Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Europejskie korzenie Róży Woźniakowskiej
Wysłane przez damascen w 08-01-2018 [09:21]
Wiedza czyni wolnym (od nieuzasadnionych uprzedzeń): atakuje się panią Różę za europejskie, a nie narodowe poglądy – a co ona winna? Ma je we krwi od stuleci!
Co prawda swoje zrobiło też to dziesięcioletnie przesiadywanie na Zachodzie (głównie w Niemczech) w latach najgorętszej „walki z komuną” (1981-1991) – a potem wpływ eseldowskiej mentorki, Danuty Hibner, dzięki którym to okolicznościom potrzeba posiadania „wspólnej, europejskiej ojczyzny” nabrała w Róży kształtu politycznego:
Ja nie po to jestem w Platformie Obywatelskiej, żebym coś wygrywała dla siebie, bo jest mi to niepotrzebne, mówiąc nieskromnie, ale dlatego, że polityka, którą prowadzi Platforma Obywatelska dla Polski w Unii Europejskiej, w strukturach silnej wspólnoty, jest najlepszą rzeczą, jaką w tej chwili możemy zrobić dla naszego kraju. I ta drużyna nie wygrała w Małopolsce i Świętokrzyskim, a w Polsce wygrała o włos i to jest bardzo niedobrze, bo znaczy, że kierunek proeuropejski jest za słaby, a uczestnictwo w wyborach za niskie. Wśród siedmiu osób wybranych do Parlamentu Europejskiego z tego regionu, kilka jest kompletnie nieprzygotowanych do tego zawodu, już nie wspominając, że nie wszystkie idą tam z wolą budowania silnej Europy, bezpiecznej dla nas wszystkich. [„nieprzygotowani” europosłowie z tego okręgu: Róża Thun (PO) - mgr filologii angielskiej; jej praca dyplomowa poświęcona była dramatom Oscara Wilde’a; prawnik dr Andrzej Duda; prof. Ryszard Legutko; prawnik Zbigniew Ziobro; mgr Beata Gosiewska (studia podyplomowe z zakresu audytu, kontroli finansowej i rachunkowości w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie); dr Jarosław Gowin (b. rektor Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera); piłkarz ręczny Bogdan Wenta (PO)].
Jak pan to odbiera? Jak pani poseł wraca z Brukseli, to jest bardziej żoną, czy politykiem? Franz Thun: Powiedziałbym to samo: jest moją żoną, która zajmuje się polityką. Kłócicie się o politykę? Nie. Jesteśmy zgodni. I akceptuje pan wszystkie decyzje żony w Parlamencie Europejskim? Franz Thun: Oczywiście.
Mąż jest ekonomistą, specjalistą w dziedzinie rozwoju gospodarczego, czy radzi się go pani, omawiacie przygotowywane przez Parlament Europejski rozwiązania dotyczące gospodarki? Pyta pani: co ty o tym sądzi? Franz mi często robi rodzaj przeglądu artykułów z prasy międzynarodowej z całej Unii Europejskiej, dotyczących tematów, które nas interesują. Wertuje miesięczniki specjalistyczne, podsuwa ciekawe wywiady z ludźmi mającymi wizję gospodarki europejskiej. Albo mi opowiada, co oni powiedzieli, jak nie mam już siły czytać. Robi znakomity serwis debaty europejskiej. A poza tym jest encyklopedią who is who, zna wszystkich ważnych ludzi na świecie, więc często się pytam, kto jest najlepszym specjalistą w danej dziedzinie, albo kto jest kim. Franz jest dla mnie dużym wsparciem w tematach etycznych i teologicznych. Ja się nie zajmuję w Parlamencie Europejskim sprawami religii, ale każdy człowiek musi czasem porozmawiać o tym, co jest najważniejsze, a Franz jest bardzo dobrze wykształcony teologicznie, jest wychowankiem jezuitów, bardzo poważnie traktuje swoją wiarę i często rozmawiamy, bo rozwój duchowy jest dla nas bardzo istotny. Jest naprawdę moim ogromnym wsparciem.
Poznaliście się, kiedy Unia Europejska dopiero się zaczynała. - Nie wiem, czy to, że ja się tak zaangażowałam w sprawy europejskie, nie jest właśnie efektem naszego małżeństwa, bo kiedy się poznaliśmy, on umacniał Unię Europejską. Dla nas obojga ona jest najważniejsza ze wszystkiego. Rodzina mojego męża pochodzi z Czech, ale on już wychowywał się w Niemczech. Jesteśmy świadomi tego, że wspólna Europa to najlepszy gwarant pokoju. Zresztą ten kurs na Europę był też w moim rodzinnym domu. Mój ojciec uczył nas bliskości wszystkich Europejczyków. Jak chodziliśmy jako dzieci z tatą po Krakowie, pokazywał nam budynki i mówił: zobacz, jaka to jest wspólna kultura, tutaj mamy kościół Świętej Anny zbudowany przez Holendra, który uczył się we Włoszech, a potem budował w Polsce, a ojciec Matejki był Czechem, a ołtarz w kościele Mariackim zrobił Wit Stwosz, który pochodził z Norymbergi. Od dziecka wyrastałam w przekonaniu, że to jest jedna wielka kulturowa rodzina. Ojciec uczył mnie dostrzegać to, co jest wspólne i że rzeczy wspólnych jest więcej niż tych, które nas różnią.
http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/artykuly-archiwalne/art/8055045,roza-thun-bez-tajemnic-po-raz-pierwszy-takze-o-rodzinie,id,t.html
Pani córka Róża Thun opowiadała mi kiedyś o zdjęciu Pani babki Józefy Thun Hohenstein wykonanym w czasie, kiedy wychodziła za mąż za Jerzego Czapskiego i czekała ją przeprowadzka z Pragi do Przyłuk na Mińszczyźnie. Na odwrocie fotografii napisano: „Juža heiratet nach Russland!”. Juža zamieszkała więc w Imperium Rosyjskim, a dokładnie mówiąc: na dawnych polskich ziemiach, które dzisiaj należą do Białorusi. Nie miała w sobie kropli polskiej krwi, jej ojczystym językiem był niemiecki…
http://www.miesiecznik.znak.com.pl/7172015z-maja-wozniakowska-rozmawia-anna-matejana-cale-zycie/
Ojciec: Jacek Woźniakowski, od 1948 do 1953 roku sekretarz redakcji Tygodnika Powszechnego, następnie redaktor naczelny Wydawnictwa Znak (którego był założycielem: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak powstał na bazie miesięcznika Znak, który na swej stronie internetowej tak opisuje swoją poststalinowską przeszłość W historii miesięcznika „zdarzyła się” jedna przerwa wydawnicza – od marca 1953 r. do maja 1957 r. Była ona spowodowana przede wszystkim zaostrzoną cenzurą.); działacz Klubu Inteligencji Katolickiej; uczestnik obrad Okrągłego Stołu; współzałożyciel Fundacji Judaica.
Matka: hrabianka Maria Plater-Zyberk (podwójne nazwisko po pradziadku, Michale Plater, który otrzymał w 1803 r. pozwolenie od cara Aleksandra I na dołączenie nazwiska Syberg do swojego – nic dziwnego: jego żona Isabella była córką Jana Tadeusza Sieberg zu Wischling – wojewody inflanckiego, który figurował na liście posłów i senatorów posła rosyjskiego Jakowa Bułhakowa w 1792 roku, zawierającej zestawienie osób, na które Rosjanie mogą liczyć przy rekonfederacji i obaleniu dzieła 3 Maja. Ciekawostka: aktualnym szefem rodu jest Stanislaw hr. Plater-Zyberk, ur. 1949, zamieszkujący w Belgii).
Praszczur po mieczu naszej Rózi był – jak z powyższego widać – zdrajcą i renegatem*, po kądzieli zaś (w linii: Sieberg zu Wischling – Thun Hohenstein) odziedziczyła nazwisko… przyszłego męża!
Rodzeństwo:
Henryk Woźniakowski (zastępca rzecznika prasowego rządu Tadeusza Mazowieckiego) jest publicystą i tłumaczem, szefem (po ojcu) Wydawnictwa Znak od 1991 r.; Anna Grocholska zajmuje się funduszami pomocowymi w warszawskim ratuszu; Jan Woźniakowski pracuje w Muzeum Historii Żydów Polskich.
Mąż: Franz Graf von Thun und Hohenstein; pracuje w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy.
Dzieci: Christoph kończy stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim, gra na perkusji i pracuje w Domu Kereta, Jadwiga studiuje amerykanistykę na Uniwersytecie Warszawskim, Sophie studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, teraz kontynuuje studia w Wiedniu, ale przyjeżdża regularnie do Polski. Nasza najstarsza córka Marynia przez pięć lat mieszkała w Nowej Zelandii, miała świetną pracę, odwiedziliśmy ją tam, byliśmy urzeczeni tym krajem, ale ona nie chciała tam żyć, bo potwornie tęskniła za Polską. Wróciła, znalazła pracę w korporacji w Warszawie, nie pracuje w swoim zawodzie [Z zawodu jest kryminologiem.]. I nie żałuje żadnej sekundy, że tu wróciła. Polska bardzo jej się podoba i nie chce stąd wyjeżdżać.
Polska im się podobała jeszcze w 2014 (data wywiadu) – ale przestała; wolno im – wszak to od stuleci „obywatele Europy”!
*stąd też w legendzie rodzinnej Rózia opowiada się za mickiewiczowską Emiliją – choć po prawdzie to już bliższe Emiliji są te nieszczęsne LWP-owskie „platerówki”…
A mogło być inaczej: ten Jan Tadeusz Sieberg zu Wischling był nawet konfederatą barskim! (chyba, że na przeszpiegach). Jego historia przypomina o 300 lat późniejszą historię innego lidera polskiego pogranicza - Wacława Krzeptowskiego: ten w sylwestra 1938 roku podejmował prezydenta Mościckiego w Jaworzynie, a po kilku miesiącach podejmował Hansa Franka w Zakopanem. Ten sam człowiek robił zbiórki dla polskiej armii, a później wydawał wiernopoddańczy list do Gubernatora Franka, w którym pisał, że "przez 20 lat jęczeliśmy pod polskim zaborem, a teraz wracamy pod wielkie skrzydła państwa niemieckiego". (za: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/goralenvolk-jak-gorale-kolaborowali-z-nazistowskimi-niemcami-wywiad/g9t2ewl).
Komentarze
08-01-2018 [21:20] - Słoń Podwawelski | Link: Rózia jak widać jest
Rózia jak widać jest europejską patriotką ale cała rodzina doi Polskę, jak się da. Nawet Franz von coś tam am skądś tam itd. pracuje u innej polskiej patriotki o skośnych kałmuckich oczkach. Piękna rodzinka z głębokimi tradycjami zaprzaństwa.