W dzisiejszym wpisie chciałabym zwrócić Państwa uwagę na kilka spraw.
Na początku, proszę obejrzeć 2-częściowy reportaż zatytułowany "Obyś był zimny albo gorący", dostępny w Internecie na serwisie Utube :
część pierwsza :
https://www.youtube.com/…
część druga :
https://www.youtube.com/…
Reportaż traktuje o zmianach obyczajowych w niedawno jeszcze katolickiej Irlandii.
Oto krótka recenzja wzmiankowanego programu telewizyjnego :
"Trzy dekady – tyle wystarczyło, by katolicka Irlandia niemal o sto osiemdziesiąt stopni odwróciła się od ponad szesnastowiecznego dziedzictwa wiary swoich przodków. 25 maja 2018 roku obywatele Irlandii zagłosowali za wykreśleniem z Konstytucji ich państwa poprawki chroniącej życie dzieci nienarodzonych. Pierwszy raz w historii to sam naród opowiedział się za legalizacją aborcji".
W reportażu mowa jest o wielu latach starań ateistów i przeciwników religii oraz Kościoła, o wielu starannie prowadzonych przygotowaniach do podważania wiary religijnej u człowieka. W opisywane działania angażowało się mnóstwo osób, w dużej mierze tych, którzy uważali siebie za "naukowców", a swoją propagandę antyreligijną prowadzili m.in. na uczelniach.
Ze względu na to, że analizowana problematyka jest mi dosyć bliska, a sporo uwag poczynionych przez bohaterów reportażu, zostało już wcześniej przeze mnie zaobserwowanych, postanowiłam serdecznie zarekomendować Państwu ten temat do samodzielnego przemyślenia. W tzw. nauce istnieje szereg niepisanych nakazów, którymi powinien kierować się człowiek aspirujący do uzyskania formalnego poświadczenia umiejętności myślenia. Przykładowo, pisząc artykuł dany naukowiec powinien opierać się głównie na ostatnio opublikowanych źródłach i materiałach, powinien nawiązywać do dominujących i niekwestionowanych poglądów panujących w danej dziedzinie. W przeciwnym razie, jego praca uznana będzie za zdezaktualizowaną, niegodną uwagi i nie zasługującą na jakiekolwiek przemyślenie. Ponadto, niemile widziane są wszelkiego typu głosy krytyczne wobec "powszechnie honorowanych" sposobów rozumienia danych zjawisk.
Proszę zauważyć, iż zasady te pełnią pewną, dosyć istotną rolę w świecie nauki. Mianowicie, blokują możliwość sprawdzenia początków danej dziedziny, zahamowują możliwość samodzielnego wychwycenia kierunków rozwoju analizowanej dyscypliny, odstręczając tym samym od dostrzeżenia ewentualnych nieprawidłowości w jej obrębie. Na wszelkiego typu uczelniach dyskretnie pomija się przypadki oszustw dokonywanych przez reprezentantów określonej dziedziny. W zalecanej literaturze (podręcznikach akademickich) sylwetki zwykłych krętaczy przedstawiane są jako wybitne umysły (vide: Freud, Władysław Witwicki, Julian Ochorowicz itd itp). Milczeniem pokrywa się prywatne poglądy tych "geniuszów nauki"czy pozanaukowe inicjatywy przez nich podejmowane, co znów utrudnia, a z pewnością znacznie opóźnia wychwycenie przekłamań funkcjonujących na niwie naukowej, wprowadza w błąd szeregi studiujących co do istoty zgłębianej przez nich dyscypliny, odracza wreszcie logiczną ocenę dokonań danej "gałęzi wiedzy".
Dopiero sięgnięcie do starych, nierzadko przedwojennych publikacji ujawnia prawdziwe cele przedstawicieli danej dyscypliny. Przedwojenni "naukowcy" odznaczali się większą uczciwością, tzn. wielu z nich jasno stwierdzało, co mają na celu ich działania, nie kryło się ze swoimi antyreligijnymi poglądami. Porównanie celów przedwojennych "koryfeuszy nauki" z obecnymi kierunkami rozwoju poszczególnych dyscyplin daje klarowny obraz tego, co stanowi istotę różnych "nauk". Pozwala też odpowiedzieć sobie na pytanie o to, dlaczego wiara religijna odsuwana jest na bok, traktowana jako anachroniczna, przestarzała, niezgadzająca się z "obecnymi odkryciami nauki".
Jednocześnie, zapomnieniu ulega niezwykły intelekt przedwojennych kapłanów. Ich dzieła wyrzucane są na śmietnik, traktowane z pogardą, z uśmieszkiem politowania. Łatwość, z jaką ludzie porzucają pamięć o własnym pochodzeniu, wartościach przodków, pozwala wszelkim manipulatorom żywić nadzieję, że osiągnęli już swój cel. Jednocześnie mniemają, że ludzie nie powrócą do niegdyś powszechnie wyznawanych wartości i zasad, nie przypomną sobie tego, jakim to ideałom hołdowali...
Tymczasem, rozwiązanie "ateistycznej zagadki" wydaje się być w zasięgu ręki. Najpierw, należy dokładnie prześledzić rozwój danej dyscypliny po to, by wychwycić i ujawnić wszelkiego typu nieprawidłowości, celowe przekłamania czy prywatne poglądy reprezentantów poszczególnych dziedzin. Skala oszustw, które stopniowo powinny się ujawniać zaskoczyć może nawet tych, którzy uważali siebie za wybitnych znawców danego zagadnienia.
Naturalnie, nie tylko spora część naukowców przyczyniała się do zwalczania religii. Czynili to też ludzie zaangażowani w szeroko pojętą sferę społeczną.
Przykładowo, pewien przedwojenny ksiądz tak oto pisze w swojej książce :
"Niedawno - ku memu zdumieniu - jedna z rozgłośni Polskiego Radia nadawała płytę z piosenką "Niech żyje grzech !" Oczywiście, audycję tę (względnie jej szczegół) można położyć na karb niedopatrzenia ze strony kierownika programu wspomnianej rozgłośni. Ale przez świat dzisiejszy (tzn. rok 1933) idzie wołanie : "Niech żyje grzech !", które porywa za sobą olbrzymie tłumy ludzi.
Jakże dobrze, że możemy w ciszy kościołów skupić się na chwilę i wsłuchać się w echo innej melodii, melodii płynącej z zamierzchłych czasów apostolskich - na nutę "niech zginie grzech !" (ks. Weryński, "Zew apostolski", Kraków, 1933, str. 137).
Kilka stron dalej, autor zauważa :
"(...) tyle czynników rozkładowych, sączących w dusze ludzkie wielkie niebezpieczeństwo naszych czasów : oswajanie się z grzechem. Propagandzie tego oswajania i "zżycia się" z grzechem służą deski teatralne, służy ekran kinowy, służą łamy sensacyjnych dzienników, służy ulica, a - niestety - ileż razy i dom rodzinny ..." (tamże, str. 145).
Czytając te fragmenty, możemy zastanawiać się o jaką to demoralizującą piosenkę, chodziło duchownemu ?
Była to ta "niewinnie" brzmiąca przyśpiewka :
https://staremelodie.pl/…
Piosenka pochodziła z filmu "Przez grzech do szczęścia".
A czy obecnie potrafilibyśmy wskazać na czym dokładnie miało polegać społecznie negatywne oddziaływanie wyżej wspomnianego utworu ? A może po prostu, daliśmy się ogłupić wszechogarniającej propagandzie ateistycznej i nie jesteśmy już zdolni do poczynienia kilku prostych refleksji ? Słowa te kieruję szczególnie do niezwykle sympatycznego, ale i chyba nieco zagubionego w odbiorze rzeczywistości, Prezesa Telewizji Polskiej, Pana Jacka Kurskiego. Czy można dostrzec podobieństwo pomiędzy zawołaniem "niech żyje grzech !", a niezwykle intensywnie promowanym przez polskie media tzw. "Sylwestrem marzeń" ?
To nie jest trudne pytanie.
Na końcu mojego dzisiejszego wpisu, chciałabym wywołać u Państwa zaskoczenie. Poniżej znajduje się opis niemieckiej wiary, pochodzący z 1909 roku :
"W klinice uniwersyteckiej w Bonn przystąpiono do wycięcia języka prostemu wieśniakowi niemieckiemu. Ale przed operacją - zanim niemym się stanie - wezwano go, by jeszcze coś powiedział na ostatku.
A pobożny chłopek ze łzami w oczach wyrzekł cztery słowa :
- Gelobt sei Jesus Christus !
Tak : "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus !".
Jest to - ze wszystkich - najgłębsze hasło, najpiękniejszy aforyzm"
(Weryński, str. 77. Cytat przytoczony za księdzem Kererem, opisującym zdarzenie w pracy : "Gottes Meissel und Hammer", wydanej w 1909 roku).
------
Kolejny wpis - za tydzień.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3840
aby któryś z blogerów podjął się próby wyjaśnienia tego zjawiska. Jak w tak krótkim czasie mogło dojść w ludziach do aż takiej degradacji i braku szacunku do samego siebie? Od bali, wszelkiego rodzaju przyjęć i spotkań towarzyskich do zabawy na ulicy z pieluchą na tyłku... Wystarczyło ile, 2 pokolenia, czy nawet nie? Czego to jest wynikiem, jakiegoś niedoboru, czy wręcz przeciwnie, nadmiaru? Byłoby to moim zdaniem ciekawsze niż te do znudzenia powtarzające się notki jak to bardzo prezes Kurski ma w poważaniu wszystkich "kulturalnych i myślących Polaków" i jak "ten PIS" w końcu nie zrobi Sylwestra "na poziomie", to ani chybi przegra wybory.
Chociaż byłam w życiu na kilku naprawdę "wielkich balach", to najmilej wspominam te, organizowane przez nas samych w akademiku na korytarzu. Dziewczyny wystrojone, chłopcy w garniturach, tych co "na egzamin", to było naturalne i oczywiste. Telewizor był jeden w całym akademiku i to kolorowy, ale nikomu nawet nie przyszło do głowy, aby go w tę noc oglądać! A co dopiero zgłaszać pretensje do prezesa telewizji o nienależyty poziom sylwestrowej rozrywki rozumianej jako, już sama nie wiem, strawa duchowa? A już to, że od dnia następnego przez co najmniej tydzień będzie się w narodzie przewalać ogólnokrajowa dyskusja o braku szacunku dla naszego poziomu intelektualnego i kulturalnego w programie sylwestrowym, to w najśmielszych snach mi nawet nie postało. I niech mi nikt nie mówi, że to dlatego, że "nie było wyboru", bo to zupełnie nie o to chodzi.
Jednak nauka pomimo dobrej jakości ustaleń podstawowych nie jest w stanie ustalić genezy żadnych bardziej złożonych zjawisk, praprzyczyn, fenomenu życia, fenomenu świadomości, fenomenu kultury, religii i duszy człowieka. Tutaj nauka nie mogąc tego rozwiązać najpierw izoluje te zagadnienia lub spłaszcza je do pewnych formuł, udaje , że ich nie ma, lub wyrzuca poza ścisłe ustalenia jako tzw. zagadnienie filozoficzne. Czyli grupuje do szeregu zagadnień , które są do przedyskutowania. Gdy okażą się prawdą będzie można wyciągnąć je z tego worka, ewentualnie będzie można je zapomnieć. ( przykładami izolowania tematów są np.wolna wola czlowieka w oświeceniowym światopoglądzie deterministycznym, czy materialistycznym , lub izolowanie przez dziesiątki lat mechaniki kwantowej jako teorii burzącej wygodny determinizm).
Następnym problemem nauki jest wyraźna ograniczoność ustalonych związków które są z czasem konsekwentnie obalane przez następne teorie , rewolucjonizujace poprzednie ustalenia. I w tym sensie nauka staje się w jakims stopniu funkcją nie czystej wiedzy , ale stanu umysłu fal naukowców , których działania mogą być ukierunkowywane ideologicznie. Naukowcy tworzą grupy zwolenników swych autorytetów i trzymają się tego. Może nawet z przyczyn praktycznych.
Ostatecznie może okazać się , a wręcz wszystko na to wskazuje , że odkrycia fizyki prowadzą i mogą dalej prowadzić do konkluzji , że świat fizyczny nie wyklucza realizacji zdarzeń religijnych. Innymi słowy wiele zjawisk ze sfery ,powiedzmy, duchowej przyjmowanych jako fizycznie nieistniejace , efemerydy, złudzenia mają jednak głębokie uzasadnienie i są fizycznie wpisane w konstrukcję tego świata.
Jednocześnie na polu dyskursu światopoglądowego ta idea jest zbyt złozona , aby mogła być przyjęta jako prawdę przez ogół.
Najlepszą i może najważniejszą cechą , aby zachować pełnię duchowa jest tylko wiara. Jest naukowe uzasadnienie tego dlaczego wiara jest ważna, ale nie znajac tego uzasadnienia można nadal ją mieć.
pozwala wszelkim manipulatorom żywić nadzieję, że osiągnęli już swój cel.
Szanowna Pani,
Czytam z zasady regularnie i absolutnie nie słodzę. Chciałbym poznać zdanie Państwa
w temacie ewentualnie skoordynowanej akcji anty kościelnej od "Klątwy” i wcale nie uważam
że reżyser jeden i drugi zdaje sobie sprawę z ewentualnej akcji, do „Kleru". O zmianach
w cerkwi wschodniej, pomysłach Barbary Nowackiej, instalacji nowych idei w europie, rozbiórkach
kościołów, w tym zabytkowych. Polecam uwadze; 39'00"- 45'00" https://www.youtube.com/…
Zarazem nikt nie zauważa konieczności budowy wspólnot polskich, co wynika z powyższego
linku, kojarząc inicjatywę z nie realnymi zagrożeniami dla naszego narodu i religii. Zdaję sobie
sprawę ze znużenia większości, czy oporu zawiedzionych, acz wymiana poglądów jest ważna.
Przygnębienia z racji święta nie ma, proszę więc o uwagi.
Pozdrawiam, Jan.