Zbrodnie komunistyczne. Operacja "Azalia"

OPERACJA „AZALIA” I ,,JODŁA" 12 GRUDNIA 1981 r. Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego były prowadzone w głębokiej tajemnicy. Zanim 13 grudnia 1981 r. ogłoszono stan wojenny, gen Jaruzelski (bez okularów) przedstawił Moskwie informację o stanie przygotowań do jego wprowadzenia. 21 sierpnia minister spraw wewnętrznych PRL Cz. Kiszczak pojechał do Moskwy. Jaruzelski i I sekretarz KC PZPR Stanisław Kania mieli już pewność, że Moskwa ich popiera. Cel był jasny: rozgromić Solidarność" Sowieccy towarzysze już od jesieni 1980 r. sugerowali Kani sięgnięcie do rozwiązań siłowych.

Ostateczna decyzja personalna podjęta zostaje jesienią. W październiku stanowisko I sekretarza traci Kania, a jego zastępcą zostaje Jaruzelski. Generał w ścisłej tajemnicy przygotowuje wprowadzenie stanu wojennego. Ogłasza go 13 grudnia 1981 r.

Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego zaakceptowana została 5 grudnia 1981 r. przez Biuro Polityczne KC PZPR. Gen. Jaruzelski otrzymał od towarzyszy partyjnych swobodę co do wyboru konkretnej daty rozpoczęcia operacji.

O wyznaczonym terminie wprowadzenia stanu wojennego marszałek Kulikow i przywódcy sowieccy zostali poinformowani 11 grudnia. Operacja jego wprowadzenia rozpoczęła się w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. 

Rozkaz „Człowieka honoru” gen. dyw. Czesława Kiszczaka do kolejnego ,,patrioty" gen. Floriana Siwickiego o wprowadzeniu wojska w stan gotowości do wykonania operacji przeciwko narodowi „bez honoru”.

 ,,Uprzejmie proszę o wydania polecenia, aby siły wojskowe były w gotowości do wykonania akcji krypt. „AZALIA” w dniu 12.12. godz. 23:30." Gen. dyw. Czesław KISZCZAK

Kiedy członkowie Komisji Krajowej „Solidarności” wieczorem 12 grudnia 1981 r. kończyli w Gdańsku obrady, nie spodziewali się, że w tym samym czasie trwała już operacja, w wyniku której większość z nich wkrótce utraci wolność. 

Do Gdańska docierały co prawda niepokojące sygnały o ruchach wojsk i koncentracji milicji, zostały jednak zlekceważone. Czujność liderów związku uśpiło zarówno poczucie siły, jak i wcześniejsze fałszywe alarmy.

Operacja wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęła się w godzinach popołudniowych. Komendanci wojewódzcy MO i dowódcy okręgów wojskowych otrzymali wówczas polecenie otwarcia zalakowanych kopert, które od marca spoczywały w ich sejfach.

 Znajdowały się w nich precyzyjne instrukcje. Rozpoczęły się ruchy wojsk, do komend w trybie pilnym wzywano funkcjonariuszy SB i MO. Przed północą rozpoczęły się operacje o kryptonimie „Azalia” i „Jodła”.

Jednostki MSW, składające się z grup specjalnych, oddziałów ZOMO, jednostek antyterrorystycznych, funkcjonariuszy SB, oddziałów Jednostek Nadwiślańskich przy wsparciu wojska rozpoczęły działania.

W ramach operacji ,,Azalia" siły porządkowe MSW i WP zajęły obiekty Polskiego Radia i Telewizji i zablokowały w centrach telekomunikacyjnych połączenia krajowe i zagraniczne. Grupy milicjantów i funkcjonariuszy SB przystąpiły w ramach operacji o kryptonimie ,,Jodła" do internowania działaczy ,,Solidarności" i przywódców opozycji politycznej.

Do Belwederu zwożono członków Rady Państwa, aby zalegalizowali bezprawne działania grupy skupionej wokół gen. Jaruzelskiego. Przygotowane przez MSW dokumenty zaakceptowano. 

Oprócz uchwały o wprowadzeniu stanu wojennego przyjęto 4 inne dekrety, w tym o postępowaniu doraźnym, który przewidywał drakońskie kary za najmniejsze przewinienia.

Przeciw społeczeństwu użyto całej siły komunistycznego państwa. Stan wojenny wprowadzało 70 tys. żołnierzy, 30 tys. milicjantów, kilkanaście tysiecy funkcjonariuszy SB. Wyposażono ich w ok 1400 czołgów i 2 tys. transporterów opancerzonych. 

Już pierwszej nocy stanu wojennego internowano niemal 3 tys. osób, głównie działaczy „Solidarności” i innych niezależnych organizacji. Znaleźli się wśród nich także Gierek i jego najbliżsi współpracownicy, których zatrzymano dla propagandowego efektu. 

Zajęto również siedziby ogólnopolskich i regionalnych władz „Solidarności”, w wielu przypadkach bezmyślnie niszcząc przechowywany w nich sprzęt.

Większość Polaków o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedziała się nad ranem w niedzielę 13 grudnia 1981 r. Nie działały telefony, telewizja, radio zaś nadawało muzykę poważną. O godz. 6.00 wyemitowano przemówienie Jaruzelskiego, o 9.00 powtórzono je w telewizji. 

Ogłosił on powstanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, która przejęła rządy w kraju. Twierdził, iż wprowadzenie stanu wojennego nastąpiło w chwili ostatecznego zagrożenia: „Ojczyzna nasza znalazła się nad przepaścią. Już nie dni, ale godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę”. 

O doprowadzenie do tego oskarżył przywódców „Solidarności”: „Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki”. 

Spikerzy ubrani w wojskowe mundury w kolejnych godzinach podawali, jakie ograniczenia nałożył na Polaków stan wojenny.

Ponieważ pojęcie „stan wojenny” nie było znane, wcześniej mówiono o stanie wyjątkowym, wiele osób interpretowało jego wprowadzenie jako oznakę wybuchu wojny. Wkrótce okazało się, że rzeczywiście trwa wojna – z własnym narodem...

O wprowadzeniu stanu wojennego i restrykcjach w związku z jego trwaniem, napiszę już jutro.

-------------------------------

Na koniec ciekawostka. W czasie marcowej wizyty w Moskwie Jaruzelski stał się przedmiotem niewybrednego żartu ze strony Breżniewa. Jak wspominał Kania, przywódca Związku Radzieckiego zaproponował generałowi pomoc w zdjęciu ciemnych okularów, ponieważ ,,lubi, by wszyscy patrzyli sobie prosto w oczy".

Jaruzelski nosił ochronne okulary po tym, jak pracując w tajdze przy wyrębie lasów, nabawił się choroby oczu ślepoty śnieżnej, która trwale uszkodziła mu wzrok. Generał często o tym wspominał i wiedza na temat jego choroby była powszechna.

Z tego powodu nieodparcie nasuwa się pytanie, ,,co Breżniew wiedział o generale, gdy pozwalał sobie na ów niewyszukany żart" zastanawia się w książce ,,Siedmiu wspaniałych. Poczet pierwszych sekretarzy KC PZPR" Jerzy Eisler.