Nawet większość tych dziwnych ludzi wyznających wiarę ateizmu (wiara, że Boga nie ma) także wierzy wraz ludźmi rozsądnymi, że duchy istnieją. I już nawet małe dzieci
wiedzą, że duch charakteryzuje się tym, że go ani nie widać, ani nie słychać. Proszę nie mylić ze zjawami, bo jak nazwa wskazuje, potrafią się zjawić, a nawet narozrabiać, jak się wściekną.
I oto proszę państwa, ci, których trzeba słuchać, bo oni wydają rozkazy i wszyscy mogą powiedzieć tylko Zum Befehl, i nigdy jakieś ale, postanowili sami stworzyć konkretnego ducha. Jest już sztuczna inteligencja, to co, nie może być taki zrobiony duch?
Tym duchem w Polsce, choć może nawet zmajstrowany za granicą, jest pan dr Artur Bartoszewicz – kandydat na stanowisko prezydenta Rzeczpospolitej. Pan Artur został, że tak powiem, uduchowiony, jak już będąc nieostrożnym, sprytnym trikiem zebrał około 300 tysięcy głosów poparcia, choć wystarczyłoby zebranie tylko 100 tysięcy. Wtedy to właśnie całonocna narada władców i doradców stwierdziła, że ten kandydat musi zniknąć. Właśnie tak jak duch stać się niewidzialnym i niesłyszalnym.
Żarty żartami; lecz to widać, że mamy do czynienia za zorganizowaną i realizowaną w szerokim zakresie usuwania z przestrzeni publicznej jednego kandydata w wyborach, który jako jeden z siedmiu kandydatów już spełnił warunki potrzebne do stanięcia w szranki ubiegania się o najwyższe stanowisko w kraju. Dr Bartoszewicz nie jest niszczony tradycyjnie, czyli opluwaniem i obrzucaniem błotem z którejś z tych stajni hejterskich, tylko poprzez wymazanie go z obszaru informacji i komunikacji z obywatelami. Jest to działanie szeroko zsynchronizowane, głównie poprzez zamilczanie o Bartoszewiczu niemalże we wszystkich mediach (ma tylko swój kwadrans raz na tydzień w TV Republika). Przykładowo: – kandydat "uduchowiony" usiłował zorganizować konferencję prasową. Rezultat: - nie pojawił się żaden dziennikarz z jakichkolwiek tytułów. Przyszło tylko dwóch fotoreporterów, najprawdopodobniej, by zrobić zdjęcia, a potem w odpowiednim momencie wyśmiewać się, jak wyglądają konferencje kandydata.
Natomiast czymś wprost niebywałym jest, że do dzisiaj, wszystkie ośrodki badania opinii publicznej, pokazujące te różne statystyki i prognozy, od państwowych GUS, czy CBOS, po te czysto biznesowe, gdzie za kasę zamawia się badania, w odniesieniu do doktora AB, milczą jak grób. A na przykład badają i oceniają komunistyczną kandydatkę, która nie zdobyła jeszcze potrzebnych głosów poparcia i prezentują ją w towarzystwie (w kolejności od wysokości poparcia) panów Trzaskowskiego, Nawrockiego, Mentzena, Hołowni – i jeszcze paru, których mi się nie chce pamiętać (O! Jest jeszcze Braun).
Media publiczne – wszystkie – papierowe i elektroniczne są po to i jest to ich obowiązek, by informować i przedstawiać uczciwie i prawdziwie fakty i zdarzenia. Istnieje nawet coś takiego jak prawo prasowe, te aktualne mające dzisiaj 40 lat (1984), które precyzyjnie określa jakie zadania mają dziennikarze, wydawcy informacji, edytorzy informacji. Gdy ich nie przestrzegają, i jak dzisiaj jest ewidentne i widać to gołym okiem, manipulują informacją, kłamią, piszą na zamówienie tego, który dobrze zapłaci; to przestają być dziennikarzami i stają się funkcjonariuszami propagandy i robienia ludziom wody z mózgu. W normalnych państwach powinno się im natychmiast odebrać legitymację i wysłać do robienia porządku w chlewie.
To już chyba więcej niż 10 lat, gdy kupiłem ostatnią gazetę, czy magazyn. Od 4 lat nie oglądam żadnej stacji telewizyjnej, za wyjątkiem wydarzeń sportowych. To już dla mnie jest nie tylko nudne, ale przede wszystkim głupie. Jakby to tworzono dla kompletnych idiotów, spolegliwych owieczek i baranów, którym bez przerwy trzeba mącić w głowach, tak długo, aż kompletnie zdurnieją.
Symbolem, który precyzyjnie demonstrował, czym mają być media według komunizmu i pozostałych -izmów, był niejaki Anatolij Kaszpirowski, radziecki "psychoterapeuta", rzekomo leczący ludzi przez ekran. [!]. Młodzi pewnie nie mają pojęcia, jak można zdurnieć i jakie tłumy waliły by dać się omotać ruskiemu hochsztaplerowi. A te spotkanie było zaledwie 10 lat temu... (może właśnie dlatego Warszafka jest taka czaskowska?)
No dobrze... Wymazano z przestrzeni publicznej autentycznego i pełnoprawnego kandydata na prezydenta RP, pana dr Artura Bartoszewicza, Ale... Tak było do wczoraj. Piszę na raty, więc nagle coś się ruszyło. Choć chwilę byłem podejrzliwy, bo to przecież 1 kwietnia – Prima Aprilis. Ale nie: PAP – Polska Agencja Prasowa, która też została przejęta siłowo i teraz należy do tuskowych, zrobiła długi (i niegłupi) wywiad z dr AB. [!!]Co się dzieje? Przecież ambasadora USA jeszcze w Polsce nie ma. Tak więc nie wiem, kto wydał rozkaz, by jednak tego Bartoszewicza wyciągnąć (przepraszam Panie Arturze) z kapelusza. I oto – Voila! -tratadam! - oto jest.
Ja nie będę tutaj prowadził habilitacyjnego rozbioru i analizy, co dr AB zamierza robić, gdy zostanie prezydentem. To jest olbrzymie i makabryczne. Oczywiście: - makabryczne dla tych wszystkich, którym dupy przyrosły do stołków przy stole z tymi legendarnymi ośmiorniczkami.
I ciotka pewnie straci swoją "ciężką pracę" w zarządzie spółki skarbu państwa, a Jasio pewnie ponownie zmieni płeć. Na szczęście nie zdążył sobie jeszcze wszystkiego obciąć.
Bartoszewicz nadciąga, a to znaczy, że już nie będzie kolejnego, pokracznego klocka muzealnego w samym centrum stolicy, za, bagatela, 700 milionów.
I już wiem, dlaczego Artura Bartoszewicza chcieli głęboko zakopać. Bo dopiero dwa miesiące mijają, gdzie jeszcze potworniejszy wariat, Trump z USA, zaczął przemeblowywać świat. Mając jeszcze ze sobą straszniejszą postać, na nieszczęście makabrycznie bogatą i wprost genialną, Elona Muska. No i jeszcze ten Javier Milei w Argentynie... Ludzie! To się coraz bardziej rozlewa po świecie. Więc jeszcze u nas prezydent dr Artur Bartoszewicz???
Koniec świata... A wszystko przez ten common sense. Powrót do zdrowego rozsądku. Komu to potrzebne.
PS. A jeśli chcesz wiedzieć, co na prawdę dzieje się na świecie i w Polsce, to proszę posłuchać jednej z najtęższej głów, prof. Witolda Modzelewskiego (nota bene, mentora Artura Bartoszewicza). Posłuchajcie dlaczego u nas ludzie przestają kupować to co zwykle. Albo dlaczego Grenlandia już wkrótce będzie pod amerykańską kuratelą, a Unia Europejska, mimo ostatnich podrygów i tańcu na rurze Ursuli van der Leyen, zacznie powoli zdychać [!!!]
[ ] https://youtu.be/1ByKc-ie68E?feature=shared
[!] https://youtu.be/k2NtRYbOAvE?feature=shared
[!!] https://youtu.be/UVxfk9K3P3c?feature=shared
[!!!] https://youtu.be/Xvn7sZU9K1w?feature=shared
Pan A.B miał wywiad 2 godziny i 35 minut w Kanale Zero...ja wytrzymałem 15 minut.
Drugie primo.
W.Modzelewski...kiedyś nazywał sie [za Gomułki] Modzel...imienia nie pamięam...to ten z grupy RWE jego nos świadczy o pochodzeniu....twój Bartoszewski to też "eskimos".
Trzecie primo.
Mało ci Dudy z namaszczenia krakowskiego sanhedrynu?
Na wieść,że Bartoszewski jest "niezależnym kandydatem" rozległ sie śmiech...od ul. Szerokiej,przez Miodową,do Krakowskiej. :-))
Ty rozumisz ten śmich?
Mówisz, że wytrzymałeś 15 min? No tak... Gdybyś studiował, to nawet dłuższe wykłady byś wytrzymywał. To tylko kwestia wykształcenia, więc się nie martw.
No i ci Szydzi. Wstydzicie się pochodzenia?
Przecież my znamy twoją miłość. Więc za bardzo nie liczę na twoje poparcie. Szukaj dalej argumentów, by pozostać przy PiS.
Ja położyłem lagę na tzw.Narodzie Polskim. Czegoś takiego nie ma. Więc mogą sobie wybrać człowieka bez właściwości.
Nie no zrównać ducha czy zjawę z uduchowieniem i to w dobie "dzipiti" czy "dżepeta", jakoś nie przystoi.
Swoją drogą ducha czy inną zjawę nie widać ani nie słychać, mogą tylko wybrane osoby, obraz ducha pojawia się w "głowie", nawet jak się zamknie oczy, coś na podobieństwo telepatii.
Sprawa ważniejsza, tyle tekstu, a praktycznie nic nie wiadomo o kandydacie na prezydenta dr Bartoszewiczu, w różnych miejscach o nim czytałem, ale nic konkretnego, a ta informacja powinna być najważniejsza, a nie jakieś tam jojczenie o mediach jakie są wredne z Republiką włącznie, a jeszcze ten agresywny styl, pretensje etc. że nikt się nie interesuje tym wyjątkowym kandydatem.
Zalatuje tu znana zasada "kto nie z Mieciem, tego zmieciem".
Czy to nie popiski?
https://youtu.be/jTyAJIdqzu8?feature=shared
Pozwól, że dołączę do naszych.
Powiedz mi szanowny, po cóż kombinować skoro można mieć kandydata logicznie naszego. Krytykę naszego w każdym mainstreamowym przekazieziaku, czy przy jarzyniaku usłyszysz. Jest wtedy dużo lżej, boś pewny w 100% trafności wyboru. Wczoraj na Franciszkańskiej powinieneś być, a reakcji? Możesz pozazdrościć.
"Jak informuje polsatnews.pl, Antoni Macierewicz jeszcze trochę poczeka, zanim znów legalnie zasiądzie za kierownicą. Polityk ostatnio przystąpił do egzaminu teoretycznego w placówce WORD w Piotrkowie Trybunalskim. Wraz z innymi osobami starającymi się o uprawnienia do jazdy samochodem zdawał część teoretyczną. Macierewicz jednak nie zdołał zdać egzaminu i tym samym nie został dopuszczony do części praktycznej. Był to już drugi termin wyznaczony byłemu szefowi MON. Za pierwszym razem oblał test, ponieważ w ogóle do niego nie przystąpił".
😁
przypuszczenie graniczące z pewnością, że ty byś też miał kłopoty ze zdaniem egzaminu za pierwszym razem, więc naśmiewanie się z Macierewicza nie przystoi człowiekowi poważnemu, tylko chłystkowi, który tylko czyha na czyjeś potknięcie, by potem urządzać sobie publicznie szydercze orgie z człowieka.
Z tego co wiem, większość nie zdaje egzaminu za pierwszym razem, lepiej wypada tu "płeć piękna", która jednak ma problemy z częścią praktyczną co też da się poznać na drogach :)))
By nie było głupich niedomówień, ja zdałem egzaminy za pierwszym razem, mam prawko kat. AB.
Jest dla mnie zupełnie oczywiste, że bym takiego egzaminu nie zdał za pierwszym razem, a może nawet bym psim swędem zdał.
Nie to mnie bawi lecz to, że taka wyszczekana gęba, która zjadła wszystkie rozumy, okazuje się, że nie dorasta do rozwiązania problemów szesnastolatków. To mnie właśnie cieszy - przestrzeń między kreacją, a realem.
nie wiem co ma wspólnego Macierewicz z problemami szesnastolatków, wyjaśnij.
Nie słyszałem by Macierewicz uważał siebie za "wyszczekanego" czy za mądrale, gość dużo wie, a jeszcze więcej przeszedł, nie wiem czy ty byś dał radę. Poczytaj sobie o nim, jego rodzinie itd. może coś zrozumiesz, a do tego to człowiek już starszy.
Staraj się, by twój syn jak będzie wiekowy z ciebie nie drwił, tym bardziej, że Polska dużo mu zawdzięcza.
PS. W porównaniu z twoim Tyfusem (polska ziemia mu lekką nie będzie), Macierewicz to mądry i święty człowiek.
Jeszcze szczegół, podczas wyborów, z tego co wiem, Macierewicz dostaje b.dużo głosów.
"Wyjaśnij" jest w trybie rozkazującym, ale nie będę detalistą - otóż szesnastolatkowie zdają egzaminy na prawo jazdy, a nasz szef podkomisji - nawet pierwszy raz spylił, a drugi oblał.
Mnie to bawi, cóż, mamy różne poczucia humoru, choć jestem pewien, że byś lał po nogach ze śmiechu gdyby Tusk stracił prawo jazdy, a potem nie mógł zdać.
"Hans nie rozśmieszaj mnie"
16 latek nie wie kiedy była Bitwa pod Grunwaldem, a egzaminy na prawko zdaje "na śpiąco" :)))))
nie wiem na jakiej podstawie twierdzisz, bo jak zwykle zmyślasz, (może po sobie?), że M zwiał, jeżeli wiesz jakie znaczenie ma to słowo, nie stawienie się na egzaminie nie jest tożsame z ucieczką, bo może miał coś innego do roboty, jest posłem.
Ech wy POlszewicy, jak wam łatwo szkalować ludzi uczciwych, jak to mówią, każdy sądzi po sobie.
Weź ty spoważniej, masz żonę, syna, a zachowujesz się jakbyś miał tyle samo lat co on, w takim "duchu" będziesz go wychowywał ??
:))))))
Dokładnie tak jest - młody nie wie kiedy była bitwa pod Grunwaldem, ale zdaje egzamin na prawo jazdy, bo wiedza bitewna nie jest potrzebna do kierowania pojazdem. Mniejsza z tym.
Mam pytanie - dlaczego wiekszosc wypowiedzi do mnie kończysz jakimś osobistą oceną mnie? Nie oceniasz mojego zachowania, mojego pisania tylko osobę. Nie widzisz, że przez to nie tylko stajesz się prymitywny, ale i zwyczajnie niedojrzały?
Dlaczego się poniżasz? Przecież ja mam o sobie inne zdanie i gdybyś nawet się powiesił podczas takiej "argumentacji ' to ja zdania o sobie nie zmienię, a trup niech wisi i śmierdzi.
No to - dlaczego?
Można się tylko dziwić, że ktoś dopuścił do takiej sytuacji. Podejrzewam, że ośrodki egzaminacyjna miały też w tym swój interes, skoro za każdy egzamin kursant musi słono płacić.
Mój śp. Ojciec pojechał w latch 80-tych do USA. Tam kuzyn namówił go do zdawania na prawo jazdy. Ojciec bał się, że nie da sobie rady z językiem (angielski na poziomie polskiego liceum). Ale pojechali, chyba nawet bez "zapisywania się", Okazało się, że mógł skorzystać ze słownika, kiedy nie rozumiał jakiegoś słowa z tekstu! Zdawali też Amerykanie, biali i kolorowi. Okazało się, że śp. Ojciec zaliczył test najlepiej z nich. Jako stary kierowca nie miał żadnego problemu z jazdą, więc zdał za pierwszym razem i miał amerykańskie prawo jazdy - wydali mu je od razu na miejscu!
Tam kierowcy traktowani są poważnie i uczciwie. U nas - jakby ktoś traktował nas jak podludzi, których trzeba upodlić kretyńskimi pytaniami, na które mało kto wybierze jednoznaczną - właściwą odpowiedź. Nie wiem jak jest teraz, słyszałam tylko, że to coraz droższa impreza...
Więc może rację mają ci wszyscy, którzy uzyskują uprawnienia do kierowania za granicą i za granicą rejestrują swoje samochody, skoro u nas grozi za to bankructwo? Może trzeba podpowiedzieć Macierewiczowi, żeby zdawał na Słowacji, w Czechach, czy innej Słowenii, Austrii, czy Mołdawii, i olał tutejszych oszustów?
Lubię Ziemkiewicza. Czytam go i słucham. A jak coś mu się popieprzy to nawet go rugam. Ma jednak ten mały brzydki zwyczaj, że lubi pewne idee, czy opinie podkradać i przedstawiać jako swoje. Tak też jest ze stwierdzeniem, że to, co się dzieje, to raczej feudalizm, a nie demokracja, stwierdziłem w felietonie już chyba rok temu. Nie mam tego za złe, bo ja również przyswajam mądre słowa innych. Na przykład ocena AI oczyma Penrose'a, a ocena umysłu człowieka, opisami, już historycznego Carla Junga (zacząłem studiować wszystko co stworzył, jak sie dowiedziałem, że to Szwajcar a nie Niemiec).
Tu wyraziłem moje poparcie dla dr Bartoszewicza. Jeżeli pan już się z nim spotkał, coś już poznał o nim, byłbym wdzięczny, gdyby właśnie pan, powiedział mi, co o nim sądzi.