Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Zbrodnie komunistyczne. Gdynia 1970
Wysłane przez Tezeusz w 18-12-2024 [07:25]
ZBYSZEK GODLEWSKI. JANEK WIŚNIEWSKI PADŁ. CZARNY CZWARTEK NA WYBRZEŻU. MASAKRA W GDYNI 1970. Zbyszek miał 18 lat, gdy dosięgły go śmiertelne kule MO i wojska. 17 grudnia 1970 r w tzw. Czarny Czwartek, w Gdyni zginęło 18 młodych mężczyzn. Zbyszek Godlewski zginął na miejscu.
Seria z karabinu maszynowego trafiła w głowę i klatkę piersiową. Ciało Zbyszka robotnicy położyli na drzwiach i ponieśli Świętojańską do centrum Gdyni. Po drodze byli ostrzeliwani i obrzucani gazem łzawiącym tak, że musieli zostawiać ciało na ulicy i chować się w okolicznych bramach.
Przy kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, robotnicy otrzymali od księdza krzyż i kwiaty, które położyli przy ciele zabitego. Nst zanieśli ciało pod budynek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Z budynku wyszedł lekarz, Kmdr. Adam Kunert, który stwierdził zgon Zbyszka.
Gdy demonstranci doszli do budynku Prezydium, ujrzeli namalowaną na ulicy białą linię której przekroczenie miało spowodować natychmiastowe urzycie broni palnej przez funkcjonariuszy...
Gdy tłum zbliżył się do linii zaczęto strzelać seriami karabinów maszynowych do demonstrantów. Padli zabici i ranni.
Tłum zaczął się rozbiegać, a na ich głowy spadały petardy i ładunki z gazem łzawiącym zrzucanymi z helikoptera...
Zwłoki ZBYSZKA, komunistyczne ścierwa zabrały sprzed budynku Prezydium, a nstp. ukrywały...
Jeszcze wiele lat po tej zbrodni propaganda komunistyczna utrzymywała, że tłum niósł rannego chłopaka i gdyby mu udzielono pomocy, to by przeżył...!
16 grudnia Zbyszek Godlewski przyjechał do Gdańska z Elbląga. Wieczorem napisał króciutki list do rodziców. ,,Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się. Zbyszek". Nie zdążył go wysłać. List do rodziców trafił 20 grudnia.....
.
DEPESZA ,,ZBYSZEK NIE ŻYJE"
O śmierci syna Izabela i Eugeniusz Godlewscy dowiedzieli się z telegramu, jaki 18 grudnia wysłał jego przyjaciel, świadek mordu. Depesza była krótka: ,,Zbyszek nie żyje. Kazik."
Rodzice próbowali zobaczyć ciało syna, ale, podobnie jak bliscy innych zamordowanych, nie mieli na to szans. Ze szpitala w Gdyni Redłowie odesłano ich do prokuratury.
Tam usłyszeli z kolei, że jest sobota i nic się nie da załatwić do poniedziałku....
Ojciec Zbyszka twierdził, że na zakrwawionym swetrze syn miał 3 dziury po postrzale. Dwie na brzuchu i jedną na piersiach.
Zdaniem przeprowadzającego sekcję patologa Zbyszek zmarł na skutek „przestrzału głowy oraz przestrzału klatki piersiowej połączonego ze zgruchotaniem kości sklepienia i podstawy czaszki po stronie lewej”.
20 grudnia w niedzielę wieczorem u państwa Godlewskich zjawili się ludzie z Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku i poinformowali, że tego samego dnia odbędzie się pogrzeb. Pochówek Zbigniewa Godlewskiego miał miejsce po godzinie 23. na cmentarzu przy katedrze oliwskiej.
W ten sposób, po cichu, bez możliwości godnego pożegnania, grzebano większość ofiar masakry na Wybrzeżu. Dopiero w marcu 1971 r zwłoki Zbigniewa Godlewskiego zostały ekshumowane, a następnie pochowane na cmentarzu w Elblągu.
.
HISTORIA BALLADY ,,JANEK WIŚNIEWSKI PADŁ".
Wbrew powszechnej opinii o autorstwie ,,Ballady o Janku Wiśniewskim" przypisywanej p. Krzysztofowi Dowgiallo, autem słów był JERZY STANISŁAW FIC. Pan Jerzy, w 1970 r mieszkaniec dzielnicy Grabówek, był swiadkiem smierci mlodego czlowieka na ulicy Czerwonych Kosynierów, obecnie Morskiej i wiersz napisał natychmiast.
W styczniu 1971 r znajomy z gdyńskiego portu poprosił go o ten tekst, gdy rozpoczęły się protesty w porcie i wtedy słowa ,,Ballady" poszły w świat.
Pan Jerzy Stanisław Fic zmarł w 2020 r ale jego patriotyczne wiersze, włącznie z ,,Balladą" nadal towarzyszą przy okazji Wspólnego Śpiewania Pieśni patriotycznych.
Janek Wiśniewski, jako bohater piosenki, stał się symbolem tamtych wydarzeń, bardziej znanym nawet od swojego pierwowzoru.
A prawdziwy istniał. Nazywał się Zbyszek Godlewski.Trafiła go milicyjna kula. Pochód stoczniowców z martwym chłopakiem na drzwiach uwiecznił na zdjęciu gdyński fotografik Edmund Pepliński. Scenę widział z okna swojego mieszkania przy ulicy Świętojańskiej.
W 40. rocznicę Grudnia 70 Kazik Staszewski nagrał swoją wersję ,,Ballady o Janku Wiśniewskim". Piosenka jest motywem przewodnim filmu fabularnego ,,Czarny czwartek"
.
ZBYSZEK SZTAUER PORTOWY.
Zbyszek Godlewski urodził się 3 sierpnia 1952 r. w Zielonej Górze. Mieszkał w Elblągu. Kilka miesięcy przed grudniową masakrą skończył szkołę zawodową i zatrudnił się w gdyńskiej stoczni, gdzie pracował przy przeładunku statków.
Ponad miesiąc przed śmiercią zaczął pracować w Stoczni Gdyńskiej im. Komuny Paryskiej. Był sztauerem - robotnikiem portowym.
.
UPAMIĘTNIENIE
W rodzinnym mieście ma od ponad dekady ulicę ze swoim nazwiskiem i małą tablicę z krótkim życiorysem
Po upadku komunizmu, Janek Wiśniewski stał się patronem jednej z ulic w Gdyni, znajdującej się w pobliżu stacji kolejowej, gdzie zginął. Również w Pruszczu Gdańskim jedna z ulic nosi jego imię.
Osoba Zbyszka Godlewskiego nie budziła zainteresowania komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, w dokumentach zachowanych w Instytucie Pamięci Narodowej nie odnaleziono akt potwierdzających jego rozpracowanie w ramach jakiejkolwiek sprawy operacyjnej.
Jego nazwisko pojawia się w późniejszych materiałach, związanych z przebiegiem wydarzeń grudniowych
Scenę ze stoczniowcami niosącymi na drzwiach zabitego chłopaka Polacy zobaczyli w filmie ,,Człowiek z żelaza" Andrzeja Wajdy.
.
TŁO MASAKRY W GDYNI,
54 lata temu fala strajków i manifestacji przetoczyła się przez Wybrzeże: Gdańsk, Gdynię, Szczecin, Słupsk oraz Elbląg
Rano robotnicy przyszli do Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni, odpowiadając na telewizyjny apel wicepremiera Stanisława Kociołka, który wezwał strajkujących, by wrócili do pracy.
Nie wiedzieli jednak, że stocznia została zablokowana przez wojsko, na rozkaz kierującego akcją pacyfikacji Wybrzeża Zenona Kliszki, członka Biura Politycznego KC PZPR.
Do rozpraszania przybyłych robotników, komunistyczne władze wysłały czołgi i transportery opancerzone, użyto gazów łzawiących i petard.
Masakra robotników w Gdyni była najbardziej krwawą akcją oddziałów milicyjnych podczas tłumienia robotniczych protestów na Wybrzeżu, które trwały od 14 do 22 grudnia.
Ludzie wyszli na ulice, sprzeciwiając się drastycznym podwyżkom cen żywności. Domagali się też zmiany władz i wolności słowa.
Młodych ,,Janków Wiśniewskich" w grudniu 1970 r było bardzo wielu. Tylko 3 spośród 18 zabitych w tym dniu w Gdyni miało więcej niż 30 lat. Ofiary Czarnego Czwartku to w większości młodzi chłopcy, w wieku od 15 do 20 lat. Aż 37 spośród 75 postrzelonych tego dnia osób, miało poniżej 20 lat.
15 grudnia. Waldemar Rebinin z Elbląga 26 lat pracował w Gdańsku jako sanitariusz karetki ratunkowej. Zginął 15 grudnia, w pobliżu Dworca Głównego, podczas pełnienia swoich obowiązków. Miał żonę i dwoje dzieci.
18 grudnia. Marian Tadeusz Sawicz 22 lata też z Elbląga miał wziąć ślub 25 grudnia, a jego narzeczona była w ciąży. 18 grudnia, w ferworze przygotowań do wesela, postanowił zjeść obiad na mieście. Milicyjna kula dosięgła go, gdy wychodził z baru przy ulicy 1 Maja. Postrzał w głowę spowodował śmierć na miejscu.
W grudniu 1970 r według oficjalnych danych, zginęło 45 osób, a ponad 1000 zostało rannych.
.
CZARNY CZWARTEK NA WYBRZEŻU.
Najkrwawszy dzień robotniczego powstania na Wybrzeżu. Masakra robotników na wybrzeżu. 14 grudnia 1970 r. rozpoczęły się strajki robotników w Gdańsku. Strajk rozszerzył się na kolejne zakłady na Wybrzeżu.
Stocznia Gdańska została otoczona przez wojsko. Ludzie, którzy próbowali się do stoczni zbliżyć, byli brutalnie bici. W Szczecinie telewizja poinformowała o wydarzeniach w Gdańsku. Nazwała je chuligaństwem.
Po tym, jak władze zdecydowały się na podniesienie cen podstawowych artykułów spożywczych nawet o kilkadziesiąt procent, robotnicy ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina udali się przed siedzibę Komitetu Wojewódzkiego PZPR, domagając się odwołania podwyżki.
2 dni później do Trójmiasta wkroczyło wojsko, na ulicach pojawiły się czołgi i transportery opancerzone. Kierujący akcją pacyfikacji Wybrzeża członek Biura Politycznego KC PZPR, Zenon Kliszko oświadczył dyrektorowi i członkom partii w Stoczni Gdańskiej:
,,Mamy do czynienia z kontrrewolucją i nieważne jest, że zginie 200, czy więcej stoczniowców. Stocznia zostanie zburzona, a na gruzach starej zbudujemy nową".
.
WYRAŹNY ROZKAZ UŻYCIA BRONI PALNEJ...
Władze PZPR -Biuro Polityczne w składzie: Władysław Gomułka, Marian Spychalski, Józef Cyrankiewicz, Ignacy Loga-Sowiński, Mieczysław Moczar, Wojciech Jaruzelski, Alojzy Karkoszka, Zenon Kliszko, Kazimierz Świtała, Tadeusz Pietrzak na wieść o wydarzeniach w Gdańsku wydały rozkaz użycia broni palnej przeciwko demonstrującym, przy czym strzały po ostrzegawczej salwie w górę zgodnie z rozkazem Gomułki miały być oddawane w nogi.
Wielu milicjantów i żołnierzy których informowano, że jadą tłumić wystąpienia „gdańskich Niemców” strzelało na wprost, a strzały oddawane w bruk uliczny, pod nogi manifestantów, rykoszetowały i powodowały poważne rany, również śmiertelne.
Nastąpiła interwencja 550 czołgów i 700 transporterów opancerzonych 8 Dywizji Zmechanizowanej.
Do walki z demonstrantami ruszyło 5 tysięcy milicjantów i 27 tysięcy żołnierzy, Wybrzeże zostało spacyfikowane. Akcję tę nadzorował osobiście obecny w Trójmieście wiceminister MON Grzegorz Korczyński.
.
MASAKRA W GDYNI
Od godz. 5 na przystanek Gdynia-Stocznia przyjeżdżali pierwsi robotnicy. Wkrótce zgromadziło się tam ponad 3 tys. osób. Drogę do stoczni zagrodziła im kolumna czołgów, żołnierze i milicja. Wydarzenia w Gdyni rozegrały się pod stocznią im. Komuny Paryskiej i na pobliskiej stacji kolejowej.
Rankiem 17 grudnia robotnicy stawili się do pracy, odpowiadając na telewizyjny apel wicepremiera Stanisława Kociołka. Nie wiedzieli, że stocznia została zamknięta i była blokowana przez wojsko na rozkaz Zenona Kliszki.
Do rozpraszania demonstrantów wysłano czołgi i transportery opancerzone, użyto gazów łzawiących i petard.
Świadkowie masakry odebrali wydarzenia w Gdyni jako odwet władzy za wcześniejsze starcia w Gdańsku. Ludzie nie mieli gdzie uciekać. Po pierwszym strzale ostrzegawczym zaczęto strzelać do stoczniowców.
Zginęło 11 osób: Brunon Drywa, Zbigniew Godlewski, Jan Kałużny, Jerzy Kuchcik, Stanisław Lewandowski, Zbigniew Nastały, Józef Pawłowski, Ludwik Piernicki, Jan Polechoński, Zygmunt Polito, Stanisław Sieradzan.
17 grudnia prasa donosiła, że ,,elementy awanturnicze i chuligańskie, nie mające nic wspólnego z klasą robotniczą, zdemolowały i podpaliły kilka budynków publicznych i obrabowały kilkanaście sklepów". Wieczorem premier Józef Cyrankiewicz apelował w telewizji o odpowiedzialność i rozwagę.
Władze robiły wszystko, by społeczeństwo nie dowiedziało się o skutkach pacyfikacji Wybrzeża, a zwłaszcza chciały ukryć liczbę zabitych. Pogrzeby ofiar Grudnia'70 odbywały się w nocy i w asyście milicji.
Niektóre niezweryfikowane źródła mówią nawet o kilkuset zabitych w Grudniu 1970 r.
.
NIE TYLKO WYBRZEŻE...
Z dokumentów IPN wynika, że grudniowe zajścia nie ograniczyły się do Wybrzeża. Do demonstracji i strajków doszło także w Krakowie, Wałbrzychu i innych miastach. Według ustaleń historyków w głębi kraju strajkowało wtedy ponad 20 tysięcy osób.
Kierujący akcją pacyfikacji Wybrzeża członek Biura Politycznego KC PZPR Zenon Kliszko powiedział: ,,Mamy do czynienia z kontrrewolucją i nieważne jest, że zginie 200, czy więcej stoczniowców”.
Czy on i inni członkowie partii naprawdę wierzyli, że te wystąpienia robotnicze to jest kontrrewolucja?
Wskutek represji zostało aresztowanych blisko 3 tysiące osób. Za udział w protestach tysiące ludzi były prześladowane przez bezpiekę.
Podwyżki wycofano po kolejnych strajkach w styczniu i lutym 1971 r. Wydarzenia Grudnia'70 zamknęły epokę rządów Władysława Gomułki.....
.
BREŻNIEW W MOSKWIE-WSZYSTKO POD KONTROLĄ...
Tymczasem Kreml z rosnącym niepokojem przyglądał się rozwojowi wypadków. Eskalacja protestów groziła utratą władzy przez PZPR.
Gomułka dzwoniącego Breżniewa kilkakrotnie zbywał zapewnieniem, że sytuacja na Wybrzeżu jest pod kontrolą, a wojsko i milicja wkrótce przywrócą porządek. Nie chciał słuchać żadnych rad.
Ambasadora sowieckiego Awierkija Aristowa, który przyszedł sprawdzić, czy I sekretarz na pewno zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, wyrzucił za drzwi z okrzykiem: “Nie będziecie mnie tu egzaminować!”
Tego już Moskwie było za wiele. 18 grudnia wieczorem do Warszawy dotarł oficjalny list Politbiura KPZR. Zawierał sugestię, aby podjąć kroki i przedsięwzięcia natury politycznej.
Zachęcano do zmiany przywódcy. Jednocześnie poufnymi kanałami poinformowano zainteresowanych, kogo sowieccy towarzysze widzieliby na miejscu Gomułki.
Równocześnie do domu Edwarda Gierka w Katowicach potajemnie udali się kierownik Wydziału Administracyjnego KC PZPR Stanisław Kania oraz wiceminister spraw wewnętrznych Franciszek Szlachcic.
Gierek był już uprzedzony o wizycie. Zgodził się objąć stanowisko szefa partii. 20 grudnia zwołano w Warszawie VII Plenum KC PZPR.
Jedynym jego zadaniem było dokonanie zmiany na stanowisku I sekretarza KC PZPR. Na I sekretarza partii wybrano Edwarda Gierka.
.
PROCESY WINNYCH MASAKRY GRUDNIA 70 r
W 1995 ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku wniosła do Sądu Wojewódzkiego akt oskarżenia przeciwko Jaruzelskiemu, Kociołkowi, Tuczapskiemu oraz dowódcom wojsk tłumiących protest.
Pierwsza rozprawa odbyła się w marcu 1996 r . 3 lata później proces przeniesiono do Warszawy. Mimo to, nikt z odpowiedzialnych za tamte wydarzenia nie poniósł odpowiedzialności.
W procesie Grudnia 70 oskarżono 12 osób, m.in. generała Wojciecha Jaruzelskiego, Stanisława Kociołka, Kazimierza Świtałę. Pierwszym osobom zarzuty zostały postawione jeszcze w roku 1990. Dlaczego, mimo że upłynęło już lat, nie osądzono najbardziej odpowiedzialnych za tamte wydarzenia?
Proces partyjnego i wojskowo-milicyjnego kierownictwa trwał 20 lat i tak naprawdę nikogo z decydentów nie skazano.
Większość z nich zmarła w jego trakcie. Sam Kociołek umarł 1 października 2015 r i nie poniósł żadnej odpowiedzialności.
Co prawda, w międzyczasie skazano na 2 lata w zawieszeniu dwóch oficerów, którzy wydawali rozkazy podczas blokady stoczni w Gdańsku i Gdyni, ale żaden z nich nie trafił za kratki.
Prawda jest też taka, że prawdziwi decydenci już dawno nie żyją, na czele z Gomułką. Z pewnością nie tego spodziewały się rodziny ofiar, gdy w latach 90. rozpoczął się w tej sprawie proces.
Ofiary Grudnia 1970 r upamiętnia Pomnik Poległych Stoczniowców, odsłonięty w 1980 r w Gdańsku. Monument w postaci trzech krzyży z kotwicami, zbudowany ze stali i brązu, stoi na Placu Solidarności, w pobliżu miejsca, gdzie padli pierwsi zabici.
JANEK WIŚNIEWSKI PADŁ...
Komentarze
18-12-2024 [09:20] - u2 | Link: "Scenę ze stoczniowcami
"Scenę ze stoczniowcami niosącymi na drzwiach zabitego chłopaka Polacy zobaczyli w filmie ,,Człowiek z żelaza" Andrzeja Wajdy."
Potem sparodiował tę scenę neijaki Pasikowski w gloryfikującym ubecję filmie pt. Psy. A całkiem niedawno pojawiła się w reklamie wódki.