Prezydent Szczurek dba o swój wizerunek i to tak skutecznie, że wygrywa wybory prezydenckie w Gdyni nie tyle w cuglach, co wręcz z palcem w nosie. I z tego ciągłego wygrywania opuścił go wierny towarzysz, nazywający się „instynkt samozachowawczy”:
w ramach przygotowywania gruntu pod zaliczenie kolejnej kadencji, zaprosił do Gdyni piękny żaglowiec, ale jego pijarowcy nie wzięli pod uwagę drobnego faktu, że żaglowce same nie pływają i potrzebują do tego pływania marynarzy.
A marynarze na całym świecie mają to do siebie, że zachowują się w portach tak samo:
po długim rejsie w najlepszym razie klepią kobiety po pupach.
Nie wziął też pod uwagę faktu, że w tym samym czasie na plaży w Gdyni bawić się będzie kilkuset kiboli Ruchu Chorzów. A kibole na całym świecie bawią się tak samo:
spuszczając łomot osobom postronnym, które ich ,przepraszam wk…denerwują.
Skończyło się, jak skończyć musiało, ale media + jeden dziwny pan zaliczyli pełen odlot:
- media rządowe wyją, że rasiści napadli na meksykańskich gości,
- media antyrządowe ryczą, że chorzowscy kibole stanęli w obronie czci niewieściej,
- jakiś pan grozi kibolom już nie resocjalizacją, ale socjalizacją i to przymusową.
Od razu dodam, że nie taktowałbym tych gróźb poważnie, bo pamiętam tego pana, jak włóczył się po Warszawie w tiubietiejce na głowie, a w jego oczach była błogość przypominająca dokładnie wyraz oczu posiadaczy takich czapeczek widywanych na filmach robionych w różnych dziwnych miejscach na Wschodzie.
Może mu się zresztą z kastracją pomyliło, ale to zarezerwowane dla pedofilów, a kopyrajt należy do kogoś zupełnie innego.
Ja osobiście nie wierzę, że gwiżdżącym, wyjącym i ryczącym podczas grania na finale Pucharu Polski Mazurka Dąbrowskiego chorzowskim kibolom* przeszkadzało to, że Meksykanin klepnął po pupie polską kobietę. Gdyby to była Niemka – oooo… to co innego, ale polska pupa nie jest dla nich warta nawet kawałka tyłka niemieckiego.
Wiem, że to dla każdego zdrowego mężczyzny brzmi nieprawdopodobnie, ale tak jest:
oni, ci kibole z Chorzowa, wolą wszystko, co niemieckie, tyłki też.
W Gdyni trafił swój na swego – bejsbole z Chorzowa na nożowników z Meksyku.
I wyszło na remis ze wskazaniem.
A policja?
No nie żartujmy: ona się specjalizuje w wyłapywaniu pieszych przechodzących przez torowiska tramwajowe pomiędzy jedną wysepką a drugą na czerwonym świetle.
---------------------------
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5345
1. Drużyna, której „kibice” gwiżdżą w czasie grania hymnu państwowego, w normalnym kraju jest przez związek piłkarski wyrzucana nie tylko z ligi, ale ze związku.
2. Czynienie z jawnie antypolskiej łobuzerii bohaterów jest chore.
3. Uwaga o Warszawie jest nie tylko złośliwa, ale i bezsensowna: kilkakroć pisałem, że od zawsze jestem kibicem Górnika Zabrze.
nie mam z czym dyskutować, bo z frustracjami i kompleksami się nie dyskutuje.
Jedna uwaga: "kibice polskiego klubu Ruchu" którzy znieważają polski hymn dla mnie nie są ani kibicami, ani Polakami.
Nie pogadamy:
cała piłkarska Polska widziała (i słyszała) barbarzyńskie zachowanie kiboli Ruchu podczas ostatniego finału Pucharu Polski i udawanie, że nie miało to miejsca jest dziecinne.
A wmawianie mi jakiejś "nienawiści" - żałosne.
pisze Pan zwyczajną nieprawdę: o haniebnym, znieważającym polski hymn zachowaniu kiboli Ruchu Chorzów napisałem w komentowanym przez Pana tekście. Dokładnie w 11 akapicie.
Proszę więcej u mnie nie komentować, a będzie mi miło, jeśli Pan oszczędzi sobie też czytania moich tekstów.