Tumult toruński i tumult londyński

Zawsze gdy ktoś z zachwytem opowiada mi o wielokulturowości jaka to jest, czy może bardziej adekwatnie: była, na zachodzie naszego kontynentu albo o tym, jakie to nasze czasy są wyjątkowe bo teraz każdy zna języki obce i można podróżować dowoli po całym świecie, to staram się zaprosić takiego człowieka na spacer po dowolnym Polskim mieście. Proszę go aby wyobraził sobie chociażby tablicę odjazdów na miejscowym dworcu kolejowym jak wyglądała ona sto lat temu. Przecież z moich rodzinnych Kielc na tej samej taryfie kolejowej można było dojechać do Władywostoku albo Port Artur. Z Poznania łatwiej było dojechać do Munchen niż do Warszawy. A z Krakowa bez konieczności przekraczania granicy można było pojechać na urlop do Dubrovnika. To oczywiście wymagało znajomości nie tylko języka polskiego, ale oczywiście języków zaborczych. Francuski zawsze był w Polsce w poważaniu. A jeśli chodzi o znajomość angielskiego, to nie rozgłoszenie jego nauczenia się przez Wokulskiego było w pewnym momencie dla niego bardzo korzystnym.

Spacer po jakimkolwiek polskim mieście. Katolicka katedra, ale zaraz obok kościół ewangelicki, bądź luterański, albo augsburski… potem obowiązkowo synagoga albo bożnica, a im bardziej na wschód, tym częściej nam się zjawiają cerkwie greckokatolickie albo prawosławne. Spacer po jakimkolwiek starym cmentarzu polskim. Oczywiście, że dominują nasze polskie nazwiska. Wiadomym jest, że muszą być nazwiska związane z którymś z państw zaborczych – Prusami, Rosją czy Austrią, chociaż ta ostatnia daje nam już rozrzut nazwisk od austriackich (niemieckich) przez węgierskie, czeskie, włoskie do słoweńskich. Problemu jednak nie będzie z wytropieniem nazwisk francuskich, holenderskich, szwedzkich, nawet angielskich. Tak więc to co niby jest tylko przywilejem naszych czasów i co jest nazywane multi-kulti, tak naprawdę jest kolejnym wcieleniem tego co zawsze nierozłączne było z dziejami ludzkimi.

Fazy tolerancji przekładały się z fazami nietolerancji. Przekładały się nie tylko czasowo, ale także geograficznie. Bo weźmy taki wiek XVI. W Niemczech co rusz wojny religijne pomiędzy katolikami i protestantami. I trzeba uczciwie przyznać, że stroną zdecydowanie bardziej agresywną byli protestanci – nie ufnych w te słowa odsyłam do pism Lutra czy Kalwina – tu też nie ma się czemu dziwić, jeżeli było się religią nową, to trzeba było być stroną ofensywną, agresywną. (Nielicznym przypadkiem defensywnego zdobywania wyznawców przez nową religię było chrześcijaństwo w starożytności) W sąsiedniej Rzeczypospolitej zaś.. pokłócić się o kobietę – owszem, o gruszę na miedzy – jak najbardziej, o politykę – zawsze i wszędzie.. ale żeby skakać sobie do gardeł z tego powodu, że w niedzielę jeden idzie do kościoła a drugi do zboru czy cerkwi.. no nie do pomyślenia.

Przyczyny takiego podejścia upatrywałbym nie w jakimś wielkim przełomie intelektualnym wśród naszych przodków, naszym jakimś odwiecznym umiłowaniu spokoju i równości. Wszak ci sami Polacy dwieście lat wcześniej dość sprawnie pomogli w Krakowie przy tłumieniu buntu wójta Albrechta. Rzecz rozchodziła się w bogactwie Rzeczypospolitej i okresie pokoju, jaki osiągnęliśmy dzięki wysokim cenom na nasze zboże, eliminacji konkurencji, która rzuciła się w wiry wojenne oraz spadkowi znaczenia naszych sąsiadów – Niemcy porozbijane na księstwa. Habsburgowie zajęcie Włochami i Nowym Światem. Turcja głównie wojująca z Węgrami. Moskwa dopiero rozpoczynająca okres jednoczenia Rusi.

Bogactwo to jednak tylko jedna przyczyna. Najważniejszą przyczyną było to, że w Rzeczypospolitej bezapelacyjnie triumfował Kościół Katolicki. Był on silny swoim bogactwem i koneksjami politycznymi i talentami politycznymi – Kardynał Fryderyk Jagiellończyk czy Zbigniew Oleśnicki. Ci książęta kościoła potrafili politykę kościoła połączyć z polityką państwa z obustronną korzyścią. Wiedzieli, że korzystne będzie dla Rzeczypospolitej przyjęcie nowych obywateli, których wyganiały z Europy zachodniej wojny religijne. Ponadto i tak Kościół Katolicki nie tracił nic na koncesjach tolerancyjnych wobec innych religii bo Prymas Polski przy wprowadzeniu systemu wolnej elekcji dostał stanowisko Interrexa, ponadto to duchowni katoliccy wchodzili do Senatu.

Dla każdej tolerancja niezbędna jest podstawa. Podstawa, którą trzeba przyjąć bez wnikania w jej logiczny rozbiór. Wszak wszystko może być niepewne, skąd np. wiemy, że północ jest na północy, a nie na południu? Jednak tak kiedyś przyjęto i dla bezpieczeństwa nawigacji i lądowej i morskiej i powietrznej, nikt przy zdrowych zmysłach tego nie będzie kwestionował. To jest tak jak z tym drzewem w Raju, z którego nie można kosztować owoców. Nie można, bo nie. Koniec tolerancji niechybnie wiąże się zawsze z pytaniem, dlaczego mamy taką podstawę tolerancji? Dlaczego musimy szanować religię katolicką, a nie możemy tego zorganizować inaczej? Ano dlatego, że to właśnie rządy władców katolickich dawały Rzeczypospolitej tolerancję. Póki było bogactwo. Póki był pokój. Póki nikt nie kwestionował tego, że Rzeczypospolita jest monarchią katolicką, i że Król Polski musi być katolikiem systemu tolerancji nikt nie kwestionował. Nikt nie zadawał pytań, a dlaczego wy uważacie się za tolerancyjnych, skoro Król u was musi być katolikiem? Nie zadawał, bo wiedział, że to jest droga ku końcowi tolerancji.

Uważa się za kres tolerancji w Polsce uchwałę sejmową z 1658 roku o wygnaniu Arian. Tu jednak nie tyle poszło o to, że nagle Polakom przestali się podobać ludzie o innym wyznaniu, ale o to, że Arianie dość przychylnie obnosili się do wojsk szwedzkich w czasie potopu, a zawsze bardzo nieprzychylnie obnosili się do obowiązku służby wojskowej. Pal licho z taką postawą w okresie pokoju, ale połowa wieku XVII to czas w którym na każdej granicy Rzeczypospolitej czyhał wróg – Moskwa, Szwecja, Turek, Tatar, Kozak.. i w takim momencie utrzymywanie znacznej i znaczącej grupy pacyfistycznej byłoby dla koniecznego wysiłku zbrojnego demoralizujące. Podstawa tolerancji musiała zostać przesunięta, a i tak przesunięto ją możliwie delikatnie, dając trzy lata arianom na decyzję albo o przejściu na inną religię albo o emigracji.

Wypada jednak przypomnieć inne zdarzenie, które bardziej może wyjaśnić nam przyczyny końca tolerancji w Rzeczypospolitej. Chodzi tu o zdecydowanie pomijany w naszej historii Tumult Toruński z roku 1724. Jak zwykle wszystko rozpoczęło się od drobnej rzeczy. Toruńscy uczniowie protestanccy nie oddali szacunku procesji katolickiej. Może mieli słabszy dzień. Może prywatnie nie lubili osoby, która do okazania szacunku ich namawiała. Może faktycznie gdzieś w swej młodzieńczej niepokorności stwierdzili, że pokażą coś? Znów ta decyzja chwili, która mogła zmienić historię. Wystarczyło tylko przyklęknąć.. wystarczyło tylko zignorować. W każdym bądź razie przez dwa dni w Toruniu ścierali się między sobą protestanci z katolikami. Do akcji musiało wejść wojsko królewskie, a wraz z nimi wielka polityka.

Nasz ówczesny miłościwy Król August Sas, zapewne po złych doświadczeniach z lojalnością własnej szlachty w czasie wojny północnej postanowił zdobyć jej przychylność surowo karząc protestantów. Widocznie jego piarowcy uznali, że nie tylko łamaniem podków zdobywa się sympatię braci szlacheckiej, ale również odważnymi decyzjami politycznymi. Cóż zapewne dla tych, którym imponowało łamanie podków, odważną decyzją polityczną było ścięcie 10 protestantów, chociaż już konsekwencji tego zarówno oni jak i królewscy doradcy nie potrafili przewidzieć.

Za wielką polską polityką przyszła jeszcze większa polityka europejska, w znaczeniu prusko-rosyjska polityka. Polityka Rosji w tym czasie jak i dziś pełną ręką korzystała z dobrodziejstwa polityki hipokryzji, której granice były wyznaczane granicami państwa. Jeśli więc w Rosji ścinano bezwzględnie każdego kto chciał odejść od prawosławia jako religii panującej, to co innego głoszono już za granicą Rosji, którą bardzo niepokoiło to, że jej sąsiad Rzeczypospolita Polska nie szanuje własnych praw, własnej reputacji i dopuszcza się do łamania swobody wyznań. Na to dwory w Petersburgu i Berlinie pozwolić nie mogły. Przygotowały nawet plany interwencji, którą ostatecznie odłożono.. w czasie i nazwano później rozbiorami. Jednak tolerancja w Polsce o tyle miała się po Tumulcie Toruńskim ku końcowi, iż przestała wychodzić z Polskiej woli i Polskiej siły, a zaczynała być, gdy jej gwarantkami stały się Rosja i Prusy narzędziem ingerencji tych państw w sprawy Polskie.

Właśnie każdy u nas pisze o wspaniałości naszej tolerancji, ale nikt nie pisze o przyczynach jej końca. Degeneracji gospodarczej i ekonomicznej Rzeczypospolitej w skutek wojen XVII wieku. I tego, że tolerancja ta stała się w wieku XVIII dogodnym mechanizmem ingerowania państw obcych w wewnętrzne sprawy Polski, że wspomnimy tu Konfederację Toruńską i Radomską z roku 1767.

- - - -
Obserwując dzisiejszą Anglię. Nakładając na to nasze doświadczenie historyczne. Póki był pokój, póki było bogactwo Anglii, póki nikt nie kwestionował podstawy tolerancji, którą Wielkiej Brytanii nie dały ludu kolonialne, ale sami Brytyjczycy ze swojego dorobku, swojej kultury, tradycji, prawa i siły.. tolerancja mogła sobie znakomicie funkcjonować. Kiedy zaś zabrano się za demontaż tych podstaw.. to się to musi skończyć tak jak się skończy. A jak? Niestety na przyszłość historia nigdy nie zna prawidłowej odpowiedzi. Pożyjemy, zobaczymy.

 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość

12-08-2011 [00:24] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

Bardzo ciekawie napisane. Oczywisie temat ogromny i ujęte jest to z wysokiej perspektywy no i mozna polemizowac.