Mit POPISU ciągle żywy

Szczęśliwe są te narody, które miały wojnę domową i doprowadziły je do końca. Doprowadzić do końca, to znaczy do takiego rozwiązania, które nie będzie zarzewiem przyszłego konfliktu, a stanie się raczej punktem wyjścia do wzrostu i bogactwa. Gdyby w wojnie dwóch róż nie wykrwawiły się rody Lancasterów i Yorków, to nie wytworzyłaby się w brytyjskiej drabinie społecznej pustka, w która weszła klasa średnia i to dzięki niej stworzono podwaliny brytyjskiej zamożności. Trudno jest sobie wyobrazić bogactwo Francji bez Rewolucji 1789 roku. Pewnie gdyby ta rewolucja nie wybuchła, to za rozmontowanie rozpieszczonej Wersalem i zupełnie zbankrutowanej monarchii wzięłyby się monarchie ościenne, co byłoby przede wszystkim fatalnym rozwiązaniem dla wszystkich francuzów. Wreszcie gdyby nie Wojna Secesyjna, to Stany Zjednoczone byłyby dzisiaj zbiorem kilkudziesięciu skonfliktowanych państewek, a nie mocarstwem światowym.

U nas jednak rządzi słowiańska łagodność, która chociażby panom Gadowskiemu i Kłopotowskiemu podpowiada, że najlepszym zakończeniem wojny polsko-polskiej jest obupólny kompromis w postaci powrotu do idei POPISU. Czyli podpisanie takiego traktatu pokojowego, który nie zadawala żadnej ze stron i nie rozwiązuje żadnego z problemów. Oczywiście ma to swoja uzasadnienie w naszej tradycji, która jako przykład kompromisu idealnego wskazuje Konstytucję 3 Maja, tylko że tu ze swoim uporem będę powtarzał, że jest to właśnie najlepszy przykład na fałszywość naszych kompromisów. Stanisław August Poniatowski, który prowadził politykę pod protektoratem rosyjskim chciał w ramach kompromisu pokazać, że już nie jest Królem słuchającym się tylko rad Petersburskich, co doprowadziło nas do przegranej wojny z Rosją, i do tego, że za realizowanie polityki rosyjskiej w Polsce wzięli się idioci polityczni z Konfederacji Targowickiej. Część magnatów chciała pokazać, jaka to ona jest patriotyczna i dba o interesy Państwa, jedynie czego nie chciała to uwolnienia chłopów, a tylko tą drogą mogła Rzeczypospolita wystawić armię zdolną do obrony jej niepodległości.

Jestem ciekaw jak naprzykład panowie Gadowski i Kłopotowski wiedzieliby kompromis między zwolennikami Cara a rewolucjonistami z 1917 roku (nawet z wyłączeniem bolszewików Lenina)? Przecież ten kompromis też pozwalałby zakończyć bratobójczą walkę miedzy Rosjanami i skupić się im na prowadzeniu wojny z Niemcami, bądź sensownym z niej wycofaniu tak aby Rosja mogła znów wejść w falę rozwoju. A mimo to takiego kompromisu nie dało się przeprowadzić, bo Car musiał prowadzić wojnę z Niemcami związany sojuszami, gdyby się z wojny wycofał to raz, że stracił by swój honor (co jest jednak dla monarchii sprawą kluczową) a dwa, to pokój z Niemcami to odpływ z Rosji kapitałów francuskich i angielskich… i w te miejsce weszłyby kapitały niemieckie, czyli de facto Niemcy Rosję zwojowałyby w sposób zupełnie pokojowy. Rewolucjoniści spod znaku Kiereńskiego i mienszewików zaś chcieli pokoju z Niemcami, bo ten miałby dać im spokój do przeprowadzenia reform wewnętrznych, ale totalnie przy tym lekceważyli bolszewików.

Tak samo trudno byłoby mówić o kompromisie pomiędzy Gen. Franco, a hiszpańskimi komunistami, i tylko dzięki temu, że w wojnie zwyciężył Franco, Hiszpania na ponad 70 lat uchroniła się przed postępem w wydaniu Zapaterowskim, a przecież w tej wojnie przelewano z dwóch stron krew hiszpańską…

Mit POPISU musi być mitem szalenie silnym, skoro pojawiają się pomysły aby w ramach wymarzonego kompromisu PiS dostał resorty siłowe, a PO gospodarcze. To ja się może zapytam, kto z tych wybitnych ekonomistów z PO miałby się wziąć za gospodarkę – Rostowski? Szejnfeld? Chlebowski czy Gronkiewicz-Waltz? Jaką polityką nam ci eksperci zafundują: strefa Euro w maju, obniżka podatków w czerwcu przez ich podwyżkę w lipcu? Litości. PO się dostatecznie skompromitowało jako jakikolwiek partner do rządów fachowców, to już prędzej z SLD można byłoby takich ludzi wyłuskać.

Poza tym Panowie redaktorzy na jedną rzecz nie zwrócili uwagę. Po 10 kwietnia wojna polsko-polska odsłoniła swoje oblicze i stało się jasnym, że tak naprawdę nie jest to wojna domowa ale trwający od wieku XV konflikt polsko-rosyjski o to czy Polska ma być krajem niepodległym czy tylko wiecznym protektoratem rosyjskim. Tusk i Platforma Obywatelska świadomie, bądź nieświadomie opowiedzieli się za rolą namiestników zagranicznych w Warszawie. I to tak jakby wyklucza możliwość kompromisu. Bo albo jest niepodległość albo jej nie ma. Donald Tusk miał ostatnią szansę na zawarcie kompromisu i zakończenia wojny Polsko-Polskiej 10 kwietnia gdyby zachował się w tym dniu jak premier Rządu Rzeczypospolitej. Wybrał Izawinitie. Jest to jego wybór, on bierze za niego odpowiedzialność, konsekwencję ponosimy wszyscy, ale my przynajmniej chcemy walczyć z tego konsekwencjami, więc proszę nam nie wciskać żadnego kompromisu.

Kompromis może być tylko jeden. Taki jaki alianci mieli do zaoferowania Niemcom od 1942 roku. Bezwzględna kapitulacja Platformy Obywatelskiej. Bezwzględna. Dostatecznie się postarali aby nie być partnerem do jakichkolwiek rozmów.

http://klopotowski.salon24.pl/...

http://wgadowski.salon24.pl/33...



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Jermar

15-08-2011 [13:24] - Jermar (niezweryfikowany) | Link:

Nie ma POPIS-u, czyli zgniłego kompromisu. Za nami 4 lata permanentnego niszczenia państwa. Po nich może posprzątać tylko ten kto będzie miał pełną władzę. Zdewasowane są: gospodarka, wojsko, media, wymiar sprawiedliwości (polecam ostatni numer "NP"), rolnictwo, system emerytalny, ustawodawstwo, sport, stanowiska w urzędach państwowych i spółkach obsadzone nieudacznymi kolesiami. Wiele do życzenia mają aktualne stosunki z sąsiadami ze wschodu, a o prezydencji w Unii od miesiąca nic się już nie mówi. Nie można do naprawy państwa brać tych, którzy niszczyli. Społeczeństwo musi ich całkowicie wykasować poprzez zmuszenie do kapitulacji, bezwzględnej.