Znajomy profesor fizyki został ukarany przez Straż Miejską mandatem za palenie w piecu drewnem. Rzecz w tym, że znajomy jest specjalistą od energetyki i autorem wielu książek na ten temat, piec ma specjalną konstrukcję, a drewno pozyskiwane jest legalnie z okolicznych lasów. Są to zwalone świerki zaatakowane przez szkodniki, które trzeba usuwać z lasu dla dobra tego lasu. Pozostawienie ich grozi eksplozją populacji kornika i śmiercią lasu. Straż nie bardzo przekonana do swojej misji dała profesorowi niewielki mandat ale zagroziła eskalacją kar. Tak czy owak znajomy będzie musiał przejść na ogrzewanie gazowe czyli będzie zanieczyszczał środowisko spalinami z niezwykle zasiarczonego gazu rosyjskiego. Nie wiem czy aktywiści ekologiczni zdają sobie sprawę z właściwości chemicznych tego gazu i z faktu, że świadomie lub nie działają na korzyść rosyjskiego monopolisty. Obawiam się, że zaślepieni swoją ideologią nie są zdolni do myślenia w kategoriach społecznych czy państwowych, a przede wszystkim racjonalnych. Zakaz palenia drewnem najbardziej dotknie ubogie rodziny wiejskie, dla których odpady leśne są podstawowym źródłem energii. Te odpady to tak zwana „gałęziówka” czyli resztki po wyrębie lasu, które i tak z przyczyn sanitarnych leśnicy spalali dotąd w wielkich stosach. Po zakazie palenia drewnem dym powstały przy spalaniu „ gałęziówki” wydostanie się do środowiska tyle, że bezproduktywnie. Rząd przeznacza podobno 103 miliardy złotych na pożyczki i dotacje dla właścicieli domów jednorodzinnych, którzy zdecydują się na zmianę systemu ogrzewania tych domów i ich ewentualne ocieplenie. Jedyny komentarz który się nasuwa to „pierwsza działka za darmo”. Kilkanaście lat temu podobna akcja objęła szkoły i szpitale w małych miejscowościach, które potem walczyły o możliwość powrotu do dawnego systemu ogrzewania. Nie było ich po prostu stać na olej opałowy czy gaz.
Nie ma nic gorszego- twierdzę- niż pięknie brzmiąca ideologia, która zaślepia głupich a dla sprytnych jest źródłem korzyści. Taką ideologią jest walka z globalnym ociepleniem ( zwanym przez świadomych rzeczy -globalnym ocipieniem),a przede wszystkim walka z emisją Co2. Otóż Co2 jest podstawowym surowcem dla asymilacji czyli procesu wytwarzania przez rośliny cukru prostego z dwutlenku węgla i wody. Dwutlenek węgla powinny zatem pochłaniać rośliny z pożytkiem dla siebie i dla nas wszystkich. Troska o rośliny, o drzewa w miastach i na wsiach oraz o lasy powinna być podstawowym celem rządów i organizacji ekologicznych. Tymczasem obłudna troska o środowisko stała się podstawą wspaniałego biznesu jakim jest sprzedawanie praw do emisji. Handel nic nie znaczącymi zapisami stał się dla grupy hochsztaplerów źródłem ogromnych dochodów nie popartych żadnym wkładem własnym ani pracą. To interes porównywalny ze sprzedawaniem paryskiego powietrza w konserwie na bulwarach nad Sekwaną. Tyle, że powietrze paryskie w puszce kupują dobrowolnie tylko turyści traktując taką puszkę jako żartobliwy suwenir. Pozwolenia na emisje muszą kupować przymusowo państwa posiadające wielki przemysł. Koszty tych pozwoleń zrujnowały i zlikwidowały niejedną fabrykę.
Ratowanie polskich lasów jest poważnie zagrożone przez kolejną idiotyczną ideologię. Ekolodzy twierdzą, że rezerwaty takie jak Puszcza Białowieska i Tatry powinny być pozostawione samym sobie. Chore zwalone drzewa mają swobodnie ulegać rozkładowi stając się siedliskiem rozwijającej populacji szkodników, której liczebność rośnie wykładniczo. Sprawa wyrębu sanitarnego w Puszczy Białowieskiej, która spowodowała interwencję Unii Europejskiej i kapitulację władz dobrej zmiany jest tu dobrym przykładem. Otóż trzeba zrozumieć, ze przyroda poradzi sobie z wszelkimi zagrożeniami w perspektywie setek a może nawet milionów lat. Być może tam gdzie obecnie jest zżerana przez kornika Puszcza Białowieska powstanie morze, a być może inny las. Nie jest to nasza ludzka perspektywa, ani perspektywa naszych dzieci i wnuków. Jeżeli chcemy zachować Puszczę Białowieską dla nas i naszych potomnych musimy czynnie walczyć z kornikiem przez wyręb chorych drzew. Jeszcze gorsza jest sytuacja Tatr. W Tatrach szaleje kornik który zniszczył już ogromne połacie świerkowych lasów. Kornik atakuje ostatnio nawet limbę, drzewo, które stało się od czasów młodopolskich symbolem Tatr. Z kornikiem walczył przez wyrąb chorych drzew już Władysław Zamojski, który kupując dobra zakopiańskie zastał wyeksploatowane lasy tatrzańskie w straszliwym stanie. Znany naukowiec prowadzący badania nad tatrzańską limbą doktor Chmiel jest w posiadaniu dramatycznych zdjęć obrazujących zniszczenia tatrzańskich lasów przez kornika. Tylko ktoś chory umysłowo albo bardzo nieuczciwy może uznać, że z Tatrami jest wszystko w porządku. Nie mam jednak wątpliwości, że gdyby w Tatrach rozpoczęto sanitarny wyrąb chorych drzew znaleźliby się wariaci ( wajraki) przykuwający się do tych drzew.
Kilka dni temu spotkałam na ulicy w Warszawie kilka młodych kobiet w maseczkach na twarzy. Był piękny słoneczny dzień, a powietrze było względnie czyste. Na flash mob było ich za mało, zapewne były to więc ekologiczne aktywistki. Wobec innych zagrożeń cywilizacyjnych, wobec wszechobecnych w żywności antybiotyków i środków ochrony roślin a także konserwantów, wobec przymusu szczepień dzieci szczepionkami zawierającymi rtęć, spaliny samochodowe wydają się być mało szkodliwym utrudnieniem codziennego życia. Smog, epidemia odry to typowe „strachy na lachy” umożliwiające władzom akceptację dla polityki społecznej i ekonomicznej dyktowanej przez Unię. Aż trudno uwierzyć, że można wytworzyć w społeczeństwie poczucie zagrożenia fikcyjnym czynnikiem, albo taką modę intelektualną czy obyczajową. To prawie jak epidemia me too, która opanowała zachodnie społeczeństwa.
Szczytujący w Katowicach ekolodzy i politycy wyznaczają dla społeczeństwa trendy. Niestety większość ich wypowiedzi to przysłowiowe bicie piany, albo jeszcze trafniej – czysty onanizm intelektualny.
Tekst drukowany w WArszawskiej Gazecie
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 14346
Wlk podziękowanie dla Pani za NIEzawodny - stały - Głos Zdrowego Rozsądku.
Jeden z ostatnich, wsród zalewu bzdur, "rodzimych" i pochodzących z socjuDEU.
Pozdrawiam z największym szacunkiem - ES
http://lootos-neverlandd…
Czy to sprawa dotycząca Mirka?
Ja głownie opalam drewnem. Problem jest tylko w tym - jakim drewnem. Najlepsze z nich na terenie Polski - buk, dąb i grab (najlepsza akacja jest b. droga, a nieco gorsza brzoza, też dobra), gdy są dobrze sezonowane, a nawet suszone, nie dają zanieczyszczeń więcej od gazu.
Walczę z Morawieckim i jego ministrami, by drewno opałowe, tak, jak ma to być z węglem, przechodziło kontrolę jakości i otrzymywało certyfikat z parametrami. Jak na razie są straszne oszustwa w handlu. W takim OBI sprzedają tandetę, chyba, że kupi się produkt eksportowany do Niemiec. Wtedy na etykiecie jest wszystko.
Gałęziówka to rzeczywiście nie jest paliwo do domów w miastach.
Pozdrowienia !
Pytanie tej pani nurtuje wielkich tego świata : co oni robią, że zdobywają zakazaną wiedzę ?! Co zrobić by nie mogli ?
Ale jak to pokazują paryskie weekendy - do czasu.
Energia, którą wg. prawa państwowego MUSIMY kupować - prąd, gaz, paliwa płynne, gazowe i stałe też MUSZĄ być standaryzowane. Elektrownie okradają np. na zaniżaniu częstotliwości, czy mocy biernej, bo spadek napięcia natychmiast byłby widoczny. Kontrole na stacjach benzynowych pokazują, ze prawie połowa towaru jest "chrzczona". Gaz często nie trzyma standardów, bo to zazwyczaj mieszanka węglowodorów. A węgiel i drewno opałowe to już pełna gangsterka.
Rząd i ministerstwa nie raczą odpowiadać na moje monity.
Są oni ustawowo wyjęci spod prawa w tym sensie, że ani za skutki nie odpowiadają, ani ono ich nie dotyczy.
Póki z tym nie skończymy, poty tak będzie
A gałęziówka tradycyjnie powinna iść do przerobu na węgiel drzewny lub do generatorów holzgazu, albo do rębaka i na peletki opałowe.
Czym zastapić ,przecież nie energia elektryczna bo to samobójstwo finansowe a sa rejony gdzie noitorycznie przerwy w dostawach trwaja i po kilka czy kilkanaście dni ,rekord dwa lata temu to trzy tygodnie be prądu dla kilku gmin.
Mam dom na wsi obok i nie pozbyem sie pieców nauczony doświadczeniem jak i sąsiedzi i palę drewnem w sytucjach awaryjnych bo co .mam na gaz.
Nie dałem się nabrać na ocieplenie styropianem bo dom mimo,że stary to mury ma z cegły i grube na ponad 45 cm i położenie styropianu to jak leczenie syfa pudrem ,niczego nie poprawi a pogorszy warunki bytowania .Ci co nakazuja ocieplenie styropianem nie informują ,że styropian się samoistnie sie utlenia i zależy od gęstości a le maksymalnie wytrzyma 30 lat i od nowa a resztki trzeba i tak utylizowac i a nowy wyprodukować ,plus siatki ,kleje i inne dodatki z tworzywa potrzebne do montażu.
Jednym wielkim oszustwem są domy budowane w systemie pasywnym ,sa tak drogie ,ze dzieci nie doczekaja sie zwrotu włożonego kapitału ale biznes dla producentów ,projektantów doskonały tyle tylko ,że aby to wszystko co ma zostac zainstalowac to potrzebuje też niewyliczlnej póki co energii.
Zima ma to do siebie ,że aby przezyć trzeba ciepła a dla przezycia biedny spali co będzie nadawało się do spalenioa i da ciepło.
Węgiel jest drogi i najgorszej jakości ale sa i takie co i wysoko kaloryczne jak antracyt jak i z minimalną ilościa siarki a zawarośc popiołu niewieka..
Taki był w Wałbrzychu ,taki maja amerykanie w odkrywkach i ruscy i austaraliczycy .
Rząd idzie w w napęd elektryczny bo ekologiczny a to juz dawno obśmiano bo koszt budowy i recykligu baterii jest kosztowny i po,żera energie a prą do ładowanie to niby skad jak nie z elektrowni.....!
Rząd chce dofinansowac gospodarstwa domow ale nic nie ma za darmo ,zapłacimy i to więcej niż dostaniemy..Poczynania rządu sprawiaja wrażenie pełnego chaosu decyzyjnego ale nie bez udziału lobby gazowego i innych zainteresowanych producentów którzy wyczuli kasę do zarobienia.
Rezygnacja ze spalania bardzo dobrej nawet jakości węgla czy drewna to samobój polityczny i finansowy.To jaki węgiel kupiłem na próbę to mogę stwierdzić sam i jakie drewno jest najlepsze ale jakości gazu to juz nie a prawda jest taka i znana od dawna ,że dodaje sie powietrza aby licznik bił a kalorycznośc ....!?
Azotu sie nie dodaje bo już zawarty w mieszaninie gazów i ilośc azotu przekłada sie na cenę zakupu ,im go więcej tym tańszy ,nie dodaje ale pozbywa aby mieć właciwą kaloryczną metanuOszustwo na dostarczaniu niskiej jakości gazu dla gospodarstw domowych to jedno ,jest i drugie o wiele gorsze,wmawia się ,że podwyżki gazu muszą byc bo kupujemy drogi gaz a to gówno prawda,bowiem po wymianie licznika każdy tysiąc m3 przeliczałem z dolarów na złotówki i porównywałem z tym co płacę dostawcy.Ponieważ cena gazu kupowanego to tajemnica to brałem do wyliczeń 450 dolców za każdy tysiąc metrów 3 ponoć płaconych kacapom i jak by nie liczył pging miał na mnie 500 % przebicia ,niechby tylko 400 to i tak za dużo.
Drewno (czy to "certyfikowane" opałowe czy gałęziówka) jest niewątpliwie w 100% odnawialnym surowcem energetycznym. Paliwa kopalne również (wymaga to trochę więcej czasu - paręset tysięcy do paru milionów lat co z punktu widzenia ludzi jest wiecznością).
Od dawna wmawia się nam jak to działalność człowieka podgrzewa atmosferę Ziemi. W XIII -XV wieku w okolicach Torunia produkowało się wina (musiało być zdecydowanie cieplej niż dzisiaj), z kolei w wieku XVII można było przejechać saniami przez Bałtyk (mimo zmasowanej akcji palenia czarownic co było poważnym źródłem emisji gazów cieplarnianych :-) ).
Gazy cieplarniane. Większość wymienia CO2 no może jeszcze metan, nikt nie mówi, że najpowszechniejszym z nich jest H2O (w postaci pary wodnej). Czyli żeby było lepiej należy zaprzestać spalania i oddychania - redukcja CO2, wyeliminować zwierzęta (głównie te roślinożerne) - redukcja metanu i wysuszyć oceany. Skutkiem tego będzie poważna depopulacja, ale na szczęście zostaną tylko najbardziej świadomi, wybrani, godni życia ekolodzy i o to chodzi.
Tak przy okazji ci sami ludzie proponowali kiedyś aby produkty naturalne zastępować tworzywami sztucznymi (lepsza plastikowa choinka niż "mordowanie" prawdziwych drzewek, lepsza plastikowa torebka niż papierowa z "uśmiercanych" lasów), lepsze "energooszczędne" żarówki rtęciowe niż te normalne ale termometr rtęciowy to czysta śmierć w odróżnieniu od elektronicznego zawierającego praktycznie wszystkie metale ciężkie. Teraz panaceum ma być elektromobilność, pomijając wpływ produkcji takich pojazdów na środowisko (produkcja stali, aluminium, miedzi, metali ziem rzadkich), jest jeszcze zużycie energii - pojazd z silnikiem o mocy 20 kW jadąc przez godzinę zużyje 20 kWh energii (no dobrze część odzyska z hamowania, nie na całej trasie musi wykorzystywać pełną moc) ale ta energia nie jest "za darmo bo z gniazdka" jak głosiła jedna z reklam.
Pozdrawiam serdecznie.
Można produkowac co sie chce z napędem elektrycznym ale na export i niech tam sie martwią ale tutaj bo bez specjalnych kosztów można użyc do napędu gazu ziemnego zamist LPG ,o wiele tańszy i nie wymaga wymiany silników.Dla miast idealne roziązanie ,tanie i na szybko ..Producenci chwalą się osiagami ale w optymalnie najlepszych warunkach zapominając ,że sa zimy a wtedy niby skąd brac energie na ogrzanie pojazdu jak nie z akumulatora-zimno swoje a i warunki drogowe swoje i nie zostanie połowa na jazdę !
Jesli ktoś twierdzi ,że klima w lecie a ogrzewanie w zimie bierze mniej benzyny niz 30 % to łże albo nie wie.
1) http://naszeblogi.pl/com…
Konwekcja to proces przekazywania energii na sposób cieplny poprzez makroskopowy ruch materii (płynu). Związany jest z różnicą temperatur, zależnością gęstości materii od temperatury i obecnością siły grawitacji. Dotyczy zarówno atmosfery, jak też konwekcji w płaszczu Ziemi. Dotyczy atmosfery gazowych olbrzymów, nawet Słońca, jak i garnka z zupą na gazie. Ponieważ zależy, jak wskazano wyżej, także od różnicy temperatur (wzór w Wiki), więc nie ma powodu sądzić, że przy średniej temperaturze powietrza 50 st. Celsjusza nagle zaniknie albo zmieni się w chaos. Pytanie jest raczej takie, co niby ma powodować rzekomą katastrofę przy zmianie temperatury o 2 stopnie? To jakiś absurd. Powiedzmy, że mamy do czynienia z większym nagrzewaniem powierzchni planety z powodu wylesienia, zabetonowania itd., to skąd do diabła tyle efektów specjalnych w postaci nagłych ochłodzeń, gradobicia i cyklonów? Odpowiedź jest prosta. Konwekcja obecnie zachodzi w grubszej warstwie atmosfery niż dawniej, czyli zahacza o ten pułap wysokości, gdzie zawsze panują minusowe temperatury. Nawet średnio spostrzegawczy człowiek albo góral to zjawisko obserwuje, albowiem jeszcze w latach 80-90 mówiło się w prognozach pogody, że do nas ocieplenie z południa nie dojdzie, bo zatrzyma się na Tatrach. Dziś widać, że ocieplenie nie zatrzymuje się nawet na Alpach, tylko gorące powietrze z Hiszpanii i Afryki swobodnie duje do nas ponad górami, w kilku charakterystycznych momentach w roku (patrz schemat bifurkacji).
Czy to dwutlenek jest przyczyną pogrubienia się warstwy (na oko dwukrotnego), w której zachodzi konwekcja? Czy może raczej ma to związek z aktywnością Słońca, od którego wiatr naładowanych cząstek formuje naszą magnetosferę, a ta z kolei wpływa na siłę dociskania górnej warstwy atmosfery, złożonej głównie z pary wodnej, do powierzchni planety? To moja hipoteza, ale jak politycy wzięli się za ustalanie prawd nauki, to czarno widzę bezstronne badania. Zdjęcie atmosfery naszej planety: https://pl.wikipedia.org…
No i inna sprawa to to że masy mają zwyczajnie za dużo czasu i im po prostu bije. Całkiem podobnie jak z koniem - gdy nie jest obciążony pracą też mu odbija. W sumie to za komuny przy wszystkich oczywistych absurdach mniej było takiej zwykłej przyziemnej głupoty niż obecnie, ludź stał w kolejkach i nie miał już czasu ani sił na bzdury. Teraz ludziska nie mają co robić i nagle wszystko zaczyna wszystkim przeszkadzać - to idzie nie tylko z góry, ale też i z dołu, oba trendy spotykają się w połowie drogi i doskonale ze sobą współgrają.