Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Bric-a-brac czyli kultura szabru.

Izabela Brodacka Falzmann, 16.07.2012
„Człowiek jest tylko etapem w życiu przedmiotów” - powiedział Franciszek Starowieyski herbu Biberstein. Nie lubiłam autora tych słów przede wszystkim dlatego, że wbrew deklarowanemu pochodzeniu odnosił się z wyjątkową wrogością do swojej klasy społecznej. I to nie tylko w czasach gdy potępianie pamieszczikow było ceną kariery ( Starowieyski kończył studia w 52 roku) lecz dużo później, gdy w sferach politycznych i artystycznych  zapanowała moda na doszukiwanie się ziemiańskich czy wręcz arystokratycznych korzeni.

Kilka lat temu ( 2007) Starowieyski skomentował aferę dotyczącą bicia pensjonariuszy prywatnego domu opieki w Radości pod Warszawą w tak kuriozalny sposób, że nie wierzyłam własnym oczom gdy to przeczytałam. Napisał mianowicie, że to ziemianie kresowi przywieźli do Polski swoje dzikie i chamskie obyczaje, których emanacją jest stosunek do starców. Zaczęłam się wtedy zastanawiać czy Starowieyski zwariował, czy jest po prostu matrioszką. Każdy kto znał stosunki w rodzinach ziemiańskich dobrze wiedział, że prawie w każdym dworze byli liczni rezydenci- często z dalszej rodziny, ludzie starzy, którzy z różnych przyczyn nie radzili sobie w życiu. Rodziny ziemiańskie nie znały presji ekonomicznej, która często zmuszała rodziny chłopskie do dość  bezwzględnego traktowania dziadków i rodziców. ( zjawisko „wycugu”). Przypisywanie ziemianom takich obyczajów mogło być przejawem starczego skretynienia lub ewidentnej złej woli. Ludzie, którzy znali Starowieyskiego zapewniali mnie, że była to zła wola. Jaka siła mogła zmusić tego człowieka nie tylko do zdrady własnych korzeni lecz do kompromitującego mijania się z prawdą?
Doszłam do wniosku, że była to siła resentymentu.

Podobny resentyment można odnaleźć w postawie Izabelli Cywińskiej herbu Puchała spokrewnionej rzekomo z wielkimi rodami. Opis obyczajów ziemiaństwa kresowego zawarty w jej serialu „Boża Podszewka” był tak absurdalny, że trudno uwierzyć, że sztukę reżyserowała osoba mająca jakiekolwiek ziemiańskie koneksje. Można powiedzieć, że Cywińska przeniosła do polskiego dworu znane jej zapewne z autopsji obyczaje rozpasanych elit z pogranicza artystowskiej bohemy i komunistycznego establishmentu. Jeżeli odrzucić hipotezy, że Cywińska jest matrioszką, albo cierpi na starcze zidiocenie, pozostaje resentyment. Tak silny, że prowokuje do pisania kompromitujących bzdur. Tak silny jak może być tylko  nienawiść zdradzającego do zdradzonych.
Chyba, że przyjąć, że ekonomiczna smycz na której jest uwiązana Cywińska i był uwiązany Starowieyski jest bardzo krótka.

Andrzej Strumiłło choć nie epatuje herbami ma z poprzednikami trochę wspólnego. Pochodzi z Wileńszczyzny, kończył Akademię Sztuk Pięknych w 1950 roku i też zrobił wielką karierę.
Odwiedziłyśmy go z koleżanką Joanną Waliszewską i fotografem Maciejem Musiałem w Maćkowej Rudzie nad Czarną Hańczą, żeby dla pisma „Ładny Dom” zrobić reportaż o jego dworze, wspaniałej hodowli arabów i działalności artystycznej.
Podczas zwiedzania krytego łupkiem dworu doznałam szoku. Wnętrza przypominały jako żywo warszawskie pracownie znanych mi plastyków. Bric- a brac, pchli targ, groch z kapustą, mydło i powidło. Na przykład na pięknym pasie słuckim menora czyli siedmioramienny żydowski świecznik.
Przy obiedzie dałam wyraz swemu zdumieniu i wdaliśmy się w długą dyskusję. Strumiłło oświadczył, że kupował te ewidentnie zrabowane prawowitym właścicielom przedmioty w okolicy ratując w ten sposób tym przedmiotom życie. Zgodził się ze mną, że osiągnęliśmy etap specyficznej kultury materialnej , którą można nazwać  kulturą materialną szabru.
Przypomniałam wtedy zebranym trafne sformułowanie Starowieyskiego, łączącego w przedziwny sposób  nienawiść do swej klasy społecznej z miłością do przedmiotów będących tej klasy wytworem.
Stoi u mnie w domu mlecznik w kropki z napisem BUNZLAU. Podobne, współcześnie produkowane  naczynia z napisem Bolesławiec można nabyć w sklepach gospodarstwa domowego. Mój mlecznik był zapewne kupiony po wojnie w OUL ( dla niewtajemniczonych- urząd likwidacyjny), albo na jakimś bazarze. Patrząc na niego zastanawiam się, czy niemiecka rodzin podająca w nim mleko na stół wiedział o Oświęcimiu i Sobiborze?. A może była to rodzina jakiegoś esesmana lub kapo obozowego? Ale przecież mlecznika nie obejmuje zbiorowa odpowiedzialność.

Na pierwszy rzut oka można rozpoznać liczne w Polsce poniemieckie meble. Jeżeli są to pojedyncze sztuki- znaczy, że zostały kupione za grosze  w jakimś meblowym komisie.  Powojenna inteligencja w swoich ciasnych mieszkaniach preferowała Ład i Cepelię, słomkę nad łóżkiem i Słoneczniki Van Gogha na ścianie.
Jeżeli meble są w komplecie jasne jest, że ich obecni właściciele mieszkali na ziemiach zachodnich, w Trójmieście lub na Śląsku. Zabawne jest,  że czasem tajemniczym szeptem informują, że są to meble rodowe. W ten sposób ciężkie mieszczańskie, poniemieckie meble uzyskują w legendzie status mebli dworskich. Dowodzi to tylko straszliwych zniszczeń naszej kultury materialnej i stanu świadomości. Meble nic nie zawiniły, spatynowały się i na pewno już zasługują na miano staroci. Być może kiedyś dosłużą się rangi antyków.

Moja koleżanka pracowała w Niemczech jako opiekunka starszych osób.  Ostatnim jej klientem był esesman. Traktowała go po chrześcijańsku. Po śmierci esesmana rodzina przeznaczyła jego willę do zburzenia . Nie była też zainteresowana jej wyposażeniem. Wszystko poszło na śmietnik.  Koleżanka przywiozła mi w prezencie dwa mosiężne kinkiety. Pomimo protestów domowników powiesiłam je na ścianie. To typowe świeczniki drobnomieszczańskiej rodziny. Tylko zupełny profan mógłby przypuścić, że pochodzą z kresowego dworu na Polesiu. A jednak bywam o to pytana. Zgodnie z prawdą odpowiadam, że odziedziczyłam je po esesmanie. Piorunujący efekt murowany.

Uważam, że świeczniki nic nie zawiniły. Esesman też zresztą podobno żałował tego co popełnił.

Jak Starowieyski i jak Strumiłło uważam, że człowiek jest tylko etapem w życiu przedmiotów i należy się im od człowieka troskliwa opieka.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 5177
Domyślny avatar

Daf

16.07.2012 19:41

ja tez widywalam w Polsce zach. i poln. poniemieckie meble, Niemcy uciekali przed ruskimi w poplochu, zostawiajac wszystko, nawet nakryte do obiadu stoly. Pisze o tym tez moja ulubiona autorka, Marion Gräfin Dönhoff. Ja bym wolala, mieszkajac tam, codziennie patrzec na Lad lub Cepelie, a nie na meble z ta przeszloscia. To dopasowywanie sie do sytuacji roznych osob, takze i arystokratow, to troska o zabezpieczenie materialne, bez watpienia ludzi o slabych charakterach. Bardzo bym chciala, zeby polskie prawo podatkowe i przepisy dot. zakladania i prowadzenia wlasnych przedsiebiorstw, byly takie jak w Europie Zach. To by umozliwilo wielu Polakom ( moze ci slabi psychicznie by sie nawrocili ) uniezaleznienie sie od " kolejnej wladzy " i w rezultacie uczciwe i godne zycie. Ex-esesmanow, lacznie z ich calymi rodzinami, spotkala sprawiedliwosc w postaci denazifikacji. Dobrze zorganizowany wymiar sprawiedliwosci przyglada sie im wszystkim nadal bardzo uwaznie i w razie czego reaguje. Podobne rozwiazanie jest w Polsce niezbedne, jezeli Polacy chca, zeby Polska przetrwala. Dziekuje Pani za interesujacy artykul i pozdrawiam serdecznie,
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.07.2012 23:52

Dodane przez Daf w odpowiedzi na Szanowna Pani,

Za " antyki" te meble uważane są w Polsce centralnej. Na ziemiach zachodnich ich pochodzenie jest oczywiste. Pozdrawiam serdecznie.
Domyślny avatar

fritz

17.07.2012 01:23

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @Daf

zostawionych przez niemieckich oprawcow domach uciekajacych najpierw na rozkaz hitlera a potem wysiedlonych w kraju calkowicie zniszczonym i rozkradzionym przez Niemcow? Przez Niemcow, ktorzy zamododowali okolo 2.6 mln Polakow. Bardzo dobrze, ze Polacy je zaczeli uzywac. Tylko dzieki temu przedmioty przetrwaly, nieprawdaz? Trzeba miec milosierne serce dla przedmiotow. To sie przedmiotom nalezy. Gdyby Polacy, to by przedmioty po prosty zgnily. Czy Polacy dostana nagrode za ratowanie przedmiotow? Dla przypomnienia: w 1939 w Polsce bylo okolo 24.6 mln etnicznych Polakow, po wojnie bylo ich 20.5 mln etnicznych Polakow. Okolo 1.6 mln wymordowala zydobolszewia. Podawany stan ludnosci 24.5 mln. zawiera niewysiedlona ludnosc niemiecka, Ukraincow i inne mniejszosci (wlacznie z Zydami, okolo 285 tys, w momencie przeprowadzania spisu)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

17.07.2012 07:41

Dodane przez fritz w odpowiedzi na Co mialo stac sie z tymi meblami i etc.

To co Pan pisze bliskie jest temu co uważam. Przedmioty nie odpowiadają za właścicieli. Ludzie przesiedlani nie odpowiadali za to, że czasami musieli wejść pod cudze pierzyny i pić z cudzych kubków. Taki był nasz zbiorowy los.
Domyślny avatar

Seksot Zhopnitskij

16.07.2012 22:41

Jest jeszcze inne zrodlo "poniemieckich" pamiatek poza szabrownikami, ktorzy pladrowali domu pozostale po Niemcach na tzw. "Ziemiach Odzyskanych". Krasnoarmiejcy, ktorzy doszli do "Berlino" w drodze powrotnej kradli co sie dalo, od porcelanowych misnienskich figurynek i talerzy, budzikow, obrazow "na chama" wycinanych z ram, po buty, w nadzieji ze "lupy wojenne" przydadza sie im w Sowietach po powrocie. Jednakowoz NKWD nie skladala sie z idiotow, i na punktach demobilizacyjnych, np. w Grodnie, agenci w ciemnogranatowych mundurach skrzetnie konfiskowali te wszystkie trofea wojenne. Wiesc sie szybko rozniosla, ze "bierut wsio" i sowieccy zolnierze zaczeli sie tego pozbywac przed dojsciem do sowieckich punktow demobilizacyjnych. Pozbywali sie tego "za wodku", bo NKWD rewidowalo dokladnie, wiec nawet bizuterii sie przemycic nie dalo. Sprawy te sa znane w miastach takich jak, np. Bialystok, ktore sa nasycone poniemieckim junkiem (a nieraz rzeczami naprawde unikalnymi, w zaleznosci od tego co krasnoarmiejcom wpadlo w reke). Jeszcze w latach 60-tych na wschodzie Polski mozna te rzeczy bylo kupic za bezcen na bazarach bo ludzie nie wiedzieli ile to jest tak naprawde warte i czy nie przyjdzie "bezpieka" i nie zabierze. Jasiu z Hameryki
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.07.2012 23:48

Dodane przez Seksot Zhopnitskij w odpowiedzi na Poniemieckie Rupiecie

Dokładnie tak. Na bazarach można było kupić również rzeczy zrabowane w polskich dworach. Wiele z nich uległo zniszczeniu, bo rabusie nie znali ich wartości.
Domyślny avatar

kris przybysz

16.07.2012 23:32

Obejrzałem kilka odcinków 'Bożej podszewki". Zastanawiałem się wówczas dlaczego z pieniędzy Polaków przeznaczanych na kulturę, niby artyści, produkują prymitywne, antypolskie seriale. A to po prostu była zapowiedź antypolskich produktów warszawskiej kloaki, która swoje szczytowanie osiągnęła m.in. w artystycznej ekspresji, faszystowskiego gwizdka blumsztajłajna, z gadzinówki wyborczej. A co do źródła rzeczy, to wiele drobiazgów trafia do Polski z ziemi lwowskiej i innych regionów polskich Kresów.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

16.07.2012 23:43

Dodane przez kris przybysz w odpowiedzi na cywińska i faszystowski gwizdek

Cieszę się, że Pan się zgadza w ocenie "Bożej podszewki". Wiele osób przekonywało mnie, że to świeże spojrzenie na kresy. Dziękuję za taką świeżość.
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

30.07.2012 12:01

Czy to regionalizm? Nigdy nie słyszałam słowa "mlecznik" od mojej bardzo rozbudowanej po obu stronach ziemiańskiej rodziny. Sądziłam zawsze, że to takie komunistyczne nowosłowo jak "zwis" na okreslenie żyrandola. "Boża podszewka" to haniebne bzdury. Cywińska spowodowała ostre protesty we Francji, dokąd wybrała się jako minister kultury w jakiejś starej wyszmaconej spódnicy i z warkoczykiem do pasa. Był skandal.
Co do mebli poniemieckich - mnóstwo takich mebli było w Łodzi, gdzie mieszkało sporo Niemców, lubiących taki styl, a także na Mazurach (Marion von Doenhoff nawet dalej, w Prusach Wschodnich). A więc takie meble chyba pozostały w Polsce w wielu miejscach.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.08.2012 09:42

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na Mlecznik?

To kresowe ale popełniłam błąd. Garnek w którym przechowuje się mleko nazywa się mleczniak. Natomiast mlecznik to mleczarnia. ( Podłoga w mleczniku porządnym powinna być z cegły). Słownik języka polskiego. Jana Karłowicza tom II str 1005. Warszawa 1902 rok. Wszystkie te słowa czerpię odruchowo, z pamięci jak widać trochę już ułomnej. Słowa umierają- tak twierdził Sołżenicyn i na starość ratował im życie. Ja też - zachowując wszelkie proporcje- zabieram się za to. Kto z młodych wie na przykład co to jest koromysło?
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,072
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności