Niech media będą neutralne. Niech nie "edukują" społeczeństw

Państwo jest neutralne światopoglądowo, gdy nie próbuje zmieniać światopoglądu i zachowań obywateli. Gdy ruguje Krzyże z przestrzeni wspólnej, gdy wyrzuca religijność z życia publicznego i wartości wiary z prawodawstwa, gdy wmawia obywatelom, co mają myśleć i jak się zachowywać wobec nienaturalnych skłonności, innych narodowości, grup społecznych, to nie jest neutralne. Jeśli do egzekwowania powyższych zmienia prawo, używa aparatu sprawiedliwości i przymusu, to nie jest neutralne, tylko realizuje nienaturalną, zaplanowaną inżynierię społeczną, podyktowaną określoną ideologią pozbawioną atrybutu tolerancji. Ustawodawca nie jest elementem państwa - wykonawcy, tylko organem przedstawicielskim obywateli - czynnika stanowiącego. Ustawodawca powinien być emanacją światopoglądu obywateli. Powinien dbać, aby neutralnie i przeźroczyście przekładać ten światopogląd na struktury wykonawcze państwa, aby służyło obywatelom zgodnie z ich zapatrywaniem na świat. To dotyczy również mediów narodowych. Więc jeśli komuś przeszkadza pogląd, iż powinni w nich pracować ludzie, którzy wierzą w Boga, szanują Kościół, są prorodzinni i patriotyczni, bo tak myśli i czuje większość obywateli RP, to rozumiem, że to jest dla nich nienormalne? Że państwo nie ma być neutralne, tylko realizować jakąś inżynierię światopoglądową. Czy normalna byłą sytuacja, w której społeczeństwo jest przywiązane do chrześcijaństwa, patriotyczne i prorodzinne, kocha historię, a w mediach publicznych pracują w ogromnej większości ludzie, którzy nienawidzą Kościoła, są wojującymi ateistami, są antyrodzinni, antypatriotyczni i drwią z kanonów polskiej tożsamości?