Zdaje się, że do tego zwrotnego momentu w swojej działalności docierają już łże-media III RP. To, co ostatnio wyczyniają „resortowe” stacje telewizyjne i radiowe oraz papierowe i internetowe gadzinówki, nie przypomina już jakichś finezyjnych propagandowych akcji i medialnych starannie przygotowanych przez cyngli nagonek, ale kołchozowy radiowęzeł spółdzielni produkcyjnej o nazwie WSI.
Dokonana po 1989 roku specyficzna komusza kolektywizacja mediów i pozbawienie nas soli demokracji, czyli wolnych niezależnych i patrzących władzy na ręce stacji telewizyjnych radiowych oraz prasy zdaje się dobiegać końca. Ludzie zaczynają rozumieć, że te wszystkie dyrekcje medialnych PGR-ów i ich kadra kierownicza nie działają we wspólnym społecznym interesie, a ich głównym celem jest takie ogłupienie, jak im się ciągle wydaje, polskiego stada głupich baranów, aby dało się ono strzyc i okłamywać nie stawiając większego oporu.
Jednak lecąca na łeb na szyję sprzedaż Gazety Wyborczej, podtrzymywanej przy życiu kroplówkami ze spółek skarbu państwa i ministerstw, czy lawinowy spadek oglądalności takich na przykład Faktów TVN świadczą o tym, że Polacy tymi głupimi baranami nie są. Propagandowa, pełna kłamstw i codziennie wylewana bryja zaczyna już po nich spływać.
Dziś w tak zwanych wiodących mediach już bez specjalnego kamuflażu i maskowania się rolę wziętych i ochoczo zapraszanych ekspertów oraz osób najwyższego społecznego zaufania przejęli oficerowie rozwiązanych Wojskowych Służb Informacyjnych, często wyszkoleni przez zbrodnicze GRU, KGB i całe zawodowe życie służący Moskwie. To oni jawnie już narzucają kierunek debaty publicznej.
To wygląda wprost nieprawdopodobnie i normalnym ludziom opadają już nie tylko ręce, ale i szczęki, jeżeli jakieś wyssane z brudnego komuszego palucha zarzuty wobec Antoniego Macierewicza publicznie, stojąc przed kamerami, stawia pracujący kiedyś pod przykryciem oficer tych służb, płk Aleksander Makowski, esbecka menda zwalczająca działaczy Solidarności, a później oddelegowana do ambasady PRL w Rzymie, by kontrolować agenturę umieszczoną w otoczeniu Jana Pawła II.
Następnie, również na telewizyjnej antenie, przed radiowym mikrofonem i na prasowych łamach potwierdza to jego późniejszy zwierzchnik i szef WSI, gen. Marek Dukaczewski. Warto przypomnieć, że o Dukaczewskim tak mówił nie jakiś pisowski oszołom, ale prominentny poseł PO, śp. Konstanty Miodowicz: „Ludzie tacy jak generał Dukaczewski powinni straszyć w rezerwatach postkomunizmu”.
Wygląda to wszystko tak, jakby komendant obozu koncentracyjnego oburzał się na zbrodnie popełniane w obozie, którym kierował, a wtórowali mu roniąc łzy SS-mani nadzorujący komory gazowe, wachmani z wieżyczek strażniczych, kapo i sztubowi.
Ożywienie się rosyjskiej agentury i kolejne przepełnione nieskrywaną nienawiścią ataki na Antoniego Macierewicza dowodzą, że kłamliwa rosyjska wersja przyczyn smoleńskiej tragedii autorstwa generalicy Anodiny i podtrzymywana przez jej polskich kamerdynerów Millera i Laska, zwłaszcza po ujawnieniu „raportu archeologów” rozsypuje się w pył. To dlatego zdrajcy już nie tylko przestali zachowywać ostrożność, ale tracą też rozum i zaczynają zachowywać się jak czerwoni jeźdźcy bez głów, ukazując nam swoje zakłamane gęby na ekranach telewizorów.
Nie wiemy jak szybko nadejdzie, ale obecna medialna panika i amok mówią nam wyraźnie, że zbliża się moment, kiedy prawda wyjdzie na jaw, a każda Polka i Polak sprzedajnym lokajom Systemu będą mogli bez żadnych skrupułów i wyrzutów sumienia napluć prosto w twarz.
Tekst ukazał się w tygodniku Warszawska Gazeta
Najnowszy numer tygodnika Polska Niepodległa już w kioskach
