„Życie to jest teatr, mówisz ciągle, opowiadasz; Maski coraz inne, coraz mylne się zakłada; Wszystko to zabawa, wszystko to jest jedna gra; Przy otwartych i zamkniętych drzwiach; To jest gra!” – dawno nie pasowały mi te słowa Edwarda Stachury tak bardzo, jak do wczorajszego podwójnego przedstawienia w wydaniu, no cóż, przykre, ale samego PiS-u. Najpierw spektakl pt. „Bronimy premier na śmierć i życie”, a potem pt. „Premier zrobił swoje, pani może odejść”. Spektakl pierwszy ma już swoją tradycję w tej kadencji, bo wotum nieufności przez totalnych opozycyjniaków składane już było, więc nic zaskakującego. I zakończenie tej farsy było do przewidzenia.
Ale spektakl drugi, oooo, to już insza inszość! Spektakl drugi to rzeczywiście była polityczna premiera (oj!), a nawet prapremiera dramatu, w dodatku w stylu komedii „Szalonych nożyczek”. Dla niezorientowanych dodam słowo komentarza, że akcja „Szalonych nożyczek” (wystawianych od lat na deskach Teatru Powszechnego w Łodzi) rozgrywa się w salonie… fryzjerskim. Na jego zapleczu, a właściwe w mieszkaniu obok salonu, dochodzi do morderstwa. Pojawia się detektyw, który ma rozwiązać sprawę. Podejrzani są zarówno pracownicy salonu, jak i jego klienci. Ale w trakcie spektaklu do akcji w rozwikłaniu zagadki, kto zabił, wkraczają też sami widzowie. Z desek teatru kierowane są do nich niezmiennie słowa: Proszę do mnie podejść… i zapytać, o co chcecie… być może pomoże nam to w śledztwie. Przypuszczam, że macie państwo własne poszlaki, które pomogą w rozwikłaniu sprawy. (…) Świadkowie będą mogli bezpośrednio zadawać pytania podejrzanym. Udział widza, udziałem widza, ale de facto wiadomo, że za każdym spektaklem stoi jego reżyser. Jakby się widz nie wytężał i jakich to pytań nie zadawał, reżyser – oto moc sprawcza przebiegu zdarzeń na scenie. Więc jak zagadka zostaje podczas spektaklu rozwikłana, zadowolona z zabawy gawiedź udaje się do domów i myśli, ale szalone te nożyczki. Ale noc przesypia spokojnie, bo to tylko teatr, a życie życiem.
A z czym mieliśmy do czynienia wczoraj w Sejmie? Stał się on niczym salon fryzjerski, w którym farbowano, przedłużano, golono, strzyżono. Aż na jego zapleczu, gdzieś w mieszkanku obok, może dalej niż obok, bo na Nowogrodzkiej, ale nie o szczegóły chodzi, doszło do… morderstwa. Ścięto, a w właściwe wbito nożyczki w plecy naszej premier RP Beacie Szydło. Podejrzani? Oczywiście polityczni salonowcy i jego klienci, ale de facto najbardziej sam reżyser spektaklu prezes Jarosław Kaczyński.
Oj, co to się wczoraj działo na tłitterowej scenie, bo tą śledziłam, ileż to ludzie pytań zadawali: dlaczego, jak to, po co, jak to możliwe? Jakich to uzasadnień szukali – wszystko na próżno. Odpowiedzi z aktorskiej trupy były słabe: marne wyjaśnienia rzeczniczki rządu Beaty Mazurek, niemrawe tłumaczenia dotąd elokwentnych posłów PiS. Ale co więcej, i gorzej dla PiS, spektakl ten wstrząsnął sceną tak bardzo, że nawet pisożelbeton spękał. I stwierdził, że rekonstrukcja rządu została przeprowadzona do „de”, co w oczywisty sposób grozi dekonstrukcją. I wcale, ale to wcale nie było śmiesznie i zabawnie. I nie jest.
Powiem więcej, wczoraj scena sejmu i mediów, w tym społecznościowych, przypominała nie tylko scenę takiego normalnego teatru, gdzie są widzowie, zwyczajni aktorzy, którzy coś tam sobie grają, a potem kurtyna. Przypominała nie tylko salon fryzjerski, z którego można wyjść, najwyżej skróconym o włos, ale z głową. To, co wczoraj się rozegrało, to było brutalne theatrum anatomicum, w którym doszło nawet nie do tyle do sekcji, co do wiwisekcji premiera RP. I to przez kogo? Przez swoich. Czyżby? I tu pojawia się szereg pytań, na które my, widzowie, powinniśmy szukać odpowiedzi. Szalone nożyczki prezesa-reżysera były ostre, ale kto je ostrzył? Kto rzeczywiście jest fryzjerem i sekcjonerem? Kto pisze scenariusz, w którym ważne są nie tylko wypowiadane kwestie, ale wszelkie didaskalia. Czy ma on swoje pałacowe źródło? I czy de facto wczorajsze przedstawienie to już całość, czy zaledwie akt pierwszy większej sztuki? I po ile są bilety?
A my, tu – klakierzy – na widowni tak sobie siedzimy i patrzymy na te różne twarze, a na niektórych jest tylko maska, a pod jedną maską następna. Bo nic nie jest tym, czym się być wydaje.
PS. Chciałabym złożyć wyrazy najwyższego uznania i szacunku dla Pani Premier Beaty Szydło, mojej Premier. Ma Pani moją dozgonną wdzięczność. I z bólem serca przyjęłam tę zmianę, i pogodzić się z nią nie mogę.
PS2. Niech sobie Czytelnicy po tym tekście nie pomyślą, że teraz zamierzam od tak, od razu odwrócić się od PiS-u i wspierać totalną opozycję. NIGDY w życiu. Ale sztuce będę przyglądać się uważnie, dużo bardziej uważnie. I na ile tylko będę mogła - zaglądać pod maski.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9550
Ale czemu u licha odwrót od PiSu ma wspierać totalną opozycję? Myślę że jest jak jest, mamy cały ten syf być może właśnie głównie z powodu takiego myslenia. Nie jesteś z nami to znaczy że jesteś przeciw. Czemu nie wolno na być sobą? Być za Polską według siebie?
Czemu musi być 5% próg wyborczy pozwalający na polityczny byt tylko strukturom z odpowiednim finansowaniem? Zapleczem? Jeśli chcesz coś zrobić to MUSISZ przyłączyć się do kogoś, kogo nie znasz albo co gorzej znasz, widzisz co sobą reprezentuje naprawdę?
Itd.
Z kolejnym kukułczym jajkiem podrzuconym przez PiS w postaci dalszego upartyjnienia wyborów i sceny politycznej. Celem jeszcze lepszej jej kontroli.
Tylko kontrolowanej przez kogo w końcu?
No ale ok. Jeśli nie lud ma rządzić to kto? Rada mędrców z Platona? Kto ją wybierze. A w szczególności: kto da jej władzę?
Dobra poddaję się.
"Ale sztuce (PiS-owi) będę przyglądać się uważnie, dużo bardziej uważnie. I na ile tylko będę mogła - zaglądać pod maski. "
Klakierzy PiS-u wyzwali mnie w 2015 roku od komuchów, zdrajców, idiotów i wszelkiego co najgorsze. Zdziwiłem się, bo wśród tych klakierów PiS-u znajdowali się byli klakierzy PO z roku 2007, kiedy ostrzegałem przed rządami PO, i którzy obrzucali mnie podobnymi kalumniami. A podobno mądry Polak po szkodzie?
Nie bardzo tylko wiadomo kto jest reżyserem, można się co najwyżej mniej lub bardziej trafnie domyślać. I bynajmniej nie jest to ani JK, ani tym bardziej Pałac.
I to chodziło o sądy.
Minister Macierewicz polegnie za sądy.
kobieta u wladzy to zazwyczaj nieszczescie dla geszefciarzy bo nie podda sie naciskom w sprawie np. watpliwych ruchow kadrowych albo firmowania szemranych
interesow. wynika z tego ze PBS nie byla i nie zamierzala byc slupem.
byc moze gra duzego i malego palacu z grupa trzymajaca wladze ma glebszy sens ale mozna robic przewroty palacowe delikatnie i elegancko lub prostacko z jawnym lekcewazeniem swojego elektoratu. logika szarego wyborcy jest zupelnie inna niz wielkich graczy tak ze wynik gry moze sie okazac zupelnie inny niz w zamysle macherow.
kobieta u wladzy to zazwyczaj nieszczescie dla geszefciarzy bo nie podda sie naciskom w sprawie np. watpliwych ruchow kadrowych albo firmowania szemranych
interesow. wynika z tego ze PBS nie byla i nie zamierzala byc slupem.
byc moze gra duzego i malego palacu z grupa trzymajaca wladze ma glebszy sens ale mozna robic przewroty palacowe delikatnie i elegancko lub prostacko z jawnym lekcewazeniem swojego elektoratu. logika szarego wyborcy jest zupelnie inna niz wielkich graczy tak ze wynik gry moze sie okazac zupelnie inny niz w zamysle macherow.
jezeli kobieta przewodzi grupie terrorystycznej to instrukcje(niejawne) zalecaja natychmastowa eliminacje przywodczyni podczas gdy z facetem mozna probowac zawrzec uklad