Czy Polacy mają defekt psychiczny?

Wychodzi od gotowości Polaków do oddania się pod opiekę Anieli Merkel i uzasadnia to naszą potrzebą macierzyńskiej troski. Na potwierdzenie tej tezy cytuje fragment swojej rozmowy z Jerzym Prokopiukiem, gnostyckim filozofem i psychologiem: 

 

„J. Prokopiuk: - Kościół odgrywał bardzo pozytywną rolę do mniej więcej XVI wieku. Umacniał wtedy świadomość jednostkową człowieka. Ale potem nastąpiła tragedia Kontrreformacji, kiedy z kraju został wyparty protestantyzm.

K. Kłopotowski:- I właśnie do XVI wieku Kościół był skupiony na kulcie Chrystusa, po czym pojawił się silny kult maryjny. Czy istnieje związek między załamaniem rozwoju psychicznego Polaków a wzrostem kultu maryjnego?

JP: - Do XVI wieku mieliśmy wizję Boga poprzez męskość, którą wzmocnił protestantyzm, wprowadzając do powszechnego obiegu Stary Testament, gdzie występuje surowy Jahwe. Trzeba tylko pamiętać, że kult maryjny wprowadzili u nas Krzyżacy jeszcze w głuchym średniowieczu. Przecież był to zakon Najświętszej Marii Panny.

KK: - Ale dopiero król Jan Kazimierz ogłosił Matkę Boską Królową Korony Polskiej z powodu potopu szwedzkiego.

JP: - Kiedy jednostka czy grupa ludzka ma trudną historię, to albo pozostaje niesłychanie wierna swemu męskiemu Bogu, jak Żydzi, albo szuka ratunku i opieki u kobiecego aspektu Boga wybaczającego. Cofamy się wtedy psychicznie do dzieciństwa. Przestajemy być rycerzami Chrystusa a stajemy się dziećmi Maryi. Nie musiało tak się stać, gdyby psychika polska była przygotowana do przyjęcia purytanizmu, jak psychika Szwajcarów i Holendrów. W XVI wieku jedna czwarta Polaków była protestantami, a ściślej kalwinami. To była wielka szansa rozwoju wewnętrznego, która została zniszczona. W rezultacie kult Marii zaczął wypierać kult Chrystusa. (…)

KK: - Plebejska wyobraźnia zdegradowała nawet Chrystusa, co dostrzegają artyści. Na sławnej wystawie "Polaków portret własny" pokazano obraz Vlastimila Hofmana pt. Spowiedź, gdzie chłop spowiada się przed życzliwym świątkiem Frasobliwego. Oto jak lud wyobraża sobie spotkanie świadomości z Jaźnią: bieda ludzka spotyka się z rzekomą biedą boską. Chrystus został w ten sposób sprowadzony do roli macierzyńskiej. Nie wiadomo, śmiać się, czy płakać.”  źródło

 

Nie ukrywam, że patrząc na historię Polski narzuca mi się myśl, że od czasu, gdy mamy królową spoza świata materialnego, nie dzieje się z nami najlepiej. Katolicy często tłumaczą to karą za powszechne przechodzenie na protestantyzm polskiej szlachty w XVI wieku. Nasuwa się jednak wtedy pytanie o pewną wybiórczość Boga – innym narodom to jakoś nie zaszkodziło…

Wielu obserwatorów polskiego życia społeczno-politycznego zwraca uwagę na kontrast pomiędzy deklarowaną religijnością Polaków, a naszymi wyborami moralnymi i politycznymi. Stawiam tezę, że religijność oparta na uczuciach i tradycjach nie może sprostać wyzwaniom zeświecczonej współczesności. Niebawem polskie kościoły będą puste. W naszym pokoleniu „puszczają” więzy i ograniczenia wynikające z przyzwyczajenia oraz presji społecznej (Co ludzie powiedzą?). Jeśli w miejsce ckliwej pobożności nie wprowadzimy żywego i osobistego związku z Bogiem, nasz naród w przeciągu najbliższych lat zdegeneruje się do poziomu masy. 

Warto zwrócić uwagę na przykład USA. To kraj uważany stereotypowo za najbardziej bezbożny i niemoralny. Gdy jednak przyjrzymy się statystykom, ten mit zostaje poważnie nadszarpnięty. Żywą wiarę w Boga i stosowanie w praktyce Jego woli, deklaruje tam jeden z najwyższych w świecie zachodnim odsetek ludności. Tam jednak kościoły muszą walczyć w ramach wolnej konkurencji na rynku religijnym, nie ma monopolisty ani protezy ze strony władzy państwowej, a wiarę postrzega się jako kwestię wolnego wyboru – zupełnie jak w Rzeczypospolitej Złotego Wieku…

Krzysztof Kłopotowski postawił na swoim blogu tezę iście obrazoburczą jak na polskie realia. Twierdzi, że nie jest dobrze z naszą narodowa psychiką.