Nagrania dokonane przez Edmunda Klicha, których treść opublikowała Gazeta Polska Codziennie, dla ludzi śledzących bacznie wszystko to, co dzieje się od 10 kwietnia 2010 roku nie są zaskoczeniem, a jedynie potwierdzeniem tego, że w sprawie wyjaśnienia przyczyn tragedii nie prowadzono żadnego profesjonalnego śledztwa.
Jasne jest, że jedynie mataczono i próbowano za wszelką ceną ukryć prawdę, co zresztą trwa w najlepsze do dziś. Warto jednak przytoczyć fragment tej rozmowy i spojrzeć na inny, niedostrzeżony do tej pory jej aspekt:
– „Skąd ta wiedza? – pyta Bogdan Klich. – Mianowicie, że to rosyjska. Znaczy nie zaskoczyła ta teza, ale zaskoczył fakt sformułowania na tak wczesnym etapie tej tezy, tam pan to wyboldował (pogrubił – przyp. red.) tłustym drukiem, że odpowiedzialna jest strona rosyjska.
Edmund Klich: Że jest odpowiedzialna strona rosyjska?
Bogdan Klich.: Ze względu na to, że nie zamknęła lotniska, tak.
E.K.: Być może to jest, że to jest… Oj, to chyba coś… Jeśli to jest mój meldunek, to ja tutaj… chyba tak nie… to chyba…
B.K.: Pan stawia taką tezę, że były to warunki poniżej minimalnych lotniska, które wynoszą widzialność najmniejsza tysiąc, podstawa sto, i wtedy lotnisko powinno być zamknięte dla ruchu lotniczego. A, to jest dokładnie to.
E.K.: Tak, już wiem, już wiem. Bazowałem na tym, że w naszych warunkach, polskich, my byśmy to zamknęli, bo my mamy takie procedury, prawda, że byłoby zamknięte. Natomiast, to było... godzina 15, to było na wczesnym jeszcze etapie…
B.K.: To jest dla nas zaskakujące (…) Ten dokument nie ma statusu prawnie żadnego. Dokumenty, które nie mają prawnie wiążącego statusu, zawsze mogą gdzieś wypłynąć. W związku z tym sformułowanie przez przewodniczącego komisji takiej tezy na tym etapie (…)jest sprawą… no, kłopotliwą.
E.K.: Yhm, rzeczywiście. Ale ja bazowałem… Może tak: ta teza wynikła głównie z oceny sytuacji przez pana meteorologa. (…) Myśmy dyskutowali, że według naszych procedur powinno być zamknięte. Bazowaliśmy na naszej wiedzy. (…) Bo myśmy ten wątek bardzo mocno drążyli. (…)
B.K.: Wróćmy do pytania, bo ono dla mnie jest bardzo ważne. Czy to jest kompilacja różnych wypowiedzi?
E.K.: To są nasze wnioski z tych pierwszych... To jest właściwie wniosek bym powiedział głównie pana Mirosława Milanowskiego, meteorologa. Taka ocena.
B.K.: To dosyć marna podstawa do formułowania takich wniosków. (…)
E.K.: To jest dokładnie relacja pana Milanowskiego, którą złożył na podstawie udziału w przesłuchaniach z prokuraturą. Na sto procent już teraz wiem. (…).”
Po wnikliwym przestudiowaniu tej wymiany zdań między panami Klichami poraża zupełnie coś innego.
Widzimy jak na dłoni mentalność ludzi, którzy wdarli się na szczyty władzy w Polsce, a w zasadzie ktoś z premedytacja ich tam wciągnął za uszy. Nie jest możliwa przecież samodzielna błyskotliwa kariera kogoś o duszy niewolnika i sercu najzwyklejszego tchórza.
Mieniącego się Polakiem, Ministra Obrony Narodowej dziwi i zaskakuje teza o rosyjskiej winie „sformułowania na tak wczesnym etapie”. Opinia najlepszego w Polsce wojskowego speca o meteorologii, płk Mirosława Milanowskiego dla Bogdana Klicha„To dosyć marna podstawa do formułowania takich wniosków”. Sam Milanowski zaledwie po trzech dniach pracy w Smoleńsku zostaje na polecenie Edmunda Klicha odwołany z powodu zadawania zbyt dociekliwych pytań, a decyzję polski akredytowany podejmuje na ruski rozkaz Morozowa, tego samego, który zaraz po katastrofie dzwonił do dęblińskiego mieszkania Edmunda Klicha i rozkazał mu ruszać do Warszawy.
Skąd Morozow wiedział nie kontaktując się oficjalnie ze stroną polską, że to właśnie Edmund Klich zostanie jedynym polskim akredytowanym przy MAK? Gdzie i kiedy posiadł wiedzę o tym, że katastrofa w lotnictwie wojskowym będzie badana tak jakby to był lot cywilny? Przecież działo się to wszystko na długo przed spotkaniem Tusk-Putin gdzie rzekomo doszło do tych uzgodnień?
Czyżby wszystko zostało zaplanowane dużo wcześniej? Zaraz, zaraz…, wychodzi na to, że w tym wypadku wcześniej oznacza jeszcze przed katastrofą.
Ale wróćmy do troski Bogdana Klicha, aby broń Boże nie rzucać na tak wczesnym etapie choćby cienia podejrzeń na stronę rosyjską.
Oto w tym samym czasie i na tym samym etapie badania przyczyn katastrofy trwa, jak Polska długa i szeroka, oszczercza i podła nagonka na polską załogę samolotu, poległego prezydenta i generała Błasika.
Polskiego rządu z Bogdanem Klichem, mediów, „ekspertów” i „autorytetów” nie powstrzymuje ta „dosyć marna podstawa do formułowania takich wniosków”. Nikomu nie przeszkadza „sformułowana na tak wczesnym etapie” wina strony polskiej.
Dlaczego szefowi MON nie zakłócało dobrego samopoczucia plucie na polski mundur i Zwierzchnika Sił Zbrojnych, a tak bardzo troszczył się o to, aby czasami nikt nie śmiał obciążać jakąkolwiek odpowiedzialnością strony rosyjskiej?
Czyżby i tu realizowano wcześniejsze uzgodnienia polegające na obwinianiu załogi samolotu, prezydenta i generała Błasika? Jak wiemy zaczęło się od telefonu Sikorskiego do Jarosława Kaczyńskiego i kontynuowane było z zapałem przez TVN24, GW i pozostałe establishmentowe media.
Mamy do czynienia z jawną zdradą narodu i państwa. Mamy czarno na białym obnażony, jak nigdy po 89 roku, kolejny system władzy, który wcześniej czy później będziemy musieli obalić, aby być wolnymi i żyć w prawdzie. A mówiąc precyzyjniej to dopiero teraz trzeba dobić to, co naiwnie uważaliśmy za unieszkodliwione raz na zawsze przy okrągłym stole.
Zdrajców powinien ukarać NARÓD nie czekając na wyrok demokracji, gdyż ta w polskim wydaniu jest tylko jej wykoślawioną karykaturą.
Nazywanie III RP PeeReLem-bis to zdaniem salonu potwarz i obraza suwerennego, demokratycznego państwa prawa. Ja zaś utrzymuję, że jest to nazwa wprost idealna i pasująca jak ulał do kraju, w którym żyjemy.
Artykuł opublikowany w tygodniku Warszawska Gazeta
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3296
... desygnowany ze strony Polski i o trybie badania "wypadku"?
Celne pytanie.
1. Ustalili wcześniej ze stroną "naszą".
lub:
2. Ustalili to zwierzchnicy Morozowa (lub on sam, jeśli jest aż tak wysoko postawiony) i zlecili to podwładnym w PL: "Wykonać!"
odpowiedz jest prosta panowie są szantażowani i wykonają każde zlecenie.
dość rządów geniuszy z Wrocławia i Gdańska.
Tak, te stenogramy porażają z różnych przyczyn.
Spójrzmy na nie jeszcze z innej strony.
Oto na żywo "w świetle fleszy" przełożony Boguś instruuje podwładnego Edzia
co ten ma myśleć i jak ma działać. I Edzio na bieżąco "uzupełnia swoją wiedzę w temacie". Coś jakby dwóch gangsterów ustalało wspólną wersję do zeznań. I ten makabryczny zwrot "na wczesnym etapie".
Na wczesnym etapie (czytaj przed instrukcjami z Kremla) oni sami próbowali działać i często działali tak jak z grubsza powinni. Później (na późniejszych etapach) dostawali nowe rozpisane plany i zmieniali "swoją wiedzę" w zależności do potrzeb. Jest w tym coś przerażającego.
Zamordowani w katyńskich lasach "na wczesnym etapie" wiedzieli, że jadą do obozu. Na "późniejszym etapie" zostawali skonfrontowani z dołami śmierci i ołowiem w potylicy. Tutaj Edzio na początku już wiedział, że ruski mataczą i nie przestrzegają żadnych procedur. Później się dowiedział, że "wsio w pariadkie" i przyjął to jako prawdę objawioną bez większych skrupułów.
Ot charoszyj czełowiek na właściwym miejscu. Wiedzieli od razu do kogo dzwonić żeby skuchy nie było. Świat bolszych przypadków.
i zdania nie zmienie. pozdrawiam autora