Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
„Jest, to znaczy nie ma”
Wysłane przez foltyn w 11-02-2009 [08:58]
W tym tygodniu najważniejsze dyskusje w Parlamencie Europejskim będą dotyczyły relacji z Rosją, zwłaszcza w kontekście energetycznym. Dziś rano posłowie mieli możliwość wzięcia udziału w dyskusji na temat Rosji i Europejskiej Karty Energetycznej (EKE). Debata wprawdzie wyszła od tego punktu, ale zatoczyła dosyć szerokie kręgi, meandrowała, aż wreszcie doprowadziła do ciekawych i zaskakujących (szczególnie tych, którzy nie śledzą na bieżąco sytuacji w Rosji) wniosków. Punkt wyjścia stanowiła teza, iż zapisy EKE Rosję obowiązują. Wprawdzie premier Putin, z podziwu godnym uporem lansuje inną, cokolwiek irracjonalną tezę, niemniej wszyscy obecni eksperci byli w tej kwestii zgodni: samo podpisanie karty wystarczy; ratyfikacja nie jest konieczna, aby jej zapisy obowiązywały Rosję. Dlaczego jest to tak istotne? Otóż dlatego, iż nakłada na Rosjan pewne jasno określone obowiązki, zwłaszcza w zakresie dopuszczenia firm z państw trzecich do wydobywania i transportowania rosyjskich zasobów oraz udziału na równych prawach, co rodzime podmioty tamtejszego rynku energetycznego. Nakładanie zaś obowiązków i egzekwowanie zapisów umów zupełnie nie uśmiecha się Kremlowi, który nie stara się nawet ukrywać faktu, iż wykorzystuje gaz i ropę jako narzędzie politycznego nacisku. Kolejne punkty dyskusji mogły wywołać lekki szok u osób nie zajmujących się tematyką energetyczną. W Polsce mówi się o tym nader rzadko, niemniej, według ekspertów, Europa nie będzie stawała się coraz bardziej uzależniona od rosyjskich dostaw. Przeciwnie! Udział rosyjskich surowców na europejskim rynku energetycznym będzie się systematycznie kurczył. Ale to może dobrze, bo Rosjanie właściwie nie mają gazu. To znaczy gaz jest, ale w bardzo odległych i głęboko położonych złożach, a jego wydobycie będzie wymagało ogromnych nakładów finansowych. Tyle, ze Gazpromu na to nie stać, bo juz teraz zmuszony jest prosić rząd o pomoc. Pół biedy eksport - w Rosji brakuje gazu, żeby zaspokoić wewnętrzne zapotrzebowanie. Jak być może niektórzy z Państwa pamiętają, pisałam już o tym w komentarzu „Bułgarzy i Słowacy idą na Berdyczów”. Rozwiązaniem byłaby modernizacja przestarzałych gazociągów, którymi ucieka duży procent transportowanego surowca, czy też bardziej racjonalne wykorzystywanie energii, ale to znowu wymaga ogromnych środków. I tu koło się zamyka. Rząd wprawdzie przyjął projekt uruchomienia 40 nowych elektrowni (atomowych i węglowych), ale będą one gotowe w latach 2015-2018. Tymczasem ekonomiści przewidują zapaść wewnętrznego rynku gazowego w Rosji na rok 2010/2011... Jedyną pociechą jest fakt, iż wszyscy mieszkańcy dawnego bloku wschodniego znają sens kompletnie alogicznego zdania „Jest, to znaczy nie ma”. Problemy z inwestycjami, kurczące się zapasy w obecnie eksploatowanych złożach oraz związana z ogólnoświatowym kryzysem zapaść finansowa mają jeszcze jeden skutek - dwa sztandarowe projekty Gazpromu - gazociągi Nord Stream i South Stream prawdopodobnie nie zostaną ukończone. Wszak ich ekonomiczną zasadność kwestionowano jeszcze w czasach prosperity... Chyba nikt w Polsce nie będzie z tego powodu zasmucony. Rosja mieni się wiarygodnym partnerem twierdząc, ze oprócz dwóch „incydentów” w latach 2006 i 2009, nigdy nie przerwała dostaw gazu i ropy do Europy. Zapomina tylko dodać, że... Zachodniej. Szwedzcy uczeni pod kierownictwem prof. Larssona policzyli bowiem, że od 1994 roku, za pomocą różnych sposobów i tłumacząc się różnymi pretekstami, krajom we wschodniej części kontynentu dostawy odcinano ponad 40 razy. Ale chyba powinniśmy się juz przyzwyczaić, ze Europa Wschodnia to nie Europa... Wobec problemów Rosji czołowym dostawcą ma szansę stać się Turkmenistan, gdzie odkryto niedawno złoża, zawierające od 5 do 10 bilionów m3 gazu, dość łatwo dostępnego i stosunkowo niedrogiego w wydobyciu. Zastanawia mnie jednak, czy władze Federacji Rosyjskiej ruszyły już z programem wydawania paszportów mieszkańcom tego kraju? Zawsze dobrze jest to zrobić, zanim ruszy się „ z bratnią pomocą” obywatelom, którzy wraz z uruchomieniem wydobycia nagle staną się „Rosjanami ciemiężonymi przez władze”...
Kilka spostrzeżeń ekspertów, dotyczących rosyjskiej potęgi energetycznej