Luki w materiałach IPN

Wiem, że z gęstej sieci toruńskich agentów IPN nie ujawnił jeszcze najważniejszych. O operacjach likwidacyjnych też nic nie ma. IPN ujawnił tylko moją jedną teczkę (IPN BY 081/451) Jestem pewny (na 100%)  że tych teczek od 1961 roku musiało być kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt, zarówno w pionie SB jak i WSW oraz KGB i GRU (Mińsk Mazowiecki, Warszawa, Wołgograd, Brack i Toruń) Teczki te trafiły do Moskwy? Zostały ukryte? Bez przeglądania mojej ujawnionej teczki wiem, że  zawiera ona tylko mały ułamek informacji, które zgromadziły o mnie SB i WSW od 1961 roku.                  
 
Jeśli ktoś musi zaglądać do teczek, aby wiedzieć, co się w jego życiu działo, to mu tego błogostanu zazdroszczę. Bez przeglądania archiwów IPN, KGB i GRU wiem, że teczki rozpracowywania Zbigniewa Iwanowa, członka Solidarności i sekretarza PZPR z toruńskiego Towimoru, powędrowały z Torunia do Warszawy i Moskwy, przed jego wyjazdem do USA. Łatwo też zgadnąć, że moje teczki znajdują się w archiwach rosyjskich. Odpryski tych informacji mogą być także w Warszawie. Zaś moje teczki z roku 1985 i lat następnych dotyczyły „sprzątania” i znajdują się tam, gdzie byli umiejscowieni decydenci od zamykania scenariuszy. Ktoś, kto chciałby prześwietlić mój życiorys, a nie polegać tylko na moim opowiadaniu czy publicznie znanych wydarzeniach, musiałby zużyć sporo czasu i mieć dostęp do rosyjskich archiwów.
 
Spośród kilkudziesięciu tajnych agentów i funkcjonariuszy, którzy wchodzili mi w drogę (albo ja im) bywali prymitywni donosiciele, jak np. wspomniany wcześniej „Przemysław”, ale byli też specjaliści wysokiej klasy, jak np. uczeni z UMK lub paru wskazanych niżej.                                                                                                                        
-- „Kurier” miał ujmującą, młodzieżową mowę ciała i doskonałą rodzinną legendę. Potrafił on w jednym dniu obstawić proces śp. Anny Walentynowicz w Toruniu i za jednym podejściem także mnie, imprezę organizowaną przez Solidarność Rolników Indywidualnych i uroczystość parafialną. Kurier wydajnie oszukiwał i zmyślał. Czarował najświeższymi informacjami z życia podziemnej Solidarności. Podkreślał „bohaterskie” poczynania niektórych ludzi z Grudziądza i z Torunia, którzy potem okazali się współpracownikami SB. Kurier demonstrował „odwagę”, opowiadając głośno, w zatłoczonym oficerami LWP autobusie, dowcipy wyśmiewające najweselszy barak w obozie.
-- „Antoni” był świetnie wyszkolonym janczarem. Przeznaczono go do zadań większego kalibru niż donosicielstwo, choć kilka teczek też popełnił. Wcześniej podobno operował na terenie Grudziądza. Jego niepozorna sylwetka i robociarskie przebranie pozwoliły mu zwieść i Solidarność, i Poziomki. Zmylił on setki ludzi. Do Tolka Zareckiego i do mnie przykleił się na kilkanaście lat. -- Antoniego trzeba docenić! W porównaniu z nim, Bolek to tylko małe prosię. Antoni zasłużył na Pokojową Nagrodę Nobla i Oscara bardziej niż Bolek. Antoni miał talent aktorski. Wtapiał się w każde środowisko jak kameleon. Mistrzowsko udawał, że zwykle drzemie. Był członkiem Solidarności. Kandydował w wyborach 1981 roku na Sekretarza KM PZPR w Toruniu, posługując się legendą robotniczą. Na rozkaz SB organizował zbrojne podziemie już na jesieni 1981 roku. Uczestniczył w wielodniowych pożegnaniach Stanisława Świątka i Zbigniewa Iwanowa przed ich emigracją na Zachód oraz w organizacji pomocy budowlanej przy ul. Słonecznej dla Wiesława Cichonia, którego zaocznie zniesławiał. Fachowo testował wybranych rozmówców, np. opowiadając im w ogromnej tajemnicy, że przy rozbiórce dachu znalazł pistolet. Poznał się na nim Ojciec Dyrektor, który nie zechciał zatrudnić go na budowie, choć Antoni o to zabiegał. Niektórzy uczeni z UMK, Stefan Bratkowski, Ryszard Kapuściński, Bogumił Drogorób i nawet ostrożna Jola Zarecka byli nim zauroczeni. Hania też dała się nabrać: współczując Antoniemu w jego niby trudnej sytuacji zdrowotnej i materialnej, podarowała mu ogródek. Trzeba przyznać, że Antoni zachował się w sposób wyważony: dar przyjął, nie podziękował nawet jednym słowem, ale też nie wyśmiał prosto w oczy, ani nie zwymyślał naiwnej dobrodziejki. Ludzkie stworzenie!                                                                                                                                                  
-- „Mayer” był, podobnie jak Antoni, z ubeckiego narybku. Obrzydliwa bezwzględność i arogancja. Kontrolował on spory zakres procesów inwestycyjnych w Toruniu i organizował życie wykonawcom, inwestorom, użytkownikom i prawnikom.                                                                                       
-- „Warna” była emanacją uniwersyteckiego seksu. Życie towarzyskie było jej powołaniem. Była moją wszędobylską sąsiadką, udzielała się jako radca prawny UMK i zarządzała kwaterą finansowaną przez SB.                                                                                                                                                
-- „Opel” i „333” roztaczali aurę skromności, szczerości i solidności.                                                         
-- „Ohmowi” i „Kwiatkowi” mogę współczuć, że znaleźli się w sytuacji, w której zostali zwerbowani. Czy była to aranżacja Mayera?                                                                                                    
 
W dotychczas ujawnionych przez IPN materiałach są poważne luki. Brakuje m.in. tych, którzy należeli do klasy kreatorów oraz krewnych i powinowatych oficerów SB. IPN ma mrówczej pracy na 100 lat i wciąż będą nowe sensacyjne odkrycia. -- Totalna opozycja ogłosiła, że ma zamiar zlikwidować IPN. Czy ktoś z PT Czytelników jest tak naiwny, że nie wie dlaczego?
 
SB i WSW zbierały o mnie (z własnej inicjatywy) nieco informacji, ale także na życzenie KGB, SB nieustająco przez około 20 lat mnie obserwowała, obstawiała i prześwietlała. Oficerowie SB robili to także kilka razy w Wołgogradzie i Bracku. Czy KGB uważał, że przed krajanami (lub z upływem czasu) mogłem był się odkryć?  -- A ja nie miałem nic do ukrycia. Zawsze byłem zuchwałym jawnym sobą. Był to mój instynktowny sposób na przetrwanie. – Żyję.
 
Rosyjskie tajne służby to bardzo pracowite firmy: 1000 razy i na 100 różnych sposobów rutynowo sprawdzają, np. czy ktoś (nawet tak mało ważny jak ja) nie zaraził się szpiegowskim bakcylem. Czy posiada zdolności aktorskie? Jak zachowuje się w sytuacjach stresowych? Jakie ma wady? Z kim się zadaje? Czy nie rozgłasza ichnich sekretów? itd. itp.
Warto przypomnieć, że Jaruzelskiemu towarzyszyła u schyłku jego życia agentka – „Zakochana Dama”. Pilnowała, aby nie zdradził on tajemnic, np. nie wygadał się, iż „Jaruzelski” to tylko jego pseudonim. Czy Piotr Jaroszewicz to wiedział? Dysponował dowodami?
 
Różni ludzie donosili na mnie, ażeby dostać kieszonkowe, awans w pracy, mieszkanie, talon na samochód i glejt na mandaty. Taka była rzeczywistość PRL i jest to niby ważne, ale 100 razy ważniejsze byłoby ujawnienie, w jakim celu zbierano te informacje. Co służby z tą wiedzą zrobiły? Dlaczego po 20 latach obserwacji zdecydowano się mi szkodzić? Za to, że nie byłem złodziejem, byłem sobą i nie byłem sterowalny? A może chodziło o zakończenie starych projektów i  posprzątanie?
Tak czy owak, naruszało to obowiązujące (teoretycznie!) w Polsce prawo. Mam tu na uwadze, po pierwsze, zorganizowanie kilku zamachów na moje życie. Po drugie, uniemożliwianie mi od 18.12.1981 podjęcia pracy zawodowej zgodnej (choć trochę) z moimi kwalifikacjami. Po trzecie, zorganizowanie fałszywych procesów sądowych.
 
Pozdrawiam serdecznie P.T. Czytelników, Kazimierz Jarząbek
Jutro: „Brak dekomunizacji Świata Prawników”
 
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Darek65

25-07-2018 [07:52] - Darek65 | Link:

Paradoksem, a może chichotem historii jest to, że nadal tych ludzi trzeba "nazywać" ich pseudonimami, a nie pełnymi danymi.

Obrazek użytkownika Kazimierz Jarząbek

25-07-2018 [08:49] - Kazimierz Jarząbek | Link:

@ Darek65
Całe dorosłe życie dmuchałem na zimne -- żyję i nie udało się im zrobić ze mnie kryminalistę. Teraz też to robię -- z ostrożności procesowej, przecież sądy w Polsce są jakie są i jeszcze takie będą. -- Pozdrawiam :)

Obrazek użytkownika leszek1

19-01-2019 [19:44] - leszek1 | Link:

Nie trzeba czekać sto lat, wystarczy by IPN respektował prawo. Niech zacznie udostępniać dzienniki rejestracyjne SB, tam rejestrowane są wszystkie teczki. Na razie są z tym problemy https://andrzejewski.siedlce.pl/ipn-kryje-tw.html.
@ Darek65 - „Tych ludzi” można nazywać pełnymi danymi, oraz informować co robili. Art. 7 ust. 2 ustawy o ochronie informacji niejawnych – „Ochronie nie podlegają dane (…) zawarte w dokumentach, zbiorach danych, rejestrach i kartotekach, a także w aktach funkcjonariuszy i żołnierzy organów bezpieczeństwa państwa, przekazanych do IPN.”.