Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Wyborcy a kod kulturowy
Wysłane przez damascen w 06-11-2018 [20:06]
Kod kulturowy definiowany jest jako postrzeganie (w danej kulturze makrospołecznej) dowolnych zjawisk lub obiektów – np. jedzenie: w Ameryce kojarzy się z Energią - podczas gdy we Francji z Przyjemnością; w kwestiach bardziej fundamentalnych (system wartości czy organizacja społeczna) kod kulturowy kształtowany jest przez narodową historią i tradycję moralną, jest zatem dystynkcją utrwaloną w ciągu międzypokoleniowym.
Zmiany w kodzie kulturowym dokonują się też na bieżąco, pod wpływem presji wywieranej albo na całą populację narodową (w wyniku obcej dominacji, rewolucji, zmian w prawie) albo na jednostki zmieniające swe otoczenie: ich kod kulturowy zostaje przewartościowany dla polepszenia sobie bytu, czy to ekonomicznego (np. ktoś decyduje się donosić przełożonym, służbom miejscowym bądź nawet zewnętrznym), czy środowiskowego (jeśli wejdziesz między wrony), czy wreszcie ideowego (np. dla kariery politycznej) – ale też w związku z presją innego rodzaju: propagandą, reklamą, trendami „wolnościowymi” (mój brzuch należy do mnie).
Po tym pobieżnym oglądzie trudno się dziwić, że obecni mieszkańcy miast to w istotnej części osoby, u których doszło do zerwania kodu kulturowego; że np. dawne cnoty rycerskie – zastąpiło cwaniactwo, honor – obłuda i cynizm, poświęcenie dla ojczyzny – prywata, wiarę Ojców – „róbta co chceta”.
Ponieważ jednak obrażanie się na rzeczywistość nie jest właściwym narzędziem do jej zmieniania, a argumenty dla tej zmiany winny być zrozumiałe w każdym kodzie kulturowym, należałoby z oczywistych względów inaczej je – wobec potencjalnych wyborców formułować. Jak by to powinno wyglądać w praktyce wyborczej?
Np. władze ogłaszają projekt ustawy omówiony tak:
Nie ma innego sposobu, by utrzymywać państwo i jego niezbędne instytucje bez podatków; zapewnimy jednak 2-procentowy odpis od podatku dochodowego i przeznaczymy go na „pulę obywatelską” nie związaną z władzą samorządową; odpis ten będzie dzielony centralnie (per capita) i przekazywany każdej gminie w ilości odpowiadającej jej liczbie mieszkańców (zasada solidarności).
Władze wyjaśniają, że za rok podatkowy 2016 wpływy z podatku dochodowego od osób fizycznych wyniosły 48,2 mld zł; proponowany zapis (2%) stanowi uszczuplenie budżetu państwa z tego tytułu o ok. 1 mld zł, co stanowi 26,3 zł na mieszkańca Polski. Gmina licząca 10 tys. mieszkańców posiadła by zatem roczną „pulę obywatelską” w wysokości 263 tys. zł a np. gmina Kraków – 19,7 mln (dla porównania: tzw. budżet obywatelski - za rok 2017 - Krakowa wyniósł 12 mln zł). Dalej władze informują, że do zarządzania tym budżetem wojewoda (bo to pieniądze skarbu państwa) wyznaczy osoby powołane do utworzenia Komitetów Obywatelskich (po 1 osobie na każdy obwód wyborczy), które przedstawią plan wydatków z „puli obywatelskiej”.
Nie muszę dodawać, jak ta akcja mogłaby się przyczynić do zrozumienia intencji władzy (przy okazji poszerzając liczbę aktywnych obywateli)…
Komentarze
06-11-2018 [21:05] - Jabe | Link: Widzę, że teraz mieszkańcy
Widzę, że teraz mieszkańcy miast podpadli, bo niesłusznie zagłosowali. Ciekaw jestem, czy i o mieszkańcach wsi można powiedzieć, że zerwali kod kulturowy. Wszak wieś żyje z dopłat do produkcji rolnej, a ci, którzy mają dzieci, dodatkowo z 500+. Czyli właściwie można powiedzieć, że żyją z wyciągania jałmużny. Cwaniacy.
Skoro ludzie głosują niesłusznie, proponuje Pan częściowo ominąć samorządy, powołując komitety obywatelskie, które miałyby rozdzielać pieniądze. Tzn. byłoby bardziej obywatelsko, gdyby obywatelska władza te komitety powołała. Czemu nie „rady narodowe”? Toż to kod kulturowy rodem z PRL.
07-11-2018 [00:45] - Zygmunt Korus | Link: Tzw. Budżety Obywatelskie
Tzw. Budżety Obywatelskie spełniają dobrze swoją rolę. Pomysł Puli Obywatelskiej jest ciekawy, bo otwiera furtkę dla lepszej demokracji bezpośredniej, pobudza konkurencyjność wobec biurokracji, urzędników, lokalnych sitw. Takie gospodarzenie się, obwarowane obowiązkiem jawności, miałoby szansę kreować sensowne lokalne inicjatywy. Liczenie na własne możliwości zapobiegałoby bezrozumnemu zadłużaniu się. Co w gruncie rzeczy, gdy chodzi o skutek lichwy, grozi rugami.
07-11-2018 [09:57] - damascen | Link: Właśnie o to mi chodziło,
Właśnie o to mi chodziło, Panie Zygmuncie, świetnie to Pan wyłapał: o konkurencyjność - niechby tylko okazało się, że np. ścieżkę rowerową można wykonać "z puli" za trzy razy taniej, niż "urzędowo" (i przez "swoich" wykonawców)...
Pozdrawiam Pana