Ja rozumiem wiele rzeczy, ale braku reakcji prof. Bralczyka, który na wszelkie potworności językowe zazwyczaj reaguje tak chętnie, że aż – takie to sprawia wrażenie – nadchętnie, w tym przypadku nie rozumiem.
Przecież tego bełkotu nawet słownik w Wordzie nie toleruje.
No, ale temat brzydko pachnie, a tu żyć trzeba.
Temat zaczyna się w momencie, w którym przychodzi do szpitala chory (choć często go przywożą).
Przychodzi nie dlatego, że jest zdrowy tylko dlatego, że jest chory.
Tam go leczą (bo jest chory) i …. powstaje nadwykonanie (Word znów protestuje) .
Ja rozumiem, że nie byłoby nadwykonania (kolejny protest) , gdyby go nie leczyli i by sobie spokojnie umarł?
Ale wtedy, to mamy come back łowców skór i to znanych z imienia, nazwiska, stanowiska, tak że śledczy by się nie musiał męczyć. I po co to komu?
Toteż leczą. Nadleczą.
I wylatują z pracy, bo leczyć można tylko tyle, ile biurwa (nie mam nikogo konkretnego na myśli) pozwoli. Szczególnie w grudniu.
Ale kiedy oglądam (bo staram się nie słuchać – to zbyt męczące) Celebrytę Bartosza, to odnoszę (niesłuszne zupełnie) wrażenie, że mam do czynienia nie tyle z nadwykonaniem (Word wierzga), co z niedorobieniem.
I to jest jak najbardziej prawidłowe określenie.
Przynajmniej wg Worda.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4000
obawiam się, że etap uebermenschów już mamy za sobą.
A los? On po prostu nie jest ślepy (podobnie jak ręka rynku nie jest niewidzialna).
Też pozdrawiam.