Modnym ostatnio tematem jest pojeździć sobie po artyście, który przechodzi efemeryczną metamorfozę w polityka. Nie jest to zbyt trudne, gdyż pan Kukiz na wszystko ma jedną receptę: wprowadzić ordynację wyborczą większościową, czyli opartą na zasadzie Jednomandatowych Okręgów Wyborczych.
Nie jest to trudne, gdyż leczenie wszystkich chorób jedną tabletką wzbudza podejrzenia, że leczy nas nie lekarz, tylko znachor. Problem pojawia się wtedy, gdy w ferworze tej arcytrudnej konstatacji, zaczynamy negować również wartość samego leku, twierdząc, że w ogóle nie jest lekarstwem.
Jest to zabawne, gdyż zapamiętały krytyk stosując taką lustrzana metodę całkowitej negacji ,również przybiera postać znachora, tylko "odwróconego" - okazuje się, że według niego wszystkie bolączki spowodowane są właśnie tą tabletką.
O systemach wyborczych mówiono i mówi się wiele. W Polskiej tradycji kształtowaliśmy demokrację wg systemu większościowego w każdym razie. Lecz to nie jest najistotniejsze. Skoro bowiem nie ma jednoznacznego rozstrzygnięcia, który system jest lepszy, może wynikać to z tego, że rodzaj systemu jest zmienną, która w zależności od innych czynników może polepszać, a może pogarszać stan państwa (tabletka i chory nadal pasują). To po pierwsze.
Po drugie, w dynamicznym świecie wielu zmiennych, ta sama tabletka raz może pomagać, a raz szkodzić. Trzeba poprostu mieć rozeznanie, kiedy jaki lek, i na co stosować.
W każdym bądź razie, już 200 lat temu zdawano sobie z tego doskonale sprawę, zapisując w Konstytucji 3 Maja, iż co 25 lat należy dokonywać rewizji konstytucji i wprowadzać odpowiednie do potrzeb modyfikacje.
Proponuję krótki rzut oka na systemy wyborcze kilkunastu państw:
System proporcjonalny posiadają:
Bułgaria, Czechy, Estonia, Łotwa, Rumunia, Belgia, Holandia, Irlandia, Dania, Grecja, Hiszpania,
Portugalia, Austria, Finlandia, Szwecja.
System mieszany (część mandatów wg JOW, część w systemie prop. (ok. pół na pół):
Chorwacja, Litwa, Węgry, Niemcy, Włochy
JOW-y: Francja, W.Bryt. USA
To tylko jeden z wielu czynników, ale zacznijmy od tego. Analiza:
System proporcjonalny reprezentują wyraźnie państwa 2-ligowe.
System mieszany pozwala na awans do 1 ligi - dotyczy to zwłaszcza Niemiec, Włoch oraz Węgier.
System JOW reprezentują wyraźnie państwa 1-ligowe.
Także nie dajmy się zafiksować w dogmatyczny sposób myślenia o demokracji, iż ordynacja proporcjonalna jest OK, a większościowe JOW-y są złe. Takie myślenie to polityczne fixum-dyrdum.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 13626
I pod tym względem Włochy górują nad Hiszpanią.
Chciałby Pan analizę kompleksową, obejmującą wszystkie czynniki, i jeszcze z wnioskami i prognozami na koniec?
Sam opis metody, to ok 200 stron.
Polecam prace na ten temat m.in. prof. Sułka
Chrzan jest do chrzanu, a dyskutowanie z faktami to dopiero chrzanienie.
Cała operacja to uporzadkowanie wstepne potęgi państw wg tylko jednego kryterium. Bez zadnych cudów. Jak sie Pan nie zgadza, to należałoby:
1. udowodnic, że nie ma zalezności: system wyborczy --> potęga państwa
2. lub jesli nie lubi się JOW-ów, udowodnic, że niektóre państwo pomimo szkodliwości tego czynnika, jednak są silne.
parskanie na monitor komputera jakoś mnie nie wzrusza.
Pkt. 1 i 2 - pełna zgoda.
Zakończenie - Kukiz tylko się przylepił do JOW-ów - to nie jest jego koncepcja :-)
Też nie upieram się, że ordynacja wyborcza przesądza o "przynależności ligowej". Niech pan jednak wyoprazi sobie to przyporządkowanie, jako pojedynczy wiersz w tabelce ilustrującej uszeregowanie tych wszystkich państw wg kolejnych kilkudziesięciu kryteriów - wtedy wszystko się zgodzi. Wg tego kryterium jest tak jak napisałem, wg innego może byc inaczej, a ogólna ocena może byc jeszcze inna.
Przestrzeń bloga pozwala zajmowac się tylko drobnymi wycinkami polityki jednorazowo :-)
Co do Pańskiej koncepcji wprowadzenia na 25. letnią próbę systemu mieszanego - znów się zgodziliśmy.
Co do drobnych złośliwości - to bez urazy.
Pozdrawiam
Co do Konstytucji 3 Maja, to dlatego stała się pomnikiem kultury i punktem zwrotnym w historii Europy, że tworzyła zręby państwa obywatelskiego, zawierała też zasadę tolerancji religijnej, która w Rzeczpospolitej obowiązywała już zresztą w ówczesnej Posce od ponad 200. lat.
Panu zapewne chodzi o zasadę religii panującej - ta również została w K3M uwzględniona, ale bez dyskryminacji obywateli, co miało miejsce m.in. w Anglii, czy Norwegii, czy w Szwecji.
Innymi słowy kultury politycznej Europa uczyła się od nas, a nie na odwrót, dlatego naszych tradycji politycznych, do których należy również zasada JOW, nie należy lekką ręką zastępowac nowinkami wziętymi z zachodu, który nie może byc dla nas w tej materii autorytetem.
Jak rozumiem, zdaniem autora, to także są "KRAJE PIERWSZOLIGOWE"?
http://naszeblogi.pl/529…
Szczerze mówiąc, to własnie Pan zainspirował mnie owym wpisem do ponownego poruszenia tematyki JOW-ów :-)
Nawiązując ściśle do Pańskiego argumentu, to Pan również wielu rzeczy "nie doczytał", gdyż jeśli chodzi o afrykańskie kraje postkolonialne, to oprócz JOW-ów, wprowadzano tam namiętnie ogólnie mówiąc system demokratyczny. W wielu przypadkach zakończyło się to wojskowymi przewrotami, albo autokratycznymi rządami dyktatorskimi.
Idąc więc Pańskim tokiem rozumowania, należy stwierdzic, że demokracja jest złym systemem politycznym, gdyż w Afryce sie nie sprawdziła, więc należy ją zwalczac.
Afryka, to w większości kraje 3-ligowe Panie Dariuszu, co też jest niezwykle krytycznym kryterium ogólnym, a czego Pan w ogóle nie bierze pod uwagę, pomijając mimochodem ten czynnik.
Jakoś nie widzę demokracji nie tylko w Polsce, ale też w UK, w USA, a Pan stawia wniosek, że z mojego tekstu (lub z innych moich tekstów) ma wynikać, że zapanowała ona akurat tam. Ciekawe.
Poniżej parę linków:
http://grudziecki.salon2…
http://grudziecki.salon2…
Trochę też nie wypada szprycowac mnie linkami do własnych tekstów, zamiast w dwóch zdaniach powiedziec o co chodzi.
Jeśli zaś chodzi o krytykę demokracji, to proszę nie silic się na oryginalnośc, bo pierwszymi jej krytykami byli Platon i Arystoteles, w Polsce zaś od dobrych 20 lat piszą o tym m.in. profesorowie Bartyzel i Zwoliński np.
Nie o to tutaj chodzi szanowny Panie.
Idąc Pańskim tropem rozumowania Ukraina Janukowycza to kraj silniejszy, niż Polska.
No ale może to jest argument demagogiczny.
Podejdę więc do tematu a tergo. Może to jest tak, że państwa pierwszoligowe preferują ordynację większościową i narzucają ją większości obywateli, którzy wcale takie ordynacji nie pragną? To takie przypuszczenie.
Australia, kraj, powiedzmy, drugoligowy, ma jeszcze inny rodzaj ordynacji. Jaki? To Pan jako politolog powinien wiedzieć lepiej.
We wspólnocie brytyjskiej ordynacja wiekszościowa nie jest zbyt popularna, ciekawe dlaczego.
póki co zastanawiają się, a miec szansę na awans, to nie znaczy musiec awansowac....
Australia, kraj, powiedzmy, drugoligowy, ma jeszcze inny rodzaj ordynacji. Jaki?
Tu zadał Pan bardzo dobre pytanie :-) mnie też ta ordynacja bardzo się podoba.
Kwestią pozostaje łatwe pytanie, czy to system jednomandatowy, czy wileomandatowy :-))
Z drugiej strony, posługując się Pańską perspektywą, deliberuje Pan na temat jakości demokracji w kontekście niezależności oraz społecznego dostępu do środków komunikacji społecznej.
Więc sprawa wygląda tak, że o jakości demokracji decyduje kilkanaście (ok. 20.) istotnych czynników, z których dwa wymienione zostały powyżej. Także, jeśli twierdzi Pan, że zastanawiam się nad tym problemem bez sensu, to tym samym pozbawia Pan sensu swoje dociekania i uwagi.
Ale sądzę, iż myśli Pan, iż Pańskie spostrzeżenia są niezwykle ważne. I z tym bez problemu mogę się zgodzic.
Pozdrawiam.
"Dałem Panu zasadniczy czynnik, który wpływa na jakość demokracji. Reszta jest zdecydowanie mniej ważna."
No nie za bardzo tak jest. To tak, jakby napisał Pan, że najlepszy przemysł gwarantowany jest przez posiadanie najlepszych samochodów. Mówiąc inaczej, nie zauważa Pan co jest skutkiem, a co przyczyną.
Nawet jak Arabia Saudyjska wykupi wszystkie Rolsy i Mercedesy, i tak nie będą mieli najlepszego przemysłu samochodowego.
Aby dojśc do sytuacji, że różne grupy społeczne mają swobodny dostęp do mediów, musi zapanowac taka wola polityczna ludzi zarządzajacych aparatem państwowym, posiadającym olbrzymi wpływ i na media i na strukturę własności mediów.
Aby taka wola zapanowała, do władzy muszą dojśc ludzi o określonym systemie wartości (którzy będą uważali, że takie rozwiązania są dobre), i to nie w jakiejś małej, przypadkowej liczbie, tylko w sposób systemowy, powinni by promowani na odpowiedzialne stanowiska.
Pierwszym systemem selekcji, a więc promocji jest ordynacja wyborcza. Jeśli jest zarządzana przez partie (co mamy obecnie), to jest jak jest. Jesli będzie zarządzana przez obywateli i przez partie, co gwarantują JOW, zaczną byc promowani ludzie wartościowi w miejsce usłużnych karierowiczów bez kręgosłupa.
Można powiedziec więcej: nawet w takim chybionym systemie, jak proporcjonalny mogą by wybrani wartościowi ludzie, ale pod warunkiem, że w społeczeństwie jest ich odpowiednio dużo w sensie "nasycenia". Ale to teoria. W praktyce, jak Pan widzi, w ciągu kilku minut znalazłem czynnik ważniejszy od tego, który Pan uwazał za najważniejszy. A prawda jest taka, że rozwój wymaga równomierności - innymi słowy jest to zasada najsłabszego ogniwa - jeśli któregoś w ogóle nie ma - system nie zadziała.
wygrywa kandydat, który w danym okręgu dostanie ponad 50% głosów ważnych (50%+1 szt). Jeśli nikt nie osiągnie takiego wyniku następuje druga tura. Przechodzi 2. kandydatów z najwyższymi wynikami. Drugą turę wygrywa ten, który dostanie więcej głosów.
Opis metody liczenia głosów obowiązującej obecnie ordynacji:
'W metodzie tej dla każdego komitetu wyborczego, który przekroczył próg wyborczy, obliczane są kolejne ilorazy pomiędzy całkowitą liczbą głosów uzyskanych przez dany komitet a następującymi po sobie liczbami naturalnymi, czyli tzw. ilorazy wyborcze. O podziale miejsc pomiędzy komitetami decyduje wielkość obliczonych w ten sposób ilorazów. Można to przedstawić wzorem:
[I={L \over n}]
gdzie:
I - to wielkość danego ilorazu wyborczego,
L - to całkowita liczba głosów oddana na dany komitet w wyborach,
n - to kolejne liczby naturalne ≥ 1.
Tak więc dla każdego komitetu liczba uzyskanych głosów jest dzielona kolejno przez 1, 2, 3, …, n. W ten sposób uzyskuje się malejące wielkości I, które porównywane są następnie z wynikami wszystkich komitetów biorących udział w wyborach i szeregowane w kolejności od największej do najmniejszej. Mandaty przydziela się zgodnie z określoną w ten sposób kolejnością, poczynając od najwyższego wyniku do najniższego, aż do momentu, gdy liczba dostępnych miejsc zostanie wyczerpana." http://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_D%E2%80%99Hondta
"INSTYTUCJE EUROPEJSKIE
str. 715
Sposób wyłaniania Parlamentu Europejskiego. Do 1979 r. Parlament był wyłaniany poprzez delegowanie deputowanych ze swoich szeregów przez narodowe parlamenty państw członkowskich. Na konferencji szefów państw i rządów krajów członkowskich postanowiono wprowadzić wybory bezpośrednie, które po raz pierwszy przeprowadzono 7-10 czerwca 1979 r.
Parlament wybierany jest na pięcioletnią kadencję według różnych w poszczególnych państwach procedur wyborczych.
Skład Parlamentu Europejskiego...
Struktura organizacyjna Parlamentu Europejskiego. W strukturze organizacyjnej Parlamentu wyróżnić można organy wymienione w traktatach, tj. przewodniczącego, Prezydium Parlamentu Europejskiego oraz organy wskazane w Regulaminie Parlamentu: komisje, frakcje i Sekretariat Generalny. Kadencja organów stałych wynosi dwa i pół roku. Przewodniczący, stojąc na czele zwołuje sesje zwyczajne i nadzwyczajne, kierując pracami dotyczącymi porządku dziennego, przekazuje Radzie Unii Europejskiej i Komisji Europejskiej uchwalone przez Parlament rezolucje i opinie, reprezentuje Izbę na zewnątrz. Prezydium Parlamentu Europejskiego tworzą: przewodniczący, wiceprzewodniczący (w liczbie kilkunastu osób) oraz kwestorzy zajmujący się sprawami finansowymi i administracyjnymi. Podział miejsc w Prezydium dokonywany jest na podstawie systemu d'Hondta, proporcjonalnie w odniesieniu do frakcji..." - SPOŁECZEŃSTWO I POLITYKA Podstawy nauk politycznych, Redakcja Konstanty A. Wojtaszczyk Wojciech Jakubowski, GŁÓWNA KSIĘGARNIA NAUKOWA IM. B. PRUSA, Warszawa 2003