9 lutego 1970 roku zaczął się proces taterników. Nazwa wzięła się stąd, że młodzi zapaleńcy przenosili przez Tatry tak zwaną bibułę. Były to samizdaty przeznaczone dla Czechów oraz teksty naszych publicystów przeznaczone do rozpowszechniania albo do druku na Zachodzie, oraz na odwrót, wydawnictwa Paryskiej Kultury przeznaczone do rozpowszechniania w kraju. Docierały one zresztą do Polski nie tylko przez Tatry lecz różnymi drogami. Trudno mi teraz uwierzyć, że ryzykowaliśmy odsiadkę przemycając z Zachodu pisma Leszka Kołakowskiego i Romana Zimanda czyli dysydentów systemu. Ściślej mówiąc ludzi, którzy najpierw ten system instalowali, a potem się na ten system trochę obrazili. Do mnie na przykład przychodziły z Francji paczki z proszkiem do prania. Książki zawieszone były w środku na gumkach, do pudełka dosypywano odrobinę prawdziwego proszku tylko po to, żeby szeleścił przy potrząsaniu paczką przez celników. Czasami paczkę zatrzymywano i otrzymywałam wtedy stosowny protokół. Książki niezwykle rzetelnie rozprowadzała wśród studentów i pracowników polonistyki znajoma studentka z tego wydziału, Alinka.
Ale –revenons à nos moutons (wróćmy do naszych baranów). Wprawdzie nie były to barany z hali Pisanej, a tylko dzielni konspiratorzy ale dorównywali im naiwnością. Poprosili o pomoc w noszeniu bibuły goprowca Michała Jagiełło nie zwracając uwagi na fakt, że był on członkiem PZPR. Ci naiwniacy wierzyli również gorliwie w inne mity, uważali na przykład, że klawisze wynoszą teksty Michnika z więzienia i dostarczają do Paryża. Poza tym klawisze przy każdej okazji padają przed Michnikiem na kolana, bo ma on taką charyzmę. Jagiełło też powinien zdaniem naszych konspiratorów docenić zaszczyt jaki go spotkał i ganiać z bibułą na Słowację przez Przełęcz Mięguszowiecką Pod Chłopkiem. Jednak Jagiełło nie docenił. Zeznawał jako świadek przeciwko taternikom, bo jak sam powiedział kierowała nim partyjna lojalność. Zapytany przez sędziego czy uważa, że ta działalność zagrażała ustrojowi państwa odpowiedział „ e tam, to były takie podchody”. Pamiętam jak oburzeni byli tym lekceważeniem uczestnicy rzeczonych podchodów. Jagiełło został wynagrodzony za swoje zeznania niezłymi posadami w Warszawie. Potem- jak wszyscy- odnalazł się w opozycji. Nie ufałam mu jak psu. Jak goprowiec może być członkiem PZPR i w dodatku kapusiem?. Po latach przyznałam jednak Jagielle rację. To były tylko podchody.
Sukcesy Orbana na Węgrzech, ruch żółtych kamizelek we Francji, wybór PiS w Polsce a nawet wybór Trumpa w USA nasi postkomunistyczni pseudointelektualiści interpretują jako bunt plebsu przeciwko elitom czyli ich zdaniem przeciwko nim samym. To zabawne, że w tej interpretacji plebsem mogą się okazać potomkowie rodowej arystokracji, a za elitę uważają się instalatorzy komunizmu w Polsce oraz ich dzieci i wnuki. Również ci którzy przybyli do naszego kraju w walonkach, na sowieckich tankach. Ale choć jest to zabawne- nie jest najważniejsze. Ta interpretacja jest z gruntu fałszywa, to po prostu nieprawda. Wszystkie te wiosny, jesienie (a właściwie cztery pory roku) ludów ostatnich czasów , to bunt oszukanych przeciwko kłamcom. To bunt naiwniaków, którzy bawili się w podchody uważając, że zbawiają świat.
Samozwańcze postkomunistyczne elity chętnie posługują się wierszem Adama Mickiewicza pochodzącym z Liryków Lozańskich.
Ręce za lud walczące, sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi — lud pozapomina…
Wszystko przejdzie! Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
Gdyby ktoś się pytał – ci ciemni mali ludzie to miedzy innymi ja.
Jako ciemna i mała -nie zgadzam się z poetą. Powinien napisać: „ręce walczące o swoje interesy, zaszczyty i władzę kosztem oszukiwanego ludu sam lud wreszcie odtrąci”.
Ruch żółtych kamizelek to protest naiwniaków, którzy uwierzyli w ideały rewolucji francuskiej w owe osławione: „Liberté, égalité, fraternité, ou la mort”. W napisach na francuskich budynkach urzędowych zawsze pomijano „albo śmierć”, chcąc dyskretnie zapomnieć, że owocem rewolucji francuskiej była przede wszystkim śmierć. Śmierć arystokratów na gilotynie, śmierć chłopów w Wandei, a obecnie śmierć dzieci w łonach matek oraz starców, których życie stało się niepotrzebne władcom tego świata. Z równości i braterstwa nie zostało nic.
Obywatele amerykańscy wybierając Trumpa dali wyraz utracie swego zaufania do ideałów zapisanych w słynnej preambule do konstytucji zaczynającej się od słów: „We the People of the United States of America”.
Obywatele Węgier nie musieli nawet łamać głów tworząc spiskowe teorie. 17 września 2006 roku usłyszeli w radio, jak urzędujący premier Węgier Ferenc Gyurcsány przyznaje się wprost i to w wulgarny sposób, że jego rząd kłamał przez dwa lata, tylko po to, aby wygrać wybory i zdobyć władzę w kraju. Gyurcsány powiedział dosłownie: „Kłamaliśmy rano, nocą i wieczorem.”
Przedstawiciele rządzącej w Polsce przez dwie kadencje Platformy Obywatelskiej wyrazili to samo jeszcze bardziej dobitnie: „Polska to państwo teoretyczne, to…. kamieni kupa”. Nie sposób i nie warto wyliczać wszystkich kłamstw i oszustw tego rządu. Tusk , Kopacz i inni członkowie PO kłamali rano, nocą i wieczorem, dokładnie jak rząd Gyurcsány .
Nie jest to jednak tylko problem grupy drobnych kłamczuchów i cwaniaczków rządzących przez osiem lat naszym krajem.
Na całym świecie kona obecnie w konwulsjach frazeologia społeczeństwa otwartego, bez granic, kultywującego wolność i równość obywateli, a propagatorzy tej frazeologii, odsłaniają pomału swoje prawdziwe oblicze. Dobrze widać, że chcieliby trzymać całą ludzkość w ryzach. W ryzach ludzkich słabości, światowej epidemii, innej plagi albo użytecznej technologii.
Kiedy widzimy setki ludzi pokornie paradujących na ulicach w namordnikach, kiedy stoimy w kolejce do kościoła, czy do urzędu, kiedy słyszymy różne sprzeczne ze sobą i nielogiczne zarządzenia mamy prawo zastanawiać się czy to nie są następne, tym razem światowe manewry, czy nie bawimy się w kolejne podchody?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9356
Jak marsjanie przylecą będzie jak znalazł ☺
https://kulturawplot.pl/…
https://www.tvp.info/397…
Myślałem, że patent z proszkiem do prania był stosowany na zachodniej granicy. Jak tak, jak już wiadomo, to piszmy swoje legendy. Zobaczymy jak się będą rozwijać ;-)))
Przy kościele rozładowywaliśmy dwudziestotonowy kontener z darami. Kartony zawierające po dziesięć pudełek proszku były ciężkie, niektóre nawet bardziej ciężkie. Pracowaliśmy z duszą na ramieniu, bo miały tam być materiały poligraficzne. Bystre oczy celników wyłowiły te kartony z którymi nie radzili sobie wątlejsi koledzy. Do reszty transportu znikającego w czeluściach kościelnego, celowo nieoświetlonego magazynu, nie czepiali się. Nadszedł punkt szczytowy kontroli. Polecają otworzyć zakwestionowane kartony a potem pudełka z proszkiem. Tylko proszek do prania. Nic innego. Do pełna. Po brzegi. Celnicy pogadali, przyjęli poczęstunek, popili i pojedli z nami. Po rozładunku dwudziestu ton zawsze był jakiś poczęstunek. Celnicy odjechali, milicja się nie pojawiła. Co właściwie zaszło ? Na zachodzie uznali, że proszek do prania bardzo nam się przyda, a oni nie mają co zrobić z kilkuset kilogramami. Dosypali proszku do pełna do kartonów bez kontrabandy.
Teraz będę czekał na twórcze rozwinięcie legendy przez opozycjonistów gawędziarzy.
Oczywiście powinienem wysławiać się pełnym zdaniem, pamiętając co jest podmiotem dyskusji. Legendą miejską okazała się panika po emisji słuchowiska "Wojna światów" ! To miałem na myśli. Bardzo amerykańskim dowodem jest fakt, że nikt nie pozwał stacji radiowej za poniesione szkody. Wracając do naszych, przeżytych przypadków, próbowaliśmy w "klubie dyletanta" prowokować spisywanie wspomnień. Niewiele z tego wyszło. Trudno, ale szkoda. Pozwolę sobie wrzucić tu pewne wspomnienie. W 2006 uzyskałem w IPN dostęp do tego co pozostało z moich akt. Potwierdziło się to co już dobrze wiedziałem, ale nie wyjaśniło nic co chciałem wyjaśnić. Klocek do puzzla wskoczył nieoczekiwanie. Do Polski z Niemiec przyjechał kolega z wspólnego pokoju na Politechnice, też elektronik. Wysiadł z samochodu. Wtem podbiegł do nas były SBek, mieszkający o dwa numery dalej.
- Heniu, a skąd ty znasz pana inżyniera ?! - zapytał kolegę, a ten wykonał zwrot, wsiadł do samochodu i odjechał.
Sprawa kolegi sama się zamknęła, a przy okazji wiem, że sąsiad nie prowadził mojej sprawy. Dodatkowo, sąsiad wie, że ja wiem. To mi wystarcza.
Pozdrawiam i przepraszam za brak precyzji w wypowiedzi.
Skoro mamy problem z uszanowaniem drobnego polecenia Jana Pawła II
„chrońcie Solidarność, jedyne co macie” to jaki sens ma zapis dziedzictwa?
Może kiedyś. Marsz żółtych kamizelek kojarzy się wprost z zielonym ładem
kamieni kupą i likwidacją inwestycji...
Bez urazy, zmieniłem Jan.
Bawimy. Wystarczy spytać o poglądy naszych przywódców, którzy ratują nas przed nami samymi. Okaże się, że Leszek Kołakowski będzie dla nich wzorem, a obok Oskar Lange.
Nie zostawia się miejsca na alternatywy inne niż Duda i Trzaskowski i możemy sobie wybierać do woli.
Albo Morawiecki i Tusk i nasza suwerenność wobec UE gwarantowana.
Podobnie w mediach do wyboru do koloru, byle czerwonego.
Nie wiem jak to było ze stonką, którą zrzucali w latach pięćdziesiątych Amerykanie, kto w to wierzył.
Obecna pandemia pokazuje wielowarstwowość prania mózgów. Nie wiem czy coraz więcej proszku w bibule czy coraz więcej bibuły w proszku.
Z darów stanu wojennego pamiętam proszek OMO i stąd hasło, że oddziały ZOMO piorą lepiej niż OMO.
Pozdrawiam.
Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje – dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność.
― Bartłomiej Sienkiewicz
Czy te słowa świadczą o braku troski o państwo?
U nas ludzie też marli. Na zawały, udary, wylewy, nawet na wyrostki. Ujawnił się z tym jedynie były wokalista Rezerwatu, bo i trafiło na osobę w taki czy inny sposób znaną, o reszcie nikt się nie zająknie, co najwyżej fanzoli się o "ofiarach przemocy domowej". O samobójstwach spowodowanych odgórnie wywołaną u osób bardziej podatnych depresją, ale także np. bankructwem i utratą biznesów, w które niejeden zdążył zainwestować oszczędności całego życia, też nie warto się dłużej rozwodzić. Nikt tych ofiar nie zliczy bo i po co. Liczą się jedynie statystyki zgonów z powodu "chorób współistniejących", w ostatnim czasie doprawione martyrologią państwa-dziennikarstwa z "kultowej" ponoć trójki. Jak to miało brzmieć? Moja śmierć jest gorsza niż twoja?
BARTAS SZYMONIAK - WOJOWNIK Z MIŁOŚCI
https://www.youtube.com/…
Od dawna nie słuchałem listy, więc sprawdziłem za co przeniesiono wojownika na ...szóste(!) miejsce.
Nawet jednak bez tej zajezdni samo puszczenie fragmentów wideoklipu spuszczonego po brzytwie dałoby wyobrażenie o czym mowa. Tylko wtedy roszada z Panem Kubą by się nie sprzedała medialnie.
Gratuluję.
Może na zdrowy rozum da się coś wydedukować?
Idzie Jasiek między skałami...rozglondo sie na wszyć strony...już ma hybać na Słowację...a tu wychodzi patrol WOP z oficerem na dodatek.
- O! jASIEK! A TY KAJ LEZIES? [Tam wszyscy sie znają...jedna rodzina...MO i WOP}
-Wisz co Stasek? Tero to do rzyci!
PS.Co tam maseczki...poziom umysłowy naszych obywateli...najlepiej kształtują media...najlepszy dowód?
Wszystkie portale,telewizje ...uczciły peanami i łzami śmierć Jerzego Pilcha...ja jestem starym Krakowianinem i wiele o nim mogę powiedzieć...to,że alkoholik i komuch...to wszyscy wiedzą,ale czego nie wiedzą?!
Nawet w TVP płakali nad nim...de mortuis nihil nisi bene...zna ....Pani komentarz Oktawiana Augusta na to twierdzenie?
Pzdr
Czyżby strach że wynik wyborów pisany na Nowogrodzkiej jest niepewny?
Strach że Lepszy Sort może stracić przyczółek władzy?
Pisze Pani: samozwańcze postkomunistyczne elity chętnie posługują się wierszem Adama Mickiewicza pochodzącym z Liryków Lozańskich:
(...) Ręce za lud walczące, sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi — lud pozapomina…
Wszystko przejdzie! Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
Cóż, samozwańcze postkomunistyczne "elity" zawłaszczają dziś bezczelnie wszystko: podszywają się faryzejsko pod patriotyzm, chcą "naprawiać" kościół (który najpierw psuli, instalując tam TW), pochylają się (werbalnie) nad ubogimi - uwłaszczając się jednocześnie na majątku narodowym... Swego czasu miałem za złe Jackowi Kaczmarskiemu, że śpiewa w ostatniej zwrotce "Murów": "A mury rosną, rosną, rosną... Łańcuch kołysze się u nóg..." Dziś już nie mam...
Dobro blatuje się teraz ze złem; wiele niegdysiejszych legend "Solidarności" stoi dziś po złej stronie mocy... Może to o takich właśnie woltach pisał swego czasu nasz Wieszcz?... PS Zafascynował mnie ten tekst Mistrza Adama... Nagrałem go nawet kiedyś (jako piosenkę) w Telewizji, którą trudno posądzać o sentyment do komuny... Było to jeszcze za rządów Donalda Tuska... :)))
Poniżej link:
https://www.youtube.com/watch?v=XVgez4RkQbo
Pozdrawiam