Polska leży też poza Warszawą.

Czym żyje ta część Internetu, która nie ogranicza się do facebooka i pudelkopodobnych stron?  No, jest kilka świeżych, ale pewnie przejściowych spraw, co nie znaczy, że mało ważnych. Kiedyś jednak zapomnimy, kto to  jest Gersdorf, Misiek i PSL razem wzięci do spółki ze Stefanem Niesiołowskim czy nawet cala rodzina Walzów. Niemożliwe? Jak to? Ja bym wykrzyknęła: oby. Wielu przeciętnych ludzi nawet p zastanowieniu nie kojarzy Burego a jak zapytasz, kto to Arabski, odpowie - jakiś muzułmanin? Oni sami chyba też zaczną na to liczyć. Czasem bowiem lepsze zapomnienie od tej chwili, kiedy cała Polska widzi twoje nazwisko na pasku w TV, co skutkuje ostracyzmem w okolicy. Przypomina się o takich tylko w kontekście hańby. Nawet jeśli ktoś jej na sobie nie widzi... - czuje. To tak, jak wczoraj moja fryzjerka powiedziała klientowi, który wybierał się po żonę z porodówki: kup jej kwiaty - mówi, a on - po co, kupiłem czekoladki, ona mówi, że kwiaty stoją i więdną a słodkie, wiadomo.. I wówczas usłyszał: słuchaj, co mówi to jedno a co czuje, to jest zupełnie co innego... Niektórzy zamarzą o zapomnieniu.
 
Tymczasem, przypomniał się społeczeństwu Tadeusz Mazowiecki. Ten sam, który był pierwszym niby prawicowym premierem w niby wolnej Polsce. I po co? Ano, nie żeby powiedzieć, że nie był, ale że był tylko „niby”. To przykład tego, jak karłowatość wygląda przy  gigancie; jak prawda się broni nawet po wielu latach. Ona wyjdzie zawsze na jaw, najczęściej w najmniej oczekiwanym momencie. Inna rzecz, że ten moment historii Polski jest jednak bardziej jej sprzyjający niż poprzednie dwie kadencje sejmu…
 
Komentarz? No, Mazowiecki pokazał zza grobu, gdzie stał, kiedy było ZOMO. Tak w skrócie. Można pokusić się o zgryźliwą uwagę, że wczoraj pokazało swoją twarz PSL, dzisiaj Mazowiecki, jutro… Takie kwity czasem mówią dużo niektórym o tym, co ich jutro czeka lub może czekać… A jak widać, nigdy nie wiadomo, co okaże się kompromitujące. Trudno bowiem przewidzieć, co i kto. Takie polskie realia. I wcale nie chodzi o szukanie kwitów.  A trzecia rzecz: UW z butów nawet umarłemu wylezie …bokiem, te kwity zaś są  też dokumentem tożsamości samej UW, bo jak dzieło twórcy może być jego przeciwieństwem?
 
Czytam w Internecie: Tadeusz Mazowiecki, Kawaler Orła Białego. Nie napisali jednak z czego ten orzeł było zrobiony.
 
I dziś odbyłam rozmowę, która prowadzona była w dość dziwny sposób. I  z boku ktoś mógłby odnieść wrażenie, że mówimy o Gersdorf, Mazowieckim, Walz może  jakimś Palikotopodobnym osobniku. Tymczasem mowa była o bardzo bliskich skóry problemach, naszych lokalnych i o osobnikach mających znaczenie w naszym lokalnym środowisku. O nich wielki swiat polityki nie słyszał.
 
Chciałabym zacytować, niestety, słowa nie nadają się do powtórzenia. Spróbuję jednak sparafrazować. 
 
Co w Polsce się zmienia? Nic. Bo, to ta… pani, która przez lata PRL wraz z mężem nakradła tyle, iż stać ja było postawić wille i mieszkania w dużych miastach – dla każdej pociechy. Czy ona na to uczciwą pracą zarobiła? Dziś jest na emeryturze, ale jak tu oddać spokojnie stołek i odejść na (nie)zasłużoną emeryturę. Jej emerytura jest fikcją. Zabezpieczona. Ona dalej siedzi i pobiera prowizje od państwowych zarobków swoich pracowników. A ta druga – tu gdzie jest – to samo! Bo komu przekazać urząd? Swojemu. I pewnie zastąpi ją  - ten komunista, co to w Lublinie marksizm kończył i to chyba jedyna szkoła, która pozostawiła jakiś trwały ślad w jego umyśle. Co zmienia się, skoro w urzędzie siedzą wciąż te same gęby. Bo ta pani i tamta i ten pan i ów… oni zatrudniali i zatrudniają według wciąż tego samego klucza. Twarze zatem ciąż te same.  Niektóre młodsze, ale podobne do poprzedników – rodziców… Nowe charakteryzują się też wysokim pokrewieństwem i stopniem spowinowacenia. Co się zmienia?!
 
Myślę…
 
Co powiedzieć? Poczekajmy? Dajmy szansę? Dziwnie w gardle zaschło mi słowo „zaufanie”, którym epatowałam niedawno. W obliczu realnych, codziennych problemów zaufanie, cierpliwość nabierają groteskowego znaczenia. Ufność i czas oczekiwania odzierają z godności i skreślają szanse.
 
Latem wpadłam do urzędu po papiery na 500+. Kilka formularzy. Przejrzałam, prosta sprawa. Przyjechał małżonek, podpisał a że czasu aż nadto papierki leżały na półce, aż my odbędziemy wakacje. Po urlopie mąż wyjechał d pracy a ja poszłam z papierami – żeby je złożyć na czas.  Pani, która zna mnie z imienia i z dzieciństwa, wzięła dokumenty, nonszalancko przejrzała, co to jest, odwróciła się do mnie plecami do kupki formularzy i wracając wzrokiem do mojej osoby powiedziała, podając gruby plik papierów do wypełnienia: proszę, do widzenia. Niestety, nie miała szczęścia, bo bywam upierdliwa, brzydko mówiąc. Zachciało mi się uzyskać odpowiedź na pytania… dowiedziałam się, że potrzebne są dokumenty męża, jego podpis, dane o zarobkach… A mąż … mąż ponad dwa tysiące kilometrów dalej.  Ale co ona może zrobić? No, nic. Mogła jednak coś zrobić trzy tygodnie wcześniej…  wiedząc, ze obejmują mnie przepisy o koordynacji zabezpieczeń systemów społecznych.
 
Cały dzień biegałam od urzędu d urzędu. Zawzięłam się nieco. Od lat opieka społeczna nie wymaga dokumentów potwierdzających a wystarczają do przeróżnych spraw oświadczenia złożone pod odpowiedzialnością karną. Ale widać mnie to nie dotyczy, bo pani widząc w moich dokumentach, ze mam na wsi działkę, zażądała zaświadczenia z gminy, na terenie której ta działka jest położona, o jej wielkości w ha przeliczeniowych. Dziwne, prawda? Nie koniec, pani ta odmówiła mi wglądu do moich dokumentów (z przeszłości, które u niej zalegają), słysząc, ze chcę dokładnie spisać dane, bo te się nie zmieniły. Niestety, choć w gminie panie były przemiłe (pozostałość po rządach PiS) i wydrukowały wszystko, co trzeba, nie można było uzyskać pieczęci i podpisu, bo trwała ważna narada… Ale okazuje się, że wystarczy być człowiekiem: dopilnowały, kiedy kierownik wyszedł do toalety, miały przygotowaną pieczęć i dostałam to, czego mi było trzeba. 500+ nie dostałam. Bo?
 
Kiedy przyniosłam żądane dokumenty, pani żądająca (na wyrost, co panie w GOPSie orzekły jednomyślnie), wzięła gruby plik papierów i studiuje… ołówkiem stawia parafki i mówi, czego nie ma, co źle a ja nie nadążam… I zastanawiam się, czy złożę tego dnia czy nie. Jej pewnie zależało by nie, ale ja jestem… no.
 
Odeszłam na bok, przy stoliku uzupełniam, poprawiam… Nie mam danych. O podpisie męża nie wspomnę. I słucham, jak wdzięcznym głosem pani cierpliwie pokazuje paluszkiem (swojej koleżance?) kolejnej osobie, co wpisać i ta pisze pod jej dyktando. Wyszłam na zewnątrz, by ochłonąć. Wykonałam telefon do męża a ten jest wiele kilometrów od „dwóch i pół tysiąca kilometra” i nie ma dostępu do danych, cud że mamy zasięg. Wracam i proszę kobietę jak człowieka, żeby mi pokazała poprzedni wniosek, oświadczenia…, bo terminy rozliczeń podatkowych są różne w różnych państwach i ja musze teraz to wyliczyć, żeby się nie nakładały… Nie. Bo nie ma. I nie.
 
Widząc, że nie ustąpię, zaproponowała mi, że owszem, ona przyjmie mi te dokumenty, bo może tak zostać, najwyżej ROPS będzie się ode mnie dopominał reszty i wówczas ja to uzupełnię. Obiecała, że jeszcze tego dnia je wyśle. Progres – myślę. No, nie, kochani. Dwa miesiące później myślę, czas dowiedzieć się, co w mojej sprawie, bo ROPS uparcie milczy. I panie w ROPS, choć przemiłe i usłużne, mogły jedynie rozłożyć ręce, bo moja sprawa jako taka …nie istnieje. One nie mają moich dokumentów! Dałam szansę na to, by się owe znalazły. I to był błąd. Błędem było …ufać.
 
Po kolejnym telefonie dowiedziałam się, że moje dokumenty wpłynęły – miesiąc temu, ale trzeba je uzupełnić… Mówię, że mam wszystkie dokumenty i kazali mi je przesłać. Kolejnego dnia, zanim wyszłam na pocztę, otrzymałam przesyłkę poleconą, w której dowiedziałam się, że w związku z brakami w dokumentacji, wniosek odrzucono… a kolejny termin to 26 stycznia br.
 
Co się zmieniło w Polsce?
 
Matka małej dziewczynki, urodzonej z poważnymi wadami w obrębie stóp i stawów skokowych jest zrozpaczona. Do września ubiegłego roku mała przeszła szereg operacji i tuz przed kolejną, zginął w wypadku jej lekarz prowadzący, ale żeby tego było mało …lekarze rezydenci wybyli z poradni przyklinicznej do prywatnych gabinetów. Dziecko właściwie jest nieleczone, bo 500+ jest za mało a lekarze za daleko…
 
Dalej?
 
Żona, matka – wdowa. Mąż zginął tragicznie, ona dotąd nie pracowała i nagle została bez środków do życia. Co z tego, że konto pełne, jeśli ona nie może wypłacać pieniędzy. Sprawy spadkowe musiały być poprzedzone sprawami  ustalenie dokładnej daty śmierci, co w tym przypadku było wynikiem zwykłego zaniechania, zaniedbania prokuratury, która robiła sekcję zwłok lub coś, co nią powinno być. Wkrótce minie rok a dostęp do konta i środków (nie wszystkich) dostała łaskawie na gwiazdkę. Można było załatwić to w ciągu trzech miesięcy, ale sędzia po drodze miał wakacje. Dobrze, ze miał na to pieniądze a szkoda, ze nie ma serca. I rozumu.
 
Ile dziedzin życia jeszcze można wymienić? Wszystkie.
 
Nasze życie społeczne jest zdegenerowane przez osobniki typu Mazowieckiego, którzy zamykają usta tym, co wiedzą i zdolni są mówić; krępują ręce; podcinają skrzydła; łamią kręgosłupy… Można skończyć uniwersytet, znać języki, posiadać kwalifikacje moralne i intelektualne a i tak będziesz nikim wobec machiny zbudowanej z karłów i i karlątek poprzedniego systemu.
 
Rozumiem gorycz ludzi, którzy oczekują zmian na poziomie codziennego życia. I rozumiem niepokój, bo nadzieje są ogromne, ze ta część życia społecznego też doczeka dobrych mian. Że państwo, rząd… nie zatrzyma się na wycinaniu chwastów polityczno-gospodarczych rodem ze środowiska  oponentów a stworzy mechanizmy prawne i instytucjonalne, które umożliwią przewietrzenie atmosfery na niższych szczeblach życia społecznego.
 
Szkoły, w których brakuje kadr, bo naprodukowano magistrów w jakichś pipidówkach, którzy potem stali sie nauczycielami od wszystkiego po kolejnych podyplomówkach… Ba, są tacy, którzy do dziś, mimo wymogów, upływu lat (emerytura za pasem) a magistra nie mają – prawo na to pozwala. A co, nie wolno skreślać starej gwardii (…jeśli nowej nie da się przepchnąć?).
 
Urzędy, w których można kręcić kolejną część „sami swoi”. Szpitale, gdzie lekarze składający przecież przysięgę Hipokratesa – nie chcą leczyć dzieci… , bo nie chcą, by ich dzieci żyły za średnią krajową… Ale problem z klauzulą sumienia jest… innym problemem.
 
Politycy, którzy cierpią na przerost ambicji nad możliwościami i stają się hamulcem tego, co dobre dla Narodu…
 
I wreszcie, póki co frazesami karmieni mikro przedsiębiorcy, którzy od lat płacą pełne składki ZUS a kolejne zmiany jakość ich omijają szerokim łukiem i jeśli jakoweś się pojawiają, nie stanowią wielkiej ulgi. Bo jeśli nowa pani minister mówi, że ich sytuacja się polepszy, kiedy zapłacą o 300zl mniejszy ZUS to ja jej  również śmieję się w twarz i wolę likwidować firmę, choćby na znak protestu. Bo nowi przedsiębiorcy już na zachętę – za nic – dostają dużo lepsze warunki. Biznes to jest biznes. Zaufanie przedsiębiorców zacznijmy budować od szacunku. Kto wypracowuje ten budżet, którym na potem obraca? Ja wiem: idioci.
 
Zmiany w rządzie są do zaakceptowania, jednakże pod jednym warunkiem: za nimi pójdą jak z kopyta pozytywne a przede wszystkim - odczuwalne zmiany we wszelkich podlegających im dziedzinach życia społeczno-gospodarczego . Dostaliśmy marchewkę, czekamy teraz na kija – ale nie na nas…

 Inne sprawy? Schetyna... Zapomniał o starej maksymie: "trzymaj przyjaciół blisko a wrogów jeszcze bliżej". Teraz wykończą go jego ludzie? Jak Mądrego Rysia?  W każdym razie zaczynają sypać.

Polska zaś leży również poza Warszawą. 
 
 
 
 
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika kat

23-01-2018 [21:13] - kat | Link:

Witaj . Miło Cie czytać ..... pozdrówka i 3MAJ SIĘ CIEPŁO

Obrazek użytkownika Celarent

23-01-2018 [22:45] - Celarent | Link:

Hej, Kacie, mnie również miło cię "czytać". Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika kat

23-01-2018 [23:30] - kat | Link:

Całuje rączki i kłaniam się nisko.....kacisko

Obrazek użytkownika rolnik z mazur

24-01-2018 [07:30] - rolnik z mazur | Link:

Dobrze się czyta i faktycznie jest stolyca a potem długo, długo nic. Ale przecież nie można wątpić, że nasi przywódcy nie  chcą dla nas jak najlepiej ! Kogo by nie spytać z polityków tej czy innej opcji to każdy twierdzi, że chce nam nieba przychylić, żeby nam się żyło lepiej i dostatniej pod każdym względem. Skoro wszyscy chcą tego samego - naszego błogostanu - to o co w tym wszystkim biega ? Nie mogę tego pojąć. Pozdrawiam ro z m.

Obrazek użytkownika Celarent

24-01-2018 [10:45] - Celarent | Link:

Taka rola polityka, by wprowadzać się swoją mowa błogostan (na myśl jego programu). Nigdy bym nie napisała tego tekstu, gdyby nie zmiany w obrębie rządu. Nawet jeśli staram się jakoś tłumic swoje i innych obawy, mam te same niepokoje, co T. Sakiewicz odnośnie prezydenta i szerokie rzesze Polaków wobec Premiera Morawieckiego po odwołaniu gwardii zasłużonych ministrów i ich współpracowników. Być może chodzi o nadchodzące wybory i przejęcie części centrowej elektoratu opozycji, ale to niebezpieczna zabawa, obłożona dużym ryzykiem... Tak naprawdę tylko autorytet Jarosława Kaczyńskiego trzyma wielu z tych, których PiS w zamian niejako, może stracić. I w tym względzie rozumiem emocjonalne komentarze prof. Pawłowicz. To jest też ryzyko związane nie tylko z wizerunkiem tej partii, ale i jej programem oraz ostatecznie, realizowanymi planami. Oczywiście, po wyborach możemy mieć powtórkę z życiorysu. Ba, nawet przed wyborami, możemy zobaczyć ciepłą i kochana panią Premier Szydło, która przejmie wyborcze obowiązki premiera Morawieckiego, zajętego sprawami państwa i gospodarki. Ona może być jego głosem, głosem jego sukcesu... Dziś pewne jest tylko to, że chodzi o wygrane wybory. A że cuda wianki będą się działy na scenie politycznej, Premier Kaczyński uprzedzał i ...prosił o zaufanie! ...b czasem inaczej się nie da, inaczej nie wolno... a liczą się wygrane wybory i realizacja rozpisanego na dwie (kto wie czy nie więcej) kadencje programu. Mnie się ten program podoba, tylko zmiany Morawieckiego jakoś mnie nie przekonują. Zdają się rzeczywiście obchodzić mnie szerokim łukiem. Niby są, niby blisko a jednak w oddali. Na tzw. prowincji ludzie czekają. 500+ i niektóre darmowe leki dla seniorów raz mieszkania dla młodych, ale z innych miast, ulgi dla mikro przedsiębiorców, ale nie ciułaczy... Takie trochę spojrzenie z wyżyn korporacji. Może Morawiecki powinien nie tylko zrezygnować z przychodów giełdowych, ale w ogóle na miesiąc, dwa... przestawić się na najniższą krajową. Niech założy swój kramik a zoobaczymy. I tak będzie w lepszej sytuacji, bo na to kasę znajdzie a i wiedzę prawno-ekonomiczną ma większą... Pożyjemy, zobaczymy. Morawiecki jest i zniknie - jak zrobi swoje. tak to widzę. Widocznie dziś inaczej nie da się odnieść sukcesu. 

Obrazek użytkownika Celarent

24-01-2018 [10:45] - Celarent | Link:

Taka rola polityka, by wprowadzać się swoją mowa błogostan (na myśl jego programu). Nigdy bym nie napisała tego tekstu, gdyby nie zmiany w obrębie rządu. Nawet jeśli staram się jakoś tłumic swoje i innych obawy, mam te same niepokoje, co T. Sakiewicz odnośnie prezydenta i szerokie rzesze Polaków wobec Premiera Morawieckiego po odwołaniu gwardii zasłużonych ministrów i ich współpracowników. Być może chodzi o nadchodzące wybory i przejęcie części centrowej elektoratu opozycji, ale to niebezpieczna zabawa, obłożona dużym ryzykiem... Tak naprawdę tylko autorytet Jarosława Kaczyńskiego trzyma wielu z tych, których PiS w zamian niejako, może stracić. I w tym względzie rozumiem emocjonalne komentarze prof. Pawłowicz. To jest też ryzyko związane nie tylko z wizerunkiem tej partii, ale i jej programem oraz ostatecznie, realizowanymi planami. Oczywiście, po wyborach możemy mieć powtórkę z życiorysu. Ba, nawet przed wyborami, możemy zobaczyć ciepłą i kochana panią Premier Szydło, która przejmie wyborcze obowiązki premiera Morawieckiego, zajętego sprawami państwa i gospodarki. Ona może być jego głosem, głosem jego sukcesu... Dziś pewne jest tylko to, że chodzi o wygrane wybory. A że cuda wianki będą się działy na scenie politycznej, Premier Kaczyński uprzedzał i ...prosił o zaufanie! ...b czasem inaczej się nie da, inaczej nie wolno... a liczą się wygrane wybory i realizacja rozpisanego na dwie (kto wie czy nie więcej) kadencje programu. Mnie się ten program podoba, tylko zmiany Morawieckiego jakoś mnie nie przekonują. Zdają się rzeczywiście obchodzić mnie szerokim łukiem. Niby są, niby blisko a jednak w oddali. Na tzw. prowincji ludzie czekają. 500+ i niektóre darmowe leki dla seniorów raz mieszkania dla młodych, ale z innych miast, ulgi dla mikro przedsiębiorców, ale nie ciułaczy... Takie trochę spojrzenie z wyżyn korporacji. Może Morawiecki powinien nie tylko zrezygnować z przychodów giełdowych, ale w ogóle na miesiąc, dwa... przestawić się na najniższą krajową. Niech założy swój kramik a zoobaczymy. I tak będzie w lepszej sytuacji, bo na to kasę znajdzie a i wiedzę prawno-ekonomiczną ma większą... Pożyjemy, zobaczymy. Morawiecki jest i zniknie - jak zrobi swoje. tak to widzę. Widocznie dziś inaczej nie da się odnieść sukcesu. 

Obrazek użytkownika Czesław2

24-01-2018 [15:34] - Czesław2 | Link:

Parę miesięcy temu czytałem informację, że Prezydent skasuje feudalną ustawę nakazującą pod groźbą kary sprzątane ze śniegu miejskich i gminnych chodników graniczących z prywatnymi posesjami. Ba, gdy ktoś z tego powodu stanie się kaleką, mamy rentę do końca życia. I co? Nic, cisza. Prawo energetyczne dla inwestorów. Wykona przyłącze sam i nieodpłatnie przekaż dostawcy energii. Mało? No to w ramach równowagi energia do placu budowy jest kilkakrotnie droższa. niż normalnie. I co? Nic.

Obrazek użytkownika Celarent

24-01-2018 [23:08] - Celarent | Link:

Mam napisać petycję? Obawiam się, że może "po wyborach..." coś drgnie. Nikt nikomu nie podskoczy przed wyborami - ani z opozycji ani okolic rządzących. wałkuje się tylko to, co pracuje na sukces - każda strona swój. Tyle w temacie. Taki sezon ogórkowy. Sama myślę czy napisać o kapuście... , może kiszonej ;)