Otrzymane komantarze

Do wpisu: W obronie cywilizacji musimy stać się rasistami?
Data Autor
jazgdyni
Witam Wiem Panie Krzysztofie, za długie to mi wyszło. Temat jest ważny, bo zagrożenie bardzo realne. A tu wszyscy tańczą, jak na Titaniku. Ciągle nie dość ostrzeżeń. Serdeczności
jazgdyni
Witam Jesteśmy uznawani za naród bardzo gościnny. I chwała nam za to. Lecz, gdy ta gościnność jest nadużywana, to czujemy się bardzo źle. Serdeczności
jazgdyni
Dziękuję Panie Leszku za piękny wiersz. W pełni oddaje moje myśli i uczucia. Pozdrawiam
jazgdyni
Ci z kolonii, to po prawdzie pół biedy. Szlaki do Europy wiodą zewsząd. Pozdraiwam
Krzysztof Pasierbiewicz
Witam Panie Januszu, Gratuluję świetnej analizy! Brawo!!! Do tej pory weszło na Pańską notkę 1500 osób. Ja natomiast chciałbym wiedzieć ilu z tych, co na Pańską notkę weszło, przeczytało ze zrozumieniem tę notkę od początku do do końca. Nie wiem tego oczywiście, ale moim zdaniem przeczytało ją góra 10 do 15 osób. I tu jest Panie Januszu pies pogrzebany, co nie znaczy, że nie warto pisać. Nawet te 10 do 15 osób to już coś. Byle piszących ze zrozumieniem było coraz więcej. Serdecznie pozdrawiam i miłego weekendu życzę.
Po lekturze powyższego wpisu doszedłem do - jakże prostego wniosku - ZROZUMIEĆ LUDZI (różnych kultur) jest znacznie łatwiej na uroczystościach z okazji narodzin murzyńskiego dziecka w chacie jego rodziców, np. w Gwinei Równikowej niż na setkach "sympozjonów" odbywających się w Hiltonach czy Sheratonach w oparach cygar i koniaków. Tekst zasługujący na szerokie rozpowszechnienie!!! Gratuluję i pozdrawiam!
Lech Makowiecki
   VENIMUS, VIDIMUS ET DEUS VICIT*     „Te kościoły już jutro będą meczetami!” Wołał Kara Mustafa pod Wiednia murami. Trzysta tysięcy gardeł ryknęło pod niebo: „Allah akbar!**  Mahomet jest prorokiem jego!” I każdy z nich był gotów umrzeć za swą wiarę, I czuło się moc wielką nad wojsk tych bezmiarem...   Słysząc to garść obrońców na murach struchlała, Już ni siły, ni ducha do walki nie stało, Zwłaszcza, że król Leopold –  by chronić dynastię –  Uciekł z oblężonego przez Osmanów miasta I z bezpiecznej oddali czekał rozwiązania; Bez wiary... Bez nadziei... Bez woli przetrwania...   Lecz nim przyszło zapalać żałobne gromnice Człek pobożny nadciągnął z północnej granicy. Wiódł za sobą skrzydlato-barwny hufiec zbrojny Dzielnych i w stal zakutych mężów bogobojnych, Gotowych życie oddać za swych ojców Wiarę...   Z Bogiem w sercach, z Madonną Czarną na sztandarach, Król Jan Trzeci Sobieski (on ci był tym wodzem) Spadł jak jastrząb na wroga, utopił w pożodze, I zastępy sułtana spod Wiednia przegonił... Tak na ponad trzy wieki wolność nam obronił!   Na koniec, gdy tłum gromko głosił jego męstwo Rzekł: „Starły się dwa Światy. Bóg nam dał zwycięstwo!”   Dziś bez walki Europę Islam wziął, niestety; Wykupuje kościoły, zmienia je w meczety... Tolerancja przekracza dopuszczalne ramy; Już sami swe korzenie (głupcy!) wycinamy...   Goście – gospodarzami? Wszak to chwila bliska; W puste miejsce po Krzyżu Półksiężyc się wciska. Bezideowa tłuszcza przegrywa z kretesem; Nikt nie zechce umierać za tęczowy deseń!   Zbrakło Wiary. Idei. Nie masz Sobieskiego. Kończy się multi-kulti. Ucz się arabskiego...      * „Przybyliśmy, zobaczyliśmy i Bóg zwyciężył” – z listu króla Jana III Sobieskiego do papieża Innocentego XI  * Bóg jest wielki!
Zachciało im się koloni, to niech mają za swoje. Bo i owszem, mieszkańcom kolonii jak najbardziej przysługują prawa do obywatelstwa tych państw, to naturalna kolej rzeczy.
Do wpisu: Śmierć to nadzieja?
Data Autor
@Chatar Leon Przepraszam, jeśli Pana uraziłem w pierwszym zdaniu. Być może jest ono niepotrzebne. Napisał Pan: "konsekwentnie należy przekreślić większą część jakichkolwiek badań psychologicznych" Dokładnie tak. Większość "badań psychologicznych" ma charakter uznaniowy. Wiele metod badawczych w psychologii ma wątpliwy charakter naukowy. Nie wszystkie, np. obserwacja, która ma zastosowanie także w medycynie. Rozpoznanie np. bólu brzucha bywa dostępne choćby tylko przez obserwację reakcji chorego. Łatwość konfabulacji przeżyć NDE polega na tym, że nikt nie ma dostępu do wizji i przeżyć, nikt poza tymi, którzy ich rzekomo doświadczyli. Piszę "rzekomo", bo nie da się tego udowodnić. Dlaczego w ogóle zacząłem komentować pod tym artykułem - sam interesowałem się w przeszłości NDE. Przeczytałem kilka książek z prawdziwym zaciekawieniem, po czym doszedłem do wniosku, że owe "badania" i wyciąganie wniosków na ich podstawie to zwykła mistyfikacja, która stanowi pożywkę dla "badaczy rzeczy tajemnych". Wyciąganie jakichkolwiek wniosków nt życia po śmierci na podstawie tych "badań" jest niedorzeczne, prowadzi raczej do wiary w istnienie ezoterycznej wiedzy dostępnej niewielu wybrańcom. Nie ma to nic wspólnego z nauką.
@Chatar Leon Rozmówca prezentuje pogląd, że Objawienie potrzebuje "dopełnienia naukowego", o czym pisałem w innym komentarzu. Cytat jest odpowiedzią na zachwyt Pana z Gdyni Pańskim sformułowaniem, że poznanie Boga jest możliwe także poza religią. Panu jednak chodziło o poznanie koncepcji Boga (taki to zdanie ma sens), Pan z Gdyni uważa zaś, że rozum może poznać także prawdy objawione (niebo, piekło, etc.). Jeśli pójść za myśleniem Pana z Gdyni, Kościół nie jest w ogóle potrzebny do poznania prawdy, a tym samym do zbawienia, bo człowiek może poznać prawdę sam, poza religią i Kościołem (np. w buddyzmie). W jakim celu zatem Jezus nauczałby i przekazywał misję nauczania Kościołowi? Nie miałoby to sensu. Cytat ma za zadanie pokazać naukę Kościoła o tym, że rozum nie jest z natury zdolny do rozeznania między prawdą a fałszem. Ergo nie jest zdolny do poznania prawdy. Nie jest bowiem możliwe poznanie prawdy bez możłiwości bezbłędnego rozeznania między prawdą a fałszem. Gdyby umysł był do tego zdolny, definicje dogmatyczne nie byłyby potrzebne, ani Urząd Nauczycielski, czy Kościół w ogóle, bo każdy człowiek w sposób naturalny nieomylnie rozpoznałby prawdy wiary, nie potrzebowałby do tego Kościoła. Lecz Kościół i Urząd Nauczycielski istnieją gdyż poznanie prawdy jest możliwe jedynie poprzez nadprzyrodzoną wiarę prowadzącą do oświecenia umysłu. Kościół nie jest twórcą dogmatów, jest ich Skrybem i Stażnikiem. Definicje dogmatyczne nie pochodzą z naturalnej władzy rozumu ludzkiego. Stąd prawda nie tylko nie jest wytworem rozumu ludzkiego, ale też rozum ludzki nie jest nawet w stanie jej sformułować bez pomocy Boga. Ani też rozum ludzki nie jest arbitrem prawdy.
@Chatar Leon Czuję się wywołany do odpowiedzi. Oznajmiam, że nie prowadzę żadnego dialogu, nie było to ani przez chwilę moją intencją. ;) Dialog prowadzili Żydzi z Jezusem, ze znanym skutkiem. Poza tym przypadkiem dialog jest pojęciem obcym Ewangelii, a narzuconym Kościołowi w ostatnim stuleciu. Ma Pan rację, z Panem z Gdyni porozumiewamy się na różnych płaszczyznach. On uważa, że w Kościele najważniejszy jest ustawiczny postęp - idea doskonale rozwinięta przez Sowietów. Ja zaś piszę rzeczywiście nie o sztucznym dogmatyzmie, lecz o poznaniu i zachowaniu prawdy zawartej w dogmatach, co jest warunkiem nie tylko pozostania w komunii z Kościołem Katolickim i zbawienia, lecz również warunkiem pełnego rozwoju osoby ludzkiej w dojrzałej integracji rozumu i wiary. Pozdrawiam.
.."że Bóg sobie bardziej ceni świadomych i niezależnych wyznawców. Wielokrotnie o tym mówił w słowach Jezusa ".. :-)) :-))...A dokladnie gdzie tak "mowil" " Prosze uswiadom mnie..Co ta sa, ci "niezalezni wyznawcy" ?
.."Po co Pan to pisze?".. Aby ci wskazac droge !! Pomoc !! Ty oczywiscie nie czytasz uwaznie..albo nie jestes tego co czytasz,zrozumiec.
@Chatar Leon Przyjmuję życzliwie uwagę, dziękuję. To prawda, istniały różne tradycje rozumienia Logosu. Zarówno arche (początek) jak i Logos były jednak w kulturze greckiej terminami filozoficznymi. Czy w Ewangelii chodzi o Logos w rozumieniu greckim, czy żydowskim, nie potrafię tego rozstrzygnąć, dlatego uznaję Pańskie wyjaśnienie.
Ach prawda, żąda Pan z Gdyni dowodów na użycie "pseudo". Zamiast się powtarzać, powinienem był w poprzedniej odpowiedzi napisać tak: 1. Buddyzm - ateistyczny prąd myślowy, z definicji nie jest religią. Nie jest też filozofią, gdyż nie posługuje się metodologią naukową. Poza tym logiczny wywód prowadzi do wniosku, że nie może istnieć kilka prawdziwych religii. Skoro jedna jest prawda i jeden Bóg, jedna jest więc religia. Pozostałe formy to pseudoreligie. 2. Badanie rzekomych, prawdziwych lub urojonych, przeżyć występujących podczas śmierci klinicznej jest formą szarlataństwa. Pacjent dostaje kwestionariusz i może dowolnie zmyślać, bo nie da się prawdziwości jego "przeżyć" obiektywnie sprawdzić. "Badacz" może wyprowadzać dowolne wnioski, a nawet fałszować materiał, bo nikt jest w stanie zakwestionować autentyczności opisów. Czy z tych pseudonaukowych badań wynika, że istnieje "życie po życiu" (taki tytuł miała jedna z książek najsłynniejszego "badacza" NDE)? Oczywiście, że nie wynika. Za to brzmi atrakcyjnie, zwłaszcza dla mniej wyrobionych intelektualnie.
chatar Leon
Pozwalam sobie na jedną jedyną uwagę do dyskutujących. Mam wrażenie, że poszczególne osoby nie mówią o tym samym. Jeżeli jedna osoba mówi o zjawisku prezentowania postawy dogmatyzmu w postawie religijnej,a druga mówi o dogmatach, obie osoby kłócą się i są przekonane, że dyskutują rzetelnie i o tym samym, to naprawdę taki dialog nie ma sensu.
chatar Leon
@JacBiel Aleć ja się z tym akurat zgadzam. I temu bynajmniej nie zaprzeczałem.
chatar Leon
Niech będzie przeklęty kto twierdzi, że "ludzki rozum, bez żadnego odniesienia do Boga, jest wyłącznym arbitrem prawdy i fałszu oraz dobra i zła; (...)." Czy aby na pewno Pana rozmówca prezentuje taki pogląd? Czy tak Panu się wydaje?
chatar Leon
No, nie. Nie może Pan ustawiać rozmowy w ten sposób. Ad Ad 1. Jeżeli relacje pacjenta, na podstawie których lekarz-naukowiec wyciąga wnioski, nazywa Pan "niesprawdzonymi konfabulacjami", "wątpliwej jakości opowieściami", to konsekwentnie należy przekreślić większą część jakichkolwiek badań psychologicznych, bo przecież każdą relację badanego na temat swoich przeżyć można uznać za konfabulację. Ad Ad 2. Owszem. Zgadzam się, że cała masa "naukowców" to dyletanci.
chatar Leon
Fundamentalizm biblijny dotyczy nie tylko wspólnot protestanckich. Nie utożsamiam Objawienia  z Biblią
chatar Leon
@maniera oficera Zgoda we wszystkim oprócz Ad 6. Tutaj zgoda niepełna. λόγος (tłumaczony jako słowo) jest nazbyt wieloznacznym pojęciem i sprawa jest nieco skomplikowana, aby uznać, że św Jan po prostu ot tak wprowadził do Ewangelii termin flozoficzny. Pozdrawiam
Popełniłem na szybko pomyłkę w zdaniu "Choć zawiera prawdę, nie zawiera sama w sobie pełnej interpretacji prawdy." Powinno brzmieć "Choć zawiera prawdę, nie zawiera sama w sobie pełnej interpretacji tekstu." Prawda nie wymaga interpretacji, tylko sformułowania. Przepraszam za pomyłkę, gdy przeczytałem złapałem się za głowę.:)
JacBiel
"Bóg nasz nie jest jarzmem, żeby się go sztywno trzymać. To bardzo naiwne uproszczenie." Mt (11, 29-30) "Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca, a znajdziecie odpoczynek duszom waszym. Albowiem jarzmo moje słodkie jest, a brzemię moje lekkie." [wg. Biblii w tłum. ks. Wujka]
Jeśli nazywa Pan dwutysiącletnią Tradycję Kościoła (część Bożego Objawienia) "prymitywną wiarą i dogmatyzmem", nie ma o czym rozmawiać z Panem, a raczej nie ma innego wyjścia jak pozwolić Panu brnąć w swoich błędach. Pycha intelektualna jest po prostu skłonnością do absolutyzacji ludzkiego ograniczonego rozumu. Nie ułomność rozumu jest problemem dla ludzi, ale czynienie z ułomnego umysłu nieomylnego narzędzia. Buddyzm jest pseudoreligią, którą przyswajają chętnie ludzie o osłabionych agresywną kulturą umysłach. Podobną rolę (osłabiania umysłu) pełnią pseudonaukowe wywody z kolorowych pism i sponsorowanych periodyków "naukowych". Nie ma w Kościele żadnej "prymitywnej wersji wiary". Dogmaty Kościoła istnieją w swojej jasnej, prostej i konkretnej formie po to, aby każdy, niezależnie od swoich intelektualnych i umysłowych możliwości, mógł rozpoznać prawdę zdeponowaną w Kościele Katolickim. W takim samym stylu Jezus komunikował się z ludźmi - prosto, jasno i dosłownie. Podobnie Ojcowie i Doktorzy Kościoła. Proszę sobie wyobrazić, że do zbawienia jest konieczna właśnie ta prosta, "prymitywna" - jak ją Pan określa - wiara.
Panie z Gdyni, w swoim "żarliwym katolicyzmie" (tak Pan zachwalał swoją wiarę w jednym z komentarzy) wspomaganym buddyzmem (to z jednego z Pańskich artykułów) oraz rzekomo naukowym badaniem "doświadczeń bliskości śmierci", ma Pan wiele tupetu. Nie rozumie Pan w swym intelektualnym zaślepieniu, że ani buddyjskie ateistyczne pseudofilozofowanie, ani "naukowa" ezoteryka nie czynią wiary pełniejszą lub mądrzejszą. To zadanie spełnia za to pokora i świadomość własnych ograniczeń, które Bóg chętnie pomaga pokonywać, oświecając rozum i wspomagając wiarę w dojściu do prawdy i w wierności prawdzie, którą On sam objawił, gdyż inaczej człowiek nie mógłby jej poznać. Tak właśnie postępowali Ojcowie i Doktorzy Kościoła. Na koniec nieomylna wypowiedż papieża Piusa X (ważna aż do skończenia świata), dla Pana i wszystkich, którzy sądzą, że bez Bożego Objawienia można dojść do prawdy: Niech będzie przeklęty kto twierdzi, że "ludzki rozum, bez żadnego odniesienia do Boga, jest wyłącznym arbitrem prawdy i fałszu oraz dobra i zła; (...)."