Europejskie korzenie Róży Woźniakowskiej

Wiedza czyni wolnym (od nieuzasadnionych uprzedzeń): atakuje się panią Różę za europejskie, a nie narodowe poglądy – a co ona winna? Ma je we krwi od stuleci!
Co prawda swoje zrobiło też to dziesięcioletnie przesiadywanie na Zachodzie (głównie w Niemczech) w latach najgorętszej „walki z komuną” (1981-1991) – a potem wpływ eseldowskiej mentorki, Danuty Hibner, dzięki którym to okolicznościom potrzeba posiadania „wspólnej, europejskiej ojczyzny”  nabrała w Róży kształtu politycznego:
Ja nie po to jestem w Platformie Obywatelskiej, żebym coś wygrywała dla siebie, bo jest mi to niepotrzebne, mówiąc nieskromnie, ale dlatego, że polityka, którą prowadzi Platforma Obywatelska dla Polski w Unii Europejskiej, w strukturach silnej wspólnoty, jest najlepszą rzeczą, jaką w tej chwili możemy zrobić dla naszego kraju. I ta drużyna nie wygrała w Małopolsce i Świętokrzyskim, a w Polsce wygrała o włos i to jest bardzo niedobrze, bo znaczy, że kierunek proeuropejski jest za słaby, a uczestnictwo w wyborach za niskie. Wśród siedmiu osób wybranych do Parlamentu Europejskiego z tego regionu, kilka jest kompletnie nieprzygotowanych do tego zawodu, już nie wspominając, że nie wszystkie idą tam z wolą budowania silnej Europy, bezpiecznej dla nas wszystkich. [„nieprzygotowani” europosłowie z tego okręgu: Róża Thun (PO) - mgr filologii angielskiej; jej praca dyplomowa poświęcona była dramatom Oscara Wilde’a; prawnik dr Andrzej Duda; prof. Ryszard Legutko; prawnik Zbigniew Ziobro; mgr Beata Gosiewska (studia podyplomowe z zakresu audytu, kontroli finansowej i rachunkowości w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie); dr Jarosław Gowin (b. rektor Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera); piłkarz ręczny Bogdan Wenta (PO)].
Jak pan to odbiera? Jak pani poseł wraca z Brukseli, to jest bardziej żoną, czy politykiem? Franz Thun: Powiedziałbym to samo: jest moją żoną, która zajmuje się polityką. Kłócicie się o politykę?  Nie. Jesteśmy zgodni. I akceptuje pan wszystkie decyzje żony w Parlamencie Europejskim? Franz Thun: Oczywiście.
Mąż jest ekonomistą, specjalistą w dziedzinie rozwoju gospodarczego, czy radzi się go pani, omawiacie przygotowywane przez Parlament Europejski rozwiązania dotyczące gospodarki? Pyta pani: co ty o tym sądzi? Franz mi często robi rodzaj przeglądu artykułów z prasy międzynarodowej z całej Unii Europejskiej, dotyczących tematów, które nas interesują. Wertuje miesięczniki specjalistyczne, podsuwa ciekawe wywiady z ludźmi mającymi wizję gospodarki europejskiej. Albo mi opowiada, co oni powiedzieli, jak nie mam już siły czytać. Robi znakomity serwis debaty europejskiej. A poza tym jest encyklopedią who is who, zna wszystkich ważnych ludzi na świecie, więc często się pytam, kto jest najlepszym specjalistą w danej dziedzinie, albo kto jest kim. Franz jest dla mnie dużym wsparciem w tematach etycznych i teologicznych. Ja się nie zajmuję w Parlamencie Europejskim sprawami religii, ale każdy człowiek musi czasem porozmawiać o tym, co jest najważniejsze, a Franz jest bardzo dobrze wykształcony teologicznie, jest wychowankiem jezuitów, bardzo poważnie traktuje swoją wiarę i często rozmawiamy, bo rozwój duchowy jest dla nas bardzo istotny. Jest naprawdę moim ogromnym wsparciem.
Poznaliście się, kiedy Unia Europejska dopiero się zaczynała. - Nie wiem, czy to, że ja się tak zaangażowałam w sprawy europejskie, nie jest właśnie efektem naszego małżeństwa, bo kiedy się poznaliśmy, on umacniał Unię Europejską. Dla nas obojga ona jest najważniejsza ze wszystkiego. Rodzina mojego męża pochodzi z Czech, ale on już wychowywał się w Niemczech. Jesteśmy świadomi tego, że wspólna Europa to najlepszy gwarant pokoju. Zresztą ten kurs na Europę był też w moim rodzinnym domu. Mój ojciec uczył nas bliskości wszystkich Europejczyków. Jak chodziliśmy jako dzieci z tatą po Krakowie, pokazywał nam budynki i mówił: zobacz, jaka to jest wspólna kultura, tutaj mamy kościół Świętej Anny zbudowany przez Holendra, który uczył się we Włoszech, a potem budował w Polsce, a ojciec Matejki był Czechem, a ołtarz w kościele Mariackim zrobił Wit Stwosz, który pochodził z Norymbergi. Od dziecka wyrastałam w przekonaniu, że to jest jedna wielka kulturowa rodzina. Ojciec uczył mnie dostrzegać to, co jest wspólne i że rzeczy wspólnych jest więcej niż tych, które nas różnią.
http://www.echodnia.eu/swietokrzyskie/artykuly-archiwalne/art/8055045,roza-thun-bez-tajemnic-po-raz-pierwszy-takze-o-rodzinie,id,t.html
 
Pani córka Róża Thun opowiadała mi kiedyś o zdjęciu Pani babki Józefy Thun Hohenstein wykonanym w czasie, kiedy wychodziła za mąż za Jerzego Czapskiego i czekała ją przeprowadzka z Pragi do Przyłuk na Mińszczyźnie. Na odwrocie fotografii napisano: „Juža heiratet nach Russland!”. Juža zamieszkała więc w Imperium Rosyjskim, a dokładnie mówiąc: na dawnych polskich ziemiach, które dzisiaj należą do Białorusi. Nie miała w sobie kropli polskiej krwi, jej ojczystym językiem był niemiecki…
http://www.miesiecznik.znak.com.pl/7172015z-maja-wozniakowska-rozmawia-anna-matejana-cale-zycie/
Ojciec: Jacek Woźniakowski, od 1948 do 1953 roku sekretarz redakcji Tygodnika Powszechnego, następnie redaktor naczelny Wydawnictwa Znak (którego był założycielem: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak powstał na bazie miesięcznika Znak, który na swej stronie internetowej tak opisuje swoją poststalinowską przeszłość W historii miesięcznika „zdarzyła się” jedna przerwa wydawnicza – od  marca 1953 r. do maja 1957 r. Była ona spowodowana przede wszystkim zaostrzoną cenzurą.); działacz Klubu Inteligencji Katolickiej; uczestnik obrad Okrągłego Stołu; współzałożyciel Fundacji Judaica.
Matka: hrabianka Maria Plater-Zyberk (podwójne nazwisko po pradziadku, Michale Plater, który otrzymał w 1803 r. pozwolenie od cara Aleksandra I na dołączenie nazwiska Syberg do swojego – nic dziwnego: jego żona Isabella była córką Jana Tadeusza Sieberg zu Wischling – wojewody inflanckiego, który figurował na liście posłów i senatorów posła rosyjskiego Jakowa Bułhakowa w 1792 roku, zawierającej zestawienie osób, na które Rosjanie mogą liczyć przy rekonfederacji i obaleniu dzieła 3 Maja. Ciekawostka: aktualnym szefem rodu jest Stanislaw hr. Plater-Zyberk, ur. 1949, zamieszkujący w Belgii).
Praszczur po mieczu naszej Rózi był – jak z powyższego widać – zdrajcą i renegatem*, po kądzieli zaś (w linii: Sieberg zu Wischling – Thun Hohenstein) odziedziczyła nazwisko… przyszłego męża!
Rodzeństwo:
Henryk Woźniakowski (zastępca rzecznika prasowego rządu Tadeusza Mazowieckiego) jest publicystą i tłumaczem, szefem (po ojcu) Wydawnictwa Znak od 1991 r.; Anna Grocholska zajmuje się funduszami pomocowymi w warszawskim ratuszu; Jan Woźniakowski pracuje w Muzeum Historii Żydów Polskich.
Mąż: Franz Graf von Thun und Hohenstein; pracuje w Urzędzie Miasta Stołecznego Warszawy.
Dzieci: Christoph kończy stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim, gra na perkusji i pracuje w Domu Kereta, Jadwiga studiuje amerykanistykę na Uniwersytecie Warszawskim, Sophie studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, teraz kontynuuje studia w Wiedniu, ale przyjeżdża regularnie do Polski. Nasza najstarsza córka Marynia przez pięć lat mieszkała w Nowej Zelandii, miała świetną pracę, odwiedziliśmy ją tam, byliśmy urzeczeni tym krajem, ale ona nie chciała tam żyć, bo potwornie tęskniła za Polską. Wróciła, znalazła pracę w korporacji w Warszawie, nie pracuje w swoim zawodzie [Z zawodu jest kryminologiem.]. I nie żałuje żadnej sekundy, że tu wróciła. Polska bardzo jej się podoba i nie chce stąd wyjeżdżać.
 
Polska im się podobała jeszcze w 2014 (data wywiadu) – ale przestała; wolno im – wszak to od stuleci „obywatele Europy”!
 
 
 
*stąd też w legendzie rodzinnej Rózia opowiada się za mickiewiczowską Emiliją – choć po prawdzie to już bliższe Emiliji są te nieszczęsne LWP-owskie „platerówki”…
A mogło być inaczej: ten Jan Tadeusz Sieberg zu Wischling był nawet konfederatą barskim! (chyba, że na przeszpiegach). Jego historia przypomina o 300 lat późniejszą historię innego lidera polskiego pogranicza - Wacława Krzeptowskiego: ten  w sylwestra 1938 roku podejmował prezydenta Mościckiego w Jaworzynie, a po kilku miesiącach podejmował Hansa Franka w Zakopanem. Ten sam człowiek robił zbiórki dla polskiej armii, a później wydawał wiernopoddańczy list do Gubernatora Franka, w którym pisał, że "przez 20 lat jęczeliśmy pod polskim zaborem, a teraz wracamy pod wielkie skrzydła państwa niemieckiego". (za: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/goralenvolk-jak-gorale-kolaborowali-z-nazistowskimi-niemcami-wywiad/g9t2ewl).
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Słoń Podwawelski

08-01-2018 [21:20] - Słoń Podwawelski | Link:

Rózia jak widać jest europejską patriotką ale cała rodzina doi Polskę, jak się da. Nawet Franz von coś tam am skądś tam itd. pracuje u innej polskiej patriotki o skośnych kałmuckich oczkach. Piękna rodzinka z głębokimi tradycjami zaprzaństwa.