Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Jak sztuczny tłok wolnych związków nie zatrzymał fali szamba

Celarent, 04.02.2013
Sporo ostatnio zaczęło się dziać w polskiej polityce. Takie można odnieść wrażenie, po krótkotrwałym sezonie ogórkowym, jaki moim zdaniem miał miejsce. Oczywiście zarówno sezon ogórkowy w mediach, jak i ruch w polityce, są tylko subiektywnym, wykreowanym wrażeniem. Co jednak mamy na ruszcie medialnym? Piekły się związki partnerskie, ale jako nie do przełknięcia lub źle przyprawione (każdy ma swój powód), poszły do kosza. Przy okazji na gorący ogień wrzucono posłankę Grocką a na dokładkę prof. Pawłowicz. Pieką się, aż skwierczy. I już ciszy nie ma. Tej ciszy, w której rzeczywiście można coś konkretnego usłyszeć.

Może bym i uwierzyła w parcie liberałów do równouprawnienia w sensie prawnym związków nieformalnych, choć nie mówię, że go (parcia) nie ma. Myślę jednak, że mieli oni pełną świadomość, iż projekt może bardziej nie przejść niż przejść, co nie przeszkadzało im szczerze o niego walczyć. Nadzieja umiera ostatnia.  Mam nieodparte wrażenie, że ten poród był zanadto przyspieszony, co musiało oznaczać jedynie aborcję, nie początek nowego kruchego życia. Bo i chodziło o coś zupełnie innego. Jeśli to PO właśnie wrzuciła treść do maszynki, to daje to do myślenia.

Przy okazji dyskusji o związkach partnerskich i rozwiązaniach prawnych, dotknięto sprawy homoseksualistów, ich związków i adopcji dzieci w tych związkach oraz transwestytów. O, i tu najbardziej zabolało posłankę Grodzką. Póki co, jedynego transwestytę w polskim parlamencie. Na fali jej domniemanego bólu postanowiono wynieść ją do godności wicemarszałka sejmu. Tak można na to patrzeć. Nikt nie broni, ale to raczej spojrzenie przez słomkę, dość ograniczone. Bo ani o zadośćuczynienie Grodzkiej chodzi, ani nawet o przyzwyczajanie obywateli do normalności transwestytyzmu w przestrzeni publicznej, ani o przygotowywanie w ten sposób nowego rozdania w sprawie związków partnerskich czy małżeństw homoseksualnych. To o co? Nie mam wątpliwości, że chodzi o kasę.

I znowu, nie chodzi o miliony (w setkach) jakie rząd, prezydium sejmu sobie przyznały. Po ostrej krytyce a przy tym  i autokrytyce (wypowiedź premiera o niestosowności decyzji Kopacz i jednoczesne przyznanie nagród ministrom na jakieś 161 mln zł) osoby uprzywilejowane takim przypływem gotówki postanowiły obdarować organizacje pożytku publicznego owymi kwotami. I co rusz okazuje się, że kasa daleko nie odpłynęła. Temat drażliwy, potrafi wnerwić najtwardszego podatnika, przeciętnego zjadacza chleba, ale i ten nie jest kluczem do rozwiązania zagadki: po co PO poddała pod głosowanie coś, co do czego w samym jej klubie nie ma zgodności a nawet jest wyraźny spór? Nie wiadomo, więc chodzi o kasę.  I już wiadomo, że o tę kasę, o którą rząd nie tyle nie zadbał, co pomógł jej się rozpłynąć. I tu historia zatoczyła koło.

Motorem napędzającym polską gospodarkę miały być swego czasu inwestycje na Euro 2012.
Remonty, rozbudowa, przebudowa, budowa… Tysiące firm miało mieć pełne ręce roboty a na Euro tysiące kibiców i podróżnych miało mieć szerokie, równe jak stół drogi, fantastyczne parkingi, czyste i nowoczesne dworce, szybką i sprawną kolej… Można do tego jeszcze parę rzeczy dorzucić. Tylko po co. Miało być a nie było. Afera drogowa przycichła, firmy budowlane zbankrutowały, właściciele przestali wystawać pod sejmem i wrzeszczeć do kamer nienawistnie, że złodzieje rządowi ich okradli i puścili z torbami. Katastrofę pod Szczekocinami też dało się wyciszyć, bo tu kaganiec dostała Gazeta Polska a więcej nie bardzo było komu o tym mówić. PO zaczęła rządy od przebudowy Polski. Rozgrzebała wszystko, co się dało, wiele zaczęła, ale cokolwiek zrobiła, za cokolwiek się wzięła, to się rwie, pruje, siepie, sypie…
Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną. Obawiam się, że po rządach PO nie zostanie kamień na kamieniu. Dlaczego? Znowu: kasa. Ci ludzi potrafią wszystko sprzedać. Aby był kupiec. Nie będę rozwodzić się nad „srebrami rodowymi”, których się pozbył już chyba w zupełności. Przypomnę tylko słowa A. Macierewicza, który dawno temu powiedział (wówczas o innej partii podobnie jednak działającej): "tylko największy łajdak wyprzedaje ojcowiznę". Bardziej dosadnie się nie da. Łajdak. Bez względu czy na chleb, czy długi czy Dionizyjskie fety. Łajdak. I tyle w tym temacie.

Euro przeszło, afery dało się wyciszyć i dało się żyć. A tu proszę: Unia Europejska chce odłączyć aparacik z unijna kroplówką. I to właśnie za te afery. Do wspomnianych projektów o zalegalizowanym życiu na kocią łapę trzeba było motłoch przyzwyczaić, poszukać wsparcia, znaleźć parę haków dla niektórych a innych skutecznie zakneblować jakimiś lojalkami… Niestety. UE wypaliła. I wciąż nie wiadomo, co dalej. Może okazać się, że w sumie nie potrzebnie spalony został tak dobry projekt(związki partnerskie)  i ani jego ani kasy unijnej nie będzie. A może być gorzej. Bo naszym prokuratorom można jakoś pomóc w śledztwie, ale unijni bywają strasznie samodzielni. I chyba, wszystko w każdym razie na to wskazuje, tacy się trafili.

Dobrze, że choć paru chłopców się na tym Euro obłowiło, bo nie było do kogo po zapomogę pójść, jak pójdą rządzący z torbami.
I znowuż, trzymając się dzisiejszej konwencji stylistycznej, mylą się ci, którzy uważają, że na tym domniemania się kończą i że te ostatnie to już ostatnie doniesienia (trwożące rządzących i ich analityków finansowych, nawet tych najbardziej kreatywnych a może zwłaszcza tych ostatnich)  i że te doniesienia są spinaczem dla wszystkich świstków z najnowszymi wydarzeniami politycznymi. To o co, babo, wreszcie ci chodzi – krzykną niecierpliwi – dodadzą: powiedz, że o kasę i skończ. Spokojnie. Bo nie o kasę.

 Jakiś czas temu wracałam do kwestii relacji małego i dużego pałacu, premiera i prezydenta. Zastanawiałam się, ku czemu, który prze i kto obok i za każdym z nich stoi. Wydawalo mi się też, ze napięcia, które temu towarzyszą, przepychanki itd., doprowadzą wkrótce do poważnych pęknięć w całej formacji PO, która również zacznie coraz wyraźniej dzielić się na zwolenników i przeciwników któregoś z nich. Wszyscy dziś mówią, że konflikt ujawnił się na mównicy sejmowej wraz z wystąpieniem ministra Gowina a po nim Premiera, który odciął się od swego poprzednika i tym samym próbował odciąć swoją całą formację.  Premierowi nie udało się, bo spora część, tzn. większa niż ktoś, a zwłaszcza on sam, mógłby się spodziewać, poparła stanowisko ministra. Tusk poległ. Projekt nie przeszedł, niczego nie przykrył, kasy nie ma a do tego wszyscy patrzą na niego jak na frajera, który dał się "wydymać" (określenie dość powszechne w jego środowisku i najbardziej adekwatne do sytuacji, za wydźwięk nieprzyzwoitości, przepraszam <<Co Wrażliwsze Uszy>>).

Dziś jak nigdy dotąd plakat premiera na tle niemieckiej rodziny reklamującej swym uśmiechem niemiecką pastę do zębów, jest więcej niż wymowny. On sam zaś ma wrażenie, że ta wredna, fałszywa rodzinka śmieje się z niego – za jego plecami. On już wie, że się skończyła era Tuska, że został sam i łudzi sie, że naród jedynie podejrzewa, że zaczęła się kończyć a na tej fali ignorancji społecznej, jeszcze można chwilę popłynąć. Bo, byle bliżej jakiegoś brzegu...

Jeśli bowiem kasy nie ma i nie ma wsparcia, mimo  że tak premier starał się swoimi drogami pomóc niemieckim inwestorom i firmom budowlanym pomagającym Polakom przygotować się na Euro. Niemcy widać mają słabą pamięć. Pamiętajmy bowiem o tym, że to nie jakaś komisja a Niemcy z Angelą Merkel na czele rozdają unijną kasę. I jeśli, komu jak komu, ale Tuskowi nie udało się załatwić tej sprawy, znaczy, że Angela może aniołem jest, ale już nie strzeże Donalda Tuska. I tu potwierdzają się moje wcześniejsze przypuszczenia, że wystarczy, by kreml dogadał się z Niemcami a Donald zniknie. Na jego miejsce znajdzie się inny. Ktoś, kto nie będzie tak fikał i tyle kosztował. Czym sobie nasz Gold-chłopiec na to zasłużył? Że nie oddał polskiej chemii na przykład? Czy może, że chce dać innemu, albo się targuje…? Są powody. Tu jednak na pewno znów chodzi o kasę i to, co daje „Power” gospodarce, bo w przeciwieństwie i do Tuska, i do Komorowskiego, ich przyjaciele grabią do siebie.

Tusk się kończy. I co dalej? Teraz zaczyna się era Komorowskiego. Jak długo potrwa, zobaczymy. Wszystko zależy od tego, ile on będzie w stanie odstąpić po znajomości i czy nie będzie zbytnio się targował. Właściwie, w tę erę już jakiś czas temu weszliśmy. Już dawno bowiem zwracałam uwagę na to, że Tusk za reklamówki ze swoją facjatą musi zapłacić a Komorowski ma je darmo w każdym serwisie informacyjnym. Nic dziwnego, że sprzedał się jak okazyjny proszek doprania a Tusk się zużył. Szkoda, ze dopiero teraz niektórzy zauważyli, że walcząc z Tuskiem zapomnieli zupełnie o tym, który jest najbardziej niebezpieczny. Może teraz rozumieją, co miałam na myśli mówiąc, że wolę okupację niemiecką, niż najazd bolszewików. Ci ostatni są jak zwierzęta. Katastrofa smoleńska i brak ludzkich odruchów strony rosyjskiej, co wyraża się w pomówieniach, pochówkach, wrzucanych zdjęciach i całym sposobie prowadzenia śledztwa, jest tego najlepszym przykładem. Mówi się o cywilizacji mongolskiej. Może, bądźmy bardziej powściągliwi i nie obrażajmy Mongołów…

Chce się powiedzieć coś o naszych, że np. bardziej empatyczni, ludzcy nie są… No, nie są. Kto z kim przestaje … Nic, tylko zasłużyli sobie na koniec. Obaj. Z całą świtą. I kiedy słyszę, że my nie chcemy walczyć o Polskę, nie umiemy się organizować, że oglądamy się na innych… drażni mnie to. Dzięki temu, że o Polsce mówimy, że mówimy z szacunkiem i czasem czułością, ze krzyczymy prawdę i nie zgadzamy się kłamstwo, że coraz bardziej nas słychać a nasze słowa znajdują potwierdzenie w rzeczywistości, że okazują się uczciwe – Polska rodzi się na nowo. To nie przypadek, że ludzie otwierają oczy, że przestają być obojętni. To nie tylko głóg i puste kieszenie otrzeźwiają upojonych winem sukcesu polskiego Dionizosa, tego czy owego. To nie przesyt juwenaliów wszelkiej maści. To efekt konsekwentnej, uparcie powtarzanej prawdy. I nie ważne, ile osób weszło i przejrzało zawartość któregoś prawicowego portalu, bo jedna osoba, w której sumieniu pojawiły się wątpliwości i zrodziły się jakieś krytyczne pytania, potrafi poruszyć do myślenia dziesięć kolejnych, które nigdy na żadną z tego typu platform nie weszły i może długo nie wejdą.   I dzięki temu Polska ma dziś szansę. Zatem, co robić? Swoje. Tyle że mocniej, częściej, głośniej. Polska, prawda… potrzebują świadectwa i uczciwości.

Tusk utopił się w morzu własnych kłamstw i przekrętów swojego towarzystwa a właściwie dał się utopić. Bo to, co ze strony jego międzynarodowego zaplecza miało być straszonkiem, okazało się gwoździem do jego politycznej trumny. Możliwe, że długo w niej nie poleży, na wzór Leszka Millera, który ozdrowiał w obecnej kadencji a jego polityczna śmierć okazała się kliniczną. Może nawet to międzynarodowe zaplecze tuskowe zacznie go teraz ratować z kipieli, w którą – dość  krótkowzrocznie dla siebie – pozwoliło go wepchnąć międzynarodowemu zapleczu jego partyjnego kolegi a jednocześnie rywala. Wydaje się jednak, że podtapianie naszego Dionizosa za daleko zaszło. Zaplecze zapleczu dało się ograć a jednocześnie i Dionizos przez brak umiaru przegrał na życzenie. Naiwniak. Spodziewał się koła ratunkowego w postaci przelewu dotacji na drogi i kolej – mimo wszystko – a tu masz, okazuje się, że utopi się …w ściekach, bo oczyszczalnie nie spełniają unijnych norm. Ale spokojnie, poczekajmy, bo najpierw te oczyszczalnie porządnie go przemielą...

Dlaczego? Bo Niemcy szukają kasy w całej unii? Bo jest tak źle, że nie trzeba wziąć się nawet za pupili? Bo w Polsce jest tak źle, że można bezpiecznie wziąć ją w łąpska bez niebezpieczeństwa, że ugryzie? Bo pupila, skamlącego psiaka trzeba się pozbyć, kiedy za dużo żre i za dużo to kosztuje? Bo Ktoś inny zaoferował za niego spora sumkę?

Mnie ciekawi, co ugrała Angela Merkel. Znaczy, za co zapłacił Donald Tusk. Bo choć rosyjskie zaplecze polskiego Bronisława  Ruskiego bezwzględne,bezkompromisowe i nieobliczalne jest a spryt, chytrość i nieczystość jego metod nie znalazły jeszcze dla siebie adekwatnej  nazwy, trudno uwierzyć, że niemiecki anioł jest tego nieświadomy, że jest tak nieostrożny, niekompetentny lub naiwny. Naiwność bliska jest czystości a Niemcy to żadna dziewica. Dziś rano jeden z „zawianych” panów leczących wczorajszego kaca między ogrodzeniem sklepu a żywopłotem, skonstatował do równie chwiejących się kolegów: „Niemcy to zawsze była taka sama q..wa jak Rosja”. Nie zgadzam się z zasłyszaną mimochodem opinią, bo i Niemcy i Rosja w historii Europy czy nawet powszechnej to zawsze byli sutenerzy. Dziś Angela Merkel sprzedała Donka za brytyjskie funty, oddając tym samym Polskę rosyjskim przyjaciołom. Hulał Donek jak Dionizos i opierał się postawie sztywnego brytyjskiego lorda, co w relacjach z graczami ma łeb i  klasę, by mieć kasę w brytyjskiej walucie. To teraz będzie trzeźwiał w stylu rosyjskim: przy wódce z kartoszką kupionymi za polską walutę wymienialną jedynie na ruble i marzył o euro lub Euro…, bo (by) były czasy na robienie kasy…

Są tacy, którzy widzą w tym ciągu wydarzeń planowe zmierzanie do systematycznego gospodarczego, a koniec końców i politycznego, unicestwienia Polski. Z całą pewnością niektórym suwerenom polityki europejskiej to się marzy – od zawsze. Dziś po raz kolejny stwierdzam, że środowiska patriotyczne zaniedbały i niepotrzebnie zlekceważyły Bronisława. Trzeba pamiętać, że zawsze groźniejsze są dzikie bestie niż udomowione psy, nawet te niebezpieczne i czystej (!) krwi a na pewno nie wolno ich lekceważyć tylko dlatego, że nie warczą, tylko węszą wokół ogrodzenia. Pamiętajmy, że te wściekłe najbardziej się łaszą…
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2015
Celarent
Nazwa bloga:
"Nie ma przypadków, wszystko jest celowe" - Augustyn z Hippony

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 146
Liczba wyświetleń: 730,895
Liczba komentarzy: 894

Ostatnie wpisy blogera

  • Czy leci z nami ...Moderator?
  • Jak Władek wpadł na czwartkowy obiadek do prezydenta
  • Polska leży też poza Warszawą.

Moje ostatnie komentarze

  • No, to z tymi wszystkimi obawami jest już nasz dwie... Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Premier Kaczyński tak podkreśla (?) rolę PAD. Nie będę się mądrzyć. Powiem jednak tak,…
  • Ja też. Jeśli chodzi o PAD - kompletnie rozczarowana. Widzę jednak opór i to, czego ima się opozycja. Oni "bić się będą do ostatniej możliwości. Wykorzystają każdą okazję i okoliczność, środek i…
  • Dobra, może więc się nie rozbijemy ;)  A może jednak... Ja jestem przeciwna cenzurze. Lubię wiedzieć, z kim mam do czynienia. Czas, kiedy w Polsce trzeba było na takie rzeczy bardzo uważać,…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Ikona i ikonopisarz-Andrzej Wajda przepłynął na drugi brzeg
  • Czy leci z nami ...Moderator?
  • Foto Tuska i Putina na tle Laska i wywiadu USA. Kaplica.

Ostatnio komentowane

  • , ..."Jeśli wierzysz w Chrystusa, zrób rachunek sumienia nad swoimi komentarzami, z których płynie jad i pogarda. Chrystus uczy miłości i miłosierdzia. Jeślim tak głupia, zaślepiona i nieogarnięta,…
  • Celarent, No, to z tymi wszystkimi obawami jest już nasz dwie... Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Premier Kaczyński tak podkreśla (?) rolę PAD. Nie będę się mądrzyć. Powiem jednak tak,…
  • , Podobnie myślę, jak pani, tylko czy były potrzebne aż tak drastyczne środki, jak rezygnacja z doskonale prowadzącego sprawy wojska min. Macierewicza. Być może to była cena ustabilizowania sytuacji z…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności