|
|
#ma nie tylko prawo ale obowiązek polityką się zajmować.#
-Tak jest.
Skoro polityka ingeruje w życie fizyczne i ducha to negowanie tego j/w,
to mowa poprzetrącanych umysłów. |
|
|
tsole Tadeuszu, mnie najbardziej odpowiada definicja polityki Arystotelesa: rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne. I w tym sensie chrześcijaństwo które jest religią nie tyle jednostek ile społeczności ma nie tylko prawo ale obowiązek polityką się zajmować. |
|
|
-Witam Ciebie Tadeuszu.
#No i psiakość, znów ten Kościół miesza się do polityki!"
Właśnie czytam czasami tu i ówdzie w/w słowa, czasami gdzieś słyszę, ale nijak nie wiem, gdzie ta polityka jest w Kościele uskuteczniana.
Myślę i dumam, i dumam, i nie wiem kiedy i gdzie..
Chyba, że nauka Jezusa Chrystusa to polityka.
No tak- polityką teraz jest wszystko to co się chce, aby nią było.
Myślę, że jest takie dwa straszaki na każdą okazję:
1. twierdzenie, że to czy tamto to polityka.
.....i drugi:
2. odpowiedzialność polityczna (za złodziejstwa, malwersacje, korupcję itd.....itp.).
Tak więc w sumie to nie jest wiadomo cóż te abstrakty właściwie znaczą i co powinny znaczyć.
Zależą chyba od pogody, pory dnia (np. rano godom tak, a wieczór godom nie),uczesania, ...zresztą czy ja wiem od czego?.
-Pozdrawiam. |
|
|
tsole Andziu, tak mówią ci, którzy dali się zmanipulować. czasem są to uczciwi, pobożni ludzie. Rozmawiasz z takim, nagle zaczyna utyskiwać: w ogóle to jest fajnie, żeby tylko ci księża do polityki się nie mieszali. Pytam wtedy: a dlaczego? I naczęściej widzę zaskoczenie. - eee, no bo... zaczynają się jąkać. W jednej chwili dociera do nich, że nie umieją znaleźć argumentów. |
|
|
No i psiakość, znów ten Kościół miesza się do polityki!
Tsole,tak powiedzą tylko ci,dla których miłość własna nie idzie w parze z miłością Boga.
Pozdrawiam. |