Nasze życiowe spotkanie z matematyką zaczynamy w pierwszej klasie szkoły podstawowej, czyli na samym początku, od algebry. Dwa jabłuszka i jeszcze trzy jabłuszka, to dodawanie. Takie równanie z plusikiem. A jak z paczki misiów Haribo wyjmiemy sobie jednego – to odejmowanie. Później jeszcze dochodzi mnożenie i dzielenie.
To podstawy. Większości to już wystarcza na całe życie. Poznali matematykę od podstaw. Są liczby i można z nimi wyprawiać różności, czyli działania. I zawsze będzie wynik końcowy.
Parę klas wyżej i wyżej dochodzą takie dziwadła jak potęgowanie i pierwiastkowanie i dalej, o zgrozo, całkowanie, czy różniczkowanie. No jasne, znamy dobrze te pojęcia, ale raczej omijamy je z daleka. Nie są nam potrzebne, by skreślić szóstkę w Lotto, chociaż niektórzy dobrze wiedzą, że aby trafić ze stuprocentową pewnością, trzeba wypełnić trzynaście milionów kuponów.
Ale to nie koniec. Istnieje jeszcze, na samym szczycie, algebra abstrakcyjna. Tam może nie być na przykład dodawania, albo czegoś tam innego.
To studiują tylko najlepsi z najlepszych. Zapewne też studiowała Kaśka Lubnauer, a nawet była prymuską, choć zawistni znajomi mówią, że tylko kujonem i nic nie rozumiała.
W dyscyplinie – algebra abstrakcyjna istnieją różne tajemnicze grupy, pierścienie, ciała, moduły i jeszcze parę.
Wszystkim, nie tylko dzieciakom znana jest dobrze kostka Rubika. A manipulowanie nią, czyli te wszystkie permutacje, to właśnie grupy z algebry abstrakcyjnej. Łoł! Tego nie wiedzieliście.
Prezesa Jarosława Kaczyńskiego nudzi kostka Rubika. Rzut oka i już po sekundzie ma wszystko ułożone. Lata treningu w permutacjach i algebrze abstrakcyjnej.
Podobnie Premier Mateusz Morawiecki. Nieco dłużej niż PJK, ale też rekordowo szybko.
Natomiast redaktor Tomasz Sakiewicz, człowiek sympatyczny, ale twardy i prostolinijny, nigdy nie lubił różnych gierek. Raczej można powiedzieć, że go one wkurzają. A najbardziej, jak zostaje zaskoczony.
Gdyby chociaż Jarosław tydzień temu powiedział mu, nawet przez telefon: - Słuchaj Tomek, Antka na razie ponownie chowamy. Już z nim rozmawiałem i on to rozumie. A zobaczysz, jak totalniacy zgłupieją, gdy im się odbierze ukochaną zabawkę. – to pan redaktor naczelny jakoś by to przełknął. A teraz będzie się wił i rozmyślał, dlaczego nazwał swojego prezydenta zdrajcą, mimo, że trzy lata temu obwołał go Człowiekiem Roku Gazety Polskiej.
No tak... Jezus Chrystus też miał swojego Tomasza.
I nie chodzi o to, że zaraz za nim Dorota Kania, czy Kasia Hejke wyraziły również swoją dezaprobatę, tylko, że połowa prawej strony bezgranicznie ufa gapolowi i już prawicowa blogosfera oblała się hejtem na prezydenta, prezesa i pisowskich macherów.
Kochani prawacy! Nie dajcie się wpędzić w paranoję, a potem zahipnotyzować. Będziecie wówczas dokładnie tacy sami, jak lemingi wsioków i Tuska.
A wszystko to z gorącej krwi. Emocji zakłócających trzeźwe rozumowanie. Generalnie – niezrozumienia.
Bądźmy uczciwi i zastanówmy się nad dwoma kwestiami.
- Czy prezes Jarosław Kaczyński nie jest wnikliwym mężem stanu? Czy chce dobrze dla Polski i Polaków?
- Wczoraj PJK powiedział znamienne słowa: "Droga do dobrej zmiany jest kręta". I prosił o zaufanie. Ufacie nadal PJK? Czy uważacie, że przehandlował Macierewicza, w końcu poddał się WSIokom, lewakom i liberałom, tak samo, jak twierdzicie, i Duda i zapewne Morawieccy. Panie Tomaszu, jak to jest?
- Byliście kiedyś na prawdziwym korporacyjnym castingu? Walczyli o was head hunterzy? Nie? To nie wiecie, że – by zostać prezesem trzeciego największego banku w Polsce i więcej, należacego do Grupy Santander, Boston, Massachusetts, USA, zatrudniającego prawie 10 tysięcy ludzi, a którego głównym podmiotem jest Banco Santander, największy bank Hiszpanii i 11 na świecie, z kapitałem 1 339 tryliarda EUR, trzeba być niemalże geniuszem. To Mateusz Morawiecki. Do tej pory bez żadnych politycznych układów, jak kiedyś mentor Tuska, Jan Krzysztof Bielecki, gdy został prezesem banku Pekao SA ( ten, co rozpowszechnił – "pierwszy milion musisz ukraść"). Taki jest właśnie nowy premier.
- Kto przygotował nową obsadę ministrów? Kto usunął nieudaczników (Radziwiłł), jak i tych wielkich, ale kontrowersyjnych (Macierewicz, Szyszko)? Trzech najważniejszych ludzi w Polsce – prezes PIS, Jarosław Kaczyński, prezydent RP, Andrzej Duda i premier rządu, Mateusz Morawiecki. Mało? Po co to zrobili? Dla mdłego kompromisu? Dla głupich ambicji? A może dla perspektywicznego dobra kraju?
Długo rozmawiano z ministrem Macierewiczem. I przekonano go do odejścia ze stanowiska. I on się zgodził. Przecież go nie wyrzucono, bo był zły. Wprost przeciwnie – to on, jak dotychczas zrobił najwięcej dla odbudowy siły militarnej kraju. Zapoczątkował zupełnie nowy proces, tak ważny dla suwerenności. I dzień jego wielkiej chwały jeszcze nadejdzie. A najbliższy sukces będzie już 10 kwietnia, gdy prawda o zbrodni smoleńskiej zostanie przedstawiona.
Nieudolność komunikacyjna to poważny problem PiSu.
Jarek i Antek nic nie powiedzieli Tomkowi i on się wściek...
Będzie co naprawiać i tłumaczyć. Swoim oczywiście.
.
Jeżeli dobrze słyszałem, min.Macierewicz dalej będzie się zajmował katastrofą smoleńską, a to już dobry sygnał.
Za mało wiemy, stąd problem w wyciąganiu właściwych wniosków, jak do tej pory nie jest źle, zobaczymy dalej, łatwo nie będzie.
Pzdr.
Pani zbyt dosłownie odebrała moje zdanie, sądzę, że jakby p.Macierewicz czuł się oszukany, obrażony, to by się z wszystkiego wycofał, machnął ręką, widać że swoje ambicje nie przedkłada nad sprawami Polski, czego dał wyraz wielokrotnie, mało który by wytrzymał te wszystkie ataki, obelgi, znieważenia, jak blogera dr mniemanologa "oddanego trzeciej prawdzie".
Poczekajmy, jeszcze nie ma powodów do paniki.
Uważam podobnie, ale nie do końca tak samo: moim zdaniem gdyby nie nacisk Dudy, Macierewicz mógłby zostać. Lewacki hejt to za mało, by wytłumaczyć jego odejście, bo proszę zauważyć, jak bardzo negatywnie jest ono odbierane, choćby na tym forum.
W sumie to nawet dobrze, bo to ogółem znaczy, że Macierewicz ma - oprócz elektoratu negatywnego - również całkiem spory elektorat pozytywny. A na ten drugi Pan Minister na pewno zasługuje.
Nie zgadzam się co do oceny Sakiewicza. Moim zdaniem to jest człowiek rozsądny (-> sprawa prof. Witolda Kieżuna) a kiedy trzeba potrafi być bezwzględny (-> sprawa usunięcia z GP red. Wierzbickiego). Faktem jest, że oni tam w GP mają sporo ludzi o gorących sercach, ale gdyby nie te serca właśnie, to sprawa badania Smoleńska nigdy nie mogłaby nabrać rozmachu (-> np. akcja K. Hejke: reportaż z wrakowiska i pozyskanie szczątków wraku pod nosem Putina).
Natomiast zgadzam się co do zaufania do Kaczyńskiego oraz co do tego, że polityka jest grą i że droga ku Dobrej Zmianie jest kręta. Nigdy nie była inna ta droga i ci, którzy tego nie rozumieli - przegrywali.
Pan Tomasz Sakiewicz (nie znam osobiście) jest mądrym człowiekiem.
Tylko nieco upartym.
W każdym razie z pewnością podniósł na duchu redaktora Sakiewicza. I chwała ałtorowi za to.
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
— „Źle bardzo...” — i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu śpiewa: — „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!”
— „A myszki nie można? — zapyta koteczek —
Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?"
— „Broń Boże! Pijawki i dyjeta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”.
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
Nie tknięte, zdaleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę;
Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.
Tak się i z wami dziateczki stać może;
Od łakomstwa strzeż was Boże!
Pozdrawiam