Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Aleksander Janowski i polskie przedwojenne przewodniki
Wysłane przez dr Anna w 01-11-2022 [18:53]
W jaki sposób uprawiana była geografia w Polsce ? Jak pisano przewodniki turystyczne ? I wynikające z powyższych pytanie : Jaki sens przedstawiało sobą poznawanie nowych miejsc ? Miejsc kojarzonych z własną kulturą, tożsamością, pozostawionym nam dziedzictwem przodków ?
W dzisiejszym wpisie odniosę się pokrótce do niezwykłego jak na dzisiejsze czasy przewodnika, obejmującego kilkanaście propozycji podróży z uwzględnieniem polskiego (choć może nie tylko) punktu widzenia.
w 1900 roku w Warszawie opublikowana została książka Aleksandra Janowskiego zatytułowana "Wycieczki po kraju". W przedmowie autor zauważa między innymi, że :
"(...) nie zwalczyliśmy w sobie dotąd uprzedzenia, że w płaskim i jednostajnym kraju naszym nie spotkamy nic godnego widzenia, a po malownicze widoki nad "szmaragdowy Ren" lub do stóp "królowej Adriatyku" wędrować potrzeba.
Tatry wywalczyły sobie prawo zaliczenia do miejsc malowniczych, ale na obszarze Królestwa jeden tylko Ojców cieszy się przychylną opinią ogółu.
A jednak miejsc niemniej pięknych, a więcej pamiętnych znajdziemy znaczną ilość rozrzuconych w obrębie Królestwa, i trzeba tylko szczyptę dobrych chęci i wytrwałości, aby dotrzeć do nich.
Oddać jednak należy sprawiedliwość, że w ostatnich czasach coraz silniej objawia się u nas dążność do poznania kraju i dlatego, pragnąc ułatwić orientowanie się w podróży, przystępuję do wydania szeregu wskazówek, jak najszybciej i najtaniej można odbywać "Wycieczki po kraju" (str. 1 - 2).
Pierwszym miejscem godnym polecenia każdemu podróżnikowi wybrano Kielce. Autor przytacza kilka uwag statystycznych oraz praktyczne wskazówki (ilość mieszkańców, odległość od Warszawy oraz od Radomia, kierunek podróży koleją, umiejscowienie stacji względem centrum miasta, cena dorożki, hotele w okolicy, restauracje i cukiernie).
Następnie przechodzi do etymologii nazwy miasta. Twierdzi, że :
"Często spotkać się można z twierdzeniem, że nazwa Kielce powstała od Celtów czy Kieltów gallijskich, ale więcej będzie prawdopodobne wyprowadzenie tej nazwy od pierwiastku : kieł, kielec, do czego w okolicy tutejszej górzystej i lesistej, a stąd pełnej zwierzyny, bardzo łatwo mógł znaleźć się powód. Już w odwiecznych czasach musiała tu być zamieszkana osada, skoro podania mówią, że św. Wojciech, idąc na Pomorze, zatrzymał się tu, kazał (= głosił kazanie) i nabożeństwo odprawiał. Na jego to cześć mieszkańcy kościółek modrzewiowy postawili, obierając mu za patrona męża wsławionego męczeństwem za wiarę.
Od wieków należały Kielce do biskupów krakowskich i tu w roku 1142 zmarł po długiej chorobie biskup Gaudencjusz czyli Radost. Widocznym więc jest, że i dwór biskupi już tu był, skoro mogli oni tutaj przez dłuższy czas rezydować. Z zupełną jednak już pewnością ukazują się Kielce w historii, kiedy Gedko czyli Gedeon hrabia Gryf, biskup krakowski, wznosi tu z ciosu świątynię pod wezwaniem NMP w roku 1171 i wkrótce do godności kolegiaty ją podnosi.
Wojny domowe Bolesława Wstydliwego ze stryjem Konradem Mazowieckim sprowadziły na Kielce spustoszenie, a nim się z niego podźwignęły, już w roku 1240 Tatarzy zniszczyli je doszczętnie. Urocze położenie na górze wśród lasów nad brzegiem sporej rzeczki Silnicy, której kryształowe wody żywo płynęły, stanowiło zawsze dla ludzi zachętę do stałego tu zamieszkania. Toteż po napadach wrogów lub pożarach, szybko wznosiło się miasto z popiołów.
Odbudowano więc spalony przez tatarów dwór biskupi i miasto z gruzów podnosić się zaczęło. Na prośby biskupa Bodzanty, Kazimierz Wielki uwolnił mieszkańców od podatków i ciężarów. Toteż kielczanie otaczali czcią swego ukochanego protektora, a gdy ten na starość oślepł i w kieleckim dworzyszczu osiadł, to mieszkańcy przychodzili z dziatkami (= dziećmi), aby skraj szaty świątobliwego starca ucałować. Tutaj też i zmarł ów dzielny szermierz kościoła (Bodzentyn) 12 grudnia 1366 roku.
(...)
Jako towarzysze i protegowani biskupiego dworu są członkami kolegiaty tutejszej, znakomici w nauce ludzie : w roku 1456 był tu kustoszem rektor i wielki dobrodziej Akademii Krakowskiej Jan Dąbrówka, komentator Kadłubka. Tu Marcin Kromer, powróciwszy z Akademii Bolońskiej, układał plany swych prac historycznych, tu ks. Hieronim Juszyński, znany ze swoich prac w literaturze, był oficjałem i profesorem seminarium. (...)
20 lutego 1746 roku zmarł w pałacu tutejszym Jan Lipski, ostatni przed rozbiorem kardynał polski, a 30 lipca 1788 roku zmarł tu biskup Kajetan Sołtyk. Następnego roku pałac i dobra zabrano na rzecz skarbu koronnego.
Troskliwa opieka biskupów pozostawiła po sobie jako pamiątkę dwa nader ciekawe pomniki tj. katedrę i pałac.
Katedra stoi na najwyższym punkcie miasta, skąd panuje nad nim i nadzwyczaj okazale się przedstawia. Założona w XII wieku, przechodziła jednak wiele przeróbek i poprawek, które zupełnie ją przekształciły. Zbyt szczupła do potrzeb miejscowych, kilkakrotnie była powiększaną : w XVI wieku Konarski i Myszkowski, w XVII wieku Jan Albert Waza, kardynał, następnie Felicjan Szaniawski powiększają jej mury, zdobią gmach wewnątrz i zewnątrz, ale te przeróbki zacierają, niestety, cechy starego romańskiego gmachu. Wewnątrz świątynię zdobią obrazy Czechowicza i rzeźby artysty krakowskiego z początku zeszłego wieku (tzn. XIX wieku) Frąckiewicza. Z nagrobków najstarszy jest Elżbiety z Krzyckich Zebrzydowskiej, matki Andrzeja biskupa, który jej ten pomnik postawił w roku 1553. Przedstawia on leżącą postać kobiety wykutą z chęcińskiego marmuru, a ostre rysy tej siostrzenicy, siostry i matki biskupiej tchną niejaką surowością, która u syna w głośną na kraj cały zapalczywość się przerodziła. Elżbieta była siostrzenicą Tomickiego, biskupa krakowskiego, a siostrą Krzyckiego, arcybiskupa gnieźnieńskiego. Pamięć zacnego biskupa Felicjana Szaniawskiego uczczono pomnikiem, choć ciało jego spoczywa w Krakowie. Wdzięczne Kielce postawiły tę pamiątkę za dbałość o rozwój miasta i założenie seminarium oraz szkoły, do której sprowadził z Węgier ks. Komunistów zwanych Bartoszkami. Tu spoczywają zwłoki Andrzeja Stanisława załuskiego, który tak lubił Kielce, że wolał spocząć tu, niż w przynależnym mu miejscu, w katedrze na Wawelu. Oba te pomniki zdobne są malowanymi na blasze portretami biskupów. (...)
O wspaniałości i potędze biskupów krakowskich, książąt na Siewierzu, prawi nam cuda Zadzikowy gmach, były pałac biskupi, gdzie dziś (tzn. w 1900 roku) mieści się rząd gubernialny. Gmach ten, godzien stanąć w najpierwszej stolicy Europy, zbudował Jakub Zadzik, kanclerz państwa, a złożył w nim dowody niezwykłego gustu i hojności. Boć co prawda, gdy były gmachy mieszkalne w pobliskim Bodzentynie, Iłży, Siewierzu i Krakowie, stawianie nowej, monumentalnej budowy było raczej rzeczą fantazji niż rzeczywistej potrzeby. A fantazja ta potężnego biskupa rozwinęła się bujnie i skamieniała w cała wspaniałą epopeję czynów wielkiego senatora.
Pałac ten nie miał charakteru obronnego, lecz cechy letniej miłej rezydencji pańskiej, tonącej wśród ogrodów, gdzie figarnie i winnice bujnie się krzewiły.
Przepych w budowie był niesłychany; opis tego zamku z roku 1645 prawi między innymi o "stołowej izbie z trojgiem drzwi marmurowych z oknami wielkimi i piecem zacnie malowanym", o "sklepie zamczystym, alias piwnicy do win niemałej, 14 łokci wszerz i wzdłuż mającym", o "posadzkach marmurowych i złocistych wierzchach", o "herbach i inszych opus ś.p. Imci ks. Zadzika wystawionych".
Pałac ten jest tej prawie szerokości co i długości, stąd dach jeden pokrywać go nie mógł, ale musiano dać ich dwa, złączone rynną, zwaną zwykle hultajem. Front od strony katedry zdobi włoska marmurowa loggia o trzech arkadach, nader lekko i ozdobnie pomyślana. Stąd prowadziły schody na piętro, gdzie nad ową podjazdową loggią świeciły trzy wielkie okna sali jadalnej. Gmach cały posiadał 16 sal dużych, a 8 mniejszych. Były tu gościnne sale dla senatorów, biskupów i prałatów, jedną zaś stronę nazywano pokojami królewskimi. (...)
Jako rezydencja władz rządowych i biskupia, Kielce dla gęsto zaludnionej okolicy stanowią centrum życia naukowego i towarzyskiego. Miasto posiada gimnazjum męskie i żeńskie, seminarium, prócz tego kilka szkół prywatnych, wydaje organ własny "Gazetę Kielecką", która liczy 27 lat istnienia i ma 700 prenumeratorów. Życie towarzyskie skupia się trochę w resursie, klubie cyklistów i kółku śpiewaczym. Bale i zabawy publiczne odbywają się bądź w teatrze przy hotelu Polskim bądź w sali resursy. Lato w Kielcach prawdziwie przyjemnie spędzić można. Żadne z miast Królestwa nie ma tak pięknych i malowniczych okolic. Wycieczki na Karczówkę, do Słowika, Chęcin, Morawicy, Białogona uprzyjemniają pobyt, a nawet nie oddalając się z miasta, można zażyć miłego spaceru w pięknym ogrodzie miejskim. Sąsiednia góra, Kadzielnią zwana, zdobi miasto swą malowniczością, trapią jednak mieszkańców dymy z pieców wapiennych ustawionych pod nią.
Posiadają Kielce Dyrekcję szczegółową Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, Kasę Przemysłowców. Z fabryk ciekawą jest fabryka marmurów, huta szklana, fabryka przetworów chemicznych, cementownia, duży browar. Wszystko to są jednak małe zakłady w porównaniu z olbrzymimi fabrykami żelaznymi w okolicy, jak na przykład słynne zakłady starachowickie, które, będąc już w pobliżu Wąchocka, warto obejrzeć.
Lud w okolicach Kielc ma cechy poczciwego i wesołego krakowiaka. Jest nader uprzejmy i gościnny; w chacie swej chętnie podróżnego przyjmie, nie chcąc nigdy wziąć za to zapłaty. Ale pobliże gór świętokrzyskich, ze swych puszcz i dzikości sławnych, w umysłach ludu zostawiło dużo przesądów i zabobonów. (...)
Po zwiedzeniu Kielc należy udać się na ciekawą i malowniczą Karczówkę, wieczorem zaś wcześnie położyć się spać, aby co dnia wyruszyć na górę świętokrzyską, gdzie 4 mile drogi częścią szosy, częścią zaś bocznej drogi kamienistej czeka podróżnego. Konie zamówić trzeba wieczorem, płaci się za nie około 3 do 4 rubli (str. 6 - 21).
------
I jak się Państwu podoba przedwojenny polski przewodnik turystyczny ? Czy zwrócono w nim uwagę na rzeczy najważniejsze ? Czy zachęca on (nawet dzisiejszego) czytelnika do zwiedzenia miasta ?
A wyobrażacie sobie Państwo jak kunsztownie pisane były przedwojenne przewodniki po takich niegdysiejszych polskich metropoliach jak Lwów, Wilno, Stanisławów, Grodno itd. ?
:-)
Wszystkie te przewodniki podróżnicze stanowią polski skarb narodowy, choć opisywane w nich miejsca nie zawsze do Polski należą. Opiekują się nimi ci, którzy stworzyli tam własny dom, odnaleźli swój kawałek do życia na ziemi (np. Ukraina, Litwa, Białoruś). Za otoczenie wspomnianych miejsc troską, dbałość o ich rozwój wyrażamy wdzięczność, zrzekamy się do nich jakichkolwiek praw własnościowych oraz wierzymy, że posłużą one jako podglebie do dalszego wzrostu, innych niż polski, narodów.
Dla zainteresowanych :
https://polona.pl/item/wycieczki-po-kraju-1-kielce-checiny-karczowka-gory-s-krzyskie-bodzentyn-wachock,Mjk1NDU1Mjg/4/#info:metadata
Komentarze
01-11-2022 [20:29] - r102 | Link: No super - ale określenie
No super - ale określenie "przedwojenne" raczej potocznie dotyczy okresu międzywojennego, Wielka Wojna zwana obecnie 1 Światową jest już zatarta w świadomości Polaków...
Bardzie by pasowało określenie "z czasów zaborów"...