Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Wnyki w lesie czyli wspomnienie smoleńskich łowów na watahę.

Celarent, 10.04.2013
Boję się jutrzejszego poranka. 10.04.2010 - 10.04.2013. Szmat czasu. Chciałoby się podsumować. Nic z tego. Podsumowuje się coś, co w jakiś choćby symboliczny sposób się zakończyło. Przytoczone daty są zbyt świeże, zbyt znaczące, jednoznaczne, by nie wiedzieć od pierwszej chwili, co wyznaczają. I nikt, niezależnie od opcji politycznej i politycznych sympatii, nie ma wątpliwości, że to klamra spinająca coś, co trwa. Coś, co za chwilę okaże się za ciasne a kolejny dzień wykraczający poza te ramy czasowe, będzie ciążył, uwierał, drażnił, męczył…

Poza tym w Polsce nuda sztucznie ożywiana sztucznymi pokazami fajerwerków. To dlatego milczę. Bo o czym pisać? O tym, że Tusk nic nie znaczy na arenie międzynarodowej (nawiasem mówiąc nie tylko dzięki fajerwerkom swoich rządów, ale głównie z powodu „smoleńskich wydarzeń” właśnie)? Nic nie znaczy. Nikt się z nim nie liczy. Jego głowa poleci jak spod gilotyny, kiedy znudzi się tym, którzy dziś grają nią jak w gałę.

O emisję „Anatomii Upadku” w TVP walczono od dawna. Wreszcie udało się. Mój ślubny ma płytę z tym filmem pod ręką od czasu jej sprzedaży z GP, ale nie oglądał. Dlaczego? A dlaczego przeciętny leming nie czyta wystąpień ekspertów Komisji Macierewicza, jej raportów czy choćby jakichś skrótów? Bo wie, że to sama propaganda PiSowska i nie zniży się do poziomu takich oszołomów jak mohery i  sekciarze smoleńskiego zamachu, nie będzie czasu tracił na szukanie tego, o czym wie: w Smoleńsku miał miejsce najprawdopodobniej zamach, śledztwo to ściema i tragifarsa, dowody, albo poza zasięgiem, albo zafałszowane, albo przeinterpretowane. A prawda jest banalna i prosta: miał miejsce wypadek. I choć środowiska PiS to lekceważą i od tego uciekają, ten wypadek miał miejsce przede wszystkim dlatego że „winni byli piloci”, „pijany Błasik w kokpicie” i mgła…

Tak, wstyd powiedzieć, ale tak mgliste właśnie pojęcie ma mój ślubny o tym, co dzieje się wokół sprawy „Smoleńska”. I do głowy mu nie przyjdzie zapytać (siebie np., żeby nie stracić „twarzy”), jak to się stało, że ostatecznie Błasik się znalazł a kokpitu jak nie było tak nie ma. Dość, że mój kochany zasiadł przed TV i czekał na film A. Gargas. Ten drugi (tzn. pierwszy w TVP) już widział w necie i orzekł, że słaby. Znaczy, nie znalazł w nim czegoś, czego szukał (pytałam – czego, ale chyba jeszcze nie bardzo wie, że w ogóle szuka… i n a wszelki wypadek nie drążyłam; niech szuka…). Film obejrzeliśmy. Padło kilka pytań rzuconych w powietrze, były też komentarze ironiczne ratujące „twarz” odbiorcy, ale ogólnie cisza. Potem to żałosne forum, debata czy co to tam miało być i tu parę razy świsnęło mocno wdychane powietrze między mężowskimi zębami: nikt nie lubi jak się robi z niego idiotę.

Dziennikarz bowiem, który brał się za kolejnych „papieży” jako korespondent, który masom kojarzy się z rzetelnością bliską religijnym standardom moralnym, bez żenady przyznaje, że on ma takie a takie stanowisko. Znaczy stoi po stronie jednej grupy spośród swoich gości i resztę traktuje jak ona – jako oponentów. Piotr Kraśko z korespondenta religijnych wydarzeń rzymskich w jednej chwili stał się recenzentem poglądów społeczno-politycznych środowisk naukowych i dziennikarskich. Innych reprezentantów w studio nie było. Od tego wieczoru smoleńskiego u Kraśki, sam Kraśko przestał być dziennikarzem a stał się nieudolnym naśladowcą Janusza Palikota, który z Kościołem, religią, moralnością i uczciwością ma tyle samo wspólnego, co Kraśko z dziennikarstwem, rzetelnością, bezstronnością, obiektywizmem... Lemingi podniosły skrzydła do lotu.

Uczciwość jest wpisana w rzetelność. Bezstronność również. Jawna deklaracja poglądów prowadzącego program była nieudolna próbą ratowania wizerunku określonej IDEI opartej na IDEALE. Ideą jest raport Millera a ideałem raport MAK-u. I nie istotne, że ideał sięgnął bruku, że już na nim nie da się grać i że nic na nim nie można ugrać. Nie ważne też, że idea skompromitowała się jako nędzny falsyfikat platońskiego kina, w którym lemingi dotychczas spokojnie zajadały pop-korporacyjną papkę gapiąc się bezmyślnie na ściany, na których tańczyły jakieś bliżej niekreślone cienie. Wiadomo, dzisiejsza sztuka nie jest po to, by ją rozumieć, ale po to, by była. Każdy to wie a lemingi nauczyły się rozciągać to prawidło na całość zjawisk kultury. Kultura zaś, to całość życia człowieka – duchowego i materialnego, to, co nie jest naturą.

Naturalną koleją rzeczy więc było i to, że lemingi zasiadły przed telewizorem i czekały na prelekcję. Sporo ich zasiadło. Zwykle w tym czasie jakieś kino leciało, ale tu sytuacja bez precedensu: debata nad Smoleńskiem. Ba, pierwsza taka debata z prawdziwego zdarzenia w TV. Sensacja nawet leminga oderwie od pop-sieczki i skupi na publicystyce, polityce, dziennikarstwie… Ci, jednak, którzy zorganizowali to przedstawienie, przeliczyli się.
Mój ślubny naiwnie zapytał: no, tylko czemu akurat teraz, przed „dziesiątym”? No, właśnie, czemu… - dorzuciłam z przekąsem i to wyjaśniło sprawę, jednocześnie zamykając dyskusję. Bo i o czym tu dyskutować. Wiadomo czemu: bo to akurat 10.04 a nie np. 10.08, 10.11, 10.12 itd. Ale pytanie padło. Znaczy, skojarzenie było – taki prawidłowy odruch, zdrowa reakcja na bodźce, przejaw logicznego myślenia: szukanie przyczyn i skutków, powiązań i rozwiązań, drogi i celu… Po tak uwierającym pytaniu odbiór filmu był pełniejszy. Wyostrzone zmysły, podrażniona ambicja (no, nikt, powtarzam, nie lubi, jak robi się z niego idiotę), tylko szukały haka. Człowiek ma już taką naturę, że jak podłapie kogoś na nieuczciwości i jak ta nieuczciwość zaboli go (mniej lub bardziej) w sposób (mniej lub bardziej) osobisty, to nie odpuści, drąży, nakręca się i jeśli nie usłyszy w porę „przepraszam”, jeśli nie odczuje dostatecznie „rekompensaty”, koniec – równia pochyła.

Prawdę mówiąc równia pochyła zawsze kojarzyła mi się z mękami Tantala (efekt zagnieżdżenia się w pamięci wyobrażeń na podstawie ilustracji). W te relacje i zależności wpisują się też i program Kraśki i jego poplecznicy i sytuacja w jakiej znajdują się cały obóz rządzący wraz ze swoimi ekspertami prokuraturą wojskową badającą katastrofę smoleńską. Wizję ich zmagań należy jednak uzupełnić genezą powstawania owego ładunku, którą próbują bezskutecznie acz nieustannie wtaszczyć na szczyt. Trzeba jasno powiedzieć, że oni sami przypominają żuczki gnojowniki a ów skarb wiedzy, którym chcą napełnić kaganki oświaty, edukacji medialnej i świadomości społecznej, to nic innego jak zwykły obornik – odpady powstałe w wyniku zachodzenia procesów fizjologicznych innych, większych niż one same, organizmów. Wprawdzie po strukturze i składzie owego ładunku, który nasze żuczki toczą, którymi nawet próbują żonglować niekiedy (nieudolnie, niefrasobliwie i nieskutecznie), można poznać, co zaś za organizm materiał na kulkę wyprodukował i klasyfikacja trudna nie jest, ale nie idzie ni jak wskazać konkretny egzemplarz, nawet jeśli jakiś znajduje się w pobliskiej chlewni, oborze czy stajni.  Wiadomo jednak, kto zaś jest Augiaszem…

Trzy lata machlojek, kosmicznych niemal akrobacji w łączeniu linków do rzekomej prawdy, skoków ponad dowodami… Trzy lata bezczelności, cynizmu, zaprzaństwa… Tyle można powiedzieć o czasie zamkniętym w klamrę. A „debata” – kraśna i przaśna – choć dobrze, że jakakolwiek była, wskazuje jedynie na to, że w kwestii zamachu smoleńskiego, wypadku smoleńskiego czy – polubownie rzecz ujmując – katastrofy smoleńskiej, nie ma mowy o kompromisach, możliwości rozmawiania, wspólnego dochodzenia do prawdy… Ba, tu w ogóle nie ma mowy o prawdzie. Tak naprawdę, nawet jeśli kiedyś członkowie tej ekipy staną przed sądem za sprawstwo lub współudział w doprowadzeniu do tej tragedii (czynny czy bierny, celowy czy z głupoty i krótkowzroczności – nie ważne), nawet jeśli pokaże im się 100procentowe dowody, nic to nie zmieni ich retoryki. Nigdy. Dlaczego? Bo jeśli ktoś kiedyś stał się Bolszewikiem w środku i splamił sobie ręce i mowę bolszewizmem na zewnątrz, nie odpierze się, nie wybarwi, nie zmieni. Bolszewizm bowiem zabija człowieczeństwo.

To dlatego nie da się – co pokazała debata u Kraśki również – rozmawiać uczciwie i spokojnie o Smoleńsku z tymi, którzy wspierają oba rządowe raporty propagandowo. Dlatego nie można oczekiwać współczucia od ludzi, którzy skazali rodziny ofiar na traumę dochówków, wykopek i pochówków-bis. Dlatego nie dziwi brak taktu, współczucia, kultury, uczciwości, moralności… To ludzkie rysy, przynależą osobie a nie zezwierzęconym osobnikom. Obrażam kogoś? Skąd.

Według Boecjusza osobą jest racjonalnie myśląca i istniejąca samodzielnie jednostka. Personalizm późniejszych wieków dodaje kolejne cechy odróżniające osobę (człowieka) od zwierzęcia: wolna i zdolna do kochania. Bolszewizm wyklucza wolność, samodzielność, racjonalizm i miłość a w dodatku unicestwia: zabija wszystkich i wszystko, wcześniej czy później.

A wracając do lemingów… Nie mają skrzydeł, fakt, ale polscy neobolszewicy zapominają, że leming to gryzoń a naturą gryzonia jest gryzienie i podgryzanie. Ba, leming to bliski nornic i lubi kopać i podkopywać. Jeśli dziś rządzący nami cieszą się z bezmyślności tzw. lemingów i właśnie w tym gatunku upatrują cech charakterystycznych swoich zwolenników, niech pamiętają, że podstawową cechą każdego gatunku jest dążenie do przedłużenia gatunku, na swój szczególny sposób (tu - kopanie i podgryzanie własnie). Jeśli nasze krajowe tzw. lemingi trwają w błogostanie to tylko do czasu, kiedy ów błogostan nie zagraża ich racji bytu. Wolność spółkowania w obrębie wszystkich płci i poza nimi nie załatwi sprawy.

Neobolszewicy (och, jak mi to określenie dziś się podoba w swojej trafności) zapominają, albo nie wiedzą, że lunatyczny jakoby skok lemingów do morza był filmową fałszywką - morderstwem. Reżyserzy filmu zwyczajnie postanowili pokazać ich samobójczy skok zrzucając je ze skały. To, cos jak nasz rodzimy „seryjny samobójca”. Warto mieć to w pamięci. Zwłaszcza, że wszystko wskazuje na to, że i reżyserzy katastrofy smoleńskiej również się przerachowali mierząc siły na zamiary: nie da się przeprowadzić zbrodni doskonałej, jak nie da się wybić wszystkich i nie da się wiecznie kłamać – bezkarnie i z zachowaniem twarzy. Koniec końców przynajmniej wychodzi się na idiotę.

Lemingi w większości wiedzą, że wystrychnięto ich na dudków. Coraz bardziej jasne staje się też to, że na dudka wystrychnięto premiera Tuska. Przekonano go, że nikt jak on nie będzie większym mężem stanu epoki, nikt jak on nie skupi ludzi wokół siebie i nie poprowadzi ich do zwycięstwa, nikt nie będzie lepszym premierem i to tak niezastąpionym, że broń Boże kandydowanie na prezydenta… Każdy jego ruch sławiono tak głośno i notorycznie, że uwierzył we własne sprawstwo i cudotwórczość. I tak dziś cudotwórca widzi, jak sam uczynił marszałkiem w swojej opatrzności rzekomego debila (w tych kręgach to komplement oparty na wzorcowych cechach osobowościowych członków rodziny premiera) i przyjaciela, by ten zupełnie opatrznościowo stał się prezydentem - opatrznościowym oczywiście… Widzi też, że w oczach UE i jej niemieckiego Anioła, machlojki i przekręty mafii włoskiej w kwestiach pozyskiwania i wydatkowania funduszy unijnych na budowę dróg i tworzenie infrastruktury (na kwotę kilkuset miliardów euro) to pryszcz w porównaniu z nieprawidłowościami ekipy Tuska na polskim polu budownictwa drogowego. Co prawda, to prawda – pieniądze nie te. Tusk to mały pikuś. I dlatego szczeniaka łatwiej kopnąć, i nie strach pogłaskać. Ale karmi się buldogi…

Po co piszęjednak o tym nieudaczniku, którego polityka drażni, dołuje, ale i nudzi? Bo po emisji „bloku smoleńskiego” obejrzeliśmy jeszcze dokument o wycieku unijnych miliardów. Ten zaś stał zrodził myśl, niby oczywistą, ale i obraz klarowniejszy: Zamach był kwestią czasu, o jego przygotowaniu wiedzieli wszyscy najważniejsi gracze i żaden nie kiwnął palcem (może prezydent Litwy, ale raczej nie dowiemy się tego na pewno i nie wiele to dało). Polska jest w Europie i na świecie jak ten włoski biznesmen, który zmuszony był płacić haracz jeśli chciał funkcjonować a kiedy się wyłamał z układu, poddany został groźbom, szantażowi, presji przemocy a kiedy mimo to walczył o swoje, ostatecznie został skazany na izolację. Ci, którzy mogą i powinni zareagować, mówią: to jego sprawa i ślą kasę mafiozom, którzy budują wirtualne drogi. Dla Polski, nawet jeśli Tusk i spółka są święci i mają najczystsze zamiary, to prosta droga do zniewolenia narodu i utraty suwerenności gospodarczej a nawet i politycznej.

Katastrofa smoleńska to cena za realizację osobistych fanaberii Donalda Tuska, który np. na sopockim Molo podpisał cyrograf a do podpisania tegoż cyrografu potrzebna była krew. Teraz nawet on wie, że jego osobiste polityczne ambicje może się i spełnią. Ba, on nawet nie może z tego zrezygnować. W takiej sytuacji jest wielu z tej ekipy. Czy nie dlatego Klich nagrywał, upubliczniał a nagrania niewiele zawierały a oczekiwano więcej i nigdy nie doczekano się, iż to jedyna jego gwarancja, że nikt jego krwią niczego nie podpisze w bliżej nieokreślony depresyjny weekend? Bo od 10.04.2010 r. wiele weekendów dla wielu osób okazało się depresyjnymi i tragicznymi w skutkach, które spowija jakaś mgła zupełnie racjonalnej irracjonalności.

10.04.2013. Boję się jutrzejszego poranka. Boję się obudzić w rocznicę krzyków ofiar, śmiertelnego przerażenia w ich oczach, ciszy nad ich rozszarpanymi ciałami. Boję się, bo wiem, że teraz, kiedy ciała w miarę (bo nikt chyba nie wierzy w to, że nic z nikogo tam nie zostało) uprzątnięto, zacznie się na nowo wściekła szarpanina ich pamięci, czci, żywych bliskich – czegokolwiek, byle coś z nich szarpać. Gdzieś głęboko jednak na nowo zaczynam odczuwać – po raz pierwszy od 10.04.2010 – tę samą siłę, nadzieję trzymającą ponad bagnem rozpaczy… Bo nas może uratować i im godność wrócić może tylko jedno: ponowna jedność współodczuwania, poczucie bycia człowiekiem, świadomość bycia człowiekiem i duma z tego, że nim się jest oraz zadowolenie, że inni – ci obok na ulicy – też są ludźmi i zdolni są coś czuć.

10.04.2010. Prezydent, którego współwybrałam, stał się wraz z małżonką członkiem mojej rodziny. Ktoś powiedział, że ofiary nie cierpiały, że nie zdążyły może się zorientować, przygotować, pomyśleć, bo to była sekunda. Sprawdziłam, ten ktoś strasznie wolno musi myśleć. Może nawet w ogóle nie potrafi? Bo jakie to ma znaczenie, jeśli my nieustannie o tym myślimy? Ta data to żadna klamra. Takie uderzenie w dzwon i taka cicha łza, że wszystko z powodu czyjejś próżności, czyjejś chciwości, czyjejś nienawiści, czyjegoś lenistwa; że to dlatego iż ktoś przestał być człowiekiem. I w drugim człowieku zobaczył wilka. Ba, całą wathę... 
 
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 4489
Domyślny avatar

Krzysztof

10.04.2013 09:20

Mądre, dobre słowa na początek takiego dnia, jak dziś.Porządkują myśli, wskazują, gdzie i czego szukać. Dziękuję i czekam na kolejne wpisy.
Domyślny avatar

rzeczpo

10.04.2013 10:03

Ludzie, a raczej lemingi nie dochodzą do prawdy, gdyż wolą posłuchać radia i pooglądać tv, gdzie próbuję się wmówić, że sprawa jest zakończona, że nie trzeba wracać do katastrofy. PS. http://inaczejnizwszyscy… - tutaj również znajdziecie kilka informacji odnośnie dzisiejszego dnia.
Domyślny avatar

ruisdael

15.04.2013 07:58

że wytłuściłaś prawde. To zdanie tłumaczy oddanie "śledztwa" rosjanom, udawanie z prowadzeniem własnego, mataczenie prokuratury i swoista gra na czas, na przetrzymanie do końca kadencji Tuska (nawet pobrane próbki z trotylem nie zostały po paru miesiącach nawet rozpieczętowane). Trochę denerwuje mnie,że za rzadko przypomina się wątek wspólnego rozegrania Tusk-Putin. A na pokładzie miało być 2 braci...
Celarent
Nazwa bloga:
"Nie ma przypadków, wszystko jest celowe" - Augustyn z Hippony

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 146
Liczba wyświetleń: 730,894
Liczba komentarzy: 894

Ostatnie wpisy blogera

  • Czy leci z nami ...Moderator?
  • Jak Władek wpadł na czwartkowy obiadek do prezydenta
  • Polska leży też poza Warszawą.

Moje ostatnie komentarze

  • No, to z tymi wszystkimi obawami jest już nasz dwie... Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Premier Kaczyński tak podkreśla (?) rolę PAD. Nie będę się mądrzyć. Powiem jednak tak,…
  • Ja też. Jeśli chodzi o PAD - kompletnie rozczarowana. Widzę jednak opór i to, czego ima się opozycja. Oni "bić się będą do ostatniej możliwości. Wykorzystają każdą okazję i okoliczność, środek i…
  • Dobra, może więc się nie rozbijemy ;)  A może jednak... Ja jestem przeciwna cenzurze. Lubię wiedzieć, z kim mam do czynienia. Czas, kiedy w Polsce trzeba było na takie rzeczy bardzo uważać,…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Ikona i ikonopisarz-Andrzej Wajda przepłynął na drugi brzeg
  • Czy leci z nami ...Moderator?
  • Foto Tuska i Putina na tle Laska i wywiadu USA. Kaplica.

Ostatnio komentowane

  • , ..."Jeśli wierzysz w Chrystusa, zrób rachunek sumienia nad swoimi komentarzami, z których płynie jad i pogarda. Chrystus uczy miłości i miłosierdzia. Jeślim tak głupia, zaślepiona i nieogarnięta,…
  • Celarent, No, to z tymi wszystkimi obawami jest już nasz dwie... Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Premier Kaczyński tak podkreśla (?) rolę PAD. Nie będę się mądrzyć. Powiem jednak tak,…
  • , Podobnie myślę, jak pani, tylko czy były potrzebne aż tak drastyczne środki, jak rezygnacja z doskonale prowadzącego sprawy wojska min. Macierewicza. Być może to była cena ustabilizowania sytuacji z…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności