Nasze społeczeństwo od lat przyzwyczajane jest do traktowania pewnych tez jak dogmatów nowej wiary. Sprzeciwianie się tym tezom jest traktowane jako klasyczna orwellowska „myślozbrodnia”. Jeżeli w dobrym, naukowym towarzystwie ktoś powie coś sprzecznego z tymi dogmatami wszyscy odsuwają się od niego jakby zachował się nieprzyzwoicie.
Od dawna takim niepisanym dogmatem był stan ekonomiczny, społeczny i cywilizacyjny Białorusi. W Sejmie i podczas naukowych konferencji gdy ktoś chce wyrazić skrajną dezaprobatę słyszymy nieodmiennie: „ to są standardy białoruskie” albo : „czy jesteśmy na Białorusi?”. Pewien kolega, któremu zawsze zazdrościłam wspaniałego intelektu i wiedzy w dziedzinie nauk przyrodniczych oświadczył kiedyś podczas koleżeńskiego spotkania w moim domu: „Balcerowicz uratował nas przed losem Białorusi”. Jak się okazało nigdy na Białorusi nie był, a stan cywilizacyjny Białorusi był dla niego czymś w rodzaju sądu syntetycznego a priori. Tak się składa, że pochodzę z okolic Pińska, porozumiewam się po białorusku, byłam na Białorusi wiele razy zarówno po wycofaniu się sowietów jaki za czasów reżimu Łukaszenki i nie dam się wziąć na fundusz apriorycznych sądów. Dodam, że mój dziadek był przyjacielem biskupa Świątka i został rozstrzelany przez NKWD w więzieniu w Pińsku. Otóż o ile po wycofaniu się Rosjan Białoruś była faktycznie w stanie straszliwej ruiny, nędzy i zapaści społecznej i wydawało się że się z tej ruiny już nie podniesie Łukaszenko naprawdę odbudował ten kraj. Kiedy byłam pierwszy raz na Białorusi przeciętna emerytura wynosiła około 200 rubli czyli „zajczykow” bo tak swoją walutę nazywali Białorusini i tyle właśnie kosztował kilogram sera żółtego jeżeli w ogóle był w sklepie. W 2015 roku wszystkie sklepy były w pełni zaopatrzone, można było kupić wszystko to co w Polsce, a nawet więcej, miasta zostały odbudowane z wielkim pietyzmem, pola obsiane i zaorane, odbudowany radziwiłłowski Nieśwież I Mir, odbudowane katolickie kościoły i klasztory, między innymi seminarium w Pińsku gdzie mieszkaliśmy jako goście. Oczywiście Łukaszenko grał zawsze na dwa fronty, na zasadzie „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek” bo w twierdzy brzeskiej obok wyremontowanego kościoła straszą upiorni sowieccy бойцы z kamienia a na placu miejskim stoi figura Lenina w marszu. Łukaszenko bardzo zabiegał o dobre relacje z Polską, ale został wytypowany na czarny charakter i wręcz wepchnięty w sojusz z Putinem. To Polska wtrącała się bezzasadnie w wewnętrzne sprawy Białorusi więc батюшка się odwinął i nasyłając nam imigrantów pokazał jak łatwo zdestabilizować życie obcego kraju. Nie mam zamiaru bronić Łukaszenki, nie obchodzi mnie czy jest kołchoźnikiem czy intelektualistą. Interesują mnie tylko fakty. Przede wszystkim ważne jest, że Białorusini są prawie bez wyjątku bardzo życzliwi wobec Polaków. Przeciwnie do Ukraińców wśród których można znaleźć wielu nieżyczliwych. Wyjaśnienie jest proste. Ukraińcy w przeciwieństwie do dobrodusznych białoruskich a właściwie poleskich „tutejszych” mieli swoją dość skomplikowaną hierarchię władzy. Władcą prawie absolutnym był ataman (отаман). Wprawdzie ataman był wybierany lecz mienie każdego kurzenia – budynki, konie, pasza, żywność, broń i pieniądze– było wspólną własnością zarządzaną przez atamana zwanego bat'ką (ojcem), który organizował nawet posiłki. Dominacja i władza polskich panów miała prawo Ukraińcom nie odpowiadać. Tak czy owak przyjaźń z Ukrainą stała się dogmatem wpajanym Polakom jak katechizm a jakiekolwiek wątpliwości czy zastrzeżenia traktowane są jako „myślozbrodnia” . Komentatorzy nowej świeckiej religii powiadomili na przykład nas wszystkich, że drony które nawiedziły ostatnio Polskę pochodziły z Rosji lub z Białorusi. Zakazane były wszelkie wątpliwości. Na przykład dotyczące zasięgu podobnych dronów. Poza tym батюшка czyli Łukaszenko zrobił dogmatykom dowcip informując polskie służby o możliwym ataku dronów. Ten kłopotliwy fakt starają się wszyscy dyskretnie przemilczać. Łukaszenko to dobry pan czy zły pan, przyjaciel czy wróg Polski? Dogmat przecież mówi, że to wróg, że przyjaźń z Ukrainą a właściwie nieograniczone jej futrowanie to nasza racja stanu i gwarancja bezpieczeństwa. Zwolennicy podobnych tez zapomnieli chyba historię II Wojny Światowej gdy wszelkie posiadane przez Polskę gwarancje okazały się makulaturą i – jak mówi Krasicki - „wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”. Nasi sojusznicy nie chcieli umierać za Gdańsk. Nie należy się temu dziwić. My też mamy prawo pytać „czyja to jest wojna”? Przecież to samo pytanie zadają sobie Ukraińcy, którzy masowo unikają poboru bo nie chcą umierać za niejasne interesy ukraińskich oligarchów. A my mamy prawo nie chcieć umierać za Kijów. Świat toczy obecnie bezwzględną wojnę o przeszłość, o historię. Bo jak powiada Orwell: „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”.
Możni tego świata chcą stworzyć historię synkretyczną w której mamy już napisaną nienajlepszą rolę. Rolę współodpowiedzialnych za holokaust , rolę ksenofobów i faszystów, a w najlepszym przypadku rolę mięsa armatniego. Trzeba jasno powiedzieć- nie istnieje historia synkretyczna, nie ma możliwości jej stworzenia tak jak nie istnieje synkretyczna religia. Interesy ludzkie są sprzeczne i to co dla jednych jest zwycięstwem dla innych jest klęską. Dobrze to rozumieli ludzie już w 1555 roku formułując na potrzeby pokoju augsburskiego zasadę „Cuius regio, eius religio" oznaczającą "czyj kraj, tego religia". W naszym XXI stuleciu ta zasada powinna być wzbogacona o stwierdzenia: „ czyj kraj tego historia” oraz: „ czyj kraj tego interesy”. Nie pozwólmy się wepchnąć w maszynkę do mięsa jaką jest przeciągająca się ukraińska wojna. Wbrew wizjom mesjanizmu narodowego Polska nie jest i nigdy nie była Chrystusem narodów. A przede wszystkim nie dopuśćmy aby zabroniono nam myślenia i formułowania naszych wniosków sprzecznych z atakującymi nas andronami.
Pani Izabelo.
Potwierdzam. Byłem na Białorusi w połowie lat dziewięćdziesiątych. M.in. w Baranowiczach. Sympatyczni, życzliwi nam ludzie.
Mam przyjaciela Białorusina, który opowiada mi na bieżąco, co tam się dzieje. Łukaszenka ustabilizował sytuację ekonomiczną kraju, która była dramatyczna. Jest dyktatorem, który wykorzystuje swoją władzę dla dobra większości obywateli; przed nim emeryci nie mieli nawet gwarancji wypłat swych głodowych emerytur! A służby zdrowia moglibyśmy Białorusi pozazdrościć! Etc etc.
Łukaszenka nie chciał być zależnym od Putina i próbował szukać kontaktów z Zachodem, zwłaszcza z Polską. Zamiast go pozyskać, olaliśmy "satrapę" i sami wepchnęliśmy go w łapy Kremla. I dlatego mamy to, co mamy.
Za to na własne życzenie, zamiast zachować minimum asertywności, staliśmy się "sługami narodu ukraińskiego". I kiedyś zapłacimy za to stosowną cenę... Już płacimy...
Polityka - to umiejętność podejmowania decyzji na chłodno, z kalkulacją zysków i strat. A my wciąż "za naszą i waszą wolność"... A tymczasem kolejna hekatomba czeka już za progiem...
L M
Rusini pański wywód skwitowaliby " Aglanułsia Hawryło kak poł sraki zharyło". Może zobaczymy za parę lat .
"Nasi sojusznicy nie chcieli umierać za Gdańsk. Nie należy się temu dziwić. My też mamy prawo pytać „czyja to jest wojna”? Przecież to samo pytanie zadają sobie Ukraińcy, którzy masowo unikają poboru bo nie chcą umierać za niejasne interesy ukraińskich oligarchów. A my mamy prawo nie chcieć umierać za Kijów. Świat toczy obecnie bezwzględną wojnę o przeszłość, o historię. Bo jak powiada Orwell: „Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość”
Szanowna Pani .Nie chcieli umierać za Gdańsk ,dlatego umierali za Paryż i Londyn. My zamiast za Kijów możemy umierać za Warszawę .Tłumaczenie że to interesy oligarchów powodują ucieczkę młodych jest dalekie od prawdy .To tchórze wychowani przez lewackich rodziców którym komuna wyprała mózgi. U nas jest to samo .
Problem w tym, że Polska nie jest związana jakimkolwiek paktem militarnym z Ukrainą, chyba że wypowiemy wojnę Rosji.
Ukraina pozbywając się broni jądrowej, otrzymała zachodnie gwarancje bezpieczeństwa, prawda?
Jakby dalej miała tą broń, to Putin by siedział cicho.
Pewien analityk zwrócił uwagę na inny problem, jaki będzie po wojnie Rosji z Ukrainą, chodzi o "tysiącach "bezrobotnych" żołnierzach, historia uczy co się działo.
Tak , nie mamy paku z Ukrainą i bardzo dobrze .Chodzi o "umieranie' w przenośni .Myślę że warto ich wspierać ,nawet nie oczekując wdzięczności .To zagmatwane ,jak cała nasza historia .Też czytałem tego analityka ,i kto wie czy Putin dlatego nie śpieszy się z zakończeniem wojny.
@spike......Dzielna pańcia Bieńkowska została mianowana członkiem Rady Nadzorczej Kolei Ukraińskich. To dobrze czy źle? To nic ,że o kolei wie tylko tyle, że jeździ po szynach, ale może chociaż nie da się skorumpować? Ale jaja,ale jaja......
Cieszę się HenrykH, że nie umknął Panu ten wątek,
Słowo "znamienny" opisuje coś, co jest charakterystyczne, specyficzne, swoiste dla danej osoby lub systemu, wyróżniając ten czy ją, będąc bardzo znaczącym. Proszę zauważyć, jak wielu ignorowało wiedzę podczas naszych wyborów parlamentarnych. Wystarczyło wziąć pod uwagę, że świat w dobie zagrożenia skręci w prawo. Trzeba było mieć cojones, żeby się wtedy sprzeciwić powszechnej ignorancji i chęci dziwnej zemsty. Te porównywalne znaki dzisiaj w postaci cynicznie korelującej Merkel i Marii Le Pen, nagle powracającej do władzy, jako synonim francuskiego sprzeciwu wobec wojny, mogą skutkować sytuacją, w której zostaniemy wystawieni do taplania w nocniku. Tak więc, ten wpis jest znamienny w dzisiejszej sytuacji, przynajmniej pod dwoma względami.
------------------------
W sierpniu 2009 roku IPN oszacował liczbę polskich ofiar II wojny światowej na 5,6 do 5,8 miliona. Dane te obejmują żołnierzy, jeńców wojennych, uczestników konspiracji i partyzantki, więźniów obozów i gett, więźniów aresztów, osoby skazane przez niemieckie sądy ofiar egzekucji lub pacyfikacji. Dane obejmują cywilne ofiary wojny i okupacji, osoby wysiedlone oraz robotników przymusowych, nieletnie ofiary wojny i okupacji (do 18 roku życia). Dane dotyczą ofiar Holocaustu oraz osób deportowanych lub zmarłych na terenie III Rzeszy Niemieckiej. Otoczenie pani Merkel wskazało nazistów jako winnych, zapominając o pochodniach?
Jak wygląda Brześć teraz:
BIAŁORUŚ: Jak wygląda BRZEŚĆ - miasto NAJBLIŻEJ POLSKI? Zwiedzam miejsca, gdzie chodzą miejscowi
Ajajaj .
Najgorzej to mnie wku...wia jak wszyscy tu podkreślają Białoruskość Brześcia , Grodna czy Baranowicz . Co z kultury materialnej czy niematerialnej jest tam białoruskiego ? Nawet pomnik Lenina nie jest ich . Babka Helena z Grodna mówiła o nich że to stalin ich wykreował . Bo przed wojną to byli po prostu prawosławni . Wielu uważało się za Rusinów . Białoruskość była słabo w ich świadomości . Babka Hela urodziła się pod koniec XIX wieku i żyła prawie 100 lat . Siedliskiem Polskości w Grodnie były stare ulice jak np Niemeńska czy Podpieresiołka czyli Podprzysiółkowa gdzie często bywałem . A wasza je...ana demokracja z misiem Stalina to gnębi jak gnębili sowieci . A wy tu wypisujecie jakieś opowieści dziwnej treści . W Grodnie jest do dziś ulica 17 września jako jedna z ważniejszych . I w dupie mam Bulwar leninowskiego komsomołu czy inne Leniny . Do zamknięcia granicy cały ten teren przygraniczny wymieniany tu żył z przemytu i pracy w Polsce . Mińsk jak Warszawa z bycia stolicą . Żeby poznać prawdziwe oblicze dobrobytu Białorusi trzeba by pojechać dalej i na prowincję .
A Ty Aluńka to nawet dzwonu nie słyszałaś . Cóż dopiero gdzie on .
@Tomaszek...
Takie wpisy jak ten Twój chociaż nie mają prawie żadnych wartości poznawczych, wiele mówią - o AUTORZE! Najdelikatniej ujmując, że dość prosty...
Jakich poznawczych ? Kogo uczyć ? Pieprzycie bzdury hurtowo , w dupie byliście , gówno widzieliście . Jakieś wywody i opowieści dziwnej treści wypisujecie i snujecie .
Ę Ą job twaju mać . A można było pomilczeć .
Witaj Tomaszek , ziemliaku, nam wszystko odebrano i dano wybór, ruski człowiek albo na ziemlie odzyskane. Nasza prawdziwa Polska tam ostała tak jak Wilno , Lwów. Malo tego mój Ojciec poszukiwany przez NKWD jako uczitiel w aczkach chronił sie na bagnach rzeki Niemen. A teraz nam w mawiają kakaja krasnaja Białoruś . Myślę że to jest rak komunizmu. Trzymaj się .
Widzisz Papa
I chór ekspertów objawiających nam że Kwaśniewski , Cimoszewicz , Miller , Tusk mieli Jałtę i Teheran przemeblować . Stety czy niestety stan umysłu drewnianej szabelki . Mnie tylko wkurza podkreślanie białoruskości Brześcia , Grodna i innych miast . Piłsudskiego na Kijów wysyłali a do Grodna pojechać nie potrafią .do Polaków , Białorusinów czy Ruskich . Świat jest jaki jest , Białoruś też . Nikt tego póki co nie zmieni i nawet tego nie próbuje . Dobrze popatrzeć na odświeżone zabytki . Ale pamięć pozostaje . Może coś o Farze Witoldowej ktoś napomknie i jej wysadzeniu . O nocach i dniach , latach spędzonych w Bazylice przez Polaków bez snu i spokoju w Bazylice Św Franciszka , bo ona była następna do wysadzenia w kolejce . Nasi tam byli , tacy na prawdę NASI . O nich nkt nie wspomni . Ale ta pamięć jest niepotrzebna miłośnikom taniego żeglowania i tanich hoteli . Lizanie dupy nic nie kosztuje . Z UPAdlina też tak było . Państwo Białorus istnieje i tak będzie . Ktoś go opluje , ktoś ocukruje i ....karwana idzie dalej . I "leca androny"
Miś pluszowy Stalina wiecznie żywy.
@Tomaszek To pisz Tomaszku, wspominaj i zapisuj historię! Zamiast mieć pretensje do wszystkich na NB, że nie piszą o polskiej historii, bo niby uważają Brześć za białoruski. No cóż, można się całe życie nie zgadzać z faktami i poprzesuwanymi granicami i udawać najmądrzejszego na świecie. Tylko wówczas do prostactwa dodaje się ograniczenie umysłowe.
Masz pretensje, że my tu pisząc o współczesnym Brześciu nie pamiętamy o historii?! Że nie mieszkaliśmy w tamtym rejonie i nie mieliśmy babci? Że nie wiemy o Polakach na Białorusi i na Litwie? Może młodzi nie wiedzą - starych nie musisz pouczać w tak chamski sposób jak widać w Twoich komentarzach. Może wreszcie zaczniesz myśleć i sam uzmysłowisz sobie o co i do kogo masz pretensje?
Napisz jeszcze że cię napastuję .
A jeszcze możesz?
Opanuj się kobieto . Nie przy ludziach .
Rozumiem. Nie możesz.... Więc nie zawracaj mi głowy.
Już kiedyś cipisałem co w takim razie zrobić .
Jan Klemens Branicki (hetman zmarły w 1771 roku). Zapewne jego działania wpłynęłyby na bieg historii Polski, zwłaszcza w kontekście schyłku Rzeczypospolitej, ponieważ jako najpotężniejszy magnat, stał na czele konserwatywnej frakcji polskiej magnaterii i był zwolennikiem silnej władzy, mającej wpływ na polityczne decyzje o samostanowieniu Rzeczypospolitej tamtego okresu. Trudno określić, jakie konkretne zmiany by wprowadził, jednak jego odwaga jest niezaprzeczalna. Był postacią o dużej władzy i autorytecie, co mogło mieć pozytywny wpływ na sprawy państwowych. Ponoć nie ma ludzi niezastąpionych, są jedynie ludzie, których nie sposób zastąpić.https://www.youtube.com/…
Witam Janie. Absolutnie się zgadzam. Frakcja konserwatywna i silna władza. Teraz , bo mamy 5 minut, tego potrzebujemy. Tylko czy Polacy dadzą przyzwolenie?
Branicki na prezydenta i Tyzenhauz na Premiera . Ot co . Ja mogę zostać podczaszym gdyby Ojczyzna wezwała .
"Szukajcie a znajdziecie" U mnie siedzi w środku ten mój kawałek grodzieńskiej ziemi. Brat mówi, zapomnij a ja dobra a on dalej siedzi.
Branicki na prezydenta i Tyzenhauz na premiera . Ot co.
Tylko czy Polacy dadzą przyzwolenie?
Ten młyn miele powoli, jak Jan Klemens Branicki i Antoni Tyzenhauz. Rywalizacja między Białymstokiem i Grodnem była sztuką rozwoju. Ten pierwszy zjednał i wzmocnił Małopolskę, gdzie ludzie, przywiązani do paska ziemi do dzisiaj wiedzą, jak zachować się trzeba. Miasto Kraka zeszło do niezbyt chwalebnej pozycji, ale to już inna bajka i prowincja pociągnie gród Kraka, bo to jedyne wyjście. Jestem tego pewien. Wracając do historii. Całe szczęście, to do Białegostoku trafili uchodźcy po powstaniu krakowskim. Uczniowie szkół przetrwania i patriotyzmu według Branickiego.
Tak się składa, że gdy byłem dzieckiem, opiekował się mną grodnianin - wojskowy, który w latach wojny przeszedł tyle, że krew mrozi, gdy wspomnę. Uciekł od Rosjan i gdy wracając zobaczył komin swojego domu, aresztowany przez Niemców i trafił do obozu. Przetrwał i wiem, że do ostatnich dni bardzo tęsknił za rodzinnymi stronami.