaczać urazy, niech od niej nauczy się dziecko kochać szlachetnie; a cnota owa święta wejdzie w jego krew i przez całe życie będzie mu jasnym drogowskazem" (str. 20).

Wielką wagę przywiązuje autorka do nauki posłuszeństwa u dziecka. Mówi :

"Niełatwą do wszczepienia, a nadzwyczajnie ważną rzeczą w wychowaniu jest posłuszeństwo.

W dziecku, prędzej niż rozum rozwija się wola; a wola bez rozumu, nie krępowana niczym, wytworzyć może w charakterze szkaradną samowolę, którą w późniejszym wieku wykorzenić już trudno.

Choć dziecko jeszcze małe, już powinno być posłuszne. Inaczej nic matka z nim nie poradzi, zawsze zrobi ono tak, jak się jemu podoba, i najczęściej źle. Ale jeśli matka pragnie, by jej dziecko słuchało, powinna starać się usilnie o to, by sama była bez zarzutu, coraz lepsza, doskonalsza, by zasługiwała na szacunek u otoczenia, by dla dziecka, godnym była do naśladowania wzorem. Ucząc zaś posłuszeństwa, trzymać się powinna trzech najważniejszych zasad :

1. Nie wymagać od dziecka tego, co jest nad jego siły.
2. Żądania swego nie powtarzać po kilka razy.
3. Jeśli się czegoś wymaga słusznie, to już nie ustępować.

Gdy małe dziecko uparte chce postawić na swoim, trzeba je koniecznie do posłuszeństwa zmusić, choćby najostrzejszymi, byle nie szkodliwymi środkami" (...).

Człowiek przecież koniecznie powinien słuchać i stosować się do przykazań, czyli praw Boskich, do praw Kościoła, praw społecznych, gromadzkich, rodzinnych.

Powinien słuchać sumienia, gdy go przed złem ostrzega, słuchać duszy, gdy ciało chce nad nim brać górę itd.

W życiu codziennym, w życiu gromadnym posłuszeństwo i stosowanie się do potrzeb ogółu tak jest konieczne, tak ludziom do istnienia potrzebne, jak pokarm i powietrze.

Człowiek przez dobrą matkę chowany, rozumnie w posłuszeństwie ćwiczony, posłuszny będzie temu, co jest sprawą dobrą, a zaś dziki, samowolny, źle od dziecka prowadzony, pójdzie zawsze za dzikimi swoimi popędami i gdzie nie będzie strachu przed pięścią lub policjantem, zrobi tak, jak się jemu podoba, choćby z największą krzywdą innych i szkodą własnej duszy" (str. 20 - 21).

Przedwojenne wychowanie było bardzo troskliwe, jednak nigdy nie prowadziło do zbytniej pobłażliwości względem dziecka i jego zachcianek :

"Dziecko nigdy nie powinno się mazgaić, to jest spraw swoich płaczem z matką załatwiać" (str. 23).

Pani Franciszka, podobnie jak każda Polka, przywiązywała ogromną wagę do nauczania dziecka prawdomówności :

"Gdy małe dziecko mówić już nieźle zaczyna, dobra matka baczną powinna zwracać uwagę na to, by mówiło prawdę, by patrząc na wzory wokoło, nie wprawiało się do zmyślania, wykrętów i kłamstwa.

Oj ! Kłamstwo to szkaradna, ohydna wada, z którą należy walczy zawzięcie, a wykorzeniać, gdy się tylko pojawi. Dwa są główne rodzaje kłamstwa : jedno - ukrywanie złych czynów z obawy kary i składanie winy na innych; drugie -zmyślanie rzeczy niebywałych, gadanie bezmyślne, co ślina do ust przyniesie" (str. 29).

"Żeby dziecko brzydziło się kłamstwem, powinna jak najbardziej brzydzić się nim matka. Powinna żyć zawsze prawdą i czy to w rzeczach drobniejszych, czy też w sprawach wielkiej wagi, nigdy dziecka nie oszukiwać" (str. 30).

"Jeśli dziecko tylko zmyśla i opowiada niestworzone rzeczy, wysnute z fantazji, trzeba to w łagodny sposób prostować, nie gniewać się, nie karcić ostro, a tym bardziej nie wymyślać dziecku od kłamczuchów. Ale gdy skłamie z obawy przed karą i jeszcze więcej, złoży na kogoś innego, to już matka powinna traktować jako największe, najcięższe przewinienie. Powinna się tym zmartwić więcej niż stłuczonym garneczkiem, rozbitą szybą, wylanym mlekiem; więcej, sto razy więcej niż tym, że dziecko rozdarło nowe ubranie. To są też winy, ale porównaj, matko rozumnie kochająca, której chodzi o duszę dziecka, jaka między tymi winami jest różnica.

Z jednej strony szkoda materialna, wypadek, który pobudza dziecko do uwagi na przyszłość; a z drugiej wina tak wielka, że prawie równająca się zbrodni - wina, która szkaradną plamą kładzie się na duszy dziecięcej, brudzi ją i psuje" (str. 31).

Nie mniej istotną rolę jak kształtowanie prawdomówności, w przedwojennym wychowaniu odgrywało wszczepianie zamiłowania do pracy :

"(...) i pracy trzeba uczyć od małego, gdyż bez tej nauki, zamiast obywatela pożytecznego, wyrośnie może ladaco, takie, co to, zamiast pracować na chwałę Bożą i na pożytek ogólny, oddaje się bezmyślnym, karygodnym zajęciom. A przecież pracowników pożytecznych kraj nasz potrzebuje tak, jak mało który (...).

Praca jest dobrem i szczęściem ludzkości, trzeba je tylko rozumnie pojmować. Niejednej matce zdaje się, że zapewni dziecku szczęście, że na wdzięczność u niego zasłuży, jeśli od małego pracy nie wymaga, a i potem, w miarę dorastania, oszczędza swoją pociechę, sama za nią robi albo do tego, co dziecko zrobić powinno, najmuje płatnych wyręczycieli" (str. 33).

Dziecko powinno mieć także czas na rozrywkę, jednakże pod jednym warunkiem :

"Prawie tak samo, jak pożywienia, jak światła i ciepła, potrzebuje dziecko wesołych rozrywek. Nie może ono ciągle zachowywać się cicho, uczyć się i pracować w skupieniu. Musi od czasu do czasu śmiać się, wybiegać, wyskakać, wyśpiewać. (...).

Nie tylko więc bronić dzieciom zabawy nie można, ale owszem jeszcze dostarczać jej należy. Matka jedynie baczyć musi, by zabawa była zasłużoną rozrywką po spełnionym obowiązku, wytchnieniem po sumiennie wykonanej pracy" (str. 36).

Autorka poddaje kilka pomysłów na dobrą zabawę z dziećmi mniejszymi i większymi. Zaznacza jednocześnie, że dobrze by się stało, gdyby jakaś dorosła osoba kontrolowała od czasu do czasu rodzaj zabawy dziecięcej, a to w celu uniknięciu niewłaściwego wyboru tematu tejże - np. zabawa w kradzież jabłek z sadu sąsiada. Gensówna wymienia następujące pomysły na pożyteczne spędzenie czasu z dziećmi :

"Z dziećmi trochę starszymi można urządzać niedalekie wycieczki : do lasu, do ruin, do jeziora czy większej rzeki, ze wsi do miasta, z miasta na wieś. Światły przewodnik czy przewodniczka wszędzie znajdzie coś ciekawego do pokazania i postara się o to, by dzieci wszędzie były dobrze widziane i serdecznie przyjmowane. Takie wycieczki mają też niezmiernie ważne znaczenie w wychowaniu. Bawią one, rozwijają umysłowo, rodzą przyjaźń w sercach i uczą żyć w gromadzie. (...).

Bardzo pożyteczną i uszlachetniającą rozrywką dla młodzieży są przedstawienia amatorskie. Ale starszym często nie podoba się to, że młodzież zbiera się wieczorami na próby i różne z tego złe przypuszczenia wysnuwają. Żeby więc tego uniknąć, trzeba, by próby odbywały się u kogoś takiego, co się cieszy szacunkiem ogólnym i umie tej sprawie nadać należną powagę (...).

Urządzanie wycieczek po kraju,  by poznać, co mamy, dużo też może dobrego zrobić. Obywatel kraju ma nawet obowiązek poznać całe swoje dziedzictwo : swoje wsie i miasta, swoje góry i rzeki, swoje szkoły, fabryki, kopalnie - swoje pamiątki po pradziadach, swoich rodaków, rozsiadłych po całej Polskiej ziemi. Z tego i rozrywka i nauka i większe umiłowanie Ojczyzny.

Przedwojenne kobiety doskonale zdawały sobie z tego sprawę, że w wychowaniu młodego człowieka nie powinno zabraknąć nauki pokory :

"Pokora cnotą jest świętą i każdy człowiek chrześcijanin mieć ją w sobie powinien" (str. 40).

Pomysłodawczyni niewielkich rozmiarów publikacji do celów wychowawczych dodaje także poczucie piękna :

"Często można się spotkać ze zdaniem, że "nie to ładne, co ładne, ale to, co się komu podoba" Tak mówią ludzie, ale racji nie mają, bo ładna, bo piękna rzecz - to jest tylko ta, co się podoba nie jednemu, ale wielu ludziom. I to takim, którzy mają w sobie poczucie piękna.

Człowiek z takim poczuciem znajdzie piękno wszędzie, gdzie ono jest naprawdę. A piękna jest na świecie dużo. Jest ono w zacnej, szlachetnej duszy człowieka, w duszy, która jest zdolna do pięknych, dobrych czynów, a brzydzi się wszystkim, co brzydkie i złe. Jest piękno w naturze, to znaczy w tym wszystkim, co Pan Bóg stworzył, co nas otacza, gdzie się tylko ruszymy. Jest też piękno w sztuce, to znowu w tym, co człowiek może i co w wykonaniu doprowadza do doskonałości (...).

Przez pokazywanie, przez zwracanie uwagi na rzeczy piękne można w dzieciach poczucie piękności wyrobić; i to także ważną jest rzeczą w wychowaniu (...).

Każdy kraj ma swoje odrębne piękno i w naturze i w sztuce. Choć dobrze wychowany, rozumny i szlachetny człowiek znajdzie piękno wszędzie na całym świecie; najmilsze mu jednak będzie, najmocniej do serca przypadnie i najbardziej zachwyci swoje.

Nasz kraj ma dużo piękna w naturze. Mamy cudne swoje góry, które chmur sięgają, różnorodne lasy, pełne skrzydlatych śpiewaków, wspaniałe jeziora, rzeki szumiące i wodospady. Mamy łąki usiane kwieciem, złote pszeniczne łany, nad którymi unoszą się roje barwnych motyli.

W tym, co sobie sami tworzymy, także piękna jest dużo. Ile to mamy pięknych pieśni polskich, obrazów, książek ! Ile wspaniałych pomników, gmachów i świątyń ! Ile jasnych chat, tonących wśród sadów i kwiecia !" (str. 43 - 45).

Autorka dotyka też kwestii stroju i tradycji, jakże często pomijanych w kontekście poczucia estetyki :

"Znajdują się, niestety, między nami kaleki zaniedbane w wychowaniu, a te psują nam nasze polskie piękno, wprowadzając obcą błyszczącą tandetę, obce brzydkie upodobania i obyczaje (...).

Najgorzej jest ze strojem kobiet. W mieście niejedna elegantka bez poczucia piękna kładzie na siebie ubiór, który ją wstydem okrywa; nie dba nawet o skromność i godność kobiety, byle się tylko w niczym nie sprzeciwiać modzie zagranicznej. Na wsi znowu, tam, gdzie mają śliczny strój narodowy, kobiety bez poczucia piękna brzydzą się nim, myślą, że strój taki poniża je, bo odróżnia od mieszczanek (...).

Stroje modne i dziwaczne nie tylko szpecą nam piękno swojskie, ale psują też obyczaje w narodzie, zakłócają spokój w rodzinach i wiodą je do nędzy. Ile to na nie zużywa się drogiego czasu, ile grosza, który można by inaczej, pożyteczniej zużyć ! Ile robi się przez nie krzywdy i sobie i drugim ! Choć za pożyczone, choć za źle zdobyte pieniądze, aby się wystroić ! (...).

Dobra matka powinna się przerazić, gdy w dziecku spostrzeże chęć strojenia się, obwieszania, przeglądania w lustrze. Skromna, ale porządnie uszyta, dobrze dopasowana i dokładnie zapięta suknia bardziej córkę ozdobi niż fatałaszki modne, w które się ubrać nie potrafi i w których nieraz zapiera się rodzonej matki. 

Nie zagraniczna moda, ale czystość, porządek, dokładność w ubraniu się podoba się wszystkim rozumnym ludziom. Nie potrzeba więc stroić się w wymyślone przez kramarzy ozdoby; nie potrzeba wydawać na zagraniczną tandetę, by się ubrać ładnie, by się ludziom podobać. (...) Po ubraniu bardzo często poznać można, co człowiek ma w głowie i w sercu" (str. 43 - 46).

Piękno to także właściwe otoczenie :

"Nie tak może karygodne, ale również brzydkie upodobanie daje się spostrzegać u ludzi, nie mających poczucia piękna przy zdobieniu mieszkań.

Mamy śliczne swoje, niekosztowne i trwałe kilimki, wełniaki, które przy najskromniejszych nawet sprzętach robią mieszkanie miłym dla każdego oka (...).

Mamy dużo pięknych obrazów, które przedstawiają różne nasze sprawy, podobizny naszych bohaterów i sławnych ludzi, śliczne krajobrazy z naszej natury; a jednak ile brzydkich albo bez treści malowideł spotyka się u ludzi ! Aby tylko ramy złote, o obraz nie chodzi. (...).

dużo spotyka się u nas takich rzeczy, co to niby mają służyć do ozdoby, a tymczasem szpecą nas tylko; bo trzymamy się powiedzenia, które ktoś niemądry wymyślił : "Nie to ładne, co ładne, tylko co się komu podoba" (str. 46 - 47).

W zakończeniu maleńkiej książeczki, przedwojenna nauczycielka zauważa, że każda dobra matka powinna być zarazem opiekunką dla innych dzieci niż własne :

"Wszystkie dzieci powinniśmy uważać za swoje, za nasze, wszystkimi się interesować i wszystkie kochać. Nie tylko te ładne, grzeczne, przymilne, szczęśliwe, ale i te (o, jeszcze nawet bardziej !) ofiary złego przykładu, złego prowadzenia, te zupełnie zaniedbane biedactwa, które szczególnie serc naszych potrzebują.

Przy takiej pomocy znajdą się i dobre matki. To nie jest prawdą, by ich wśród nas nie było ! Całego narodu wina, że one dziś nie wszystkie święty swój obowiązek rozumieją i że nie spełniają go należycie" (str. 48).

Proszę spojrzeć, ile bezcennych uwag zostało zawartych w tej krótkiej książeczce. Uczyniła to jedna przedwojenna nauczycielka, niewykluczone, że panna, choć także troskliwa wychowawczyni cudzych dzieci. 

W tych kilku prostych słowach skrywa się ogrom polskiej tradycji, polskich zwyczajów i polskiej duszy. Proszę zarazem zauważyć, że my nigdy nie uważaliśmy kłamstwa u dzieci jako normy występującej na określonym etapie rozwojowym - tak jak próbują nam obecnie wmówić zidiociali psychologowie. Kłamstwo zawsze było wadą, czymś niedopuszczalnym, co trzeba było koniecznie wyrugować. Był to niezaprzeczalny obowiązek matki, od którego ta nie mogła się uchylić.

Jakże wielką cenę płacimy dzisiaj za to, że pozwoliliśmy kobietom na zajęcie się sobą, swoją karierą, swoim wyglądem, swoim dobrobytem,  a nie dziećmi i ich właściwym wychowaniem ?

Całość zacytowanego tekstu pod adresem :
https://polona.pl/item/dobra-matka-spostrzezenia-i-rady-przy-wychowaniu-dziatwy-na-chwale-boza-i-na-przyszlych,OTY0NjcxMDE/2/#info:metadata

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

13-05-2022 [22:11] - wielkopolskizdzichu | Link:

"Jakże wielką cenę płacimy dzisiaj za to, że pozwoliliśmy kobietom na zajęcie się sobą, swoją karierą, swoim wyglądem, swoim dobrobytem,  a nie dziećmi i ich właściwym wychowaniem ?"
Łukaszenko i Bismarck przez dr Annę przemawia.
3 x K oto wymarzona droga dla kobiety