Krzywa rośnie

Ukazują się pierwsze komentarze, będące „podbudową” do panapremierowego „sukcesu wyborczego”.  Elig cytuje Wielguckiego (6% „w górę”), na NiePoprawnych Civilebellum omawia ten prawie milionowy przyrost „naszych” wyborców wskazując jednak, gdzie on wystąpił: „krzywa” wprawdzie rośnie, ale… „w dół”: spada wraz z wykształceniem (jest to dlań powód do alarmu).
Jak to więc jest z naszej, blogerskiej perspektywy: czy Pasierbiewicz i JazGdyni mają rację?
 
Polityka to nie jest dziedzina dla mazgai – liczy się ilość (głosów). Nas, „mazgai”, jest nie za wiele (socjologowie od IQ donoszą niezmiennie, że tych z wyższym wskaźnikiem tego nie do końca istotnego obywatelsko parametru jest garstka – 3% populacji), a rola tzw. inteligencji (z reguły chodzi o inteligencję humanistyczną, co nie znaczy, że wynikającą z zawodu) zmniejsza się w stechnicyzowany świecie…
 
Jest jednak zastanawiające, że królujący w obecnej władzy technokratyzm tak małą uwagę przykłada do słynnej „nadbudowy” – jak może wyglądać świat społeczeństw zadowolonych, gdy nikt nie zadba o wartości wyższej miary? Z niepokojem obserwujemy np. utratę ducha patriotyzmu w licznych stanowiskach KEP – gdzie się podziały wskazówki św. Jana Pawła II., kardynała Wyszyńskiego? Jeden ks. Tadeusz Rydzyk nie wystarczy, gdy tylu jest Lemańskich i różnych „ojców” zakonnych…
 
Upominałem się niedawno o wartości republikańskie (http://naszeblogi.pl/51707-o-rewolucje-republikanska) – trochę to tu przeszło bez echa, wartości są nudne; z czego mamy jednak czerpać: z telewizji Kurskiego? A samą Ewangelią – gdy np. prymas Polski grozi księżom ekskomuniką za udział w protestach antyimigranckich, a Przewodniczący KEP celebruje kolejne „dni judaizmu” – nie trafi się do młodych narodowców, tak bezwzględnie tępionych przez lewicowy (co oczywiste), ale i prawicowy mainstream! Co z nimi, gdy przecież w dużej części ich poglądy podzielamy? Kto ich ma wychowywać na rozumnych patriotów?
 
My, którzy tu piszemy, jesteśmy biernymi obserwatorami – nie mamy wpływu na bieg wydarzeń. Możemy chyba jednak apelować do władz (jak czyni to wspomniany wyżej bloger civilebellum) o stworzenie jakiegoś ośrodka szerszej dyskusji o sprawach publicznych, niż te nieliczne nasze, prawicowe blogi: ośrodka medialnego, z prawdziwymi autorytetami, luminarzami nauki i dziennikarstwa, którzy nie będą tworzyć propagandowej papki na użytek maluczkich; nie chodzi mi przecież o kolejne miejsce dla blogerów, a o poważne źródło edukacyjne, z którego moglibyśmy czerpać dla naszych, blogerskich dyskusji, w ten sposób propagując te treści szerzej.  
 
Jeśli to nie nastąpi, obsuniemy się cywilizacyjnie do obecnego poziomu Zachodu – tej pozbawionej moralnego kierunkowskazu neoliberalnej masy, którą nam (zwłaszcza tej nowoczesnej inteligencji) usiłuje się zaimplantować via UE (i – jak niestety wszystko na to wskazuje – via Watykan).
Jak mamy się przed tym bronić, gdy nikt nam – w skali powszechnej - nie gwarantuje wartości obywatelskich, nie wzywa do ich przestrzegania, a kardynałowie (jak opisywany poprzednio Nycz) wskazują nam Ojczyznę – w niebie?