Otrzymane komantarze

Do wpisu: Jak minister zdrowia Konstanty Radziwiłł wypuścił zająca…
Data Autor
Anonymous
"pełzający ludobójczy attempt liberałów" - chodzi o Morawieckiego? Wersja I jest bliska IIIRP z tym, że wzbogacona jest o część lekarzy pracuje na kontraktach u pośrednika, część na etatach, a część tak i tak oraz, że część lekarzy może mieć kontrakt, a część nie. Wersja II jest porąbana i jak najbardziej możliwa w ramach rzeczywistości IIIRP. Wersja III - "wszystko jest prywatne" (środki produkcji, praca ludzka, finansowanie (ubezpieczenie lub środki własne pacjenta) a państwo zajmuje się ochroną praw obywateli jest  liberalnym (w sensie wolności odpowiedzialnej) normalnym bytem ziemskim z wszystkimi jego konsekwencjami a nie marksistowsko-oświeceniowej niebem, w którym gwarantuje się wszystkim wszystko. Jest uzasadniona wersja, która od liberalnej (tej prawdziwej) odbiega w dwóch aspektach. A. Nie kłuci się z liberalizmem, że państwo zajmuje się aspektami życia obywateli tam, gdzie jest rzeczywiste a nie życzeniowe dobro wspólne. Bezdyskusyjne jest to w ratownictwie medycznym. Niezbędny byłby koszyk świadczeń i byłby polem do naciągania zgodnie z zasadą daj możliwość a system skręci w lewo. B. Okres przejściowy w zw. z tym co stało się z aptekami, czyli generalnie szpitale w ręce lekarzy a nie sieciówek - znowu z konsekwencjami - tu już oczywistymi, a nie hipotetycznymi - bo to z natury lewicowe rozwiązanie.  
Dark Regis
Można też popatrzeć na zagadnienie z drugiej strony. Szpitale i kliniki zasilane przez formy NFZ-podobne są tylko i wyłącznie państwowe. Za to lekarze są prywatni i pracują na kontraktach. Rotacja im nie zaszkodzi, zwłaszcza jakby chcieli pryskać do GB lub nawet USA. Ale jeśli któryś z nich się dorobi i zbuduje własny szpital z własnym sprzętem, to nie przeszkadzać. Ale też nie finansować, bo wiadomo kogo oni będą tam chcieli leczyć. Mamy to już przećwiczone: wszyscy płacą, a niektórzy się leczą. Wersja druga, gdzie szpitale są prywatne, a pracownicy państwowi, jakoś mi nie pasuje do kontekstu gospodarczego. Wersja trzecia, gdzie wszystko jest prywatne, czyli liberalne niebo, to po prostu robienie ludzi w balona. W takim przypadku składki płacone na państwo powinny chyba zostawać w kieszeni, co jednak wcale nie gwarantuje dostępu do jakiegokolwiek leczenia. Jest to po prostu kolejny pełzający ludobójczy attempt liberałów, którym śni się ogólnoświatowy surwiwal.
Anonymous
Najpierw trzeba określić, które placówki są prywatne, a które państwowe. Czy chodzi o własność budynku, formę bytu prawnego, formę zatrudnienia, dostawców i kooperantów, formę rozliczeń finansowych? Może się okazać, że "państwowość" szpitali jest iluzoryczna i służy jedynie upaństwowieniu kosztów. Rzekomi reformatorzy mają zwykle fiksację, że jak puszczą doktorów z torbami to im się zdrowie poprawi. Co min. Radziwiłł zamierza nie wiemy - poza kontynuacją cyfryzacji dystrybucji leków. Nie padają żadne szczegóły jego propozycji odrzuconych przez Premier Szydło, więc możemy się odnosić do idei reformowania państwowej niereformowalnej służby zdrowia. Sama idea by państwowe szpitale nie działały na gorszych warunkach niż prywatne nie jest zła, co nie znaczy, że rozwiązuje wszystko, i że jest pozbawiona "wypaczeń". Patologia w służbie zdrowia była, jest usankcjonowana ustawowo i nadal ma być.
Lekarze biora przykład ze swoich prof. takich jak ostatno minister zdrowia w nierzadzie platfusów uczeń śp.prof.Religi który moze i nauczył go fachu ale zgdy mówił o etyce to pewnie go w pracy nie było .Tenze były minister ,szef słynnej klinki kardiochirurgi na Śląsku w ramach "mało mi" stworzył pod spółke siec "klinik" która miał kontrakty z FOZ ale na te wysoko płatne i jak najmniej kosztown ezabiegi tzw.jednodniówki i jeszcze na bezczela reklamował się spółka jako współpracujaca z kliniką państwową której dyrektorował .Gdy sprawa wyszła na jaw a była znana powszechnie "sprzedał udziały żonie.Wiedziało ministerstwo ,wiedział FOZ i nic ,nie widzieli konfliktu interesów-no ale taka figura ,krzykliwa i w błyszczącym garniturze to ktoś.Ale jak powikłania bo takie są bo być muszą to gdzie upychano pacjentów tychże "klinik " ano tam gdzie było podstawowe miejsce pracy prof.
szara_komórka
Dopóki lekarz będzie mógł pracować równolegle w państwowej placówce i w prywatnej, dopóty będzie bajzel taki jak był. Minister Radziwiłł chciał ustawowo usankcjonować patologię istniejąca w służbie zdrowia.
Prywatne"klkiniki" bo tylko z nazwy łoja pacjentów na żywca przejmując najbardziej dochodowe zabiegi tzw.jednodniówki  ale nikt nie policzył a czas najwy zszy to zrobic ile z tych zabiegów nie wychodzi i konieczne jest kosztowne dalsze leczenie które odwalają biedne szpitalebo nie do tych z [powrotem wracaja pacjenci i to nie jest fikacja ale real .Czas najwyzszy aby policzyc to leczenie i obiążac nimi tych co zawinil ibo coś spaprali ,poczestowali gronkowcem czy czymś innym obdarowali pacjenta na odchodne
Reakcja JK czy BS była oczywista. Bo dopóki Radziwiłł zajmował się tematyką głównie zdrowia, to miał wolną rękę. Ale tu wyszedł poza swoją działkę. Słuchałem paru audycji w tym temacie tuż po jego pojawieniu się. Racja - diabeł tkwi w szczegółach. A szczegóły były średnio ciekawe. Pytań co do propozycji zmian było sporo, a największą grupę stanowiło zapytanie czy to nie wytworzy sytuacji "koszta wasze, zyski nasze". Że państwo będzie naciągane na pokrycie niemałych kosztów stałych, a szpitale nastawią się głównie na dodatkowo płatne zabiegi, z których zyski pójdą w większości w czyjeś kieszenie. Kontrakty z NFZ czy też jego następcą na najmniejszą możliwą ilość zabiegów, a reszta płatne. I obrona przed tymi zarzutami była słaba... A co do tego zapytania "myśliwskiego". Myślę, że zającem nie jest osoba, a temat. Ogary dopadną zająca "dodatkowa płatność za leczenie" czy innego jakiego spodziewam się, że pan minister wypuści niedługo. A w siną dal pobiegnie zając "kilkaset milionów złotych rocznie" osłaniany przez kilka ogarów pilnujących interesu.
Anonymous
"skąd mogłyby się wziąć pieniądze na zaspokojenie żądań sfrustrowanych pracowników służby zdrowia" Wiadomo - z rąk pacjentów. Min.Morawiecki zadbał, wzorem swoich poprzedników, by ich nie mieli. "Zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy jakiejś formy odpłatności za leczenie w publicznej służbie zdrowia są w każdej opcji politycznej, są wśród lekarzy" Zwolennikami wśród lekarzy są żyjący z pracy rąk, a przeciwnikami ci, którzy wolą zadać sobie wiele trudu aby się nie napracować, albo zarabiać kosztem cudzej pracy. Jak w każdym zawodzie. Fundacje i ich działania są dowodem niesprawności systemu, który uniemożliwia od lat szpitalom państwowym konkurowanie z prywatnymi. Tu jest analogia do fabryk Polfy, które doprowadzono do upadłości narzucając im nierealne wymogi w postaci cen urzędowych na leki (prywatne i zagraniczne fabryki ich nie miały). Fundacje pełniły rolę krążenia obocznego gotówki między pacjentem a szpitalem, np. dokonując zakupu materiałów medycznych, których nie mógł kupić szpital i pacjent z powodu przepisów "troszczących się" o pacjenta. Obecnie szpitale prywatne zmniejszyły zapotrzebowanie na to pośrednictwo. Pani Premier (znanej z expose o non-profit w medycynie) i Panu Prezesowi te problemy są obce. Oni nie stoją - jak poprzedni przywódcy - w kolejkach, które są efektami ich działań. A nie. Prezes Kaczyński jest świadomy, bo płacił za opiekę osoby bliskiej - co zrozumiałe. Dobrze pamiętam?  
Do wpisu: Profesor Lech Gardocki robi gardę, czy zapis na cytowanie?
Data Autor
Ziomal Ojczyźniany
Sędzia  zablokował  dekret prezydenta w sprawie niewpuszczenia na powrót do kraju imigrantów na stałe już w nim zamieszkałych - o jaki kraj i jakiego prezydenta chodzi?
Ziomal Ojczyźniany
Typowa  dla PiS i jego wyznawców (zawsze  zgodnie powtarzających za wierchuszką)  "kontrargumentacja": poplątanie z pomieszaniem dla wykazania, że władza ma zawsze rację. Ale ciemny lud (cytując klasyka), jak zawsze to kupi, ale tylko ciemny lud, który nawet nie wie co to jest glosa do wyroku SN, a co to jest atak i nagonka na SN, jak również na czym polega jawność postępowania. Każda uchwała SN stanowiąca wykładnię prawa ma moc wiążącą nie tylko dla sądów, ale także dla władzy wykonawczej, w tym prezydenta, podobnie jak wyroki TK. A władza, która nawołuje do nie przestrzegania takich wyroków nawołuje do anarchii, po prostu. Prezydent nie może sobie wymyślać lub rozszerzać swoich prerogatyw, jak mu się podoba ze względu np. na stosunki koleżeńskie, ale musi działać w granicach prawa  czym przypomina mu SN.  Tymczasem PAD przed kilku karty głosi (i słusznie, bo to logiczne) , że akt łaski może obejmować tylko osoby skazanie prawomocnie, zmienia zdanie na potrzeby konkretnej sprawy i konkretnego oskarżonego. Podobny zapis figuruje na stronie internetowej prezydenta, ale skoro trzeba, to się taki zapis  ze strony usuwa (ściślej: słowo  " prawomocny"). A już słychać kolejnego uczonego w prawie w osobie niejakiego Asta, że trzeba będzie zmienić k.p.k., żeby usunąć słowo o prawomocności wyroku - dobre,co? A wcześniej sam osk.Kamiński sam domagał się wyroku II-giej instancji, żeby  zostać uniewinnionym, a nie ułaskawionym, czyli uznanym za winnego. Teraz zmienił zdanie i ma  czelność twierdzić, że wyrok SN go nie dotyczy, bo jest nieprawidłowy!
Podczas noc y stanu wojennego po Wrocławiu krążył wierszyk dowcipny ale wredny dla "wadzy".Po pewnym czasie ten wiersz opublikowano w "słowie Polskim" wydawanym we Wrocławiu,w całości i żadnych skrótów czy ingerencji cenzury a po sposobie pisania namierzono autora i według wadzy był nim nieżyjący już członek kabaretu "Elita" i nie miał na imię Jan .Obsobaczono autora niemiłosiernie i zmuszono do samokrytyki  skutecznie bo na łamach tegoż szmatławca pojawił się list rzekomego autora w którym zaparł się autorstwa ale i zaznaczył ,że on by nigdy bo ...!?Dała wadza dalej żyć bo chociaż była surowa ale i sprawiedliwa. Profesor Gardocki nic nie musiał a szczególnie robić z kręgosłupa chiński paragraf.,ma pozycje i wystarczyło powiedzieć -Prezydent zrobił to co ja od lat głoszę i zdania nie zmieniłem .Koniec ,kropka a tak co sobie pomyślą jego studenci to ich bo pewnie mu tego w oczy nie powiedzą a nie powiedzą bo mają teraz wzorzec jak "żyć" ! Niech odejdą i przestaną zarażać kolejne pokolenia ci  wychowani za sowieckiej władzy i jej prawach.
Jabe
Wg mnie, nim ustawa wejdzie w życie, powinna być obligatoryjnie poddana ocenie TK, by potem nie było problemów – Wówczas trybunał robiłby za biuro legislacyjne przy sejmie. Sądy rozsądzają, gdy jest spór – to bardzo ważna zasada. p.s. Popieram przywrócenie ław przysięgłych. Przywrócenie, bo one w Polsce były. Przywrócić należy też instytucję sędziego pokoju.
Dark Regis
Droga Autorko, to jest element scenografii, na tle której owa sztuka współczesna jest wystawiana. Nieporozumienie zapewne bierze się stąd, iż zwykle wypowiedzi moje mają dwie warstwy, które traktuję z równą atencją. Odnoszę się więc zarówno do warstwy tekstu, jak też do warstwy kontekstu, czyli tła, z angielska backgroundu. Nagradzam brawami albo też karcę gwizdami grę aktorów, jak też cmokam z zachwytem albo zieję oburzeniem, poruszony detalami oprawy plastycznej oraz doborem kostiumów. W rzeczonej sprawie moja percepcja jest rozbudzona, uwaga nie skupia się na błyskotkach, szeroko omijam prowokacje i poszukuję dobrych alternatyw. Dostrzegam konieczność zmian fundamentalnych i ustrojowych, co wyrażam otwarcie. Zatem więc dla mnie "bezsensem prawnym" jest rozbijanie przywileju głowy państwa na niekoherentne wątki, albowiem przywilej taki powinien być jak atom w rachunku kwantyfikatorów, albo inaczej powinien być formułą zamkniętą, a nie dawać się rozwłóczyć dworakom w togach jak dziadowski bicz kupiony na pchlim targu. PS: Formułę domkniętą nazywamy tautologią (rachunku kwantyfikatorów), gdy jest zdaniem prawdziwym przy dowolnym rozumieniu występujących w niej symboli funkcji zdaniowych. Jeśli F jest formułą atomową to wszystkie wystąpienia zmiennych w napisie F są wolne, czyli nie znajdują się pod działaniem (w zakresie) żadnego kwantyfikatora. Formuła atomowa ma formę ciągu termów związanych symbolem predykatu. To takie skromne wytłumaczenie na początek dobrego dnia ;) Pozdrawiam.
Ptr
Bez względu na osoby , a dokonując tylko oceny zdarzenia , oświadczenie zdaje się potwierdzać ,że jeżeli chodzi o czystą literę prawa i bezstronną jego interpretację , to przytoczona dawna publikacja i opinia jest właściwa. Ale jednocześnie samo opublikowanie oświadczenia wskazuje , że od bezstronnego naukowego osądu ważniejsze jest dla adresatów tego oświadczenia i samego autora określenie się polityczne , tutaj podane w pośredniej formie odcięcia się, co sugeruje jakoby neutralność , a jednak wskazuje określone priorytety polityczne. To wygląda na konieczność politycznego określenia się , a przecież powinno to być ostatecznością dla prawnika, bo oznacza to postawienie politycznej woli ponad prawniczą bezstronność.  Czy bezstronność jest tylko pustą deklaracją , a osąd pozornie tylko wypływa ze sprawiedliwości ? Jeżeli tak, trzeba uczynić , co tylko można , aby tak nie było. Prawo z pewnością nie jest doskonałe, poglądy polityczne szczególnie te , których sam jestem zwolennikiem, nie muszą być niezgodne ze sprawiedliwością, ale nadrzędnośc postawy politycznej nad bezstronnością jest końcem sprawiedliwości.
spike
"prawa zależy od polityków," tu się nie zgodzę, posłowie dają pomysł, a prawnicy mają dbać, by było zgodne z obowiązującym prawem, podobnie jest z uchwalaniem przepisu prawa, jakie będzie obowiązywać. Wg mnie, nim ustawa wejdzie w życie, powinna być obligatoryjnie poddana ocenie TK, by potem nie było problemów, że ktoś zaskarży i nagle okaże się, że dana ustawa jest zła, co rodzi kłopoty. Co do samego Trybunału Konstytucyjnego, skoro jego "wyroki" są niepodważalne, ostateczne, powinna obowiązywać zasada jednomyślności, jak "ławy przysięgłych", jak jest w sądach USA, nawet sędzia prowadzący nie ma prawa zmienić werdyktu takiej ławy. Obecny rząd powinien taką zmianę zaprowadzić, podobnie jak na wzór USA, do sądów powszechnych wprowadzić ławę przysięgłych, co by prawie uniemożliwiało korupcję sędziowska, sędzie by tylko wydawał wyrok. Pzdr.
Filovera
Po pierwsze nie wiem, po co zaczyna pan od argumentu ad personam. Po drugie proszę zajrzeć do podręcznika i stosownego fragmentu. Po trzecie jak ja cytuję w publikacji naukowej czyjąś pracę, to nie pytam autora, czy mogę, bo np. mam inne poglądy polityczne niż on itd., tylko przestrzegam formy i pamiętam, aby dokonać tego we właściwy sposób. Po trzecie, przedmiotowa uchwała SN ma moc wiążącą tylko dla sądu, który z takim zapytaniem prawnym wystąpił. Po czwarte, jakby SN nie uprawiał polityki byłby wiarygodny, a tak sam sobie strzela w kolano, albo jeszcze wyżej, czyli w głowę. Po ostatnie nie jesteśmy w USA więc proszę nie straszyć, a pogląd jakoby "wyroków sądu się nie komentuje" stoi w sprzeczności z zasadą demokratycznego państwa. Jawność postępowań sądowych zagwarantowana jest w art. 45 Konstytucji RP. Jawność ta jest nie bez powodu. Bo fałszywa byłaby to jawność, gdyby nie można było się donieść do tego co się usłyszy w wyroku, A wyrażanie opinii jest w zasadzie jedynym instrumentem kontrolnym, jakim dysponujemy jako społeczeństwo w stosunku do władzy sądowniczej. Ponadto formą komentarza stosowaną tym razem przez prawników wobec orzeczeń sądu jest pisane tzw. glosy. Jeśli pan się boi zabrać głos i cokolwiek powiedzieć na temat wyroków sądu, to pana problem - psychologiczny.
Filovera
Dziękuję za dobre słowo. Od czasu do czasu miło jest takie przeczytać pod swoim tekstem. A co do zrozumienia intencji, no cóż... :-) Pozdrawiam.
spike
"za takie oszczercze ataki na sędziów TK i SN, a nawet tylko jawne krytykowanie ich wyroków w USA grozi kara więzienia do 20 lat." Panie kolego, za oszczerstwa idzie się pod są w każdym normalnym kraju, a proszę wskazać gdzie te oszczerstwa Prezydenta względem sędziów! Następną sprawą jest powoływanie się na innych autorów, Pan chyba nie pisał jakiejkolwiek pracy choćby dyplomowej, gdzie często powołujemy się na innych autorów, nie w celach negacji ich zdania, a poparcia swojego, jak to uczynił prof.Gardecki, a skoro to uczynił, niejako się pod nim podpisał, firmując je. Pana nie interesuje prawda, a hejt, bo wziąłby pod uwagę fakt, że przyczyną zaistniałej sytuacji, był polityczny proces nad p.Kamińskim, inaczej tego nie można nazwać, bo Jego działania były firmowane decyzjami prokuratury i sądu, osoby przyłapane na oszustwie mają wyroki, więc Prezydent stanął po stronie sprawiedliwości, tym bardziej, że wiemy jakim jest sędzią p.Łączewski, że jest funkcyjnym, pamięta Pan to słynne powiedzenie Komorowskiego "że sędzia jest rozgrzany" mówi wszystko, a palestra sędziowska milczała.  
Filovera
Drogi Imć Waszeć, słów jak zwykle dużo, ale śmiem sądzić, ze nie bardzo na temat. Bo w którym miejscu ja powiedziałam, że "twierdzenie, że prezydent państwa może ułaskawić osobę, ale nie może zatrzeć skutków ewentualnego skazania osoby ułaskawionej, jest bezsensem prawnym"? A tak poza tym ro dziękuję za komentarz, bo komentuje Imć chyba moje wszystkie wpisy, więc mogę potraktować Waszeć jako swojego fana :-), a przynajmniej stałego Czytelnika. Pozdrawiam serdecznie.
Filovera
Problemy są dwa: jakości prawa i jakości prawników. Jakość prawa zależy od polityków, bo to oni je uchwalają (mówię o ustawach) i to można by dość szybko zmienić i poprawić. Najważniejszym kryterium powinna być prostota prawa, która jak najmniej pozostawi miejsca na dowolne i różnorodne interpretacje. Jakość prawników to znacznie większy problem. W tym mieści się pojęcie zarówno jakości merytorycznej, czyli ich przygotowania prawnego, jak i postawy etycznej. I tutaj trzeba moim zdaniem prawie dwóch pokoleń, by zaszły głębokie zmiany w strukturze umysłowej tego środowiska. Pozdrawiam.
Czy osoba, która w wyższej konieczności, kierując samochodem uszkodziła inny pojazd i stragan stojący na poboczu, ukarana za spowodowanie wypadku została ułaskawiona, odpowiada materialnie za uszkodzenia czy materialnie odpowiada Prezydent (państwo)? Jeśli Prezydent (państwo) to abolicja obowiązuje. 
Ziomal Ojczyźniany
Pani blogerka powinna dołączyć do Kancelarii Prezydenta gdy opracowywano tam ową listę autorytetów prawniczych popierających A.Dudę i krytykujących uchwałę SN. Prof.Gardecki stwierdził jedynie w swoim podręczniku i obecnie to przypomniał, że istnieje również taka opinia  w literaturze prawniczej, jakoby abolicja indywidualna była także aktem łaski, ale on sam takiego stanowiska nie zajmuje.Stąd uważa powoływanie się na jego zdanie za nieporozumienie(to zresztą eufemizm, bo ma tu miejsce zwykła manipulacja), a stanowisko SN w tej sprawie w całej rozciągłości popiera.  . Ale oczywiście nasi  rządzący wiedzą wszystko lepiej i uważają, że  inni się mylą, np.sędziowie TK i SN, których wyroków nie muszą uznawać. Tymczasem przedmiotowa uchwała SN stanowi wykładnię prawa i ma moc wiążącą dla sądów,ale tu nawet sam podsądny (wciąż jeszcze tylko oskarżony, bo przed wyrokiem prawomocnym) ośmielony takim stanowiskiem władzy, której służy, śmie wypowiadać się, że jego ten wyrok nie dotyczy, bo SN  złamał prawo! Oto skutki długotrwałej nagonki na sędziów, na TK i teraz na SN: każdy oskarżony będzie mógł olewać wyroki, bo przecież ferują je kolesie przy kawie i ciasteczkach lub łamiący prawo niedouczeni i wrodzy władzy sędziowie. Podobnie tak uważają autorzy tych komentarzy, zapewne równie uczeni prawnicy, jak ci w w prezydenckiej kancelarii dra praw A.Dudy .Warto wiedzieć, że za takie oszczercze ataki na sędziów TK i SN, a nawet tylko jawne krytykowanie ich wyroków w USA grozi kara więzienia do 20 lat.
spike
Słyszałem to oświadczenie, brzmiało przedziwnie, właśnie to, że powołał się na inną publikację, ale jej nie zakwestionował, a skoro się powołał w swojej pracy, to też i on uznaje jej argumentację. Rodzi się następujące pytanie, czy taki człowiek bez kręgosłupa moralnego, może tworzyć prawo?? W Polsacie słuchałem innego prawnika, który też wiła się, ale w końcu łącznie z prowadzącym doszli do wniosku, że Konstytucja jest nieprecyzyjna i by wymagała dopracowania, ci sami prawnicy jednogłośnie twierdzili, że co nie zakazane, jest dozwolone. Sztuczką szatańską prawników jest to, że konstruują prawo, by można je było dowolnie interpretować, z tego żyją, by nie było tak wiele rozpraw apelacyjnych, jakby prawo pisane było jasno, zrozumiale, jak w Dekalogu. Ktoś powiedział, że światem rządzą prawnicy i to jest nasze nieszczęście cywilizacyjne, moralność, honor się nie liczą, pomyśleć że dawnymi czasy słowo było cenniejsze niż złoto. Słyszałem też wypowiedź sędziego Stępnia, który jest członkiem Fundacji Wałęsy, która nie potrafi rozliczyć dotacji państwa koło 1,5 ml. a sam ujawnił, że pieniądze poszły na pensje, nie na cele statutowe, taki człowiek kogokolwiek ma pouczać ? nie zapominając liczne afery z sędziami w roli głównej, od kradzieży batoników, po defraudacje na mln zł. Pzdr.
Dark Regis
Droga Autorko, twierdzenie, że prezydent państwa może ułaskawić osobę, ale nie może zatrzeć skutków ewentualnego skazania osoby ułaskawionej, jest bezsensem prawnym. Prowadzi wprost, do takiego prowadzenia spraw politycznych w upolitycznionych sądach, że jakiekolwiek ułaskawienie nie może wchodzić w grę nigdy i w żadnej sprawie! Wystarczy wyłączyć mały wątek do "osobnego rozpatrzenia" i czekać na jelenia w szuwarach. Wychyli się, czy nie? Jak ułaskawi, to zrobił falstart i zaczynamy grillowanie wątku. Może ułaskawić drugi raz, ale wtedy roztrzęsione łapy artychów będą na ulicy wachlować konstytucją. Jak jeszcze czeka to przewlekamy sprawę główną, a wąteczek niech też jeszcze poczeka. Koniec z robieniem z państwa folwarku nadzwyczajnej kasty. Albo ułaskawienie jest absolutne i dotyczy nawet tych, którzy jeszcze nie mają żadnej wytoczonej sprawy (na przykład AK-owiec, który wykopał po latach pistolet i oddał na MO), albo wchodzimy w totalną erę "lub czasopisma". W takich przypadkach nowa konstytucja to nie jest kaprys, ale dziejowa konieczność. Sądownictwo nie jest od gier politycznych, tylko od sprawiedliwego sądzenia. Jeśli ktoś twierdzi, że sądownictwo nie jest upolitycznione, to chyba jest ślepy i niech takie głupoty gada lemingom. Może uwierzą. Nacisk środowiska? A co to do cho... jest? Gdzie to jest w konstytucji zapisane, że osoby mające inny pogląd niż najwyżsi kapłani kasty będą sztorcowani i naprowadzani na właściwą drogę?
xena2012
No cóż ,członkostwo w nadzwyczajnej kaście przeciez zobowiązuje.Nawet waznych profesorów.