Wracam do pisania bloga po pewnej przerwie, spowodowanej koniecznością zajęcia się różnymi pilnymi sprawami zawodowymi.
Widząc to, co ostatnio dzieje się w świecie polityki, a wspierane jest przez świat mediów, czuję się zobowiązana zabrać głos w sprawie nachalnej promocji szkodnictwa zwanego "psychiatrią dzieci i młodzieży". Otóż, w ostatnich dniach coraz częściej przedstawiciele tego środowiska domagają się przyznania im dodatkowych środków finansowych. Warto jednak, by jak najwięcej osób wiedziało z kim ma do czynienia.
Proszę zwrócić uwagę na kilka faktów, które są zazwyczaj pomijane lub niesłusznie przemilczane.
1. Prawdziwa tożsamość osób zajmujących się psychiatrią (szczególnie tą jej częścią, która nakierowana jest na polską młodzież oraz na dzieci. Czy oddając własne dzieci pod opiekę obcych ludzi macie Państwo świadomość, do kogo one trafiają i co właściwie się z nimi dzieje w tzw. ośrodkach psychiatrycznych ?
Oto opis prawdziwej sytuacji (jednej z wielu), która miała miejsce w klinice psychiatrii zajmującej się specjalistycznym oddziaływaniem na dzieci i młodzież. Młody chłopiec, w wieku nastoletnim, energiczny i posiadający skłonności kierownicze przygotowuje artykuł do szkolnej gazetki (w ramach oddziału psychiatrycznego). Udaje się do kierownika kliniki, jednocześnie pełniącego obowiązki krajowego konsultanta ds. dzieci i młodzieży, w celu przeprowadzenia z nim wywiadu. Chłopiec uważa tego psychiatrę za człowieka sympatycznego, elokwentnego, posiadającego ogromną wiedzę na temat życia oraz tego, jak należy fachowo pomagać innym. W gabinecie kierownika kliniki spędza około 1- 2 godzin czasu. Po czym wraca na oddział. Pracownicy oddziału (ordynator, zatrudnieni tam lekarze, psychologowie, wychowawcy, terapeuci, pielęgniarki oraz stażyści) oblegają z zaciekawieniem chłopca, który co dopiero wrócił z rozmowy z "panem profesorem". Są ciekawi, co też nastolatek usłyszał od tego "wspaniałego i genialnego psychiatry", uznawanego za wielkiego "przyjaciela młodzieży". Kiedy widzą, że chłopak wraca z pustymi kartkami, na których miał zapisywać "mądrości" wielkiego psychiatry, pytają o treść rozmowy. Okazuje się, że nastolatek na jednej z kartek ma napisane wielkimi literami zdanie : "masturbacja jest zdrowa". Pracownicy oddziału nadal są zachwyceni faktem, że chłopak porozmawiał z szanownym panem profesorem. Jedynie stażysta odrobinę dziwi się zaistniałą sytuacją i próbuje dopytywać się o to, czy chłopak pamięta treść rozmowy i czy będzie w stanie napisać o tym artykuł do ściennej gazetki. Nikt jednak nie zwraca większej uwagi na to, że właściwie to nie będzie żadnego artykułu. Wszyscy są jednakowo zachwyceni tym, że wielki pan profesor psychiatrii zechciał poświęcić odrobinę swego cennego czasu dla młodego chłopaka. Absolutnie NIKT nie zwraca najmniejszej uwagi na zapisane przez nastolatka na kartce słowa. NIKT nie wyciąga z tej sytuacji żadnych wniosków rozumowych. NIKT nie dostrzega, że w gabinecie szmatławego dziada doszło do demoralizacji (choćby nawet jedynie słownej) młodego chłopaka (w wieku gimnazjalnym). Prawie nikt nie stwierdza, że WSZYSCY członkowie zespołu "terapeutycznego" wykazują już wysoki stopień demoralizacji, który uniemożliwia im dostrzeżenie i zrozumienia prawdziwego znaczenia tego zdarzenia..........
2. Tradycje wolnomularskie leżące u podnóża rozwoju psychiatrii.
Czy ktokolwiek z ludzi normalnych lub też którykolwiek z psychiatrów, psychologów, psychoterapeutów zdaje sobie sprawę co właściwie oznaczała przynależność do masonerii przez takie osoby jak : Sigmund Freud, Carl Gustav Jung etc ? Czy ktokolwiek zadaje sobie pytanie odnośnie powoływania się różnych ruchów spirytystycznych i okultystycznych na psychologa Juliana Ochorowicza ? Czy ktokolwiek rozumie tekst pisany i widzi poczynania psychologa Władysława Witwickiego oraz prawdziwy cel przedstawionej przez niego "psychologicznej interpretacji" Nowego Testamentu ?
3. Kompletny brak jakiegokolwiek nadzoru "pracy" psychiatrów przez osoby z zewnątrz, tzn. nie wykazujące większego stopnia otumanienia psychologicznymi bzdurami.
4. Brak jakiejkolwiek - rozumowej lub zdroworozsądkowej - krytycznej analizy tekstów psychologicznych, ze szczególnym uwzględnieniem zawartych tam manipulacji.
5. Niejawne związki psychiatrów z działaniami przeciwko Polskiemu Rządowi.
Czy ktokolwiek z Państwa pamięta, że protestująca pod Sejmem w czasie ostatnich wakacji młodzież skarżyła się na nagłe zatrzymania ich ze strony policji oraz długie przesłuchania, które uniemożliwiały im przyjęcie leków psychotropowych ? Otóż, warto wiedzieć, że leki tego typu są przyjmowane głównie przez pacjentów psychiatrycznych. A kto te leki najczęściej zapisuje ?
Kolejna sprawa, chyba każdy z nas zauważył, że Marta Lempart jest typową pacjentką psychiatryczną, podobnie zresztą jak jej koleżanka o nazwisku Suchanow, którą zdradził inny pacjent - Michał przedstawiający się jako kobieta o imieniu "Margot". Zresztą, czy pamiętacie Państwo postulaty Strajku Kobiet, wśród których jest żądanie zwiększenia finansowania psychiatrii ?
Następna kwestia. Czy ktokolwiek z Państwa pamięta mężczyznę udającego kobietę o nazwisku "Anna Grodzka" ? Czy wiedzą Państwo, że to Krzysztof Bęgowski (jeśli nie pomyliłam nazwiska), który z wykształcenia jest psychologiem klinicznym (a więc "specjalistą" ściśle związanym ze środowiskiem psychiatrii) ?
A czy pamiętacie Państwo panią psycholog, która usiłowała fizycznie zaatakować samochód Magdy Ogórek ? Przełożony owej pani psycholog (tzn. Janusz Heitzman) zdecydowanie odcinał się od jej działań. Co ciekawe, Heitzman to psychiatra zatrudniony w służbach specjalnych (o czym sam zdołał wspomnieć na spotkaniu z psychologami) oraz częsty bywalec w stacji telewizyjnej TVN.
Powiedzmy sobie szczerze, patologiczne postawy są bardzo silnie premiowane w środowisku psychiatrycznym oraz psychologicznym.
6. Stała tendencja polegająca na poszukiwaniu przez psychiatrów, osób ze środowisk nie-psychiatrycznych, które mogłyby wspierać "pełne dobroci" postępowania psychiatrów, psychologów i psychoterapeutów. Osoby takie nazywane są tzw. "ambasadorami psychiatrii", i w rzeczywistości traktowane jako pożyteczni idioci. Bywa, że są idiotami w mniejszym stopniu, i wtedy trzeba im zapłacić za biadolenie nad powszechnym "nie docenianiem roli psychiatrów i psychologów".
--------
Ostrzegam Wszystkich Państwa, by NIKT z Was nie uległ złudnym zapewnieniom o niezbędności psychiatrii, psychologii i psychoterapii w życiu niemalże każdego człowieka. Proszę pamiętać, że uderzanie w dzieci, najbardziej niedoświadczone, ufne istoty, łatwo dające się zwieść pozorom, "słodkiej atmosferze" oddziałów psychiatrycznych - powinno być sygnałem ostrzegawczym dla nas wszystkich. Nie wolno zapominać, że w trakcie tzw. psychoterapii czy też innym form "leczenia" dzieci, dochodzi do znieprawienia tychże dzieci i młodzieży polskiej. Dzieci oddzielone od swoich rodziców, pozostające w otoczeniu obcych sobie osób, którym wmawia się, że ich reakcje są nieprawidłowe, mają osłabione zdolności do samoobrony przed złem, fałszywą ideologią, demoralizacją.
Nie wolno pozostawiać dzieci i nastolatków samych sobie, ale też zabronione jest powierzanie ich pod opiekę osób obcych o wątpliwej reputacji, tym bardziej, jeśli ci obcy przedstawiają się jako "znawcy", "specjaliści", "fachowcy" od zdrowia psychicznego (np. prof. med., specjalista psychiatra itd itp), a w rzeczywistości nie mają nad sobą praktycznie żadnego nadzoru ze strony osób nieuwikłanych w psychologiczne manipulacje, krytycznie spoglądających na psychiatryczne bredzenia.
------
Przepraszam za odstąpienie od mojego zwyczajowego cytowania wartościowej literatury, ale tym razem - musiałam zareagować w taki właśnie sposób.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5126
Warto przeczytać całość by mieć obraz "elit" tego środowiska, któremu kto inny jak nie Mateusz Morawiecki powierzył pieniądze na zajęcie się młodzieżą z problemami, które sam wykreował:
https://www.mp.pl/pacjen…
Charakterystyczne jest, ze nie udaje się trafić w Google na sam wywiad a tylko na jego krytykę.
I, żeby nie było, że wojująca lewica to tylko psychiatrzy i psycholodzy: wystarczy porównać z oficjalnym stanowiskiem Izb Lekarskich, znanym ze słowa i czynu, w sprawie pandemizmu.
obecne działania psychiatrów wskazują na to, że próbują oni wmówić jak największej liczbie ludzi rzekome problemy ze zdrowiem, po to, by oni sami mogli wskazywać, co jest właściwe, "zdrowe", a co już takie nie jest. Podpierają się medycyną, aczkolwiek ich poglądy i czyny z medycyną niewiele mają wspólnego. W przeważającej mierze, psychiatrzy, psychologowie i psychoterapeuci to ludzi silnie zdemoralizowani i głupkowaci.
Proszę choćby posłuchać tłumaczenia obecnej krajowej konsultant ds. psychiatrii dzieci i młodzieży, jakie ta przedstawiła w wywiadzie z dziennikarzami Polsat News.
Normalnej i naturalnej reakcji u dzieci, tzn. niechęci do powrotu do tradycyjnego nauczania, po przerwie, przypisuje ona rozumienie patologiczne, tzn. chorobowe (depresja etc). Jest to zarazem stała praktyka u psychiatrów - reakcjom i zachowaniom normalnym przyczepiać łatkę "choroby" czy "zaburzenia". W czasie pandemii, ich szkodliwe oddziaływanie na dzieci i młodzież uległo znacznemu obniżeniu, stąd wrzaski na rzekomy wzrost problemów psychicznych i wzrost zachorowań u dzieci i młodzieży.
Uważam, że od tych wszystkich "specjalistów" od ludzkiej psychiki powinno się odciąć całkowicie.
Co do Łukasza Święcickiego, znałam go jeszcze z czasów gdy ten był tylko doktorem ("dr"). Powiem w ten sposób, nie wydaje się, by różnił się znacząco od innych przedstawicieli swojego zawodu.....
Niestety.
Pozdrawiam
Wywiad warto posłuchać: https://prawygornyrog.pl…
Proszę powiedzieć co razi w lekarzach skoro prof. jest "jak wszyscy". Może i do mnie się stosuje. Wszak kraczemy wśród czerwonych wron. Jedna wrona nie zakrakała i za swoje dostała: https://www.salon24.pl/u…
na który trafiłem w komentarzu Maryli z Blogmedia24.pl
"http://tygodnik.dorzeczy…...
nr 20: PiS-obłęd
Jak miliony Polaków wpadły w jego sidła – wyjaśnia psychiatra, prof. Łukasz Święcicki
– Część osób chorych martwi się sytuacją w kraju w sposób nierealistyczny. Są zarażeni medialnie. Naoglądali się i im zaszkodziło – mówi prof. Łukasz Święcicki, ordynator Oddziału Chorób Afektywnych Instytutu Psychiatrii i Neurologii w rozmowie z Łukaszem Zboralskim zatytułowanej „Symptomy obłędu udzielonego”.
http://blogmedia24.pl/no…
Cenzura normalności działa skutecznie. Sponsoruje i dotuje się nienormalność. Jet zwycięstwo na złym PiSem pod fałszywą flagą?
Tu rządzących trzeba leczyć nie dzieci.
Wydaje się, że i w Polsce podejmowane są próby wprowadzenia tego typu decyzji - i najlepszym środowiskiem, w który trzeba uderzać są dzieci a rzekome choroby o podłożu pandemicznym są świetnym pretekstem aby niezauważalnie wejść pomiędzy rodzica a dziecko i owo dziecko zindoktrynować.
I o tym jest artykuł dr. Anny. Nie jest to artykuł o odciąganiu chorych od lekarzy.
Czytać ze zrozumieniem.
Może to jest tak, że zarówno kierunek psychologia przyciąga osoby z problemami, takie osoby przyciąga również różnego rodzaju ruchy "rewolucyjne" (np. błyskawiczne macice). Nie oznacza to natomiast, że jakiś psychiatryczny dr Frankenstein zlepia w swoim laboratorium armię psychicznych rozkraczeńców, którym na wyjście wciska w kieszeń dyplom i szczuje nimi młodzież. To moim zdaniem raczej brak weryfikacji takich osób w systemie. Ale kto miałby to robić, filolodzy? Służba zdrowia ma swoich "Łowców skór" a psychoterapia swojego Samsona. Cóż, też bym wolał móc omijać lekarzy.
Nie wiem z jakich źródeł czerpie autorka wiedzę o środowisku, które opisuje, ale wstawka o Bęgowskim pozwala przypuszczać, że coś ją ocknęło z dłuższego letargu (kwestia stara i już nawet zapomniana, nieprawdaż). Przykładem jest sugestia, iż psychiatrzy i psychologowie idą w ramię w ramię po naszą młodzież by ją "znieprawić". Po pierwsze, nie w ramię w ramię a po drugie nie po młodzież tylko po kasę. Jeżeli kolejne rządy pozwalają na to by promować zboczenia i jeszcze za to pobierać nienajgorszą kasę to zawsze znajdą się tacy, którzy za wszelką cenę będą chcieli "żyć godnie". Proszę się chociażby przyjrzeć takim funduszom norweskim albo temu na co idzie kasa z Min. Edukacji na co idą granty (np. gender studies). Mam bardzo inteligentnego i pracowitego znajomego, dr. hab., który latami na uczelni klepał biedę aż się zabrał właśnie za g. st. i dopiero wtedy finansowo odżył a nawet zaczął lokalnie wywiadów udzielać. Żaden psycholog ani psychiatra, dodam. Po prostu jest popyt na to i niektórzy ludzie płyną z prądem. Wahadło się obróci w drugą stronę to będą we wspomnieniach twierdzić, że rozwalali ten system od środka.
Wiemy doskonale. Obkłady z świętych obrazków, całowanie rąk konsekrowanych lub nóżek Jezusa Ukrzyżowanego, tudzież pielgrzymki na przemian z adorowaniem artefaktów słynących z ozdrowieńczych mocy.
BTW
Jeśli wyrzucamy psychologów i psychiatrów, to co z katechetami, którzy cel mają jasno określony. Uczynić człeka bezwolnym i bezkrytycznym, wobec nauk Kościoła. Niektórzy pozycję swą, wykorzystują czyniąc krzywdę dzieciom i młodzieży, przy zgodzie i ochronie ze strony purpuratów.
Cytując klasyka, toż to najzwyklejsze "ulegnięcie pokusie", a dochodzenie prawdy jest , pozwolę sobie ponownie sięgnąć po bon mot klasyka: "zaszczuwaniem".
Uprawnionym wobec tego będzie, nazwanie całej tyrady dr Anny "zaszczuwaniem" psychiatrów i psychologów.
Jeden aspekt jest łatwy do prześledzenia. Analogicznie do środowiska sędziów, które się nie oczyściło i tworzy rzekomo apolityczne Justicie nie oczyściło się środowisko lekarzy w tym psychiatrów, ani środowisko psychologów. Podałem wcześniej przykładowe linki dowodzące stanowiska tych środowisk, ich politycznego osadzenia i powiązania z mediami. To samo dotyczy środowisk akademickich nie tylko medycznych znanych z ataku na prof. Nalasakowskiego w Toruniu czy prof.Budzyńską w Katowicach. Komuna trzyma się, ewoluuje, a nawet potrafi się wyroić.
Drugi aspekt to przytoczone przez Pana granty. Tematykę grantów norweskich pamiętam w wersji dla prawników (polityczna poprawność) sprzed 20 lat a Pan potwierdza jakie granty są za genderyzm. To temat do śledztwa nie tylko dziennikarskiego zwłaszcza w kontekście powierzania pieniędzy budżetowych jakiemuś środowisku z poważnymi podejrzeniami o celową indoktrynację - dywersję ideologiczną.
Kolejna sprawa to czy psycholodzy to ludzie z problemami. To wymagałoby zbadania, może już jest zbadane.
I kolejna - postawiona przeze mnie - hipoteza wynikająca z obserwacji własnych, że środowisko psychologów i (w mniejszym stopniu) psychiatrów jest zdominowane przez lewicę a światopogląd rzutuje na ich pracę. To, że zdominowana jest wierchuszka to wiadomo po chociażby przegłosowaniu najpierw, że homoseksualizm jest cchorobą (by skasować penalizację) a nast., że nie jest by ją dalej forsować jako równiejszą normalność.
Mamy doświadczenia z działaniami Justicji, z działaniami Izb Lekarskich gdzie środowiską lewicowe prowadzą negatywną selekcję.Mamy też Jugendamty. Mamy i w Polsce doktrynę prawną dyskryminującą pod kątem więzi rodzinnych a z uprzywilejowaniem organizacji o lewicowym światopoglądzie albo wręcz mafii, oszustów. Pisała o tym Pani Izabela Brodacka-Falzman a i mnie trafiła się okazja małej konfrontacji z tym systemem. Obawa o indoktrynację polityczną i antyrodzinną rękami kolejnej zadaniowanej grupy zawodowej jest uzasadniona.