"Jestem aktorem. To mój zawód. Dlatego przyjąłem tą rolę"
To nie dokładny cytat, lecz mniej więcej tak starał się może przed sobą, a także milionami Polaków usprawiedliwiać Janusz Gajos w wywiadzie funkcjonariuszki propagandy, Moniki Olejnik.
Jest mi niesłychanie przykro, gdy aktor, którego, nie wątpię, podobnie jak większość rodaków, lubiłem i ceniłem za talent aktorski, okazuje się dzisiaj małostkowym, podłym człowiekiem. A może tylko, nie tak ostro, po prostu słabym facetem, koniunkturalistą, który nie jest w stanie oprzeć się naciskom swojego zdegenerowanego środowiska. Tak, czy inaczej, nie jest to już dla mnie autorytet, więcej – osoba w pełni godna szacunku. Ot, kolejny komediant, rzemieślnik i najemnik. Zapłacą za to, co jest akurat modne, to zrobi wszystko – pokaże penisa, zagra dziwkę, napluje na krzyż, pobije kobietę, czy dziecko. I powie z krzywym uśmiechem – Jestem aktorem. To nie ja, to postać, którą gram.
Człowiek, który tak się usprawiedliwia, na co mądre głowy kiwają z zachwytem, człowiek, który jest w stanie całkowicie wyłączyć swoją osobowość, swoje fundamentalne wartości i pomieszać dokumentnie dobro ze złem, nie jest genialnym aktorem, tylko przypadkiem psychiatrycznym, w którym wiele zaburzeń umysłowych charakteryzuje się tak zwanym rozdwojeniem jaźni. W końcu on sam, jego najbliżsi i jak też widzowie, nie są w stanie rozpoznać, kiedy on gra, a kiedy jest całym sobą. Najprawdopodobniej już nie da się dokonać ścisłego rozdzielenia, bo grane role wdrukowały się w umysł tak głęboko, że stworzyły kompletnie nową postać. A aktor Gajos, zapominając o Janku z "Czterech pancernych", ostatnio grywał ludzi podłych i złych. Czy to pomogło mu się zeszmacić i zapomnieć o nadrzędnej wartości, jakim jest dobro ojczyzny i Polaków?
Często o kimś wyróżniającym się, naukowcu, sportowcu, muzyku, czy właśnie aktorze, mówi się – to jest indywidualność. A nawet mocniej – wybitna indywidualność. Taki był Stephen Hawking, nie ma najmniejszej wątpliwości, że również Jimmy Hendrix. Aktor, choć nie wybitny, Ronald Reagan, okazał się indywidualnością na miarę epoki, tym, który już przeszedł do historii, jako ten, który powalił na ziemię Rosję – Imperium Zła, zapoczątkowując w ten sposób ostateczny upadek komuny i lewactwa, proces, który trwa do dzisiaj. Bez jego wielkich osiągnięć, dzisiejszy prezydent USA Donald Trump, nie miałby szans na elekcję i zawrócenia Ameryki z wiodącej ku katastrofie drogi lewactwa i neo-liberalizmu.
Nie jest natomiast indywidualnością ktoś, kto poddaje się wpływowi otoczenia, ze wszech sił stara się czynić to, co inni wokół niego. Poddaje im się, choćby nie wiem jacy źli to ludzie.
Indywidualnością nigdy nie jest człowiek słaby. A takim właśnie jest Janusz Gajos. Strach, czy tylko liczenie się z opinią salonów Warszawki, które to obszary dla przeważającej większości Polaków są synonimem zepsucia, zła i obciachu, nie jest w tym wypadku kwaśnym kompromisem, ani nawet oportunizmem, czy konformizmem. To w pełni świadome przyłączenie się do grupy, która kieruje się w swych działaniach chęcią niszczenia dobra.
W naszej religii (i wielu innych ) dobro niszczy Szatan. Bestia, która natychmiast wkracza tam, gdzie nie ma Boga – jego głównej emanacji – dobra. W tej pustce, chwilowej próżni, natychmiast rozsiewają się chwasty niebytu: nienawiść, pogarda, kłamstwo, rozpasanie i nihilistyczna religia ateizmu.
Nie jestem człowiekiem bezkompromisowym. Do tego trzeba mieć specyficzną psyche. I nie uważam też, że kompromis, a nawet oportunizm i konformizm to coś zdecydowanie złego.
Parę lat temu napisałem :
"... postawy kompromisowe, a w tym oportunizm i konformizm, są zwieńczeniem naszego rozwoju socjalnego. Nasza psychika jest tak ukształtowana, że staramy się tak mocno, jak tylko możliwe unikać konfliktu i zadrażnień. Nasza nie tak dawno wykształcona empatia ma tu również niemałą rolę. Nie tylko unikanie, lecz również nie czynienie samemu krzywdy drugim, jest bardzo mocno w nas wbudowane." [1]
Wniosek z tego dla mnie wynika, że aktor Gajos raczej nie jest oportunistą, czy konformistą. On nie chce unikać konfliktów i zadrażnień. Wprost przeciwnie. On świadomie dolewa oliwy do ognia konfliktu. Jest już człowiekiem Bestii w walce z dobrem. Stanął otwarcie po stronie zła.
Janusz Gajos jednak to tylko maska. Zespół ludzi realizujących ten paskudny film był znacznie większy.
Jest jeszcze jeden problem – kto dał kasę na to filmowe paskudztwo?
Wszyscy poszukują odpowiedzi, lecz finansujący poukrywali się. Minister Gliński publicznie oświadczył, że nie dał ani złotówki. Jednakże podległe mu instytucje nie są już tak stanowcze.
.
[1] https://jazgdyni.neon24.pl/post/53720,oporunizm-i-konformizm-glossa-do-izy
Tymczasem by być w pełni moralnie i etycznie ukształtowanym człowiekiem, trzeba dojść do poziomu 6-tego: "Stadium 6 - orientacja uniwersalnych zasad sumienia. O postępowaniu decydują wybrane przez jednostkę zasady etyczne. Gdy obowiązujące prawo wchodzi w konflikt z tymi zasadami, jednostka postępuje zgodnie z tymi drugimi."
Egoizm mjk1, może nawet nieuświadomiony, czyni z niego libertyna i neo-hippisa. Został wyszkolony przez służby, poprzez Owsiaka - "Rubta, co chceta!" I na tym moralnym kalectwie budować swoją intelektualną supremację? Sorry, to dla mnie wyższy poziom socjopatii i idiotyzmu. A tam już nie sięgam.
Ale w Kościele porządek musi być zrobiony, tak samo, jak w naszym państwie i każdej kategorii zawodowej.
Ten wywiad bardzo mnie zdeprymował, Gajos był już nieco zakłopotany, więc uciekł w ton typowy dla jego gorszych kolegów i koleżanek - ton i pozę mentora.
Fajnie, że już mamy tylu utalentowanej, aktorskiej młodzieży. Ale sentymenty niestety potraciliśmy.
Pozdrawiam
https://youtu.be/wCIGZWS9I1s
Co za ludzie?!
Zapewne w ramach zobowiązań reklamowych zgodził sie na mini monodramę w tvn 24 a nadzór zlecono monisi aby wszystko potoczyło sie jak umówiono.
Januszek zapomniał o jednym ,że sukces w monodramie nie zależy tylko od aktora ale od rezysera ,autora tekstu ,scenografa ale januszek zastapił wszystkich i musiało się skończyć jak sie skończyło zawsze gdy akytor wszystko ja siam.Za mało jak sie okazało pokazanie pokrytej bruzdami twarzy ,siwny rzuconej na codziennie ciemny kasztan sierść na głowie skoro tekst głoszony od siebie taki ,że ręce i piersi opadają ,no ale krawiec tak kraje na ile materii w czerepie staje.
To nie pierwszy taki występ januszka w roli :sumienia narodu" a mnie sie chce powrotu Średniwiecza bowiem wtedy aktor ,kuglarzy i reszty tego towarzystwa chowano poza murami miast razem ze zdechłymi psami ,wisielcami i paniami wykonującymi wcale nie lekki zawód .
Zapewne w ramach zobowiązań reklamowych zgodził sie na mini monodramę w tvn 24 a nadzór zlecono monisi aby wszystko potoczyło sie jak umówiono.
Januszek zapomniał o jednym ,że sukces w monodramie nie zależy tylko od aktora ale od rezysera ,autora tekstu ,scenografa ale januszek zastapił wszystkich i musiało się skończyć jak sie skończyło zawsze gdy akytor wszystko ja siam.Za mało jak sie okazało pokazanie pokrytej bruzdami twarzy ,siwny rzuconej na codziennie ciemny kasztan sierść na głowie skoro tekst głoszony od siebie taki ,że ręce i piersi opadają ,no ale krawiec tak kraje na ile materii w czerepie staje.
To nie pierwszy taki występ januszka w roli :sumienia narodu" a mnie sie chce powrotu Średniwiecza bowiem wtedy aktor ,kuglarzy i reszty tego towarzystwa chowano poza murami miast razem ze zdechłymi psami ,wisielcami i paniami wykonującymi wcale nie lekki zawód .
Raz to mogła byc pomyłka ale drugi w 2015.... to nie przypadek !
Smarzowski szybko przeminie, bo: - a/ wyczerpią mu się obrazoburcze tematy; b/ on ma prawdę jest marnym reżyserem. A młodzi czekają.
A Gajos, jak się sfajdał w jedyne spodnie, to już tego nie wyczyści.
Pozdrawiam
Mimo to, gratuluję. Brawo dzielni, prawicowi, którzy, dla niepoznaki w koszulkach z napisem KONSTYTUCJA, udaliście się do kina, by wtopić się w tłum lemingów i poczuć, jak to jest walczyć z prawicowymi demonami. Brrrr... aż dreszcze przechodzą.