Dwa wyjaśnienia na początek. Piszę Nowy PiS, bo nie ma jeszcze w sferze publicznej nazwy tak nam natychmuast potrzebnego, ogólnopolskiego ugrupowania, które będzie miało wszechstronne i silne poparcie narodu. Oczywiście zakładam w tym udział sporej części partii Prawa i Sprawiedliwości, bez tych co zakładają monopol na prawicy swojego ugrupowania. "Stary PiS", który nadal istnieje w stanie konfliktów wewnętrznych, a na zewnątrz w denerwującym swoich wyborców marazmie, nie ma już racji bytu. Ciekaw jestem, kiedy nie tylko fanatycy tej konfiguracji, ale przede wszystkim żelazny krąg władzy PiSu tę oczywistość przyswoją i przełkną tę kluchę, która im stoi w gardle.
Natomiast jeżeli mówię "baza Konfederacji", to mam na myśli cały młody elektorat tej korporacji, która składa się z kilku różnorodnych ugrupowań.
Klub Jagielloński przeprowadził świetną dyskusję, a może nawet spór, między byłym premierem Mateuszem Morawieckim, a wicemarszałkiem, jednym z przywódców Konfederacji, Krzysztofem Bosakiem. Jako dyskutanta neutralnego zaproszono Jana Marię Rokitę z długo brodą, który po odejściu z aktywnej polityki, stał się świetnym analitykiem i komentatorem sytuacji w kraju i na świecie.
O co chodzi z tą laicyzacją?
Otóż w oparciu o dane CEBOSu tylko 5% wyborców PiSu deklaruje, że nie chodzi regularnie na coniedzielne msze. Przyznam, że nie jestem taki pewien uczciwych deklaracji elektoratu. To środowisko bowiem krzywo patrzy na tych, co nie przestrzegają kościelnych kanonów, więc zapytani w sondażach nieco oszukują
Natomiast największą grupą wiekową wspierającą Konfederację są młodzi ludzie w wieku 18-29 lat. Często są to osoby, które wchodzą na rynek pracy, studenci lub młodzież zainteresowana bardziej radykalnymi, wolnorynkowymi poglądami gospodarczymi i liberalnym podejściem do państwa
Elektorat Konfederacji, mimo że partia promuje konserwatywne i tradycyjne wartości, nie jest w pełni jednorodny pod względem światopoglądu religijnego. Choć Konfederacja często odwołuje się do katolickich i chrześcijańskich wartości, wśród jej wyborców można znaleźć również osoby o laickich lub liberalnych poglądach w kwestiach religii.
Badania i sondaże przeprowadzane w ostatnich latach wskazują, że około 30-40% elektoratu Konfederacji deklaruje postawę laicką, czyli oddzielenie religii od polityki lub brak praktykowania religii w tradycyjnym sensie. Może to wynikać z faktu, że część wyborców wspierających Konfederację identyfikuje się głównie z jej libertariańskimi i wolnorynkowymi postulatami, a niekoniecznie z jej agendą religijną.
- Mamy wyraźny podział w elektoracie: Choć Konfederacja przyciąga konserwatywnych katolików, ma także zwolenników o bardziej liberalnych lub laickich poglądach, którzy cenią wolność osobistą i sprzeciwiają się ingerencji państwa (w tym także kościoła) w życie prywatne.
- No i jest tam libertariański komponent: Skrzydło wolnorynkowe i libertariańskie (reprezentowane przez środowisko dawnej partii KORWiN) skupia często ludzi, którzy wyznają laickie poglądy i uważają, że państwo nie powinno promować żadnej religii ani wartości religijnych.
Wielu obserwatorów, jak wspomniany Klub Jagielloński, którzy starają się znaleźć punkty, będące przeszkodą w tak potrzebnej na prawicy unii i wspólnego działania PiSu z Konfederacją, uważają, że niebezpieczeństwo odchodzenia prawicy od kościoła, przede wszystkim katolickiego, jest istotną przeszkodą w porozumieniu.
Niestety trzeba przyznać, że dla obu stron stosunek do religii to istotna różnica.
Chciałbym tu dodać jeszcze coś: moją osobistą obserwację. Czegoś, czego w trakcie dyskusji nie podejmowano.
Nasz, nie bez kozery nazywany kościołem narodowym, kościół katolicki jest obecnie mało atrakcyjny i z wielu względów powoli traci zaufanie i poparcie coraz liczniejszego grona wierzących Polaków. A młodych po prostu nie potrafi do siebie i do wiary przekonać.
Po pięknych, wspaniałych latach świętego Jana Pawła II, kiedy emocje jeszcze długo po śmierci papieża trwały, polski episkopat, jakość dziwnie stawał się coraz bardziej bierny i hermetyczny, a nie aktywny i, że tak powiem, nie pokazywał, że jest "wśród wiernych i całego polskiego ludu".
Episkopat Polski to główna instytucja kierownicza Kościoła katolickiego w Polsce, odpowiedzialna za koordynację działań Kościoła w kraju. Jego oficjalna nazwa to Konferencja Episkopatu Polski (KEP). Skład episkopatu obejmuje wszystkich biskupów Kościoła katolickiego działających na terenie Polski, w tym biskupów diecezjalnych, biskupów pomocniczych i biskupów emerytowanych.
- Czy Abp Stanisław Gądecki – metropolita poznański (od 2014 roku przewodniczący KEP), który przewodniczy Konferencji Episkopatu Polski i reprezentuje ją na zewnątrz, jest księdzem popularnym w narodzie, w pełni szanowanym i cieszącym się zaufaniem? Ja nie wiem.
- Zastępcą przewodniczącego jest Abp Marek Jędraszewski – metropolita krakowski Dla mnie to jedyny polski biskup patriota, godny najwyższego szacunku. I takim szacunkiem wśród wiernych się cieszy. Niestety, nie można tego powiedzieć o reszcie episkopatu.
Jeden to kardynał Nycz, nadal aktywny metropolita warszawski, a drugi to kardynał Dziwisz – emeryt.
Papież Franciszek, jak dotychczas, dziesięć lat temu, w 2014 roku, mianował kardynałem jedynego Polaka, abpa Konrada Krajewskiego, który pełni funkcję jałmużnika papieskiego (czyli odpowiada za działalność charytatywną Watykanu).
Czyli przez następne 10 lat – nic. Watykan już raczej Polską za bardzo się nie interesuje.
Mamy tu dwa zjawiska, które mogą powodować pewne ostudzenie naszego społeczeństwa w stosunku do kościoła. Jestem oczywiście pewien, że nie chodzi o wiarę, o dziesięć przykazań, Biblię i Słowo Boże – Polacy w dużym stopniu są nadal wyznawcami wiary katolickiej. Niestety, zarówno dosyć bierna postawa naszych biskupów, a także sporej części księży, oraz coraz bardziej nasilająca się rezerwa w stosunku do papieża Franciszka, którego idee i poczynania trudno zrozumieć, bo stają się, wbrew dwóm tysiącom lat tradycji, coraz bardziej liberalne. A to wiernym podobać się nie może.
Maleje więc proces katolickiego wzrastania. Według szybko rozwijającej się kultury bezstresowego wychowywania, czyli, jak ja to widzę, porzucenia dyscypliny i poczucia obowiązku, dziecko puszczone samopas, samo wybiera światopogląd, zgodnie z modą i naciskiem swojego szkolnego środowiska. M.in. to, czy będzie uczęszczało na lekcje religii, a nawet, czy przystąpi do pierwszej komunii.
Młodzi także nie są odporni na nachalną propagandę i fachowe techniki manipulacji społecznej. Bardzo łatwo ulegają modom i trendom neoliberalnego lewactwa, które praktycznie panuje nad przeważającą większością mediów i sektora reklamowego. A także ważne dla nich jest to, że ta tworzona dla nich subkultura pochodzi z "mitycznego" zachodu.
To przecież nie jest ani nic dziwnego, ani nic nowego. Każde pokolenie miało swoją subkulturę w młodości. Szczególnie będąc nastolatkiem, z apogeum we wieku maturalnym. Ten okres życia już nasi pradziadkowie nazywali etapem buntu. Właściwie bym poprawił: - to dla każdego był czas poszukiwań i budowy swojej tożsamości. Wtedy również w dużym stopniu odrzucaliśmy reguły i zasady w jakich nas wychowywano.
Taki stan, takiej jeszcze nie w pełni ukształtowanej dojrzałości, trwa mniej więcej do 40 roku życia, czyli do momentu, kiedy nasze mózgi kończą się dalej rozwijać i uzyskują pełnię swojej wartości.
Subkultura obecnego młodego pokolenia, można skrótowo powiedzieć, zarażona jest w dużym stopniu przez konsumpcjonizm, a także paradygmat, że dobro (do którego dążymy przez całe życie) to jest po prostu przyjemność.
I tu mamy fundamentalny problem. To przerwana ciągłość międzypokoleniowa. To głęboki rów pomiędzy starszymi pokoleniami kultury i wartości tradycyjnych, a tymi czterdziestolatkami, którzy wszyscy przecież urodzili się już po Okrągłym Stole, a pełną świadomość otoczenia i świata zdobyli już po zubażających eksperymentach, rozkradania narodowego majątku, a komunistycznych ubeków przeobrażających się w oligarchów, co majątek zdobyli przez ordynarną kradzież. Nie widzieli także tych ówczesnych 3 milionów młodych Polaków, co wyjechali na zachód, jak to się mówiło za naszych dziadków: - za chlebem.
Nie poznali mocy i świętości Jana Pawła II. Nie przeżyli szoku zamordowania księdza Popiełuszki.
Nie mają tego balastu doświadczeń, które my – starsi mamy.
Z osobistego doświadczenia wiem, że trudno nam się rozmawia i często niełatwo jest zbudować wspólną platformę pomiędzy "młodymi", a "starymi".
Na dodatek jeżeli faktyczny przywódca niemalże całej patriotycznej prawicy, Jarosław Kaczyński i jego bliskie otoczenie to ludzie o silnym przekonaniu wyższości swoich racji, co bardzo zmniejsza tolerancję i chęć kompromisu, to tworzenie nawet najlepszych koalicji jest trudne.
Nawet czasami chodzi mi taka myśl po głowie: - czy oni, ci pisowcy, może wcale nie chcą wyborów wygrać? Bycie w opozycji, czekając na najlepszy moment, kiedy, co dosyć prawdopodobne, przeciwnik się wyloży sam. Po co się więc wysilać? Przez osiem lat sprawowania władzy zarobiło się niezłą sumkę.
Tak więc widzę nikłe szanse, na stworzenie obozu prawicowego w oparciu o ewentualną koalicję Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji. Już bardziej prawdopodobna wydaje się koalicja z Polskim Stronnictwem Ludowym. Oczywiście pod warunkiem, że taki układ będzie miał szanse na sukces, a PSL, jak to robił przez dziesięciolecia, zyska na tym dużo. I tutaj, także nie istnieje problem konfliktu między Polską wierzącą, a liberalnymi ateistami.
Jak by do tego nie podchodzić, kwestie wiary, w momencie, gdy laicyzacja całego obszaru "białego człowieka" jest jednym z kluczowych zadań całej tej neo-bolszewii, pod kryptonimem liberalna lewica, mogą być ważną przeszkodą w dojściu do porozumienia.
Ale sondaże przeprowadza się na tzw. reprezentatywnych próbkach. Więcej ankietowanych nie znaczy wcale lepiej. Jest pewna milcząca większość, która się nie udziela w sondażach i to sondażownie również muszą uwzględniać. Żadna sondażownia nie zdradza tajemnic swojej kuchni. Weryfikacją są np. wyniki wyborów.
***kościół katolicki jest obecnie mało atrakcyjny***
Świadczą o tym statystyki, w spisie powszechnym w 2013 wiarę katolicką zadeklarowało aż 33 mln Polaków. 10 lat później już tylko 26 mln.
Trwa bezpardonowy atak na chrześcijaństwo na zachodzie i w Bolanda. To jest główna przyczyna laicyzacji. Kościół jest przedstawiany wyłącznie w negatywnym świetle jako zbiór pedofili i pazerniaków jeżdżącymi Maybachami. Poza tym kadra kościelna jest mocno powyżej 70 lat. Emerytura przysługuje dopiero od 75 roku życia. Nie widać świeżej krwi.
"w oparciu o ewentualną koalicję Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji." - wystarczy, że PIS zajmie się sobą, wstrzyma się od kąśliwych uwag, a już będzie dobrze. W ostatnim, niedzielnym programie Rymanowskiego Fogiel z Bosakiem, wspólnie zaorali tego tłuka Kropiwnickiego.
"koalicja z Polskim Stronnictwem Ludowym" - wolne żarty... jak widzę tego komucha Zgorzelskiego, to mam odruch wymiotny. Nie myśleć o koalicjach, zająć się sobą, robić swoje i patrzeć, co się będzie działo.
To żaden komuch. Może agenciak, bo wyszedł z KPN Moczulskiego, a Moczulski wspiera Tuska. Była jakaś awantura że twórca rozwinięcia skrótu PZPR był agenciakiem. Całkiem możliwe. Pamiętam że w latach 80-tych agenciak był na agenciaku i agenciakiem poganiał. Dzięki temu PZPR, a właściwie MSW Kiszczaka, otumaniło społeczeństwo i spacyfikowało bardziej aktywnych działaczy "S".
"... Fogiel z Bosakiem, wspólnie zaorali tego tłuka Kropiwnickiego...."
Wspólnie zaorali bo mają wspólny język. To to samo pokolenie.
Stary zgred myśli (???) że na chwilę schowa głowę w piasek i ma czyste konto - to tak nie działa. Nie będzie żadnych koalicji do dnia pogrzebu.
***dopóki będę nazywany lokalnym głupkiem, dopóty wszelkie pomysły na koalicję możecie sobie wsadzić w dupę. I to z definicji***
A któż ciebie tak nazywa męczenniku Tituska? Jesteś niezwykle wykształconym inżynierem, ale kompletnie bez kultury osobistej. Teraz tego nie uczą w szkołach? :-)
Uważaj! Kogo teraz ludziska nazywają inżynierami? Myślisz, że on też?
Patrząc po jego głębokich dyskusjach z Tomaszkiem, to na pewno jest jakimś inżynierkiem, tylko takim, który nie zdradza swojego wykształcenia, ani doświadczenia :-) :-) :-)
PS. Cała ta pełomafia jest pełna takich cwaniaczków, którym brakuje elementarnej kultury osobistej. Cwaniaczek przyciąga inne cwaniaczki. :-)
Jedyny wyczyn inżynierski o jaki go posądzam to nawijanie cewek . Reszta czyli wiedza i obycie to wartości ujemne . Dowiedzione i wyśmiane , epokowe odkrycia rodem z czarnej dupy . Nawet spodka od talerzyka nie odróżnia . Z resztą pozostali "inżynierowie" na tej blogerni też jak by po dyplomie gdzieś w stołki pierdzieli całe życie . Do końca będę pamiętał dyskusję "tres debiles" na blogu Janusza o klimie . Jeden z nich to zdaje mi się doktorem fizyki był .
Jajca się dzieją jak berety na tym świecie , to co , blogernia to jakaś ambasada ?
Korzystając z tego standardu traktuję kulturę osobistą adekwatnie do zachowania adwersarza w wyniku czego jest ona narzędziem, nie celem.
PS. Dodam jeszcze, że kilkakrotnie pisałem o swoim wykształceniu. O doświadczeniu mniej ponieważ nie jesteście dla mnie partnerami do takiej otwartości.
***nabywa się i wynosi się z domu rodzinnego***
Czyli to twoi rodzice nauczyli ciebie tego braku kultury, wulgaryzmów, wyzywania i poniżania innych. Nie zazdroszczę, choć sam pochodzę z zadupia, to tutaj są trochę inne zwyczaje niż w wielkim mieście. Jest dużo sympatyczniej i przyjemniej :-)
Ciągle muszę prostować twoje niedojrzałe wypowiedzi: nie "nauczyli ciebie braku kultury" tylko nauczyli mnie nie tylko kultury, ale TAKŻE nazywania xuja po imieniu. Taka umiejętność jest ważnym elementem kultury osobistej.
Czy teraz już rozumiesz?
Jak byś się nie wysilał to nigdy nie nauczysz się savoir-vivre`u. Nie dał ci ojciec, nie dała ci matka. Pozostaje tylko sąsiadka :-)
Przychodzi mi to bez wysiłku - stąd ta twoja zazdrość.
😛😛😛
Ale czego mam tobie zazdrościć? Żonki zwolenniczki PiSu? Synka, który gra w szachy? Czy tego, że tutaj musisz być z polecenia szefa? :-)
Bo gdybyś go miał, to by ci do głowy przyszło coś więcej od "musisz być z polecenia szefa".
Widzę że jesteś tutaj nie z własnej woli. Zaprzeczając tylko potwierdzasz. To są proste sprawy :-) :-) :-)
I ser z Lidla.
😄😄😄
Przecież Izera nie powstanie na pstryknięcie palca. Co z ciebie za inżynier, jeśli nie masz pojęcia o procesie produkcyjnym?
Poczytaj lepiej co się dzieje w twoich Niemczech. 5000 mostów do natychmiastowego remontu. Niemcy obudzili się z ręką w nocniku po zawaleniu się mostu Caroli w Dreźnie. Na nic nie mają kaski. Tak jak twój firerek aus Zoppott. Przypadek? Nie sądzę. Wy bohatersko walczycie z problemami, które sami tworzycie :-) :-) :-)
Co do procesu produkcyjnego - to najpierw musi być infrastruktura gdzie ów proces mógłby zaistnieć. Na ściernisku jedynym procesem jest budowa kretowisk. Sama zaś Izera nie powstanie nigdy, nawet gdy będziecie się modlić na kolanach do boga Autozjusza, ponieważ blisko dwie dekady temu - jak rzeczowo powiedział prezes Electromobility Poland pan Piotr Zaręba - Polska utraciła kompetencje w budowie samochodów osobowych. Co najwyżej możemy sobie kupić...
No sam widzisz, nawet nazwiska nie zapamiętałeś, a zmyśloną historyjkę o 75-letnim staruszku pamiętasz i ciągle powtarzasz :-) :-) :-)
Ostani polski samochód wyprodukowano a w zasadzie wykonano 10 lat temu . I jak zwykle gebelsy wszystko rozyebali . Wiesz o czym piszę ?
Nie wiem, temat przestał mnie interesować.
Wszystkie dawne demoludy, które produkowały samochody, dalej to robią, tylko nie my. I nie jest to wina mitycznych gebelsów tylko polska miłość do zachodnich produktów. Na dziesięć importowanych marek aż dziewięć pochodzi z niemiec, te wszystkie wypierdziane golfy i passaty. Zawsze tak było, czy to pralki, telewizory, samochody.
Więc stało się tak, jak chcieliśmy i polskiego nie ma. Sprzedane.
To nic dziwnego, bo z ciebie taki inżynier, który nic nie potrafi, nic nie może.
PS. A te twoje demoludy to produkują na własnych licencjach, czy jednak zagranicznych? Wskaż mi choć jedno oryginalne rozwiązanie waszej demokracji walczącej :-) :-) :-)
Nie potrafisz się odnieść do tematu. Siedzisz od rana do wieczora, siedem dni w tygodniu, bez umiejętności zrozumienia sensu wypowiedzi. To jest ułomność, może też fizyczna, ale z pewnością intelektualna.
Jeżeli produkują na licencji, to i tak mają lokalne biura badawcze, służby utrzymania ruchu, dostawców, kooperantów, wieloletnie doświadczenie zawodowe, szkoły.