Trzeźwiący wdech zimnej smoleńskiej mgły. Warto Towarzysze?

I znowu środowiska GP okazują się bardziej rzetelne od prokuratury i biegłych państwowych. To co podawano jako hipotezę, od której śledczy odżegnali się już dawno i to w sposób konsekwentny i  kategoryczny, znajduje coraz więcej dowodów. Nie sposób uwierzyć, iż ludzie odpowiedzialni za ukrywanie owych dowodów, przeszkadzający w dotarciu do nich a więc za zaniechanie śledztwa i jego utrudnianie, nie zdawali sobie sprawy z tego, że wcześniej czy później, prawda wyjdzie na jaw.
 Musieli mieć tego pełna świadomość. Nie wierzę, że mogło być inaczej. Nie żyjemy w średniowieczu a jakiekolwiek próby utworzenia państwa totalitarnego, z kamuflowanym systemem poddańczym, złożonego z bezmyślnego i bezkrytycznego społeczeństwa jest nie możliwe w dzisiejszym czasie. Najpełniejsze opanowanie mediów głównego nurtu może stworzyć pozory ich wiarygodności dzięki jednolitemu przekazowi informacji, ale niemożliwe jest całkowite wyeliminowanie mediów drugiego obiegu. Nie sposób dziś zamknąć usta i związać ręce blisko 40 milionom ludzi. W tak dużej społeczności zawsze znajdzie się, mimo największych nawet represji, dostateczna grupa ludzi, która, jeśli się uprze, dotrze ze zdobytymi (choćby z wielkim trudem i szczątkowymi) informacjami do reszty społeczeństwa. Proces ten będzie mniej lub bardziej powolny, ale nieodwracalny.

Jedyne, co mogli ci ludzie zyskać to czas. Możliwe, że pomylili się w tym, że mają go więcej, że nie docenili determinacji niezależnych badaczy i dziennikarzy w dążeniu do poznania pełnej prawdy i jej propagowania. Po co ten czas? Tu można się zastanawiać, czy chodzi o czas o coraz większe ubezwłasnowolnienie myślenia obywateli czy zwyczajnie o jego otępienie emocjonalne w danej kwestii. Osobiście skłaniam się ku oby teoriom. Obóz i zaplecze PO potrzebowało czasu zarówno do tego, by  przygotować społeczeństwo na informacje, które, gdyby otrzymało je w całości od razu, spowodowałoby wybuch negatywnych emocji a nastroje te mogłyby doprowadzić i do utraty przez tę opcję polityczną władzy i wpływów i do eskalacji negatywnych zachowań i dążeń  w stosunku do kraju ościennego, zamieszanego w sprawę.  Cóż bowiem więcej może takim postępowaniem uzyskać ta formacja? Większą władzę i wpływy? To się wpisuje w powyższe powody.

I dziś właśnie mamy powolne, wypływające za sprawą drugiego obiegu, wciąż to nowe wydawałoby się informacje, które uprzednio zdążono zdewaluowć do tego stopnia, że dziś, kiedy są na to dowody rzeczowe i wyniki badań je potwierdzające, wielu je lekceważy i nie przyjmuje ich jako wiarygodne. Propaganda w wielu przypadkach okazała się skuteczna. Obóz władzy po drodze zyskał większą władze i wpływy polityczno-biznesowo-administracyjne a jego władza sięga tak głęboko w struktury społeczne i państwowe, że próby ukazania patologii jej działań w sposób praworządny wydaje się niemożliwe.

 Z tych samych powodów, dla jakich szukający prawdy na temat katastrofy smoleńskiej, odnotowują trudności, odnotowuję też trudności w dotarciu do prawdy na temat korupcji, nepotyzmu i wszelkiego rodzaju nielegalnych lub para legalnych a niemoralnych działań i zachowań ludzi związanych z obozem władzy. Jak trudno jest zdobyć dowody czy uzyskać wiarygodne wyniki badan czy zwykłe informacje na temat katastrofy, tak samo trudno jest dotrzeć do tych, które dotyczą patologii w innych dziedzinach.

Pozostają zatem informacje ludzi, którzy nie chcą narażać się, bez dowodów łatwe do  obalenia, zaprzeczenia (słowo przeciwko słowu) i nazwania pomówieniami, insynuacjami czy wreszcie mową nienawiści. Strach ludzi znających prawdę, ich niechęć do narażania własnych partykularnych interesów, unikanie problemów (choćby towarzyskich i zawodowych, sąsiedzkich…) w imię konformizmu, a często zwyczajna obojętność na prawdę i znieczulica wobec kłamstwa i nieprawości, to podstawowe powody trudności w zdobywaniu dowodów i informacji. Sama zła wola śledczych, biegłych i wreszcie ludzi władzy, którzy nad całością prac dochodzeniowych czuwają, nie wystarczyłaby do tego, by z tragedii ofiar katastrofy zrobić kłamliwą farsę a ich rodziny z osób poszkodowanych zrobić hieny, roszczeniowe niemal hermetyczne środowisko oszołomów.

Teorie o zamachu w Smoleńsku pojawiły się już zaraz po katastrofie. Od razu je wyciszono przez ośmieszenie i pozbawienie podstaw dowodowych a wszelkie wskazówki stanowiące poszlaki choćby w tej sprawie skrzętnie ukrywano, deprecjonowano w sposób „dowodowy”. I tak mgła w Smoleńsku przez wielu nazywana sztuczną, stała się synonimem ciemnoty i zacofania, jakiejś umysłowej choroby lub fanatycznego zaślepienia.  Sugestie, że na pokładzie samolotu mogły znajdować się ładunki wybuchowe, które eksplodując, mogły dokonać destrukcji, skutecznie wyeliminowano z dyskusji niedowierzaniem fachowców i ich mędrkowatym kręceniem głowa z owego niedowierzania. Jednocześnie pokazano publiczności tego smutnego spektaklu całą gamę spreparowanych dowodów w postaci ciągu niby spójnych, wzajemnie się warunkujących i wyjaśniających  teorii, pseudonaukowych uwierzytelniających sposób destrukcji samolotu TU 154M. Bo tu, gdzie same dowody rzeczowe powinny przemawiać, przemawiały podawane fakty, które dziś okazują się mitami.

Z tego powodu znaczna część społeczeństwa, wzburzona wpierw tym co się stało, zasmucona i wstrząśnięta a często odczuwająca wręcz wyrzuty sumienia z powodu swego uprzedniego nastawienia do ludzi, którzy zginęli w tym strasznym „wypadku”, ochłonęła z pierwszego wrażenia, podniosła się z kolan ugiętych z szacunku dla ludzkiego bólu i śmierci a następnie przeszła do porządku dziennego nad całą sprawą, by chłonąć jak gąbka każdą oficjalną informację. Niewykluczone tez, że manipulanci ludzkimi emocjami i postawami od początku zdawali sobie sprawę, że to społeczeństwo pogrążone w autentycznej żałobie, zjednoczone w swoim smutku i szacunku dla ofiar, gdzieś  w środku każdego obywatela obawia się o przyszłość i z ulga przyjmie informacje, że nie ma czego się bać. A boi się. Bo to prawda, ludzie od pierwszych chwil podejrzewali, że owa katastrofa nie była żadnym wypadkiem a zwykłym morderstwem zwielokrotnionym, którego dokonano w zamachu np. bombowym. I bali się konsekwencji poznania prawdy. Bali się wojny. Bo w normalnym kraju, kraju praworządnym, niezależnym, suwerennym, taka okoliczność pociągnęłaby za sobą myślenie o niej. Nie o konflikcie, bo ten stał się faktem. Zamach na głowę państwa, generalicję, kierownictwo najważniejszych instytucji w państwie oznaczałby konflikt. W zasadzie nie trzeba by było wypowiadać wojny, bo on sam by już tym wypowiedzeniem by był. Można zastanawiać się nad odpowiedzią takiego kraju: zemsta, atak zbrojny, zerwanie jakichkolwiek stosunków gospodarczych i politycznych?

W świecie globalnych zależności gospodarczo-politycznych i finansowych, te ostatnie rozwiązania byłyby trudne do zastosowania. Polska miałaby problem z ropą, gazem, eksportem na wschód… Poważny problem. Nie wchodzę w rozpatrywanie, jakie problemy na scenie międzynarodowej miałaby Rosja. Wystarczy jednak nadmienić, że wszystkie kraje nie tylko w Europie, ale i na świecie, mają swoje poważne interesy w Rosji i żadne z nich nie chciałoby z nich zrezygnować a wiele z nich w ogóle nie może sobie na to pozwolić. Podobnie jak Polska. Jedynie pełna solidarność międzynarodowa mogłaby odnieść tu jakiś skutek. Tylko jaki? Przyznanie się do winy? Odszkodowanie? Co? Co mogłoby nas zadowolić.

Inna sprawa, ze postawiona pod ścianą Rosja zamieniłaby się w niebezpieczny twór zza „żelaznej kurtyny”, jeszcze bardziej nieobliczalny dla całego świata niż ZSRR.  Mielibyśmy szantażystę-terrorystę i to bardzo silnego. Straty, jakie by poniosła byłyby ogromne, ale takie „mocarstwo” nigdy by się do nich nie przyznało. Zagłodziliby ludzi karmiąc antyzachodnią propagandą i wyszkolili ochotników gotowych do walki wręcz samobójczej z gnębicielem wielkiego narodu rosyjskiego – niezwyciężonej Bolszewii.

Ryzyko i wysokie prawdopodobieństwo sprawdzenia się takiego scenariusza a także prywata poszczególnych krajów, przede wszystkim europejskich, doprowadziły do zmowy milczenia wokół katastrofy smoleńskiej na arenie międzynarodowej. Jednak w kuluarach „Smoleńsk” zaczyna być karta przetargową w robieniu interesów z Rosją dla wielu krajów europejskich a zwłaszcza tych dominujących w UE. Polska jednak na tym nic ugrać nie może, bo to, co ma wywrzeć presję w określonych negocjacjach z Rosjanami, jest dla nas ważne, ale nie ma żadnego znaczenia dla pozostałych graczy. Państwa, których przedstawiciele sugerują Rosji za pomocą swoich mediów i mediów w Polsce, że „Smoleńskowi” mogłyby się przyjrzeć, nie mają zamiaru wcale tego tematu drążyć. Dla nich byłby to środek ostateczny w realizacji konkretnych interesów i bardzo krótkofalowy.

W ten sposób EU (zwłaszcza Niemcy) stała się szantażystą a Rosja, czy jej się to podoba czy nie – zakładnikiem. Tym pilniejszą sprawą jest załatwienie tej sprawy w Polsce, gdzie powinno jak najrychlejsze oficjalne zakończenie śledztwa prokuratorskiego z wynikiem oczyszczającym bezsprzecznie i kategorycznie – raz na zawsze, Rosji z odpowiedzialności za te nieszczęśliwe wydarzenie. Jakkolwiek sama Rosja ma świetny i bardzo skuteczny wywiad i spec służby, które potrafią znaleźć niejednego haka na poszczególnych, nawet najbardziej uczciwych polityków jakiegokolwiek kraju i potrafią preparować zarówno dowody, jak i stwarzać sytuacje dowodowe, sprawa ciąży i będzie ciążyć dopóki Polska definitywnie nie wypowie się w tej sprawie. Póki ta tego nie zrobi śledztwo rosyjskie również musi trwać…
Sprawa polska jest tym pilniejsza do załatwienia, że dowody wypływające raz po raz zaczynają nie tylko uświadamiać coraz większą część polskiego społeczeństwa, ale społeczeństwa międzynarodowego. Tym pilniejsze jest skuteczne załatwienie sobie w Polsce zaplecza – trwałego, skutecznego w działaniu i równie zdeterminowanego do prorosyjskiej współpracy międzynarodowej. Jedynym środowiskiem, jakie jest zdolne zaspokoić rosyjskie oczekiwania jest obóz prezydenta Komorowskiego i jego zaplecze polityczne.

Donald Tusk stał się niewiarygodny i nieskuteczny. Jego pozycją nie zachwiały jednak: jego nieudolność, kryzys gospodarczy, konflikty na tle ambicjonalnym czy programowym w partii a przede wszystkim cofnięcie sympatii obozu prezydenckiego oraz antytuskowa polityka rosyjska w Niemczech i UE. Dziś czytamy wypowiedzi zachodnich polityków, którzy jedynie głupkowato uśmiechają się na wzmiankę o karierze Tuska w strukturach UE i wprost mówią, ze tak nieskutecznych i niekompetentnych ludzi UE nie potrzebuje. Tusk został ukarany za brak dostatecznie lojalnej współpracy zarówno z Moskwą, jak i polskim Białym Domem. Został sam z niewielkimi możliwościami obrony swojej pozycji. Kolejny zakładnik katastrofy smoleńskiej. Okazuje się, że poza samymi jej ofiarami, ich rodzinami i sympatykami – przyjaciółmi, lista zakładników jest bardzo, bardzo długa.

Zakładnikami katastrofy smoleńskiej są biegli, którzy zaniechali badań, ukryli dowody, utrudnili rzetelne śledztwo w jakikolwiek sposób swoja praca lub jej zaniechaniem czy publikowaniem jej efektów. Zakładnikami są świadkowie, którzy się boją. Zakładnikami są prokuratorzy. Politycy. Dziennikarze. Publicyści. Zwykli obywatele. Wszyscy, którzy niby nic nie zrobili, ale uwierzyli o głosili publicznie lub swoim  środowisku, że wierzą oficjalnej wersji. Ci, którzy śmieli się w twarz, oczerniali, poniżali głoszących prawdę, prowadzących badania, szukających dowodów… Bo jak dziś ktokolwiek z tych ludzi ma powiedzieć: łgałem w żywe oczy, popełniłem przestępstwo lub pomogłem komuś  je popełniać. Byłem naiwny, byłem ignorantem, byłem ślepy, byłem głupcem…

Każdy jednak z tych ludzi stanie wreszcie w obliczy takiej potrzeby. Stanie w prawdzie. Właściwie, nic już nie będzie musiał mówić. Prawda wypowie się o nim sama – milcząco acz bardzo dosadnie. Niektórzy mają już tak głęboka świadomość tego, że już teraz milkną i przygotowują się do nieśmiałego szeptu nowego credo i prozelityzmu.

Takim ludziom, którzy są onieśmieleni własną pomyłką, chciałabym uścisnąć rękę i zachęcić stwierdzeniem, że każdy może dać się oszukać a najłatwiej oszukać …uczciwego człowieka. Ten jest najbardziej naiwny. Bo każdy sądzi według siebie. Oni powinni wiedzieć, że dziś bez obaw i narażania siebie na krytyczne oceny, pełne wyrzutów podsumowywania ich postaw, mogą opowiedzieć się po stronie dążenia do prawdy i po stronie uczciwości. Mają do tego prawo i nie powinno to być ani powodem do obaw. Mają też taki moralny obowiązek. Jęli ktoś z nich szuka powodów, wystarczy przypomnieć sobie na chwilę kilka faktów  (resztę można zostawić ekspertom, nie każdy ma naukową wiedzę  i mieć jej nie musi): szybkie „bezsekcyjne” pochówki w skandalicznych warunkach, pomylone trumny, brak przeprowadzonych badań na miejscu katastrofy i w prosektoriach, fałszowanie stenogramów, niedoszkoleni piloci, nieznajomość języka, obecność generała, pijany generał, konflikt między pilotami a szefem – którego nie było (konfliktu przed wylotem i generała w kabinie), nity w ciałach ofiar, profanacja ich ciał, publikacje zdjęć, trotyl na wraku, ubraniach i wyposażeniu samolotu, substancje na szybach, które mogą być pozostałością po rozpylaniu np. sztucznej mgły, rozedma płuc ofiar, które na płuca nigdy nie chorowały a która pojawia się po wybuchu…

Coraz więcej dowodów, coraz bardziej klarowna wizja tego, co się stało i coraz bardziej konkretna. Coraz bardziej uświadomione społeczeństwo. Coraz bliżej końca. Jaki on będzie? Czy Czekaja nas nowe ustawione i sterowane ręcznie i za pomocą zaprzyjaźnionych serwerów wybory czy może stan wyjątkowy w związku z eskalacją negatywnych nastrojów społecznych, kiedy wszystko zawiedzie lub zawiedzie zbyt szybko? Jedno jest pewne, nawet jeśli rządzący i odpowiedzialni za tę fałszywą z gruntu rzeczywistość jeszcze ufają w bezkarność i możliwość polubownego załatwienia sprawy, takie jej załatwienie nie jest już możliwe. Nie jest możliwe też zastosowanie drastycznych środków w przypadku pojedynczych ognisk zapalnych i osób niewygodnych. Nie jest możliwe zahamowanie procesu podfałszowywania faktów, informowania społeczeństwa. Nie ma też możliwości zorganizowania jakichś igrzysk ani obdarowania ludzi chlebem. Pozostały komplementy, uśmiechy, obietnice. Na długo jednak nie wystarczy. Od komplementów i obietnic nikt nie stanie się bardziej syty ani syty w ogóle a uśmiech na twarzy najszybciej potrafi zetrzeć głodna, zawiedziona, sfrustrowana i oszukana gawiedź. Tej nawet czołgi nie zatrzymają w pędzie ku konkretnej uśmiechniętej twarzy. Zwłaszcza, że oduczono ja mieć względy na litość, miłosierdzie, współczucie czy jakąkolwiek moralność. To czym oddychało społeczenstwo przez ostatnie trzy lata, bo katastrofa zaczęła się znacznie wcześniej, zaczyna je dusić. Okazuje się, że wdech zimnej smolenskiej mgły może być bardzo trzeźwiący a płuca rozchylaja się po nim jak motyle. I człowiek się wznosi na wyższe poziomy wrażliwości. Warto było panowie Towarzysze?
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika dogard

06-02-2013 [15:51] - dogard | Link:

juz do konca swiata i jeden dzien dluzej bedzie synonimem ZBRODNI,KLAMSTW,MANIPULACJI , AROGANCJI i CYNIZMU tuSSKOLI--tyle po nich zostanie, delikatnie mowiac.

Obrazek użytkownika Celarent

06-02-2013 [16:09] - Celarent | Link:

a nie reszta społeczeństwa. Jakoś, choć mściwa nie jestem, nie wystarcza mi do poczucia sprawiedliwości, ich hańba na nazwiskach. Córka Jaruzela, np. ma się świetnie. Podobnie nikt nie gardzi innymi nazwiskami. Trudno karać za zbrodnie rodziców ich dzieci, ale jakoś tak się porobiło (dzięki bolszewii), że to co jest hańbą, nikomu zdaje się nie przeszkadzać. Ani shanbionym, ani otoczeniu. Przygnębiające.

Obrazek użytkownika KONFESION

06-02-2013 [16:20] - KONFESION | Link:

MUSI nastapic ZMIANA!Kontakt z prawdziwa DEMOKRACJA - powoli,ale UZMYSLAWIA obywatelom Rosji JAKI jest ich STATUS w porownaniu do obywatela krajow Zachodniej Europy!Dotyczy to zwlaszcza MLODYCH!

Obrazek użytkownika Celarent

06-02-2013 [17:55] - Celarent | Link:

ich kontakt z demokracja i normalnymi cywilizacjami (choćby przez internet) jest jednak ograniczony i ich możliwości przeprowadzenie zmian również. Rosja ma swoją opozycję i trzeba ją wspierać jeśli jest rzeczywiście demokratyczna, ale jest słaba. Tam nawet trzęsienie ziemi nie zmieni systemu. Bo ten system dziś ma twarz Putina a jutro będzie miął może młodszą i urodziwszą maskę, ale pozostanie dla na - Polaków taki sam. Polska jednak ma spore sznse na zmiany realne pomimo braku zmian w Nowym Kraju Rad. Bolszewia w Polsce ma również silne i rozbudowane struktury, ale jest do pokonania nawet w najbliższym czasie a nie za sto lat, po kilkukrotnej wymianie pokoleniowej. I tu i tam prym wiodą starzy wyjadacze, ich dzieci i wnuki, ale tam w stosunku do ilości obywateli procent tych w opozycji jest szalenie niski a w Polsce opozycja rośnie w siłę i jeśli trend się utrzyma, będzie dobrze. Trzeba tylko wszystkiego dopilnować i coś robić. A jak kto nie wie co, niech mówi o potrzebie robienia i szuka tych, którzy mu pokażą możliwości angażowania się i odwalenia dobrej roboty. Trzeba chcieć i postarać się. Tam mogą sobie chcieć i starać się a nic z tego jeszcze długo nie wyniknie.