Widmo głodu nad kanibalami

Od dłuższego czasu moja mama łapie się za głowę i z właściwą dla jej wieku i wychowania dezaprobatą komentuje sytuację w Polsce, w Europie czy na świecie. Konkretyzując (od końca): islamscy mordercy, islamscy imigranci, "wściekła" opozycja. Mówi: O, Boże Kochany, co to się dzieje? Co ta opozycja wyprawia? Jak tak można? A jak długo oni tak będą szczekać...? Do czego to dojdzie? Dla kobiety pamiętającej drugą wojnę światową i cały PRL, to, co mamy dzisiaj jest przerażające i budzi najgorsze i wspomnienia, i skojarzenia i prognozy na przyszłość. Opozycja dąży do wojny. Oni chcą wojny domowej. Oni gotowi są  mordować: "zapijać" na śmierć, zatańcowywać, wieszać w samobójczych samoatakach itd... Cóż, może i są (mam jakieś wewnętrzne przekonanie, że większość z nich zrobiła by krzywdę fizyczną osobiście gdyby nie dwie rzeczy: utrata wizerunku i/lub groźba więzienia - po ich reakcjach na Smoleńsk, nie zmienię zdania), ale jakoś nie bardzo poruszają mnie ich poszczekiwania, wiece, marsze, pielgrzymki do serca europeizmu, jako nowej ich religii (czymś komunizm w końcu trzeba zastąpić a islamizm nie chwyci, nie, nie... nie w Polsce, jeszcze nie) czy ich bezwstydne prostytuowanie się na brukselskich salonach. No, wybaczcie, ale naprawdę nic nie jest w stanie mnie już zaskoczyć czy przestraszyć, jeśli idzie o tych ludojadów.

A tak, ludojadów. Wnerwiają mnie dokumentnie (przepraszam za słownictwo), to fakt, ale nie spodziewam się nic dobrego ze strony ludzi, którzy pożerają innych: oczerniają, wyśmiewają, posądzają i odsądzają - wystawiają na żer osobiście wykreowanej wobec nich nienawiści. I żeby tego im było mało, skaczą po trupach. Poza tym, winni są śmierci fizycznej setek osób - cała opozycja parlamentarna i pozaparlamentarna. I mówię to z pełna odpowiedzialnością a swój sąd opieram na analogii z czasem zbrodniczego PRL-u, za który jest odpowiedzialny każdy, kto go współbudował świadomym i dobrowolnym a do tego zdeterminowanym wysiłkiem, z pogwałceniem lub przynajmniej pominięciem wolności i godności innego człowieka. A  wiemy, że wówczas nie dało się uszanować wolności i godności innego (każdego napotkanego na drodze rozwoju socjalizmu) człowieka i jednocześnie wpychać komunizmu do jego serca, życia itd. Każdy, kto podjął się świadomie i dobrowolnie budowy ojczyzny na socjalistyczną modłę, winien jest kaźni i śmierci wielu. Wielu, jak Danka Siedzikówna, Pilecki,Fieldorf..., grupowo górnicy z "Wójka" i stoczniowcy, Przemyk, Zych, Popiełuszko, Suchowolec, Niedzielak...,znamy, ale iluż jest cichych wolno konających męczenników, którym dzień dnia podrzynali gardła bez mrugnięcia okiem? Ilu jest takich, co jednego dnia odwiedzali komisariat a następnego nagle umierali w domu od urazów? Ilu takich, co znaleziono w rowie zakatowanych przez "nieznanych sprawców" z "nieznanych przyczyn"? ...

Każdy, kto brał udział w budowaniu tego systemu - nie ważne czy udając budowanie chciał np. siać dywersję, chciał wpływać na główny nurt w celu jego zawrócenia (ot, takie wałęsowe kijem niby zawracanie Wisły); jest odpowiedzialny za śmierć tysięcy ludzi. Tak, jest odpowiedzialny. Jest. 

Nie jest łatwo postawić się oprawcom. Tak, jak nie jest dziś łatwo postawić się tym wszystkim krwiopijcom z korporacji i nowobogackich folwarków, którzy oferują za grosze czarny kawałek chleba bez pakietu socjalnego, nadziei i perspektyw - na czarno ewentualnie rarytas na śmieciówce, albo, o alleluja, na katorżniczym niewolniczym kontrakcie. Tych dziś wyspowiadał papież Franciszek, mówiąc, ze popełniają ciężki grzech - grzech śmiertelny równy morderstwu. Tym bardziej takie kwalifikacje moralne można dopasowac do tych, którzy z tchórzostwa a jeszcze bardziej z konformizmu i chciwości, godzili się na udział w procederze łupienia milionów, niewolenia milionów, inwigilowania milionów - mordowania milionów. Bo komunizm w Polsce zamordował po drodze miliony, setki milionów ludzi, którzy skonali w niewoli z choroby czy nawet śmiercią naturalną, ale wcześniej obumarli wewnętrznie, żyjąc w permanentnym strachu, bez nadziei, wegetując, w rozpaczy, smutku, stłumionym wewnętrznym gniewie i buncie. Każdy kto doniósł komunistom winien jest jakiejś śmierci - fizycznej, moralnej, duchowej, społecznej, rodzinnej, zawodowej... Jest mordercą. I żeby nie było, że jestem bez grzechu, bo łapczywie rzucam kamieniami: Pamiętajmy, że łotr konający u boku Chrystusa jest pierwszym świętym Kościoła, bo się nawrócił. 

Wracając do współczesnej opozycji; nawróconych brak. Towarzystwo wzajemnej adoracji z PO i Nowoczesnej, a więc "Duże Misie od Większych Misiów" i "Małe Misie od Olbrzymich Misiów" (jak św. Jan od Krzyża); one wspólnie tworzyło klimat i warunki do tego, by we współczesnej Polsce zginęło setki ludzi. Ja rozumiem, że przed Smoleńskiem ktoś mógł mieć jeszcze jakąś pomroczność jasną, znaczy, że tak go oślepiło Słońce Peru jarzące się mądrością Petru, iż nie dowidział i tak był ogłuszony bzykiem czy bąkiem profesora Niesiołowskiego, że nie dosłyszał. Jednak 10 kwietnia 2010 roku każdy uczciwy człowiek przeżył traumę, tym bardziej ogłuszony i oślepiony ale uczciwy człowiek.  Od tego momentu wszystkie kolejno następujące po sobie zdarzenia, w których ginęli ludzie jedynie obciążają sumienia ludzi "trzymających władzę". Bo tylko imbecyl nie podejrzewał, że ten koszmarny ciąg przypadkiem nie jest. To w sporej mierze dotyczy również wyborców tych, którzy swoimi nazwiskami firmowali opcję odpowiedzialną za kreowanie rzeczywistości; także tych, którzy dziś chadzają na różnej maści wiece brodaczy, alimenciarzy, niewyżytych i  zakompleksionych feministek (daruję sobie argumentacje jako oczywiste a kto nie rozumie mogę wyjaśnić poniżej). 

Kiedy więc moja mama, która pamięta i wojnę i komunę, strach jednego i drugiego, "bandy" i stan wojenny, zbrodnię na Suchowolcu i zbrodnię smoleńską... i pyta, czy ta Kopacz nie ma wstydu, czy ten Niesiołowski nie ma rozumu, czy ten Schetyna nie ma sumienia, czy ten Sikorski nie ma honoru...; odpowiadam na jej chyba retoryczne pytania: nie mają. I kiedy pyta, co to będzie i jak długo jeszcze, mówię: do końca. Dziś nie wtłoczą do jednego samolotu całej elity - nie mają dość władzy. To, że czołgają się z wypiętymi zadkami poprzez poczekalnie tzw. Europy, świadczy o ich bezradności tu, na miejscu. O tym, że ich protektorka jest zbyt słaba, by wytoczyć najcięższe działa, by przypierać do muru, świadczy to, iż jeszcze tego nie zrobiła. Cały ten cyrk jest więc szansą na zyskanie kilku minut czasu antenowego tzw. opozycji. Tyle dziś jest w stanie dać im pani Merkel. Co nie znaczy, że im nie zależy na zawłaszczeniu Trybunału Konstytucyjnego, na odebraniu PiSowi władzy. Bez przesady, Arabski wie najlepiej, że stawka jest większa niż życie. Jeszcze lepiej rozumie to Piskorski. A drży obserwujący to w podmuchach chłodnego wiatru znad Atlantyku, Donald Tusk. 

Na dzień dzisiejszy jest to jednak walka o uwagę opinii publicznej. Bo tylko ta może uchronić ich przed przysłowiowym pierdlem, bo więzienie to zbyt ekskluzywne miejsce dla kryminalistów politycznych. Dziś nikt w telewizorze nie pokaże całej tyrady poseł Pichowicz a jednocześnie nie przemilczy zabawnych i całkowicie, w żałosny sposób kompromitujących jej mentora. Ulica i megafony to też jedyny sposób na wbijanie ludziom do głowy hasła: jest jeszcze coś takiego jak sld! SLD, przepraszam, to z racji, iż ich hasła są jak po mocnej chemii. I oni wiedzą, że to wszystko nieuchronnie zbliża się ku końcowi. Cały ten cyrk można ciągnąć jedynie do końca roku a kiedy zmieni się przewodniczący TK, trzeba będzie - po krótkich przepychankach w sprawie jego następcy - znaleźć inne paliwo, bo inaczej machina stanie. A wówczas PiS dostanie wszystko. Oni zaś dostaną ...za wszystko.

A szantażystka z UE? No, ta, która chce nas siłą zmusić do obsadzenia w roli prezydenta  niejakiego Rzeplinskiego i do przywrócenia monopolu nie tylko w kwestii hegemonii politycznej PO i administracyjnej PSL, ale głównie w kwestii hegemonii niemieckiej bankowości i rynku medialnego oraz energetyki rosyjskiej i bratniej współpracy na linii Berlin-Warszawa-Moskwa w "Warszawie bez Warszawy".  No, ta szantażystka, na mój gust - zaszantażowana, musi robić co robi i robić to będzie. Nie ważne czy to istotne czy nie. Sam fakt, że ma jeszcze czelność świadczy  tym, że: myli się poseł PO oburzając się na porównywanie UE do nazistowskich Niemiec i to podwójnie, bo UE to hegemonia niemieckiej polityki i dwa - Niemcy to państwo nazistów próbujących zawłaszczyć sobie suwerenność wszystkich krajów Europy. Polska nie jest ani jedyna ani pierwsza. I szczęściem nie od nas się zaczęło a ci od których się zaczęło chyba nie biorą nam za złe, że wówczas nie staliśmy po ich stronie, bo od tego czy teraz oni staną po naszej zdaje się sporo zależeć.

Moją mamę oburzają słowa opozycji: chamskie, bez umiaru, bez wstydu, bez logiki i konsekwencji poświadczającej prawdę. Ludzie wychowani przez przedwojennych rodziców, na dworskiej tradycji szacunku dla Ojczyzny i Boga, nie mogą pojąć, że są ludzie przypominający zwyczajny motłoch a przecież siedzący wysoko na świeczniku hierarchii społecznej. Nie do pomyślenia jest, że publicznie i to wielokrotnie pokazuje się ktoś, kto zhańbił się przynależnością do grona morderców odpowiedzialnych za śmierć elit społeczeństwa przedwojennego czy elity Polski pierwszej dekady trzeciego tysiąclecia, śmierć przedsiębiorców-bankrutów, frankowiczów, politycznych samobójców, politycznych ofiar... Mordercy nie mają wstydu tak samo, jak nie mają skrupułów, co w zasadzie jest tu tożsame. Kłamstwo dla tego motłochu jest radosną pieśnią tzw. awangardy, która w podobny bezwstydny sposób okłamuje swoją publiczność nazywając zwyczajne ekskrementy wysoka sztuką. A przecież cała ta kulturowa i polityczna awangarda doprowadziła już dawno do sytuacji, w której sztuką jest umieć powiedzieć prawdę, bo kłamstwo stało się zbyt powszednie, by mogło jeszcze kogoś ku czemuś porwać. Już nie porywa sztuczny penis, od którego się zaczęło oswajanie z zasadami sztuki awangardowej w polityce. 

I w tym upatruję sukces PiS-u. Nie, że nie wysadzili Tuska, Schetyny, Arabskiego, Grasia, Kopacz i reszty... w powietrze rękami ruskich czy inszych terrorystów , kiedy podróżowali na wszelkiej maści szczyty po zaszczyty. Nie w tym, że mają w swoich kronikach nazwiska licznych ofiar-członków i sympatyków. W pewnym momencie codzienność kłamstwa znużyła swoją jałowością. No bo i jak długo można oglądać babę obierającą w Zachęcie kartofle? Miała swoje pięć minut i wystarczy. 

Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek nie potrzebuje używać. Człowiek niby potrzebuje zwykłej świadomości tego, że gdyby chciał używać, mógłby. Najwyraźniej jednak ten ktoś mocno się pomylił bo okazało się, iż Polakom życie w przeświadczeniu, że gdyby chcieli, mogą sobie używać (życia) na zielonej wyspie, nie wystarcza (do życia). Ten  ktoś wymyślił, że można żyć kłamstwem i to większą pełnią szczęścia. Otóż nie można. Nawet jeśli zamiłowanie do zmian, nowinek i kryjącej się pod nimi awangardy ( w sensie wręcz szokującej odmienności) pozwala na chwilową zabawę i eksperymenty (jakże kosztowne), realia i zdrowy rozsadek wsparte zwyczajnymi potrzebami codziennego życia, wymagają na człowieku powrót do twardej rzeczywistości opartej na prawdzie. Tylko to daje bezpieczeństwo, stabilność. A te są podstawowymi potrzebami każdego człowieka, najbardziej pierwotnymi.

Zatem polityczna awangarda, o której przywództwo niemal biją się Schetyna, Petru i Nowacka (skądinąd znamienne, że akurat tym środowiskom do siebie najbliżej i tak im ze sobą po drodze...) nie jest w stanie porwać nowej publiczności. Trwa przy niej stały elektorat a jego liczebność dyktowana jest oprócz partyjnej dyscypliny, owym trwaniu "razem",  pomimo że jednak "oddzielnie". 
Owe razem również nie jest spontanicznym i naturalnym odruchem w imię idei. To "razem" te środowiska odpowiedzialnych za morze zła jest koniecznością, jest ich szansą na utrzymaniu kłamstwa - parawanu, za którym chowają się przed wyrokiem opinii publicznej i nie tylko. "Razem" wymusiło odpałowanie telewizji publicznej - szczekaczki propagandowej. A to utrzymało "razem" na ulicy i alimenciarza i feministki, i lewicę i Po i Nowoczesną i PSL. 

Jeśli szantażystka z UE postanowi wziąć za gardło Polskę, może wcale nie być tak tragicznie, jak by się zdawało. Oto, nadarzy się okazja, by opozycja mogła wykazać się inwencją twórczą w kreowaniu alternatywnej rzeczywistości. Bo trzeba będzie po raz kolejny, tylko skuteczniej, wbić Polakom do głów, że to nie oni najęli szantażystów i się u szantażystów. Szantażyści... cóż nam zrobią? Kary? A te czym mają skutkować, skoro nasz rząd nie ustąpi (bo nie ustąpi)? Polexit? No, to się dopiero posypie. Na pewno nie będziemy ostatni. W kolejce stoi kilka krajów z wahającymi się nastrojami i procedurami referendalnymi w tej sprawie. 

Perspektywa są więc takie: albo dać zdechnąć powoli z głodu (no, bez przesady, raczej chodzi o jakieś subtelne odchudzanie, bo zapasy mają spore) polski przystawko na usługach albo piłować Polskę i zmusić ją do podjęcia decyzji o opuszczeniu UE. Polskim tropem jednak rzeczywiście mogłyby pójść inne społeczeństwa innych europejskich krajów i całą unię diabli by wzięli. No, może jedynie Islamiści. Taka Europa zarówno dla nich jak i dla Rosji byłaby zarówno łatwym kąskiem jak i łatwym partnerem. Jeśli w ogóle o partnerstwo tu chodzi.... 
Chyba że na tym polega plan Putina - najbogatszego obywatela bankrutującej Rosji. I taka jest rola szantażystów, by zrobić tę...łaskę Putinowi. Bo ten ma psy a są tacy, co to boją się psów wszelkiej maści, ale tych radzieckich w szczególności.

Zatem, świadomie czy nie politycy struktur europejskich zmierzają właśnie w tym kierunku. Nawet jeśli blefują. A to oznacza, ze mamy do czynienia z dwojakim rodzajem społeczno-politycznych i gospodarczych kanibali: zdrajców lub idiotów niepożytecznych  nawet dla siebie samych w ostatecznym rozrachunku. Ci więc, którzy walczą z rugowaniem wpływów polskich kanibali (ludojadów) z naszej polityki wszelkie KOD-y i inne również zagraniczne szkody) sami siebie skazują na głód, bo wkrótce w całej Europie nie będzie i dla nich miejsca. Sami staną się mięsem do przeżucia dla innych. Niezależnie od tego czy ci interesują się baranami, kozami czy wszystkim, co się rusza. Nasi kanibale jeszcze mogą lokować swoje nadzieje w Zachodzie, snuć wizje życia w tamtejszym świecie. Gdzie jednak pójdzie ów Zachód? 

Zachód.... Zachód jest iluzją. Kierunkiem świata. Znika w odmętach absurdu jak Atlantyda. Wkrótce będzie jak mityczna opowieść, wspomnienie o raju utraconym. Raj wprawdzie stoi otworem, ale nie ma w nim ludzi. Ci, których tam napotykamy są wędrowcami, zagubionymi egzemplarzami niedojedzonych resztek człowieka. Reszta...

Orwell chyba wędrował w czasie. Musiał, no musiał to widzieć, bo jak by na pisał tak wiarygodne powieści, tak adekwatne do naszej - od kilku dziesięcioleci, rzeczywistość. No, jak?

 Już lekko wyposzczone, wystraszone widmem głodu kanalie wyhodowane na krwi i pocie milionów ludzi zbyt poczciwych, by umieć stać się im równymi w pogardzie i podłości, kąsają, szarpią, szczekają, warczą i wyją jak psy na łańcuchu przygotowywane do walki na śmierć i życie. Walki nie będzie. One to wiedzą. Próbują znaleźć sobie nowego właściciela, opiekuna i żywiciela lub pokazać staremu, że jeszcze są zwarte i gotowe, jeszcze do czegoś się jednak nadadzą. Bezpańskie, skazane są na te śmietniki, których obawiał się jeden komuszych generałów lub na więzienie i ostracyzm, który jest doświadczeniem kilku już prominentów byłej władzy. To ujadanie w zasadzie nie ma na celu odzyskania przyczółków w kraju. Na to nie ma realnych szans (bez perspektywy kolejnego rozlewu krwi). To próba znalezienia nowego pana lub obłaskawienia starego, który sam nie przędzie najlepiej a więc wszystkich nie wyżywi. Na tylu uchodźców to nawet Putina w łagrach nie stać. A tylko tam mógłby ich przygarnąć - bo najbezpieczniej dla wszystkich stron i najtaniej. Niemcy, ...Niemcy to coś na kształt tego łagru. Docelowo, w każdym łagrze ma panować smród, brud i ubóstwo. I ku temu to zmierza.

Tusk zorganizował z kumplami Folwark Zwierzęcy, w którym panowały zasady z roku 1984,  teraz przeżywa konformistyczne Birmańskie dni, ale czuje i one, że dobiegają końca. Podobnie jak kumple próbuje złapać wiatr w żagle, wysoką falę...  Ale i jemu i reszcie kanibali coraz bardziej ...Brak tchu. Orwellowski George Bowling wracając z zagranicznych wojaży do dzisiejszej Polski zobaczyłby stajnie Augiasza w fazie dezynsekcji i padlinę rasowych koni lub w fazie reanimacji. Taki zbudował Tusk folwark. I do tego miałby wracać? No, poczekajmy, najpierw niech ten PiS coś odbuduje. Żeby znowu było czym szastać. A że płotki się nie pożywią... Płotka nie szczupak, tłusta być nie musi, więc jeśli toczy ja nowotwór zwany potocznie zaprzaństwem i nie potrafi wtopić się w inwentarz, zacisnąć pasa i poskromić żądzę, ...przyczaić się, trudno. Dla Tuska, Kopacz, Schetyna, Komorowski.... mogą nawet zdechnąć z politycznego i finansowego głodu. Dlatego sądzę, ze koniec koców nie zaryzykuje on konfliktu z obecnym rządem RP i widząc perspektywę unijnej emerytury i chwały Męża Stanu Europy, podgryzać kostek Polakom nie będzie a kto wie, czy czując bliską pieczeń, nie wspomoże go w opędzaniu się od tej naszej miejscowej swołoczy.

Romantyczna? No, skoro już tak przeleciałam tego Orwella, może i dzieliło mi się ...Wiwat Aspidistra. A może Orwell i tu będzie proroczy i nagle ten rządny władzy i prestiżu Tusk (kiedy już osiągnie te wszelkie glorie i mięsiwa), porzuci splendory i zawalczy o swoje nazwisko - dla potomnych, nawet jeśli spłodził debili. W zasadzie byłaby to najkorzystniejsza dla niego droga. Tylko ciekawe, czy zdoła ją dostrzec w swoim rozumku zagraconym garncami srebrników i ogłuszonym skomleniem głodnych pasibrzuchów - kosmopolitów, zaprzańców, chciwych ludzików, społecznych, ekonomicznych, politycznych i moralnych ludojadów.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

23-05-2016 [09:08] - NASZ_HENRY | Link:

Kropki nie puszczamy samopas.
Kropkę stawiamy we właściwym miejscu: Pet.ru ;-)