Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Czy Posła Misiło można zastąpić Posłem z Chin lub z Korei?
Wysłane przez Grudeq w 27-01-2017 [20:44]
Poseł Piotr Misiło, tytan intelektu jak na warunki .Nowoczesnej, był uprzejmy dzisiaj skomentować plany Rządu Rzeczypospolitej odnośnie odbudowy Stoczni Szczecińskiej. Plany Prawa i Sprawiedliwości w tym zakresie nazwał „ekonomicznym dyletanctwem i nieznajomością realiów w przemyśle stoczniowym”. Poseł, który w jednym palcu ma filozofię księdza Tischnera w swojej wypowiedzi mówił jeszcze o braku penetracji rynku stoczniowego. Przy okazji pochwalił się swoją znajomością realiów rynku stoczniowego, obwieszczając, że teraz na rynku stoczniowym mamy bessę i ceny statków na rynku są wyjątkowo niskie – co według Posła Misiło prowadzi do wniosku – że zamiast budować prom w Szczecinie, powinniśmy je kupować w Chinach lub Korei. Tak, tak nie w Szczecinie ale w Korei albo w Chinach. I tak mówi Poseł z Pomorza Zachodniego. Poseł ten dochodzi nawet do wniosku, że proponujący budowę statków w Szczecinie Minister Gróbarczyk jest hipokrytą, jeżeli wmawia, że możemy mieć przemysł oparty na Stoczniach. Naszą ambicją narodową – według Pana Posła - może być wspieranie małych firm stoczniowych. Czyli budowa żaglówek – tak; podbój mórz i oceanów – nie. Taki to nowoczesny Poseł!
Myślałem nad tym dyletantem Misiło i doszedłem do wniosku, że oto mamy także bessę na rynku polskich polityków. Idąc logiką zaprezentowaną przez Misiło, czy nie można by zamiast dać zarobić Polskim politykom, zaimportować ich sobie z Chin albo Korei? Nie trudno mi wyobrazić sobie w naszym Sejmie zamiast rozhisteryzowanych i zblazowanych polityków Nowoczesnej małych, ruchliwych i pracowitych Posłów – Chińczyków. Tacy co to w pierwszym roku kadencji nauczą się polskiego, a potem będą już tylko czytać dokumenty, zastanawiać się i tworzy dobre prawo dla Rzeczypospolitej. Przy okazji będą to robić znacznie mniejszym kosztem niż np. Poseł Misiło, no i przede wszystkim nie będą pajacować. Panie Pośle, może tak być?!
Myślałem też nad tym dyletanctwem i popatrzyłem sobie na życiorys Pana Posła. Spodziewałem się tam informacji o tym, że jako syn Aristotelisa Sokratesa Onassisa, w wieku 16 lat dostał w zarządzanie swój pierwszy kontynerowiec, a tuż przed rozpoczęciem studiów na United States Merchant Marine Academy w Kings Point, gdzie nauczył się maksymy: Acta non verba, był już zarządzającym floty tankowców pływających pomiędzy Zatoką Perską a Ameryką. Tudzież, że od młodości mieszkając w Szczecinie marzył o pracy w Stoczni, wówczas jeszcze Warskiego, a na praktyki w liceum chodził do Polskiej Żeglugi Morskiej do Pazimu na placu Hołdu Pruskiego. Prawda znacznie jednak bardziej prozaiczna.
Albowiem doświadczenie Pana Posła Misiło jest tyle imponujące ile dyletanckie, jeżeli chodzi o wiedzę z zakresu rynku stoczniowego. Mamy bowiem konsulting (cokolwiek to znaczy), PR i doradztwo biznesowe (stoczni brak). Mamy Elegantus Limited (brak wiedzy o liczebności floty, tonażu, ilości zatrudnianych marynarzy, ilości agentów rozlokowanych w portach świata). Mamy mającą się ciągnąć przez 8 lat budowę w Szczecinie Hanza Tower (a co to ma wspólnego z tankowcami? – poza tym budowa obecnie ma status - wstrzymana). Mamy pracę w Lewiatanie (ale nie tym przedwojennym). Mamy jakieś spółki medialne (w tym i Wprost) i gdzieś na samym początku Urząd Miasta w Policach – Wydział Promocji. Nie sposób dostrzec niczego, co by czyniło z Posła Misiło fachowca (nie-dyletanta) od spraw morskich.
Może w pracy naukowej Poseł Misiło zapoznał się z zagadnieniami stoczniowymi i morskimi, uprawniającymi go do lekkiego komentowania, co jest dyletanckie a co nie. Poseł się odważnie chwali swoimi pracami licencjackimi: praca z zakresu reformy oświaty; magisterskimi: znów reforma oświaty oraz rola promocji w działalności urzędów gminy; oraz dwoma pracami dyplomowymi, jedna związana z biznesplanem dla nowoczesnej drukarni pełnoformatowej oraz drugą z etyki w polskich mediach, ubogaconej łacińskim (mam nadzieję, że odczytałem poprawnie) wezwaniem ethics mortuus. Wszystko ładnie, bo w tej ostatniej Pan Misiło odwołuje się i do Hegla i do Jana Pawła II, no ale ja jednak nic tam nie widzę o tym, jaka stal jest potrzebna do produkcji statków, kto ją produkuje, ile potrzeba na wybudowanie jednego statku, ile trwa proces projektowania statku, jakie jest dopuszczalne zanurzenie dla statków na Kanał Sueski a jakie na Kanał Panamski, co jaki czas trzeba statek odstawiać na stocznię, jakie są różnice w prędkości statku załadowanego w 80% a statku załadowanego w 40%, ile potrzeba roboczo godzin na budowę statku o wyporności 29.000 ton, a ile na tankowiec o tonażu 98.000 ton, ile czasu zajmuje wyposażenie statku po spuszczeniu go z pochylni, ile statków może być jednocześnie budowanych w warunkach stoczni Szczecińskiej. Proszę to jest tyle pytań… a Pan Poseł Misiło w jednym zdaniu wali, że budowa statków w Szczecinie to dyletanctwo, bo On… nie wybudował jeszcze Hanza Tower i robił PR i restrukturyzację dla GEMTEXT Sp. z o.o. (KRS: 0000215666, obecnie Spółka w upadłości, więc chyba się restrukturyzacja Panu Posłowi nie udała).
Nic jednak te dyletanctwo pana Posła. Najgorszy jest ten brak ambicji, sprytnie maskowany wolą wspierania małych firm stoczniowych, jakie mają działać teraz na terenie Stoczni w Szczecinie. To jest w ogóle też szerszy problem przypadłości naszych stosunków ekonomicznych, w których Rząd ma prowadzić politykę gospodarczą z myślą o najmniejszych, bez wyznaczania jakiś ambitnych strategicznych celów. To się mija z celem, bo tworząc na przykład ordynację podatkową, która ma uwzględniać zarówno interesy małych sklepików mających codzienny utarg, jak i firm, które przychód uzyskują raz na dwa lata, tworzymy de facto nieczytelną ordynację dla tych pierwszych i drugich. Stocznia, która daje zatrudnienie idące w tysiące, która tworzy jednorazowy produkt, sprzedawany w cenach jakich tysiąc małych stoczni nie uzyska przez cały okres swojej działalności, jest takim kołem zamachowym, który da pracę i zatrudnienie setkom małych przedsiębiorstw. Nie dajmy się zwariować, że los małych przedsiębiorstw jest zależny tylko od uwarunkowań prawnych w jakich one działają, ze szczególnym uwzględnieniem zasady jednego okienka. Nic bowiem nie przyjdzie z najlepszych rozwiązań, w tym i okienka, które samo przyjeżdża pod bramy małego przedsiębiorcy, i w którym to okienku jest sympatyczny, pomocny i fachowy urzędnik, jeżeli mały przedsiębiorca nie będzie miał zamówień (pracy) dla swojego przedsięwzięcia. A takie zamówienia, taką pracę dawały i powinny dawać odbudowane stocznie.
Tak Panie Pośle. Trzeba mieć ambicje. Ambicje większe niż Petru na Maderze czy Piotr Misiło Consulting z siedzibą w Ząbkach koło Warszawy. Polska powinna mieć ambicje budowania Statków i to Statków pełnomorskich, skoro nasi ojcowie jeszcze 20 czy 30 lat temu takie statki potrafili budować.
Szkoda także Panie Pośle, że Pana znajomość ekonomii, stosunków ekonomicznych sprowadza się tylko do znajomości pojęcia bessa i hossa. To jest przyczyna, dla której nie rozumie pan dlaczego produkcja statków w Chinach jest tańsza niż w Europie, bo nie myśli pan o przepisach prawa pracy, o dotowaniu produkcji, o dostępności materiałów, o ulepszaniu know-how, o stosowaniu cen dumpingowych. Nie rozmawiał Pan także zapewne z marynarzami, którzy opisaliby Panu jakie było wyposażenie statku schodzącego z pochylni w Szczecinie, a jakie wyposażenie na statku wodowanym w Yangfan. Nie zastanawiał się też Pan pewnie nad tym, co ile trzeba remontować statek wodowany w Polsce, a co ile w Chinach… bo jedyne co Pan wie, to że teraz jest bessa na rynku stoczniowym i statki z Chin są tańsze. A.. wie Pan jeszcze, że Ryszard Petru jest doktorem.
Szkoda także Panie Pośle, że zachęcając do kupna statków w Chinach woli Pan dawać pracę Chińczykom, a nie swoim wyborcom ze Szczecina. To jednak zwalam nie na pana dyletanctwo ekonomiczne i niechęć do zwykłego, nieznającego Hegla i Tischnera, polskiego robotnika, ale na to, że nie zrozumiał Pan jeszcze art. 20 konstytucji o tym, że realizujemy zasady społecznej gospodarki rynkowej, art. 24 mówiącego o ochronie pracy przez władze Państwowe, w szczególności zaś art. 65 ust. 5 Konstytucji, mówiącego: „władze publiczne prowadzą politykę zmierzającą do pełnego, produktywnego zatrudnienia (…)”. Odbudowa miejsca pracy jest zwalczaniem bezrobocia, natomiast budowanie miejsc pracy w Chinach nie jest polską normą konstytucyjną i nakazem dla władz publicznych. Następnym razem, gdy zajmie się Pan pouczaniem innych o ekonomicznym dyletanctwie, niech sobie Pan z angielskiego rzeknie „Know Your limits”, bo inaczej na Pana miejsce przyjdzie mały, sprytny chiński Poseł.
http://biznes.interia.pl/firma...
http://www.misilo.pl/doswiadcz...
Komentarze
28-01-2017 [18:17] - krowa | Link: Gratuluję. Wpis o klasę
Gratuluję. Wpis o klasę lepszy od większości artykułów z pierwszych stron znaczących portali. Szkoda, że Pana tam nie ma. Widać prawdziwe, szczere wkurzenie.