|
|
Anonymous Nikt mi Biedronką nie zaimponuje. Pracowałem wiele lat na warunkach gorszych niż w Biedronce i mogłem dorobić nadgodzinami płaconymi jak odrębny etat. Nie miałem z tym problemu, mimo że koszty życia też rosły. Problem leży gdzie indziej, że lekarze i pracownicy Biedronki są przez państwo zmuszani do pracy w sieci i pilnuje by trudno było założyć z dnia na dzień konkurencyjną małą, indywidualną działalność. Państwo robi ustawkę np. opodatkowując pracę (inne podatki US i ZUS na etacie inne na swoim) albo monopolizując usługi medyczne. |
|
|
Anonymous A jakie materiały chcesz Waszeć poważanie dyskutować i z liberałami wg której definicji innej niż "każde wcielenie zła"? |
|
|
Anonymous Nie ma dzisiaj Aleksandrów Wielkich by wziąć na siebie splendor sukcesów i ciężar klęsk. Procesy decyzyjne są wytłumione od odpowiedzialności osobistej. To wszystko funkcjonuje ze wzgl. na kumulację kapitału ludzkości. Jeszcze nie tak dawno przy obecnych rozwiązaniach organizacyjnych ludzie by z głodu i chłodu poumierali (np.gdyby zajęli się spełnianiem i kontrolą norm mieszkaniowych i żywieniowych, zastosowali współczesne zasady redystrybucji dóbr, itd.).
Gdyby węzeł służby zdrowia został przecięty, skutkowałoby to chorobą i śmiercią wielu ludzi by wielu innych przeżyło i wyzdrowiało - nikt takiego "Aleksandra" by nie ocenił za bilans a za widoczne zgony i choroby. I dotyczy to i innych decyzji. Przy założeniu, że ktoś by chciał się nawet wyrwać z mieczem to zostałby rozbrojony bez walki, otaczającą niemożnością otoczenia, które "tylko" działałoby wg przepisów, standardów i pod wpływem politycznej poprawności. |
|
|
Anonymous To może jest dobry system, w którym są nocne naloty na dyżurne pielęgniarki, kontrole logowania w systemie i analiza migracji pacjentów. Pod warunkiem, że wybór tego systemu będzie dobrowolny.
"w celu podniesienia jakości świadczonych usług, eliminacji błędów i usuwania osób nieodpowiednich" pacjenci nie potrzebują pośredników tylko własnych pieniędzy do dokonywania wolnego wyboru - to system, który mnie przekonuje.
W przypadku kontroli lekarzy przez lekarzy mamy walkę z konkurencją i konserwację układu. Gdy decyduje urzędnik realizuje się standardy, potrzebne jest logowanie i kontrola logowania, standaryzuje się system pod potrzeby jego kontroli i pracy w sieci zamiast trafiać w potrzeby pacjenta. Są pacjenci i lekarze, którym to odpowiada i chętnie poniosą koszty tego systemu.Są i inni, którzy nie mają takiej potrzeby.
Coś powoduje,że pacjenci z miasta X jadą do Y ale wśród rozwiązań tego problemu jest i taki, że nie jadą do Z bo tam ich nie przyjmą z braku kontraktu, dotacji, itp. a nawet w Z nie powstał szpital bo tak zadecydowano i pacjenci z X nie mieli tego wyboru. |
|
|
Cóż, model amerykański może i jest skrajny, ale jakoś działa. Szczerze mówiąc nie interesuje mnie jego wdrożenie u nas. Interesuje mnie, żeby zacząć robić cokolwiek w celu podniesienia jakości świadczonych usług, eliminacji błędów i usuwania osób nieodpowiednich. Bo w tej chwili mamy jedynie pozorację działań. Każdy z nas zna opowieści jak to lokalnych lekarzy z jakiejś tam specjalności lepiej unikać. Albo jak to wychodzą jakieś poważne błędy w rozpoznaniu czy leczeniu. Albo pielęgniarki zachowują się w sposób nieodpowiedzialny. I niewiele się z tym robi, kary pojawiają się przy poważnych konsekwencjach zdrowotnych, nie dającym się zatuszować skandalu czy wobec osób podpadniętych w środowisku.
Oczywiście będą za tym szły pewne koszty. Bo jak wpadnie do szpitala kontrola w związku ze skargami pacjentek na brak reakcji pielęgniarek na nocnej zmianie, to nie powinna być zainteresowana zeznaniami sióstr, ale zapisami dokumentującymi ich nocną pracę (jakieś dzienniki działań, dane z systemów logowania, itd.). Albo szpital przyłapany na kolejnym fałszywym rozpoznaniu guza nowotworowego w klatce piersiowej (podczas gdy tak naprawdę okazuje się to być zwapnienie po zapaleniu płuc - autentyk jaki na dniach usłyszałem) powinien być przymuszony albo do przeszkolenia osób opisujących zdjęcia albo do przymusu konsultacji przed wydaniem opinii albo wręcz do wymiany sprzętu - tylko to trzeba wpierw zacząć zgłaszać takie przypadki.
Dalej - wspomniany przykład unikania lokalnych lekarzy. Wszystko jest gdzieś odnotowywane. Jeżeli wykryje się, że np. pacjenci z miasta X ze szpitalem z oddziałem ortopedycznym często operują się na oddziale ortopedycznym w mieście Y odległym o 100km, to też chyba należałoby sprawdzić tego przyczynę.
Przykładów można byłoby mnożyć. Najgorsze jest to, że całość zagadnień związanych ze służbą zdrowia przypomina jeden potężny węzeł gordyjski, gdzie nikt nie ma pomysłu jak go rozplątać, a wszelkie próby dodają nowe węzęłki na jego powierzchni. I nie widać nikogo gotowego wystąpić w roli Aleksandra Wielkiego. |
|
|
Dark Regis Rozmówca prawdopodobnie grzecznie zasugerował, że jak jest komuś źle w zawodzie, to może skorzystać z rady Komorowskiego - wziąć kredyt i zmienić pracę. Były lekarz na kasie w Biedronce będzie zapewne zachwycony wysokimi zarobkami. Oczywiście są też inne rozwiązania, jak powiedzmy przystawienie broni do głowy kasjerowi w banku, ale to spore ryzyko. Dużo prościej można podwyżkę wymusić jakimś nieustającym strajkiem lub "stworzeniem zagrożenia dla zdrowia i życia". W końcu po to się działa w zorganizowanej grupie uzbrojonej w przywileje i nietykalność, żeby coś z tego mieć w życiu, a nie tylko wyścigi szczurów, które są dla mniej wartościowej ludności miejscowej. Kiedyś wreszcie ten "rząd" ustąpi i musi dać więcej, te wredne komunisty :P |
|
|
Dark Regis Popieram. Książka prezentująca zasady radykalnego liberalizmu to zdecydowanie dobry pomysł. Wreszcie pojawi się możliwość poważnej dyskusji na podstawie materiałów, a nie tylko blogowa partyzantka ;) |
|
|
Czesław2 To już wszystko. |
|
|
Jabe Wyborcy się nie liczą. Liczy się, jak ich jeszcze raz zbałamucić, żeby się do żłoba dorwać. |
|
|
Filovera Nie. I ponawiam pytanie, co w związku z tym? |
|
|
Czesław2 Słyszała Pani kiedyś o strajku techników automatyków? |
|
|
Filovera Zdaję. I co w związku z tym? |
|
|
Jabe Toż to walka klas. |
|
|
Jabe Nie znam liczb, ale zdaje się, że ten abstrakcyjny koncept pochłania niemałe sumy na samo swoje istnienie. Trzeba w to wliczyć koszt wypełniania druczków przez lekarzy. To, jacy lekarze są i jak Pan ich ocenia, też jest pochodną istnienia tego abstrakcyjnego konceptu.
Taktyka szczucia wszystkich przeciw wszystkim jest stara jak świat. Mogłaby się sprawdzić i tym razem. Sugeruje Pan, żeby z lekarzy zrobić kozły ofiarne, zamiast zająć się tym abstrakcyjnym konceptem? To ma sens, bo sama koncepcja tego abstrakcyjnego konceptu wydaje się być utopijna, a kogoś obwinić będzie trzeba. |
|
|
Czesław2 Zdaje Pani sobie sprawę, że w Polsce technik automatyk pracujący w dużym zakładzie w utrzymaniu ruchu na trzy zmiany i znający zasady działania wszystkich urządzeń produkcyjnych zarabia w porywach od 2000 do 2500pln na rękę? |
|
|
Anonymous A komentarz jest potrzebny, bo błędy są różne. Nie chodzi lekarzom o bezkarność w sytuacji błędów sztuki, ale o sprawiedliwość. Tam gdzie nie ma mowy o odpowiedzialności karnej tylko cywilnej istotny jest wymiar tej odpowiedzialności. I to jest istotne dla samych pacjentów jaka jest praktyka prawa, czy jedni poszkodowani odbiją się o mur niesprawiedliwości a innym zasądzone zostaną abstrakcyjne sumy od wszystkich możliwych stron.
W tym miejscu należy podnieść temat niesprawności wymiaru sprawiedliwości oraz powiedzieć o ważnym aspekcie prawa jakim są prawa niezbywalne, bo one rzutują na koszty leczenia. Konkretnie czy pacjent chce i jak wysokie chce mieć ubezpieczenie nie jest obecnie kalkulowane, a jest to składnik ceny usługi medycznej. Jeżeli przyjmie się rozwiązania funkcjonujące w USA to wykręci się ceny usług do równie absurdalnych i stanowiących zaporę przed leczeniem. Już dzisiaj pacjenci "mają dylemat" czy chcą się leczyć u lekarza czy u urzędnika. Jak się rozhula procesowanie w medycynie - czym nas autorytety medyczne z klucza straszą od zawsze - to pacjenci będą się leczyć u adwokatów i w instytucjach ubezpieczeniowych, a koszty medyczne będą do tego lichym dodatkiem. |
|
|
Benef Dodajmy do tego marnotrawienie środków i traktowanie publicznych jednostek jako zaplecza dla prywatnej praktyki. Żaden prywatny inwestor nie pozwoliłby na to, aby na jego maszynach dyrektor czy kierownik po godzinach robił własne chałtury. |
|
|
Filovera Tu się zgodzę. Bez zbędnego dalszego komentarza. |