„Я и не знал, что мы были в лапах у гуманистов” (Nie wiedziałem, że trafiliśmy w łapy humanistów) powiedział kiedyś Osip Mandelsztam. Humaniści mają to do siebie, że pragnąc naprawiać świat i uszczęśliwiać ludzi według swoich rojeń przynoszą światu i ludziom nieszczęście. Tak napisała żona Osipa Nadzieżda Mandelsztam w swoich wstrząsających „Wspomnieniach”. Może przeceniała swoich i swego męża oprawców, może byli to tylko zwykli głupcy.
„Skandaliczna dyktatura ciemniaków”- to słowa wypowiedziane przez Stefana Kisielewskiego 29 lutego 1968 r. na nadzwyczajnym zebraniu Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich (ZLP) w sprawie zdjęcia z repertuaru Teatru Narodowego Dziadów w reżyserii Kazimierza Dejmka. Kisielewski uważał komunistów za głupców permanentnie stwarzających problemy, których sami potem nie potrafią rozwiązać.
Społeczeństwo za czasów realnego socjalizmu pocieszało się myślą, że choć rządzą nim idioci, samo zachowuje zdrowy rozsadek. Powszechne było mniemanie, że w innej strukturze organizacyjnej, w innym systemie funkcjonowalibyśmy zupełnie inaczej. Faktycznie wielu Polaków odnosiło na Zachodzie sukcesy. Doskonale dawali sobie radę w konfrontacji z nieznanym językiem i obcą kulturą. Dzieci rodziców, którzy emigrowali albo przebywali czasowo za granicą osiągały lepsze od rówieśników wyniki w nauce i w testach na IQ. Wydawało się oczywiste, że po zmianie systemu władzę w naszym kraju obejmą fachowcy. Że skończą się czasy gdy fabryką czy gospodarką rządził człowiek wybrany na zasadzie : „ nie matura lecz chęć szczera” co oznaczało przynależność do PZPR i wierność komunistycznym ideałom. Komunistycznym czy jak twierdził Osip humanistycznym. Inaczej mówiąc utopijnym, po prostu idiotycznym.
Wydawało się oczywiste, że stadninami będą zarządzać znawcy koni, energetyką inżynierowie, a ekonomią ekonomiści.
Tymczasem nadal jesteśmy w rękach humanistów, bo humaniści decydują w Polsce o energetyce, strategiach ekonomicznych, prawie, edukacji a nawet o leczeniu. Politycy są na ogół historykami, filozofami lub socjologami. Cóż może wiedzieć na przykład historyk Tusk na temat energetyki jądrowej, czy ekonomii. Gdyby nie został politykiem, premierem, a potem przewodniczącym Rady Europejskiej, malowałby nadal kominy albo uczyłby historii w szkole podstawowej w Kartuzach. Jak twierdzili znajomi z Gdańska -sam tak mówił.
My też jako społeczeństwo jesteśmy głupsi, niż myśleliśmy bardziej infantylni, łatwiej podatni na manipulację. Do infantylizacji i głupienia w sensie społecznym czy kulturowym dochodzi obniżanie się poziomu inteligencji. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat naukowcy żyli w przekonaniu, że powszechny jest efekt Flynna. Pisze o tym niezwykle interesująco Stanisław Janecki w tygodniku „ Sieci”, cytowała to niezawodna Elig, a ja tylko powtarzam. W 1987 r. nowozelandzki filozof i psycholog James Flynn, na podstawie badań 14 grup narodowościowych stwierdził, że w ostatnich 50 latach (czyli do czasu opublikowania badań) iloraz inteligencji w krajach kultury zachodniej, mierzony standardowymi testami psychologicznymi, wzrósł o około 15 punktów. Przyczyną tego oprócz zmian kulturowych, było upowszechnienie edukacji, zmiana sposobu żywienia, poprawa opieki medycznej. Inteligencja populacji rosła rzekomo co dziesięć lat o 3 punkty. Odnosiłam się zawsze dość sceptycznie do tych rewelacji. Test IQ mierzy moim zdaniem wyłącznie umiejętność rozwiązywania testów IQ. Efekt Flynna nie musiał być skutkiem wzrostu zdolności analitycznych społeczeństwa, mógł wynikać z powszechności rozwiązywania testów, także tych na inteligencję. Jak wiadomo zapobiegliwi rodzice japońskich dzieci przygotowywali je już w wieku przedszkolnym do rozwiazywania testów IQ gdyż decydowały one o przyjęciu do odpowiedniej placówki przedszkolnej, a potem zapewne o całej dalszej drodze życiowej.
Obecnie naukowcy ( zapewne też humaniści) twierdzą, że efekt Flynna wygasł, albo został stłumiony i odwrócony. Zgodnie z badaniami norweskiego Centrum Badań Ekonomicznych Ragnara Frischa od początku lat 70. XX wieku średni poziom inteligencji na świecie się zmniejsza. Analizując wyniki 730 tys. testów IQ osób powoływanych w latach 1970–2009 do wojska naukowcy doszli do przekonania, że IQ zmniejsza się o 7 punktów na pokolenie. Badania na University of Hartford prognozowały, że od roku 1950 do 2020 IQ spadnie o około 3,5 punktu, a z badań Ross University Medical School w Bridgetown na Barbadosie wynika spadek IQ o 8 punktów na pokolenie.
Informacje zebrane przez Stanisława Janeckiego są zgodne z moim nauczycielskim doświadczeniem. Obecni maturzyści mają często problemy z rozwiązaniem zadań ze zbioru przeznaczonego dla VI klasy szkoły podstawowej z którego korzystały dzieci w latach dziewięćdziesiątych. Niedawno zdarzyło mi się tłumaczyć dodawanie ułamków opornej na wiedzę maturzystce opowiadając jej o dzielonym wśród koleżanek urodzinowym torcie. Niepokojący jest też dla mnie brak wspólnego z uczniami tła kulturowego, tego co socjologowie nazywają z angielska „background”. Nasi rodzice mówili Wyspiańskim, Sienkiewiczem i Mickiewiczem. Ich pokoleniowym doświadczeniem była II Wojna Światowa, konspiracja, odbudowywanie kraju. My mówiliśmy Gombrowiczem i Mrożkiem. Naszym doświadczeniem pokoleniowym była Solidarność, nielegalne wydawnictwa, wybijanie się na niepodległość. Moi obecni uczniowie na przypadkowy żartobliwy cytat ( na przykład: „ Chińczycy trzymają się mocno”) reagują niekłamanym zdumieniem. Widać, że podstawowe lektury znają wyłącznie z opracowań i bryków, a w każdym razie nie są dla nich interesujące. Byłoby bardzo źle gdyby doświadczeniem pokoleniowym Julek i ich kolegów stały się uliczne burdy w obronie zboczeń płciowych i prawa do bezkarnego mordowania nienarodzonych dzieci. Gdyby do tego sprowadziły się ich wolnościowe pragnienia, a ich młodzieńcza wrażliwość kazała im angażować się w utopijne projekty społeczne. Za kilka lat to oni przejmą władzę w kraju. Oby nikt nie musiał stwierdzić : „ jesteśmy w rękach idiotów”.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10714
Trzy komentarze:
1. Jeśli dawniej obserwowano wzrost mierzonego IQ, a nie był to wzrost realnej inteligencji tylko umiejętności rozwiązywania testów IQ, to obecny spadek wyników tych testów nie świadczy o spadku realnej inteligencji?
2. Do "infantylizacji" społeczeństwa dodałbym niestety - feminizację.
3. Sprawowanie władzy przez humanistów ma głęboki sens. Dawniej polityk chciał i musiał się mierzyć ze światem zewnętrznym, z problemami natury zewnętrznej. To odpowiada charakterowi nauk ścisłych i inżynieryjnych. Obecny polityk musi się zajmować "zasobem żywym", który musi "urabiać" w celu osiągnięcia korzyści. Do tego niezbędne są "elastyczny" stosunek do prawdy. Giętki "kręgosłup". Krótka pamięć. Ergo humanistyczny nieco profil :)
Aha. Szef najludniejszego państwa na świecie - Chiny - jest inżynierem chemikiem. To tak... na marginesie i dla wniosków :)
Jakże mądry i gorzki tekst...
Test IQ mierzy moim zdaniem wyłącznie umiejętność rozwiązywania testów IQ. Szczera prawda. Dodałbym tylko tu testy do wstąpienia do MENSY.
Red. Janecki, którego bardzo cenię, za mózg, jak komputer kwantowy, podając dane, nie rozwinął wiedzy o efekcie Flynna i jego załamaniu. Wg. mnie, obecne młode pokolenia przeszły na inny tryb, czy algorytm rozumowania. Klasyczne testy IQ nie są tu w stanie dalej oceniać poziomu inteligencji. Dla nas młodzi wydają się głupsi, bo stosujemy nasze ponad 100 letnie standardy. Tymczasem oni nadal są mądrzy, tylko trochę inaczej.
Nie tylko takie dziedziny, jak socjologia, psychologia się walą w gruzy, ale nawet same fundamenty, jak matematyka, fizyka, czy chemia.
Przełom, to przełom. Niekiedy trudno się przystosować.
Serdeczności
Faktem jest,że moja Alma Mater juz dawno nie wyklada socjologii,tylko to...co nakazuje politpoprawność i lewackie "postepowe" koła naukowe...
Ja powiązalem socjologie z etnografią [u mnie etnologia,to nauka o Etnie...:-)] i dopiero te dwa kierunki dają jaki/taki wgląd w w zdegenerowane nibymózgi Polaków.
W ministerstwie "zdrowia" u Niedzielskiego...jest JEDEN lekarz (sic!) a on sam jest ekonomista "słupkologiem" ,ale media mu dają Dr przed nazwiskiem...prosty,chamski
medialny myk! Ilu ludzi kupi tego "Dr" i pomyśli,ze to lekarz? 70% tego bezmyślnego tłumu kretynów gapiącego sie w ekran tv?
Ja tu dość pisałem,analizowalem tzw.polskie społeczeństwo...[oksymoron] na NB wylano na mnie wiadra hejtu...bo zabolało? Nie...bo trudno zrozumieć i przyjąć,że to tłum
dzikich i tępych ....z nazwy Polaków.
PS.IQ dalej się mierzy...każdy "ludź" który ma zająć odpowiedzialne stanowisko...jest sprawdzany...psycholog,psychiatra i HUMANISTA SOCJOLOG...u nas się wydaje
prawo jazdy...każdemu...strach sie bać.
Miłego weekendu...:-))
Dodam ci Trocie, taki już historyczny fakt, że w służbach specjalnych, wojsku (oficerowie), marynarze (jak ja), piloci samolotów (dużych), a nawet u kierowców ciężarówek, przed podjęciem pracy, albo stanowiska, przeprowadza się testy psychologiczne. Natomiast, o ile wiem, takich testów nie przeprowadza się u polityków. A przecież ich moc destrukcyjna jest dużo wieksza niż pluton komandosów. Jedźmy dalej - czy u jakichś "humanistów" przeprowadza się testy osobościowe? Uważam, że wśród kandydatów na nauczycieli powinny być obowiązkowe. Itd badaczu Etny (blisko masz).
Czuwaj!
Ponieważ mamy wojnę ideologiczną to warto wspomnieć o narzędziu klimatyzmu pomiarze PM i pandemizmu teście na kowid.
PMy 10 i 2,5 mają znaczenie dla rozwoju pylicy ale ich ilość ma inne znaczenie w kopalni czy młynie a inną w środowisku gdzie nikt pylicy od nich nie dostanie a znaczenie ma ich skład.
Testy na kowid badają obecność wirusa na podstawie cząstki RNA lub antygenu ale nie wyręczają w interpretacji wyniku. W przeciwieństwie do testów na inteligencję w tym wypadku należy uznać działanie celowe bo trudno nie zauważyć selektywności przekazu medialnego i pseudonaukowego skoro pomija się całkowicie informacje o czułości i selektywności stosowanych testów i obraz kliniczny a w nim obecność innych niż kowid drobnoustrojow nie tylko chorobotwórczych ale i tych, które przełamują dopiero obniżoną barierę odporności.
Pozdrawiam serdecznie.
Rzeczywiście jest nadreprezentacja - zwłaszcza historyków. Ktoś mógłby pomyśleć, że to wynik akcji werbunkowej służb. Sądzę, że patologiczne znaczenie odgrywa tu podatość na indoktrynację. Np. wszyscy premierzy IIIRP odbyli szkolenie IBM w amerykańskim instytucie, którego nazwy nie pamiętam, bo zawsze przesłania mi ją nazwa Instytutu Lumumby. Potem na bieżąco są mitygowani przez funkcjonariuszy mediów. To publicznie. Jakie telefony odbierają i od kogo to pozostaje tajemnicą poza ujawnionym telefonem Merkel do Dudy.
Przymioty charakteru nie są obce i absolwentom kierunków technicznych. Taki np.były min. górnictwa Tchórzewski, którego błędnie uważałem za człowieka wartościowego i cenionego w środowisku górniczym jest klimatystą i ostatnio mogliśmy doświadczyć jego aktywności medialnej w związku z objęciem przewodnictwa jakiejś rady przy premierze. Techniczny z wykształcenia, ale oczywiście ćwierkał z klucza.
Tekst byłby o wiele lepszy gdyby autorka miała odwagę - zamiast przeterminowanego Tuska - wskazać innego historyka na prominentnym i dającym realną władzę stanowisku. Taka tuskowa wrzutka zdradza uprzedzenia oraz brak krytycyzmu, by nie rzec: poddańczość wobec przewodniej roli partii. Szkoda. Szkoda, że nauczyciel tego nie widzi, że ilustruje swój wywód nieaktualnymi przykładami i nie pyta - na przykład - dlaczego absolwent wydziału ochrony środowiska żadnej jakościowo uczelni zajmuje swoje stanowisko.
A dzisiejsza młodzież żyje dzisiejszymi sprawami, którymi nie jest wojna, nie jest zryw wolności Solidarności, nie jest nauka. Jest Martyniuk w jednej, Cleo w drugiej telewizji oraz klikalność w necie potrzebne do zaistnienia. Właśnie po to, by zostać absolwentem Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie i zostać prezesem. Choćby całego państwa.
mnie też boli ten brak odwagi w nawiazywaniu do rzeczywistości, jaką mamy przed oczami. Wkrótce dorosnie do głosowania pokolenie, które nawet nie będzie miało pojęcia kim jest/był Tusk. Mamy premiera ekonomistę (chyba) ktory z powodzeniem realizuje politykę ograniczania oczekiwań do miski ryżu, inny ekonomista calkiem zdewastował służbę zdrowia, a szpitale przekształcił w umieralnie (jak opowiadają ci, którzy mieli ostatnio nieszczęście w nich przebywać i opowiadają, co się tam obecnie dzieje). Psychopaci rządzą i głównie psychopaci idą do polityki. Wykształcenie to rzecz drugorzędna, nikt nie jest omnibusem (no, może poza naszym ulubieńcem Januszem), a zawsze mozna i należy korzystać z pomocy doradców. Ale prawdziwych doradców, a nie "doradców ".