Duma i radość z tej inicjatywy ponad podziałami trwała zaledwie kilka godzin.
Posłanka partii Razem Paulina Matysiak została właśnie zwyzywana przez "tolerancyjną" lewicę za to, że chce walczyć o rozwój Polski ponad podziałami.
Okazuje się, że polskie interesy nie mają dla Lewicy żadnego znaczenia a słowa wypowiedziane przez Annę Marię Żukowską świadczą o tym, że do władzy poszli wyłącznie by walić w PiS.Czyli albo masz własne zdanie (do tego jeszcze zgodne z polskim interesem) albo jesteś w lewicy. To się samo komentuje.
To jest obraz polskiej sceny politycznej...Nie liczy się interes Polski i Polaków a partii ...albo jestem z nami albo przeciwko nam. I tak od 30 lat grają na emocjach ludzi.
Ale jak pięknie wyszło, że partia, która ma hasła walki z wykluczeniem, walki o równość, tolerancję, o szanowanie innych, jest po prostu przeciwieństwem tego wszystkiego.Jestem zdania, że gdybyśmy w 1918 mieli tę elitę władzy, z którą musimy się użerać dzisiaj, Polski do dziś na mapie by nie było.
Casus pani poseł Pauliny Matysiak, a raczej reakcję na jej działanie, jest bardzo pouczający. Pięknie oddziela ziarna od plew i podświetla hipokrytów. Ja się z panią poseł w wielu sprawach bardzo zdecydowanie nie zgadzam. Pewnie nawet w większości. Ale odwaga wyjścia poza sektę i zobaczenia jakiegoś wspólnego interesu z przedstawicielem ugrupowania z innego spektrum ideowego (acz też socjalistycznego, ale to akurat ma tu mniejsze znaczenie) powinna być doceniana i chwalona jako przykład propaństwowego działania. Jako zerwanie z tym skrajnie głupim plemiennym podziałem w każdej najdrobniejszej sprawie.
Okazuje się jednak, że niektórzy mają gwóźdź w mózgu. Nie umieją wyjść poza sektę. To jest dramat. Lewica pokazała się właśnie jako siła nie tylko schodząca, ale nierozumiejąca przyczyn tego schodzenia. Tymczasem oni się powinni panią Matysiak chwalić, gdyby mieli odrobinę oleju we łbie. Najwyraźniej nie mają.
I jeszcze Wanda Nowicka, znana wyłącznie że skrajnego sekciarstwa lewacko-feministycznego, próbująca ustawiać panią poseł. Toż to jest farsa.
To nie są Polacy. To są ludzie mentalnie wynarodowieni. Ludzie puści. Kiedy zapytasz ich, co to znaczy być mentalnie prymitywnym, nigdy nie będą w stanie podać prawidłowej definicji. Gdyby ją znali, być może nie w mig, ale na pewno zauważaliby, że jest o nich samych
Oni maja w czaszkach zwykłe szambo z zawartością w płynie i częściach stałych...
Co do twierdzenia "to nie są Polacy"...pełna zgoda...to są jewropejczycy z których wychodzi buractwo,nawet po przekroczeniu granicy czeskiej...
https://pbs.twimg.com/me…
https://pbs.twimg.com/media/GRFsPRiXsAAjxlA?format=jpg&name=360x360
Ale chciała zrobić coś dla Polski. wiec to niebezpieczna psychopatka.
Trochę sprawiedliwości!
Skończony fizycznie i co gorsza moralnie.
https://pbs.twimg.com/media/GRFrj9CWYAAcwhK?format=jpg&name=medium
Skecz polityczny pary posłów odwróci uwagę od cen gazu, od sprawy aresztowanego ks. Olszewskiego o której mówi Patryk Jaki.
Albo od uciszonej zupełnie aferze w Agencji Żeglugi Powietrznej, o której mówi L. Szymowski.
Ponieważ sam nie znam się na kwestiach lotnictwa, na temat "afery" w AŻP przytoczę opinię kogoś kto się na tym zna.
"Trochę denerwuje mnie jak ktoś w telewizji przedstawiany jest jako "ekspert z dziedziny lotnictwa". Czyli zna się na samolotach, prawie lotniczym, budowie i zarządzaniu lotniskami, kontrolą przestrzeni? Obawiam się, że nie ma takich ludzi. Trochę jak ekspert z dziedziny medycyny. Czyli ortopeda, kardiolog, pediatra i okulista w jednym?
Odnośnie programu, obawiam się, że mocno naciągany. Autor chyba liczył na jakiś efekt szoku. Już sam tytuł, "Rosja przejmuje kontrolę lad polskim niebem". Radar nie służy do kontroli, a jedynie do monitorowania przestrzeni. Kontroler kontroluje przestrzeń a radar to tylko jego oczy. Samym radarem nie można przejąć kontroli.
Ta opowieść jak to radar zaginął i dzielny pan prezes ruszyła na jego poszukiwania to już zakrawa na farsę rodem z komedii Barei. Prezesi nie zajmują się jeżdżeniem po kraju i szukaniem swojej infrastruktury.
Autor wspomina, że chodzi radar wtórny ale już nie zadaje sobie trudu wytłumaczenia co to takiego (może sam nie wiedział). Radar wtórny do prawidłowego działania potrzebuje transpondera zamontowanego w samolocie. Sygnał z radaru odbierany jest przez transponder, w sygnale zwrotnym dodane zostają informacje o rejestracji samolotu, pułapie, prędkości. Radar wtórny nie zobaczy samolotu bez transpondera lub z transponderem wyłączonym.
Dlaczego niby Rosjanie mieliby podstawiać jakiś radar do oglądania ruchu wojskowego przy zachodniej granicy, skoro to samo mogą zobaczyć w Internecie na Flight Radar 24. Tam są wszystkie samoloty, łącznie z tymi szpiegowskimi latającymi w koło Krymu i przy naszej wschodniej granicy.
Jak redaktor sam zauważa, radar był mobilny. PAŻP planował kupić takie urządzenie jako rezerwa, w przypadku gdyby któryś ze stacjonarnych radarów uległ awarii lub potrzebował przerwy serwisowej. Urządzenie nie miało pracować w trybie ciągłym i "być zainstalowanym" w jakimś konkretnym miejscu.
W sprawozdaniu finansowym PAŻP za lata 2014 - 2016 była tylko wzmianka, że do transakcji nie doszło bo urządzenie nie spełniało norm hałasowych. Czy było tak, czy tak jak mówił pan redaktor, tego nie wiem."
To jest materiał do przemyślenia, jak mawiał Stirlitz...