Stan zdrowia można opisać słowami, ale można też przedstawić przy pomocy modelu matematycznego takiego jak wykres, tabela czy bardziej lub mniej skomplikowana funkcja matematyczna. -- Przedstawiam model zdrowia przy pomocy iloczynu, który łatwo można sprawdzić i przeanalizować.
Stan naszego zdrowia to iloczyn kilkudziesięciu czynników, od których ono zależy.
Z = a x b x c x d x e x f x g x h x i x j …(itd.) gdzie:
Z -- stan zdrowia (czyli długość życia oraz sprawność fizyczna i umysłowa)
a – oddychanie,
b – picie (ukłon w stronę @ xena2012 i jej ulubionej czarnej kawy bez cukru)
c – jedzenie,
d – trawienie,
e – wydalanie,
f – ruch,
g – odwrotność strachu i stresu,
h – sen i odpoczynek,
i – praca serca,
j – wola i wiara
itd.
P.T. Czytelnikom pozostawiam uzupełnienie wykazu czynników, które mają wpływ na zdrowie. 12 lat temu doszedłem do trzydziestego czynnika i pogubiłem się w numeracji. Pamiętam jednak, że wśród tych trzydziestu czynników iloczynu nie było odrębnego czynnika lekarzy ani aptekarzy, ani nawet Ministra Zdrowia.
UWAGA: Stan idealny to 100% zdrowia. Jest to wartość maksymalna, do której należy dążyć. Wszystkie czynniki, poczynając od „a” też nie mogą być większe od 100% czyli jedności, nie można bowiem np. oddychać czy wyspać się na zapas.
Zdrowie doskonałe = 1 x 1 x 1 x 1 x 1 … (itd.) = 1 czyli 100% zdrowia
Łatwo zauważyć, że gdyby któryś z czynników wynosił 0,5 to przy idealnej wartości pozostałych czynników, wynik równałby się tylko połowie zdrowia idealnego.
Zdrowie = 0,5 x 1 x 1 x 1 x 1 x 1 … (itd.) = 0,5 czyli tylko 50% zdrowia.
Jeśli którykolwiek z czynników równa się zeru, to pomimo najwyższej wartości pozostałych czynników, wartość całego iloczynu wynosi zero i człowiek umiera. Dzieje się tak, kiedy człowiek zostanie np. pozbawiony możliwości oddychania, wtedy czynnik „a” = 0.
Zdrowie = 0 x 1 x 1 x 1 x 1 x 1 … (itd.) = 0 i człowiek umiera.
W większości przypadków, śmierć nadchodzi jako wypadkowa splotu czynników. Tylko w nagłych sytuacjach mamy jedną przyczynę zgonu. Rak, zawał czy wylew nigdy nie bywa samotny, zawsze towarzyszą mu inne jednostki chorobowe.
Na jakim poziomie kształtuje się zdrowie przeciętnego człowieka? Jak się ono ma do idealnego zdrowia? -- Spróbujmy to ocenić i policzyć.
Ad a) Przeciętny Polak ma nadwagę i nie potrafi oddychać przeponą, nawet gdyby bardzo tego pragnął i wobec tego efektywność oddychania zmniejsza się co najmniej o 10%.
Przeciętny Polak z przyzwyczajenia i z braku wiedzy nie wietrzy swego mieszkania i miejsca pracy. Zbyt wysokie staje się tam stężenie dwutlenku węgla i zbyt niskie -- tlenu. Czynnik „a” traci na tym co najmniej kolejne 10 procent.
Oddychamy powietrzem zanieczyszczonym w wyniku emisji przemysłowej, kanalizacyjnej i motoryzacyjnej. Wdychamy groźne dla zdrowia produkty, takie jak dioksyny, metale ciężkie, chlor i związki siarki uwalniane do atmosfery np. w wyniku nieodpowiedzialnego spalania śmieci w paleniskach domowych i usługowych, a ma to miejsce nawet w miejscowościach wypoczynkowych. Czynnik „a” traci na tym następne 10 procent.
W rezultacie, wartość czynnika „a” zamiast 100 wynosi 70%, czyli a = 0,7
Uwaga: u czynnych i biernych palaczy tytoniu wartość czynnika „a” jest niższa od 0,7
Ad b) Przeciętny człowiek dostarcza organizmowi zbyt małą ilość wody w stosunku do potrzeb. Czynnik „b” traci na tym co najmniej 10% ze swej idealnej wartości.
Przeciętny człowiek zamiast wody pije kawę, herbatę, coca-colę, piwo i różne inne napoje. Czynnik „b” traci na tym kolejne 10% swej wartości.
Przeciętny człowiek pije wodę, która nie spełnia wymogów czystej źródlanej wody z odpowiednią strukturą cząsteczek, patrz np. „Woda twój lek”, Andrzej Szymański oraz „Jesteśmy masowo truci wodą? Jak temu zapobiec?” , ZDROWEPASJE.PL Czynnik „b” traci na tym kolejne 10% wartości.
W rezultacie wartość czynnika „b” zamiast 100% wynosi 70%, czyli b = 0,7
Nie będę dziś narzucał P.T. Czytelnikom swojej oceny realnej wartości dalszych czynników z iloczynu zdrowia i poprzestanę na dwóch pierwszych. Teoretycznie zakładam, że następne czynniki są idealne.
Z = 0,7 x 0,7 x 1 x 1 x 1 x 1 x 1 …(itd.) = 0,49 i mamy tylko połowę idealnego zdrowia.
Celem budowy modelu matematycznego nie jest widzimisię autora, lecz racjonalna przesłanka. Otóż, na modelu można dokonać ciekawych obserwacji i operacji porównawczych. Każdy Czytelnik może zauważyć, że jeśli kilka czynników decydujących o naszym zdrowiu ukształtuje się na poziomie 70%, to z idealnego zdrowia pozostanie niewiele. – Zaskoczenie?
Adam i Noe prowadzili tryb życia w miarę zgodny z programami zarządzającymi zdrowiem i żyli w sprawności fizycznej i umysłowej ponad 900 lat.
MY nie potrafimy zadbać o swoje zdrowie i dlatego żyjemy, w najlepszym przypadku, dziesięć razy krócej. O naszej niesprawności fizycznej najlepiej świadczy nadwaga i sylwetka bardzo daleka od prawidłowej. Zaś defekty umysłowe demonstrują polskojęzyczni dziennikarze, politycy, aktorzy i różnej orientacji celebryci, którzy atakują fundament polskiej państwowości – Kościół, dzięki któremu przetrwaliśmy jako Naród przez minione 1000 lat.
(Kardynał Stefan Wyszyński powiedział: „… Losów Narodu nie poznasz inaczej, jak tylko przez dzieje wieków, jakimi ten Naród przeszedł, i dziejów Kościoła, który szedł z tym Narodem. Dlatego jeśli przyjdą niszczyć ten Naród, zaczną od Kościoła, gdyż Kościół jest siłą tego Narodu…” Maria Konopnicka napisała: „ … Polski my naród, polski lud…”)
To, że stan naszego zdrowia kształtuje się na poziomie tylko kilku procent w stosunku do zdrowia idealnego, wbrew pozorom jest bardzo optymistyczną informacją. Wystarczy poprawić jeden czy dwa z zaniedbanych czynników i stan naszego zdrowia znacznie się poprawi. Wystarczy poprawić o 10% wartość ośmiu czynników, a nasze zdrowie poprawi się dwukrotnie. – Taką poprawę zdrowia odczuwa się bardzo wyraźnie, gdyż zwiększa się sprawność fizyczna i umysłowa. Miałem okazję to wielokrotnie odnotować podczas detoksykacji i rewitalizacji mojego organizmu.
Nazwaliśmy się -- homo sapiens – wypada więc wiedzieć, że dość łatwo możemy poprawić stan swojego zdrowia. Nie ma sytuacji beznadziejnych. Mówię tak, bo przekonałem się o tym na własnej skórze, w trakcie własnych zdrowotnych przygód. Każdy może tak zrobić. -- Sądzę, że warto o tym porozmawiać.
Ciekawostka: Na mojej stronicy na fb systematycznie udostępniałem wszystkie moje 23 wpisy z bloga. Ponadto udostępniłem kilka wpisów Ryszarda Surmacza i po jednym Rolnika z Mazur oraz dr Anny. – Wszystkie udostępnione wpisy minionej nocy zniknęły z fb. Może ktoś pomoże mi zrozumieć, jak to było możliwe bez mojego udziału.
-- Ostrzeżenie obcych służb, którzy nie odróżnili moich wpisów od wpisów Ryszarda Surmacza, Rolnika z Mazur i dr Anny?
-- Ci z Torunia, którzy przez 4 lata znęcali się nad osobą niepełnosprawną?
-- Wyczyszczą też konto bankowe? -- Odegrają się w inny sposób?
Proszę o podpowiedzi, co mam zrobić, jak zareagować.
Za tydzień: „Zwodniczy argument -- żyjemy dłużej”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12104
Może najpierw o ciekawostce. Na FB to nie jest dziwne i takie same doświadczenia mają rozliczni blogerzy oraz vlogerzy. Po prostu nie ma Pan jedynie słusznych przekonań marksistowskich, więc treść już jest nie istotna. Oni uważają, że w ten sposób zniechęcą ludzi o odmiennych poglądach do komunikowania się w sieci na wielkich portalach. Ja nie mam problemów, bo nie mam, nie miałem i nigdy nie będę mieć tam konta. Jak się kiedyś wyraził pewien dziennikarz, ja nie istnieję, bo nie mam tam konta. Podejrzewam, że ci z Torunia mają za małe głowy na to i są w ogóle już bardzo starzy. Ma Pan do czynienia z nowym jędrnym narybkiem lewackim, który się rozpanoszył po całym świecie - polecam film w kinach o cenzurowaniu sieci. No i dochodzimy do sedna sprawy, czyli "Wyczyszczą też konto bankowe?" Odpowiedź brzmi nie, bowiem FB nie zapewnia takim typom więcej atrakcji, niż goła przeglądarka i źle skonfigurowany system oraz komputer. Jeżeli chce Pan się zorientować w najnowszych modach w zakresie czyszczenia kont, to polecam biuletyn "Bleeping Computer". Ostatnio sam zaobserwowałem trzy z nich:
1) Applet Youtuba potrafi się zawiesić i wyświetla błąd, że coś nie gra w HTML5 i żeby użytkownik najpierw się douczył przed oglądaniem filmów (w wolnym tłumaczeniu). Podobną treść wyświetlają wszystkie filmy, nawet przed chwilą oglądane. Jest to ewidentnie dziura do wykorzystania (exploit), lecz nie wiadomo jeszcze w jaki sposób i jak daleko daje dostęp.
2) Była koszmarna dziura w programie Adobe do odczytu plików w formacie PDF (ostatnio przyszły poprawki).
3) Nadal robaczki internetowe szukają exploita sprzed ponad roku, który dotyczył możliwości włamania przez Web Helper dołączony do sterowników karty graficznej NVidia.
4) Cały czas są problemy z routerami i włamaniami do nich. To jest robota różnych cyberarmii, bo to już poziom nieosiągalny dla amatorów.
https://www.bleepingcomp…
Dziś mamy np. "Mozilla Patches Critical Vulnerability in Thunderbird 60.2.1". Windows też ściągnął kilka GB-owy pakiet poprawek:/
PS: Nie wierzyłbym w tego Adama i Noe z tego względu, że "badania" i "obliczenia" zostały dokonane na podstawie zapisów w Starym Testamencie i własnej "wiedzy" autorów tej tezy, jednak bez odwoływania się do współczesnej wiedzy biologicznej. W komórkach organizmu jest wbudowanych kilka mechanizmów ich uśmiercania w przypadku powstania wad, plus struktura DNA ma pewne cechy, które wykluczają możliwość przeżycia człowieka dłużej niż powiedzmy sto kilkadziesiąt lat. Nie jest to atakowanie żadnego Kościoła i żadnego fundamentu, tylko protestantyzmu sączącego głupoty z kart masońskich herezji do katolicyzmu. Mówiłem już o dwóch mechanizmach niszczenia naszej wiary i potwierdzają to dr Krajscy - judaizacja chrześcijaństwa i protestantyzacja katolicyzmu. Między innymi polega to na literalnym odczytywaniu ST.
1. Trochę mnie Pan uspokoił, pisząc: "Oni uważają, że w ten sposób zniechęcą ludzi o odmiennych poglądach do komunikowania się w sieci na wielkich portalach." Rzeczywiście bardziej wygląda to na lewactwo niż służby, które mają ważniejsze zainteresowania od emeryta.
2. "Jest Pan pewien, że zależność ta jest liniowa?"
Wyjaśniam: iloczyn zdrowia, moim zdaniem, daje możliwość rzeczowego porozmawiania o sprawach związanych ze zdrowiem, które często nam umykają.
Zarówno Pan, jak i ja, wiemy, że gdyby dotyczyło to rozprawy doktorskiej czy habilitacji, to trzeba byłoby przedstawić tak skomplikowany model, aby tylko promotor i recenzenci byli w stanie co nieco zrozumieć :)
3. "Nie wierzyłbym w tego Adama i Noe..."
-- Trafnie to Pan ujął, kwestia dotyczy wiary. Pan wierzy, że aktualny poziom wiedzy o mechanizmach uśmiercania komórek jest obiektywny i ostateczny. Ja, dość dawno zwróciłem uwagę na przebieg rozwoju badań naukowych. Ktoś dokonuje wielkiego odkrycia, za które zbiera nagrody i wieńce laurowe, bo obliczył i stwierdził: "że pionowo". Po jakimś czasie, ktoś dokonuje odkrycia: "że poziomo" itd. w koło Wojtek.
Poczekajmy jeszcze 100 lat, a być może okaże się, że testamentowy wiek Adama i Noego będzie dowodem, na objawiony charakter Świętych Ksiąg. Proszę wtedy pamiętać, że skromny bloger -- to o mnie :) -- jako pierwszy zwrócił na to uwagę.
4. Dziękuję Panu bardzo za ciekawy, jak zawsze, komentarz -- K.J.
2. Oczywiście się zgadzam, że rozmawiamy na zupełnie innym poziomie, bo mamy przedstawiony jakiś model. Jestem ostatnio jedynie sceptyczny wobec modeli liniowych, gdyż coraz lepiej widzę i rozumiem rzeczywistość hiperboliczną. Pisałem zresztą o tym. Z drugiej strony bardzo skomplikowany model też nie musi być lepszy. Długo by opowiadać. Jeśli to Pana ciekawi, to proszę sięgnąć do artykułu o modelach stochastycznych, np. w modelowaniu zjawisk ekonomicznych. Jeszcze chciałbym o hiperboliczności i taki oto przykład z klasycznej książki Maurina:
Tom III, rozdział XVII, w moim wydaniu od strony 283. Tam są twierdzenia o uzwarceniach, m.in. tw. Tichonowa, teoria Gelfanda ideałów maksymalnych w algebrach Hausdorffa itd. Nie ważne, kto chce ten sobie przeczyta. Chodzi mi o zdanie w punkcie "Związek z teorią funkcji prawie periodycznych. Uzwarcenie Bohra-Weila", że "teoria funkcji prawie okresowych sprowadza się do teorii funkcji ciągłych na grupie zwartej". Dalej trzeba by było sięgnąć do dynamiki dyskretnej i fraktali, gdzie też są funkcje prawie okresowe, Natomiast Maurin gładko przechodzi stąd do mechaniki kwantowej.
Piszę to dlatego, że na jednym z blogów zarzucono mi dziś, że nie piszę w sposób prosty, a powinienem. Niby wielcy profesorowie piszą prosto, a łachudry nie ;) No to podaję źródło, fragment, i niech sobie państwo krytykanci poczytają profesora uznawanego powszechnie za wspaniałego wykładowcę, piszącego prostym językiem, wizjonera i badacza rzeczywistości (podzielam ten pogląd). Jako inżynier chyba rozumie Pan mój drobny sarkazm :)))
Co Pan o tym sądzi?
3. Ale z przebiegu rozwoju badań naukowych nadal nie wypływa wniosek, że Bóg stworzył świat w ciągu 6 dni. W ogóle trzeba mieć duży dystans do teorii zawierających takie zadeklarowanie a priori stałe. Choćby nawet do takiej, że "człowiek nie może żyć dłużej niż 130 lat". Zależy to od bardzo wielu czynników i postępu w medycynie. Jeśli chodzi o moją wiarę, to musiałbym najpierw wyjaśnić kwestię, czy wydaje mi się możliwe istnienie świata, w którym np. 2+2 nie równałoby się 4. Otóż tak. Sądzę iż jest to możliwe, jednakże w takim świecie w ogóle nie ma sensu liczenie. Tzn. jest możliwe, ale do niczego nie prowadzi (toposy bez obiektu liczb naturalnych). Kiedyś na jednym z forów matematycznych przedstawiłem przykład takiego liczenia bez konsekwencji. Chodzi o grupy skończone i przedstawianie ich za pomocą grup prostych. Nie jest to niestety topos, ale stanowi część konstrukcji toposów G-Set (czyli w skończonej wersji to jest takie kolorowanie i zliczanie naszyjników, a w nieskończonej reszta współczesnej fizyki;). Zresztą powyższy Gelfand i Weil to też przejaw tej regularności. Proszę spojrzeć do podanego źródła, zamiast wierzyć mi na słowo :]
Pozdrawiam
Pańska wypowiedź jest nasycona ciekawymi myślami i podpowiedziami. -- Lubię Pana czytać i często po jakimś czasie wracam do czytania Pańskich tekstów.
Rozmowy, informacje czy wykłady odbywają się/są przekazywane przy pomocy określonego aparatu pojęciowego, dotyczy to także słownictwa Świętych Ksiąg.
Wzmiankuje Pan: "Bóg stworzył świat w ciągu 6 dni" Dla jednego człowieka (w zależności od jego wykształcenia i intelektu) "dzień" , "glina" czy "żebro" oznaczają potoczny konkret, dla innego człowieka są przenośnią, nieprawdaż.
Jeśli Bóg jest wszechmocny, to po co musiał tworzyć świat, skoro mógł sprawić, żeby zaistniał w jednej chwili. Jeśli jednak ulega jakimś kaprysom i chceniom, to w jakim sensie jest nieskończenie mądry? Dalej nie pamiętam, ale chyba było o tym, czy Bóg mógłby odebrać sobie atrybuty boskości, albo przekazać część tych atrybutów komuś innemu (to oczywiście z gnozy, wyznania masonerii). No i tu się zaczynają schody :)
:)
PS: Jak to mam w zwyczaju rzuciłem okiem na zagadnienie i znalazłem dość niepokojącą informację. Najpierw w Wiki widziałem deformacje kończyn, które są skutkiem zaburzeń w procesie apoptozy, a w poniższej pracy doktorskiej jest napisane o tych sprytnych bakteriach lactobacillus ( https://pl.wikipedia.org… albo raczej https://pl.wikipedia.org… ) dodawanych masowo do jogurtów i innych produktów mlecznych. Bardzo ciekawe:
http://dl.cm-uj.krakow.p…
1. Całkowicie podzielam Pańskie poglądy, co do tego, że warto żyć, ale w sprawności fizycznej i umysłowej. -- Problem: jak o tę sprawność zadbać?
Np. ja, 20 lat temu odchodziłem z tego świata, towarzyszyła temu niesprawność fizyczna i umysłowa. Od tamtego czasu, w trakcie detoksykacji i rewitalizacji organizmu moja kondycja fizyczna i umysłowa ciągle się mi poprawia. Sam jestem zdumiony, że jest to możliwe. Trochę o tym już pisałem. :)
2. Pogląd, iż stan naszego zdrowia zależy od wieku, jest równocześnie i prawdziwy i fałszywy. Prawdziwy, bo z wiekiem mamy zwykle coraz to więcej negatywnych zaszłości. Fałszywy, bo jakiś człowiek może poruszać się od urodzenia po linii prostej w kierunku własnego grobu, inny zaś porusza się zygzakami czy po okręgu, a jeszcze inny (tak jak ja od 20 lat) idzie w kierunku odwrotnym.
Demencja, rak czy zawał to nie jest determinizm związany z wiekiem. Są to skutki negatywnych zaszłości, które można odkręcić, tylko trzeba chcieć. :)
Zwykłe zachwianie równowagi bakteryjnej w jelitach jest już początkiem wielu chorób, z którymi organizm potrafi sobie poradzić lub nie. To jest pouczające: https://pl.wikipedia.org… i joga małych palców ani elektryzowanie wody tu nie pomoże.
Zgadzam się z Panem: "Chorobę nie zawsze można odkręcić i nie zawsze chory jest temu winien."
Chciałbym jednak uzupełnić Pańską wypowiedź o optymistyczne wątki, gdyż ta szklanka jest równocześnie do połowy pełna.
1. Kwalifikowaną większość tzw. chorób skóry można usunąć przy pomocy detoksykacji organizmu. -- Sprawdziłem to na sobie. Pisałem o tym.
2. W mojej ocenie 90% ludzi ma poważne nadciśnienie, gdyż prawie każdy z nas prowadzi "cywilizowany" tryb życia. Ludzie o tym nie wiedzą, bo nie mają czasu kupić aparat do mierzenia ciśnienia i pulsu, i od czasu do czasu dokonywać kontrolnych pomiarów. Proszę sprawdzić: wszyscy łącznie z waszym lekarzem i aptekarzem mają ciśnienie większe niż 120/80.
Łatwo to można odkręcić (bez żadnych leków!) -- kilka dni postu bądź kontrolowanej głodówki i ciśnienie wraca do normy.
Jak temu zapobiegać? -- Prowadzić styl życia chociaż w części podobny do życia naszych praprzodków.
3. Tysiące ludzi chorują na cukrzycę. -- Ludzie! Rozbierzcie się, stańcie na wadze i przed lustrem, oceńcie swoją sylwetkę zgodnie z zaleceniami Pilatesa... Pozbądźcie się na początek 20 kg tłuszczu i wasza cukrzyca też minie. -- Przestańcie się zatruwać "lekami", nasi praprzodkowie ich nie jadali.
4. Ktoś ma nierytmiczną prace serca? -- Proszę bardzo, będę dzielił się swoim doświadczeniem, jak samemu można temu zaradzić.
itd. itp.
Poruszył Pan kilka ciekawych okoliczności związanych ze zdrowiem. Np. "No tak, ale w głębokim średniowieczu 40-latek był już dziadem. Często ludzie umierali przed trzydziestką. Podobnie było w starożytności," -- Wydaje się, że odpowiada na to iloczyn zdrowia: z kilkudziesięciu czynników któryś równał się zeru. W tamtych czasach dość często chodziło o elementarną higienę, zatrucia czy rany.
Ma Pan rację: jedzenie, trawienie i wydalanie są to odrębne czynniki iloczynu. Dość często zwracamy uwagę na to co jemy i nie zwracamy uwagi na to, jak przebiega trawienie i wydalanie. Pisząc "wydalanie" mam na uwadze nie tylko resztki jedzenia, lecz wszystkie zbędne produkty przemiany materii, jak martwe komórki i różne śmieci -- czyli ciągłe sprzątanie.
Fachowcy zwracają uwagę na to, że każda głodówka powinna być kontrolowana. Ponadto, dość łatwo głodować, ale trudniej jest umiejętnie z tego wychodzić.
Podczas blokady Leningradu ludzie głodowali, dość liczne były przypadki kanibalizmu. Po wojnie okazało się, że spośród tych cywili, którzy przeżyli, wielu zostało uleczonych z nieuleczalnych chorób, jak wrzody żołądka itp. Wiedza ta do dziś jest objęta tam tajemnicą państwową.
Pozdrawiam. Dziękuję za kontakt. W nagrodę opowiem Panu (jutro) obiecany dowcip z Politechniki Warszawskiej dotyczący matematyki i sprawności umysłowej. Wydaje się, że na blogach nie wszystko musi być tylko na poważnie :)
Zaczęło się od tygodniowego pobytu w szpitalu na kroplówkach. Nic wielkiego, parę odbitych kości, jedna złamana, i siniak wielkości grapefruita na nerce. Już następnego dnia kombinowałem jak ze współtowarzyszami szpitalnej niedoli zwiać do WC na papierosa. Dodam, że z tą złamaną kością to chodziłem dwa dni i niespecjalnie coś czułem, tak że znam siłę z jaką kocha nas i przytula współczesna medycyna :) Pochwaliłem się też, że palę, więc po tygodniu wyszedłem z kompletną awersją do nikotyny (polecam szpital kliniczny w Warszawie.koło Filtrów). W domu miałem jeszcze się pokurować antybiotykami dwa tygodnie. Po zakończeniu kuracji i zdjęciu szwów czułem się jak młody Bóg. Jednak z tygodnia na tydzień było coraz gorzej. Jak nie zatwardzenie, to rozwolnienie, zgaga i inne takie. Pierwsze poważniejsze objawy wystąpiły jak pojechaliśmy do rodziny w odwiedziny. Zjadłem jakiś plasterek mięsa i natychmiast musiałem lecieć do łazienki. Dobrze, ze wanna była szeroka, bo rzygałem jak kot. Zacząłem się nawet martwić, że w tym szpitalu mogłem zajść w ciążę jak Anna Grodzka i na wszelki wypadek sprawdziłem ręką, czy mi tam czegoś gratis nie wycięli. Wszystko było na miejscu. Niedługo potem organizm zaczął się blokować. Jadłem ale wyraźnie nie trawiłem jak należy. Często było tak, że po zjedzeniu czułem jak puchnę, a żołądek podchodzi pod gardło. Wreszcie zaczęły się pojawiać bóle. Skończyło się oczywiście zapaleniem woreczka żółciowego i opuchnięciem wątroby. Leżałem w domu niemal dwa tygodnie, już nie o chlebie i wodzie, ale o samej wodzie, a właściwie ziółkach. Nie będę opisywał tego ze szczegółami, ale powiedzenie "przewracał się z bólu" jest nieadekwatne do sytuacji, bo ja nawet nie miałem siły się przewrócić. Matka chciała wezwać pogotowie, ale jej zabroniłem, bo już domyślałem się po czym to jest. Wreszcie zaczęło powoli puszczać. Gdy było już nieźle, przyjechała wreszcie na wizytę lekarz domowa, opukała, osłuchała i zapisała mi czopki. Mówiła też, że woreczek będzie do wycięcia i najlepiej żebym przygotował wór kasy. Myślałem że ją pogryzę. No cóż, pomyślałem tylko że tyle właśnie mam z tej oficjalnej medycyny i zacząłem szukać jakiegoś rozwiązania. Jak wspomniałem wyżej, domyśliłem się, że chodzi o antybiotyki i bakterie. Oczywiście te najprostsze mlekowe znalazłem w jogurtach. Na własnym podwórku jednak czułem się jak Michael Jackson w maseczce wychodzący na balkon z dzieckiem w identycznej masce i jeszcze w uniformie kosmonauty. Nie było innego wyjścia niż próbować się z tym środowiskiem ponownie zaprzyjaźnić. Ponieważ była już późna wiosna i pojawiły się truskawki, to zacząłem je jeść bez mycia i z piachem. Podobnie inne owoce. Mówią, że zwierzęta mają instynkt i instynktownie działają dla swego dobra. Okazało się, że ja też go mam. Żyję do dziś (już ponad 10 lat) i to z całym woreczkiem ;)
Pozdrawiam.
Ojej, jaka ciekawa i pouczająca historia!
I jakie poprawne rozumowanie z instynktem zwierząt i zapotrzebowaniem organizmu na bakterie!
Och, i dowcipnie opowiedziane. -- A moja historyjka jutro, bo dłuższa. :)
https://wpolityce.pl/kul…
To jest skutek zapalenia nerwu w zębie numer 1 lub 2. Najpierw boli ząb, jak przy leczeniu kanałowym i wierceniu. Potem dolna połowa nosa z danej strony. Później zatoki przynosowe są opuchnięte i boli także górna część. Potem miejsce na okulary. Wreszcie ból dochodzi do okolic oka i stąd ta opuszczona lub podniesiona brew. Przy złych rokowaniach samo oko puchnie i wtedy może pojawić się zez. Pewnie zna Pan paru gości z zezem, ciekawe czy to wiedzą ;) Poprzez komentarze doradziłem więc szanownemu artyście, by udał się do lekarza dentysty. Kiedyś przed wojną i w czasie wojny germańscy faszyści (Niemcy, Austriacy, Szwedzi itp.) prowadzili doświadczenia na ludziach, którym właśnie uszkadzano celowo te zęby i nie dano ich leczyć. "Lekarze" musieli latami torturować biednych ludzi, żeby zrozumieć to, co my już wiemy i wiedzieli ludzie tysiące lat temu. Ale tym prymitywom w kitlach nigdy by do głowy nie przyszło, że organizm ludzki sam się w końcu znieczula i potem jest tak, jakby swędziało coś w piętę. Oczywiście pacjent musi przejść całą tę drogę, bo inaczej są kłopoty. Przykładem poważnych kłopotów jest wszczepienie implantu, gdy po kilku latach zaczyna się Meksyk z powodu zakażenia tkanek i kości. Pewnie Pan nie wie, że dziąsła mają jakby autonomiczny system odpornościowy, zaś kości głębiej już nie. To dlatego niektóre prymitywne ludy zachowują uzębienie do późnej starości, zaś inne nie. Częścią tego systemu odpornościowego są bowiem filmy z bakterii dostępnych w środowisku, w którym ci ludzie żyją. To nie szczotkowanie chroni ząb, tylko niedopuszczanie bakterii rozpuszczających kości do kontaktu z nimi. Jedne bakterie żerują i wykańczają inne - to jest samo sedno pomysłu na antybiotyki. Mój znajomy dentysta lubi powiedzenie, że zęby najczęściej się łamią na bułce z masłem:
Implanty: https://www.magazyn-stom…
Próchnica: http://www.medonet.pl/ci…
Czyli żywność i inne substancje, które powodują zachwiania równowagi w jamie ustnej, preferują (żywią) szkodliwy gatunek, który wypiera pożyteczny. To jest uzupełnienie tematu wyżej o Lactobacillus. Lekarze często w takich przypadkach leczą antybiotykami zatoki. To prowadzi do tego wyżej, a o zatokach tu:
http://www.medonet.pl/zd…
Wszystkie blogowe wpisy na mojej stronicy fb zostały przywrócone. -- Taka gra administracji fb.
Próbują zniechęcić? -- Pewnie jest tak, jak pisze w swoim komentarzu @ Imć Waszeć :)
Albo tu: https://film.wp.pl/czysc…
Dzięki :)
Będzie się Pan ze mnie śmiał, ale to, gdy okazało się, że tak pogrywa Administracja fb, odebrałem z ogromną ulgą, bo obawiałem się, że to ostrzeżenie rosyjskich lub niemieckich służb. Moja żona też się ucieszy, jak po pracy wróci do domu, bo wychodziła ze zmartwioną miną -- tych przygód ze służbami miała nadmiar. Pańska pierwsza podpowiedź była trafna. Jeszcze raz za nią Panu dziękuję i gratuluję trzeźwego osądu. :)
To jedna z dróg w poszukiwaniu tajemnic funkcjonowania organizmu. Oparta na podstawowych funkcjach fizjologicznych. Można ją poszerzyć o niewymienione układy np. odpornościowy albo ruchu.
Innym uproszczeniem jest analiza procesów wejścia-wyjścia przewodu pokarmowego. Różnicę albo spalamy albo z niej rośniemy, albo odkładamy (na później).
Jest też podejście do życia i śmierci, zdrowia i choroby, oparte o termodynamiczną równowagę między entalpią a entropią i ich rolą w samoorganizacji cząsteczek
https://pl.wikipedia.org…
W stanie równowagi struktury cząsteczkowe są uporządkowane. "Do utrzymania tych struktur (uporządkowanych) niezbędna jest ciągła nieodwracalna wymiana materii i energii z otoczeniem. Stany nierównowagi to tzw. struktury dyssypatywne.
https://pl.wikipedia.org…
Odchodzenie od równowagi organizmu to odchodzenie od zdrowia do choroby. Krytyczne odejście od równowagi prowadzi do śmierci.
To termodynamika materii, a co z fizyką iskry bożej? Tej pokazanej w kaplicy Sykstyńskiej.
Poruszył Pan bardzo ciekawy wątek -- badań naukowych mających związek z funkcjonowaniem żywego organizmu, a m.in. "podejście do życia i śmierci, zdrowia i choroby, oparte o termodynamiczną równowagę między entalpią a entropią i ich rolą w samoorganizacji cząsteczek ... nieodwracalna wymiana materii i energii z otoczeniem ... struktury dyssypatywne ..."
1. W badaniach naukowych, przy rozpracowywaniu jakiegoś problemu, można zaobserwować kilka faz i etapów. W pierwszym etapie pojawia się mnóstwo szczegółowych badań obserwacji, wyników i narasta wielka góra wiedzy szczegółowej, która dla obserwatora zewnętrznego wygląda jak jakaś liturgia i magia. W etapie końcowym, na finiszu, pojawia się człowiek, który ma odwagę wyciągnąć z tego nadmiaru wiedzy proste wnioski i formułuje czytelną zasadę, prawo czy wzór, np. stwierdza, że Ziemia kręci się dookoła Słońca.
2. Wydaje się, że ogromna ilość wiedzy szczegółowej dotyczącej funkcjonowania organizmu człowieka, jak np. układu odpornościowego, jest wykorzystywana do ogłupiania pacjentów i rozkręcania psudomedycznego biznesu, który zdrowiu szkodzi, a nie pomaga. -- Postanowiłem się temu oszukaństwu przeciwstawić.
3. Oferuję P.T. Czytelnikom proste podpowiedzi:
Chcesz być zdrowy? -- Postępuj zgodnie z wymogami programów, które zarządzają twoim organizmem.
Jakie zachowanie służy naszemu zdrowiu? -- Prowadź styl życia chociaż częściowo podobny do życia naszych praprzodków.
4. Nie lękaj się, nie daj się ogłupiać. :)
Tym zajmował się w Krakowie Prof.Gabriel Turowski i jego doktoranci 25 lat temu. Aspektem sprawy jest to że wirus albo nowotwór chowają antygeny do wnetrza komórki i nie są rozpoznane przez układ immunologiczny. Chodzi aby się otworzyły. To po cytostatykach wywołujących immunosupresję jest z założenia dużo lepsze podejście.
Dowcip o studiowaniu, matematyce oraz zagadka
Część I
Studiowałem na Wydziale Inżynierii Budowlanej Politechniki Warszawskiej. Był rok 1963, zajmowałem się wtedy wszystkim, a w chwilach wolnych trochę się uczyłem. W mojej grupie było kilku bardzo uzdolnionych studentów, o pierwsze miejsce rywalizował Stanisław Jończyk z Mieczysławem Wieczorkiem. (później prof. w WAT)
Były to lata, kiedy na moim Wydziale tylko kilku studentów ukończyło studia w regulaminowym terminie, reszta studiowała 7 i więcej lat, kochali PW, jak Kazimierz Mart. Na ćwiczeniach z matematyki, które z moją grupą prowadził dr Paweł Lisowski, najczęstszą odzywką studenta wzywanego do tablicy – było brydżowe: „pas” i dr Paweł to tolerował.
Dr Paweł, który był bardzo utalentowaną osobą poprosił mnie kiedyś podstępnie (2 tygodnie przed zaliczeniem i egzaminem) o wytarcie tablicy, a gdy to zrobiłem, z uśmieszkiem na twarzy poprosił: „Jak już Pan tam jest, to może zechce Pan zapisać…” Popatrzyłem na niego z wyrzutem -- taki fortel? – „Nie, nie, nie będzie Pan rozwiązywał, niech Pan tylko zapisze …” – Próbowałem zapisać na tablicy podyktowaną funkcję, ale nie wiedziałem, jak oznaczyć przedział. Zapytałem więc: „Przepraszam Panie Doktorze, zapomniałem, przedział pisze się u góry czy u dołu?” Na co dr Paweł ze stoickim spokojem: „Panie Jarząbek, niech Pan będzie precyzyjny – Pan nie mógł tego zapomnieć, bo Pan nigdy tego nie wiedział.” -- Oczywiście, nastąpiło publiczne ujawnienie prawdy o moim studiowaniu, kompromitacja oraz rysujące się kłopoty z zaliczeniem tego przedmiotu.
cdn.